Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Rafał Trzaskowski może łatwo udowodnić, że zmienił zdanie o patriotyzmie gospodarczym

Rafał Trzaskowski może łatwo udowodnić, że zmienił zdanie o patriotyzmie gospodarczym źródło: wikimedia commons; Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0

Wszystko wskazuje na to, że w prezydenckiej kampanii wyborczej kandydaci wspierani przez Koalicję Obywatelską oraz Prawo i Sprawiedliwości będą pojedynkować się na patriotyzm gospodarczy. Czy biorąc pod uwagę dorobek ich obozów, można im wierzyć? PiS ma na koncie działania, które w praktyce polskiemu kapitałowi szkodziły. Z kolei politycy Koalicji Obywatelskiej wyśmiewali ten problem, a jej kandydat w poprzedniej kampanii uznał dyskusję o narodowości kapitału za akademicką. Trzaskowski może jednak udowodnić, że zmienił zdanie i jako prezydent Warszawy zacząć promować polskie firmy.

Rafał Trzaskowski zaskoczył. Zajmuję się tematyką patriotyzmu gospodarczego od dziewięciu lat i takich deklaracji, jakie kandydat Koalicji Obywatelskiej wygłosił 7 grudnia w Gliwicach, jeszcze nie słyszałem.

„To mój priorytet”, „potrzebny jest nam patriotyzm gospodarczy”, „to jest dziś najważniejsze, patriotyzm gospodarczy”. Prezydent Warszawy odmieniał to hasło przez wszystkie przypadki i łącznie użył go pięć razy. Mówił dużo o tym, że potrzebujemy silnych polskich przedsiębiorstw, polska gospodarka i polskie rolnictwo mają być „potęgą”, skończył się czas naiwnie rozumiane globalizacji…

Co dotąd Koalicja mówiła o patriotyzmie gospodarczym?

Jest jednak jeden poważny problem. Środowisko Koalicji Obywatelskiej wielokrotnie szydziło z takich postaw lub wykazywało taką definicję polskości firm, w której zmieszczą się Coca-Cola i Mercedes.

Rozwijamy projekt społeczny, jakim jest aplikacja Pola. Zabierz ją na zakupy. Chodzi w nim o to, aby pokazywać, który produkt i która firma są naprawdę polskie.

Zobaczcie, jak na nasze niewinne akcje uświadamiające, jak dokonać świadomego wyboru, zareagowali kilka lat temu prominentni politycy Koalicji Obywatelskiej: Radosław Sikorski, Bartłomiej Sienkiewiczy czy Marek Belka.

Świeży i bardziej symptomatyczny jest niedawny wpis prezydenta Poznania, Jacka Jaśkowiaka.

Post Jacka Jaśkowiaka pojawił się chwilę po tym, gdy międzynarodowy koncern Lisner przejął polską firmę Graal i stał się przez to niemalże monopolistą na polskim rynku rybnym. Konsumowany przez prezydenta Poznania śledź jest więc symbolem dominacji zagranicznego kapitału nad polskim.

To przeciwieństwo tego, o czym mówił Rafał Trzaskowski w Gliwicach i spotach, które w połowie grudnia przypominały o nowej osi jego kampanijnej opowieści.

Co wcześniej o patriotyzmie gospodarczym mówił Rafał Trzaskowski?

Sprzeczne sygnały w tym temacie wysyłał sam Rafał Trzaskowski. W 2020 r. zadawaliśmy kandydatom na prezydenta dziesięć pytań. Jedno z nich dotyczyło jednego z najgłupszych w naszej ocenie działań rządu Prawa i Sprawiedliwości.

Brzmiało następująco: „Wraz ze spodziewanym po pandemii kryzysem gospodarczym rośnie zainteresowanie patriotyzmem konsumenckim. Wielu Polaków deklaruje, że chętniej wybiera polskie produkty.

Obowiązujące dziś przepisy stworzyły definicję i oznaczenie „Produkt polski”, dla którego używania jedynym kryterium jest miejsce produkcji i krajowe pochodzenie półproduktów rolnych. W efekcie znakować nim swoje towary mogą np. firmy ze 100% kapitałem zagranicznym.

Czy uważa pan taką regulację za adekwatną i/lub wystarczającą? Czy podjąłby pan działania na rzecz jej zmiany? A jeśli tak, to w jakim kierunku?”.

Rafał Trzaskowski odpowiedział przed pięcioma laty: „Jesteśmy częścią unijnego rynku, nie możemy wprowadzać przepisów, które dyskryminowałyby firmy z innych krajów Unii.

Jeżeli firma działa w Polsce, w Polsce wytwarza swoje towary, tu zatrudnia pracowników i tu płaci podatki, dlaczego miałaby nie korzystać z prawa do oznaczenia «Produkt polski»? Dyskusja o «narodowości» kapitału jest akademicka. Liczą się miejsca pracy, lokalizacja, miejsce opodatkowania.

Bardzo podoba mi się koncepcja «patriotyzmu gospodarczego», sam preferuję kupowanie polskich produktów. Ale ona ma sens wtedy, gdy wynika z dobrowolnych, przemyślanych wyborów samych konsumentów, a nie z nakazowo-rozdzielczej polityki państwa”.

