Kękę, Włodi, Tede. Co polscy raperzy mówią o ojcostwie?
Wspierający i pokazujący, jak żyć ojciec Tedego. Nieobecny, nadużywający alkoholu i finalnie porzucający rodzinę tata Włodiego. W końcu umierający w wyniku nagłej i niespodziewanej śmierci ojciec Kwiatka HAZE. Gama postaci ojcowskich w rapie jest bardzo szeroka. Co ciekawe, gdy muzykom przychodzi do realizacji własnego modelu ojcostwa, to okazuje się ono dość klasycznie patriarchalne, uzupełnione o aspekt większej obecności taty w życiu swoich dzieci. Synów trzeba uczyć zasad, córki chronić przed brudem świata. Jednak to, co raperzy pokazują najbardziej uniwersalnego, to fakt, że ojcostwa trzeba się po prostu nauczyć.
Na początku truizm. Każdy z nas posiada ojca, czy tego chcemy, czy nie. Jest to fakt. Niezależnie od tego, jaki jest nasz ojciec, czy żyje, czy kiedykolwiek był obecny w naszym życiu, posiadamy go.
Nie wzięliśmy się znikąd. Rodzic potrzebny jest do prawidłowego rozwoju dziecka. Gdy jest nieobecny albo źle pełni swoją funkcję, ma to swoje konsekwencje.
Temat ojcostwa jest jednym z tych najbardziej fundamentalnych, jakie mogą poruszać także artyści. Podobnie jak całość ludzkiej egzystencji jest słodko-gorzki, pełen emocji – od tych pozytywnych (miłości, wdzięczności, radości) po te najgorsze (niechęci, złości, poczucia pustki, braku).
Nie inaczej jest w przypadku polskiego rapu. Przyjrzyjmy się, jak temat ojcostwa „pracował” w twórczości kilku polskich raperów.
Ojcowska odpowiedzialność
W 2019 r. Kękę, jeden z najbardziej rozpoznawalnych raperów w Polsce, zaznaczał w Cesarzu: „Mam za to synów mądrych, uczę ich, jak się po świecie poruszać/ Niedługo będą jak pomnik i nie ostatni raz użyłem dłuta”.
Duma jest tym, co odczuwa muzyk, gdy myśli o swoich dzieciach. Jednocześnie sygnalizuje potrzebę nauczenia ich świata – zdrowych zasad, jak mają funkcjonować.
Wkłada wychowawczy wysiłek w to, by jego synowie stali się żywym pomnikiem samego ojca. Jego świadectwem. Nie chce, by jego „pomnikiem” była twórczość jak u starożytnego poety Horacego.
Tata ma być silny, dumny i odpowiedzialny, wspierać swoich synów. Jednocześnie stają się oni „jego crew”, zastępują kolegów, od których Kękę się dystansuje. To teraz synowie są jego najbliższymi ludźmi, a on zaś ich oraz własnego domu tytułowym cesarzem.
Dawną dzielnicę, podwórko, gdzie raper spotykał się z ziomkami i funkcjonowała jego paczka, zastępuje dom – żona i dzieci. Niestety do dzieła Radomianina życie napisało smutne postsciptum – jest on w trakcie rozwodu.
To, czego doświadczam, gdy słucham Cesarza, a zwłaszcza wersów poświęconych ojcostwie, to radość twórcy. Kękę nie jest jedynym raperem żywiącym tego typu uczucia wobec swojego potomstwa.
Podobnymi doświadczeniami dzieli się również Kamil Pivot, muzyk bardzo dobry, ale mniej znany. Poznajemy jego perspektywę dzięki niesamowicie nastrojowemu, leniwemu utworowi pt. Niezgon.
Trójka dzieci i ojcowskie zaangażowanie jest czymś, co Pivot przeciwstawia innym aktywnościom, które towarzyszyły mu dawniej, na czele z imprezowaniem. Raper poranne kace zamienił na poranne zabawy z potomstwem. W refrenie do Niezgonu muzyk śpiewa:
„Plany na rano? Ci nie powiem/ Wpadną zgrają nam całą na głowę/ Lato, wtedy chcą na rower/ I zdziwieni: jak to? Śniadanie niegotowe/ Kim będę rano, tego ci nie powiem/ Jesteś tatą, nie zaplanujesz sobie, piłkarzem, potworem/ Każdym, byle nie zgonem”.
Nieprzewidywalność, brak rutyny, ciągły ruch. Poprzez swoje doświadczenia Kamil Pivot pokazuje piękno ojcostwa, ale również i jego trudy. Dzieciom należy poświęcać czas i energię. Jest ojcem zaangażowanym i troskliwym.
Podobną wizję ojcostwa zaangażowanego, silnego i odpowiedzialnego serwuje słuchaczom dawny król warszawskich imprez – Kuba Knap – w utworze Musi, w którym wykłada swoją wizję zadań mężczyzny i ojca. Można to odebrać jako manifest, ale przede wszystkim wyraz pewnej dojrzałości muzyka.
Piosenkę rozpoczyna słowami: „Aha, człowieniu, joł, tak/ Dzieci, dom, drzewo, bo warto/ A nie jakiś kredyt, a tym bardziej kradzież/ Musi wolność i odpowiedzialność/ Musi spowiedź, a nie okazyjnie pacierz/ Facet musi protest, facet musi biznes/ Musi drogę i facet musi bliznę”.
W awangardowej formie Kuba Knap nie odmienia rzeczowników. Zarazem przedstawia figurę bardzo tradycyjnego, a nawet patriarchalnego, silnego mężczyzny i ojca. W tej wizji zarówno dom, jak i rodzina, dzieci są wartościami oraz tymi, którym należy się (czasami radykalnie) poświęcić.
W refrenie Musi Knap rapuje: „Może to zabawne, że akurat ja to gadam/ Ale widzisz, mi tego nie pokazał nikt/ Mówię to takim, jak ja sprzed tego lata/ Kiedy zrozumiałem, że tak musi być/ I może to jest śmieszne, że akurat ja to mówię/ Ale nie zaśmiejesz się, kiedy to zrozumiesz/ Ja to mówię dla dzieciaków bez wzorca/ Sam musiałem dojrzeć, żeby się tu dostać”.
Wartości, którymi żyje Knap, są czymś, co musiał odnaleźć sam. Nikt mu ich nie pokazał. Nie jest tajemnicą, że muzyk jest niepijącym alkoholikiem, który wyprowadził się na kaszubską wieś, gdzie odnalazł równowagę i szczęście.
Jego słowa są skierowane do osób żyjących tak, jak on kiedyś. Pragnie wskazać im drogę. Możliwość przezwyciężenia słabości i uzależnień.
Rozwinięcie tez Knapa o ojcostwie i męskości odnajdujemy w utworze Czym to jest. W drugiej zwrotce muzyk rapuje:
„Ja i mała Gabrysia słuchamy Pana Curtisa/ Ja sobie śpiewam, a muzą, gdy ją później usypiam/ To mnie wznosi pod niebiosa, jakby tłum mnie podbijał/ Przy moich trzech koronach twój sukces to lipa”. Jeśli Musi uznałem za manifest ojcostwa i męskości muzyka, to powyższe słowa są tegoż manifestu konsekwencją.
Tym, co daje muzykowi radość, jest czas spędzany z córką i obcowanie z jego dziećmi w ogóle. Jest to dla Knapa nie tylko przyjemne, ale przede wszystkim dobre. Unosi go. Przeżywa podobne sprawy jak Kękę w Cesarzu oraz Kamil Pivot.
Dzięki rodzinie i dzieciom jego rzeczywistość i priorytety zmieniają się. W jego życiu najważniejsze jest potomstwo. To jemu się poświęca i jest z niego dumny. Wspierający ojciec to dobry rodzic.
Ojciec jest osobą, która powinna uczyć dzieci świata. Tak czyni łódzki muzyk O.S.T.R. w utworze Synu z 2009 r. Łodzianin chce w niej nauczyć potomka tego, czym są kłamstwo i prawda, w co wierzyć, czego unikać, np. zbyt wielu używek.