Opinia Rafała Trzaskowskiego w tym temacie przedstawiona, gdy pierwszy raz ubiegał się o fotel prezydenta, stoi niemal w całkowitej sprzeczności z poglądami, które zaprezentował w grudniu 2024 r., inaugurując swoją drugą kampanię prezydencką.

W Gliwicach mówił bowiem tak: „Nie ma powodu, by Amica nie mogła naprawdę konkurować z Boshem. Nie ma żadnego powodu, dlaczego Maspex czy Dawtona nie mogą być większe niż Danone. Nie ma powodu, dla którego polskie firmy nie mogłyby konkurować z najlepszymi firmami na świecie”.

Rafał Trzaskowski dokonał jednoznacznego rozróżnienia na narodowość kapitału. Jak widać, nie liczą się już dla niego wyłącznie miejsca pracy, lokalizacja i miejsce opodatkowania.

Dyskusja o narodowości kapitału przestała być akademicka. I bardzo dobrze!

 

Dlaczego zagraniczne inwestycje nie wystarczą?

Od lat 80. Polska jest motoryzacyjnym zagłębiem, z czasem swoje zakłady produkcyjne ulokowało u nas wielu globalnych graczy. Jaki jest tego efekt?

Pozycja polskiego kapitału na tym rynku się kurczy. Nie dość, że nie doczekaliśmy się polskiej marki samochodu, to po drodze upadły też inne sektory.

Ze świecą dziś szukać choćby polskiego motocykla. Nie ma już nawet polskich ciągników (!). Polskie firmy produkujące pociągi czy autobusy utrzymały się tylko dzięki interwencji państwa.

Piękna opowieść o tym, że po napływie zagranicznego kapitału z czasem magicznie wyrosną polskie przedsiębiorstwa zdolne konkurować z tymi z innych krajów, zwyczajnie nie działa.

To właśnie narodowość kapitału jest tym wyróżnikiem, na który należy zwracać uwagę, chcąc budować realną politykę opartą na patriotyzmie gospodarczym. W tym aspekcie zawiodła również poprzednia władza, o czym pisałem niedawno w „Pressjach”.

Z tego też powodu kwestia oznaczenia „Produkt polski” znalazła się w naszym otwartym liście do Karola Nawrockiego, który z kolei sporo mówił na inauguracji swojej kampanii o bezpieczeństwie żywnościowym.

Biało-czerwonym frazesom czas powiedzieć „sprawdzam”!

Wychodzi więc na to, że kandydaci wspierani przez dwa największe obozy polityczne będą pojedynkować się na patriotyzm gospodarczy. Pytanie tylko, czy biorąc pod uwagę dorobek ich obozów, można im wierzyć?

Rafał Trzaskowski jest w sumie w dużo lepszej sytuacji. Jeszcze jako prezydent Warszawy mógłby pokazać, jak wcielać te idee w życie w mieście, którym rządzi. Przydałoby się to, bo już dziś politycy opozycji zarzucają mu, że w wielu kwestiach stolica preferuje korzystanie z usług i dostaw zagranicznych podmiotów.

Przykład? Warszawa korzysta z usług banku, który nie jest polski. Tymczasem polskich, państwowych, firm w tym sektorze nie brakuje.

Czy zmiana zagranicznej firmy (gromadzącej na kontach dziesiątki czy setki milionów stołecznych środków) na polskiego operatora nie byłaby realnym dowodem na wierność wygłaszanym w Gliwicach ideałom?

Są też inne pomniejsze przykłady. Czy produkty dostępne w ramach akcji „Wyprawka dla warszawiaka” są produkowane w Polsce? Czy w warszawskich urzędach kupuje się polską wodę i podpisuje dokumenty polskimi długopisami?

Czy ratusz stymuluje stołeczne kluby sportowe, ośrodki kulturalne i placówki oświatowe do patriotycznej postawy zakupowej? Moje dzieci pierwszego dnia w warszawskim przedszkolu otrzymały skromny prezent. Była to paczka kredek z logiem… McDonald’s.

Rafał Trzaskowski mówił, że nie ma żadnego powodu, by Maspex czy Dawtona nie mogły być większe niż Danone. Otóż tych powodów jest milion. To właśnie setki takich banałów, jak ta symboliczna paczka kredek decydują o tej przewadze, jaką zagraniczny kapitał ma nad polskim.

W 2018 r. analizowaliśmy ofertę linii lotniczych i przewoźników kolejowych w Europie. Efekt nikogo nie zaskoczył. We Francji pasażerom oferuje się głównie francuskie produkty. We Włoszech – włoskie. A w Polsce? Włoskie, francuskie, niemieckie i czasem polskie.

To właśnie administracja publiczna powinna budować protekcjonistyczny łańcuch zaopatrzenia i dawać w tym obszarze pozytywny przykład. Właśnie tak możemy sprawić, że Maspex czy Dawtona będą większe niż Danone.

Nim prezydent Trzaskowski będzie o to ewentualnie zabiegał z Pałacu Prezydenckiego, może pokazać inicjatywę z perspektywy warszawskiego ratusza. My już niebawem dostarczymy kilku podpowiedzi. Niedługo ukaże się nasz raport o patriotyzmie gospodarczym.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.