Jednocześnie ma świadomość, że syn części jego nauk nie wcieli w życie i sam będzie testował, co wolno, a czego nie, i poniesie konsekwencje swoich wyborów. W pewnym momencie utworu „Ostry” rapuje:
„Marzyłem, by mieć ojca, teraz sam jestem ojcem/ I marzę synu o tym, byś miał serce, nie forsę”. Celem ojca jest przede wszystkim wychowanie syna na dobrego człowieka.
Ojciec – osoba, która może ranić
Archetyp silnego i odpowiedzialnego ojca powiela Włodi, jeden z filarów klasycznej, warszawskiej Molesty. W piosence Połamane skrzydła z 2018 r. rapuje:
„W wersy uzbrojony jestem aż po zęby, synku/ Wiem, co jest pięć, córki prowadzę za rękę/ Zanim to zrobi jakiś patoinfluencer/ Poklask gawiedzi, to ich być albo nie być/ Czekam, aż raper stanie w ringu z Linkiewicz”.
Po jednej stronie barykady znajduje się reprezentant warszawskiego Służewa wraz z córkami, po drugiej zaś świat patologii, którą muzyk utożsamia z show-biznesem i raperami, którzy ślepo gonią za popularnością. Włodi chce obronić własne córki przed zagrożeniami tego świata. Chce je ochronić przed brudem.
Powyższe słowa oraz wizja „służewieckiego Szekspira” okazują się jeszcze silniejsze, gdy spojrzymy na jego historię. Rap w Polsce uchodził w latach 90. i być może w pierwszym dziesięcioleciu XXI w. za muzykę miejskiego ludu.
Czasami bywa interpretowany jako wyraz gniewu oraz głos miejskiego folkloru. W jednym z bardzo mocnych, ale dziś zapomnianych utworów Włodiego pt. Spisani na straty z 2005 r. raper nawijał:
„Sięgam do najdalszych wspomnień, one są koło mnie/ Tworzą moją historię, moją spisku teorię/ W szkolnej ławce siedzę gdzieś na końcu/ «Włodkowski, bądź spokój, bo powiem ojcu»/ «Ja nie mam ojca, pani pedagog/ On zostawił mnie i mamę i ożenił się z alpagą»/ Jej wzrok, ja go nigdy nie zapomnę/ To była zwykła pogarda, mówiąc skromnie/ Patrzyła tak na mnie oparta o biurko”.
W utworze pojawia się swoiste odwrócenie układu z Połamanych skrzydeł. Tym razem raper znajduje się (według swojej pedagog) po stronie patologii. Z kolei ona ma (przynajmniej, teoretycznie) reprezentować świat normalny.
Tę deklaratywną normalność dekonstruuje jednak nieskrywana pogarda nauczycielki wobec Włodiego oraz rzeczywistości biedy i tragedii, jaką jest brak ojca, który był alkoholikiem i zostawił rapera oraz jego matkę. Tymczasem pedagog powinien współczuć, podnosić na duchu i pokazywać, jak przezwyciężać problemy.
Gdy znamy te dwa utwory, figura odpowiedzialnego mężczyzny i ojca, jaką raper stara się wcielić w życie, ma większą siłę rażenia, niż początkowo można było sądzić. Włodi chce dać córkom coś, czego on nie miał – chronić je przed światem patologii, którego sam doświadczył ze względu na brak ojca.
W ten sposób wypełnia pustkę swojego życia, daje córkom to, czego sam nie miał szans doświadczyć, a było mu to potrzebne, gdyż być może uchroniłoby go to przed problemami, a przede wszystkim pogardą ze strony innych. Ojciec, ten prawdziwy, okazuje się osobą gotową do obrony swoich dzieci przed niebezpieczeństwami i zagrożeniami.
Reprezentant Służewca nie jest jedynym, który musiał zmagać się z nieobecnym ojcem. Podobne doświadczenie cechuje Kękęgo. Na swój sposób jest to też doświadczanie Aviego, muzyka z Raszyna.
Opisuje to w Ora et labora, piosence nagranej z Louisem Villainem. Nieobecność ojca wybija się w utworze na pierwszy plan. Ojciec okazuje się figurą czysto biologiczną – po nim raper dziedziczy cechy fizyczne, takie jak zakola i dziwny akcent, gdyż jego rodzic jest Syryjczykiem.
Ze względu na swoją nieobecność stał się dla Raszynianina „anonimem”. Nigdy nie był prawdziwym ojcem. Nie zasługuje na bycie nazywanym „tatą”. Prawdziwy tata nie ucieka od dzieci. Nie zostawia ich z samotną matką.
Kękę jest raperem, u którego temat ojcostwa wraca jak bumerang na kolejnych płytach. Emocje związane z rodzicem najlepiej ujmuje tytuł piosenki Smutek, która porusza ten temat w stopniu najgłębszym.
Z niej dowiadujemy się, że nieobecność ojca w życiu Radomianina jest inna niż u Włodiego. Ojciec Piotra Siary wyemigrował do Niemiec w celach zarobkowych, tak jak wielu mężczyzn w latach 80. i 90. XX w. Na swój sposób jest to cecha kultury tradycyjnej, w której ojciec jest osobą, która musi zarabiać za wszelką cenę, by utrzymać bliskich.
Ojciec Piotra Siary zajmował się przede wszystkim zarabianiem pieniędzy. Gdy nie pracował, pił. Był alkoholikiem.
Młody Kękę tęsknił za ojcem, wyczekiwał jego powrotu. Czuł się gorszy od innych z powodu braku ojca i biedy rodziny. Ojca jednak nie było, a to powodowało, że Radomianin różnił się od kolegów, którzy bawili się ze swoimi tatusiami. Jemu został jedynie płacz.
Kękę dodaje: „Pojechał, pisał i dzwonił, później już rzadziej i rzadziej/ A ja na zewnątrz się wciąż uśmiechałem, nie chciałem się rozpaść przy klasie/ Czułem się wybrakowany, mama po łokcie w robocie/ Rozumiał tylko wzrok Ani, mogłem polegać na siostrze”.
Brak taty powoduje wybrakowanie, poczucie bycia gorszym od innych, zaś posiadanie odpowiedzialnego ojca w tekstach Kękęgo jawi się jako coś, co pozwala na prawidłowe funkcjonowanie.
W drugiej zwrotce Smutku dodaje: „Nie wiesz, jak szybko to ściąga, równo, nie widzieć, kiedy masz w sercu pusto/ Myślisz, nie mówisz, mówisz, nie robisz, w sumie to wszystko ci jedno/ Chcesz nic nie czuć, wiem, co może ci w tym pomóc/ Zamiast szukać gdzieś sposobów, bierzesz te, które są w domu/ Teraz za wszystkie cierpienia będę wiódł życie pijaka/ Płaci mój syn, moja mama, rodzina bliższa i dalsza”.
Alkoholizm muzyka wydaje się w tym kontekście czymś odziedziczonym i sposobem na radzenie sobie z problemami. Takie wzorce Kękę wyniósł z domu i konsekwencję tego stanu płaci po dziś dzień, a wraz z nim jego bliscy. Alkoholizm wbrew pozorom nie jest chorobą, na którą choruje się w pojedynkę.
Od goryczy do uznania i wdzięczności
Ilu ludzi, tylu ojców. Historia każdego z nas jest również historią naszych ojców. Smak utraty rodzica jest najczęściej gorzki. W ten sposób utratę ojca opisuje Kwiatek HAZE z duetu Hałastra w Domie:
„Bo to był od życia knockdown, kurwa/ Kiedy dowiedziałem się o tym, że nie mam ojca, kurwa/ Cały świat nagle zatrzymał się jak przede mną taksówka/ Pierwsza suita Bacha, dobiegała ta melodia wówczas/ Pierwsza wizja świata, którego wcześniej nie znałem/To już nie plac zabaw, dzisiaj w pogoni jak laufer/ Nieustannie autostrada, muszę pójść już na terapię/ Potrzebuję trochę odpoczynku”.
Wcześniej cytowany Włodi nie miał ojca, gdyż ten wolał alkohol od syna. Na swój sposób musiał być więc wiecznie dorosły. Nie mógł się załamać w trudniejszych momentach.
Reprezentant Hałastry przedstawia sytuację załamania, która wymaga natychmiastowego osiągnięcia dojrzałości. To efekty knockdownu, upadku na życiową matę, osobista tragedia. Wściekłość, smutek, ukazanie się pewnych połaci rzeczywistości, z którymi muzyk musiał zmierzyć się sam – to jego emocje i przeżycia związane z utratą ojca.
Na odmiennym biegunie znajdują się doświadczenia Tedego. Jedna ze zwrotek Allinki poświęcona jest jego tacie. Od reprezentantów ostrzejszego rapu TDF-a różni to, że jego ojciec stał przy nim i go wspierał. Był tym, czego brakowało innym muzykom.
Autor S.P.O.R.T.U. przez wiele lat nazywany był „bananowcem”, przedstawicielem zamożniejszego świata, którym z jednej strony się pogardzało, a z drugiej strony zazdrościło. W piosence okazuje się, że Tede większość rzeczy materialnych jednak osiągnął sam.
Wizerunek bogacza, który otrzymał wszystko na tacy, uległ dekonstrukcji. Tym, co mu umożliwiło osiągnięcie materialne sukcesu, było dobre wychowanie ze strony ojca.
Drugą zwrotkę Allinki rozpoczynają słowa: „Tata dał mi nazwisko, wpoił szacunek do innych/ Nauczył bycia mężczyzną, ale tata nie dał mi firmy/ Tata mi nie dał udziałów, tata nie dawał mi auta”.
Z jednej strony ojciec-prawnik posiadający własną firmę, z drugiej syn-raper, którego nieraz „poniósł melanż”, używki, kobiety. Ojciec Jacka Granieckiego okazuje się przede wszystkim dobrym rodzicem, takim, którego można mu pozazdrościć – człowiekiem, który uczy i wspiera.
Ojciec nie podaje jednak wszystkiego na tacy. Jest dumny z syna pomimo różnic między nimi, które ukazują się ogromne. To, co wpoił synowi, okazuje się podstawą sukcesu Tedego.
Ojciec rapera może zobaczyć syna na koncercie, a nie w zakładzie karnym na sali widzeń. Omawianą zwrotkę kończą słowa, które najlepiej oddają stosunek Tedego do ojca: „Czasem coś się może nie udać, ale potem wychodzę na prostą/ Twoje słowo to najlepsza nauka, słuchaj, kocham cię mocno”.
Końcowe słowa warszawskiego rapera mogą być uznane za zbyt patetyczne. Istotne jest to, przeczą pewnemu wizerunkowi mężczyzny-rapera, który nie okazuje emocji.
Ci często kreują się na silnych macho, nie okazują swojego wnętrza nawet najbliższym. Tu sytuacja jest diametralnie inna. Trudno, być może nie da się uniknąć podniosłości, gdy mówi się o takich sprawach, jak miłość.
Podobnie jest w przypadku Kękęgo, który – jak wspominałem – sam jest niepijącym alkoholikiem, zaś z chorobą alkoholizmu zmagał się także jego ojciec.
O tym mówi opisany już Smutek, w którym muzyk zachęcał ojca do leczenia. Ten utwór raper uznał za formę terapii. Coś, co ma go uleczyć poprzez opisanie własnych doświadczeń i podzielenie się nimi ze światem.
Kilka lat po jego nagraniu ojciec radomskiego rapera zmarł, a pożegnanie z nim muzyk opisał w utworze Drogi tato (wykonał go z Sebastianem Riedlem, synem Ryśka Riedla z Dżemu). Piosenkę rozpoczynają słowa o tym, że czas uleczył rany Kękego, a dziś pragnie ojcu przede wszystkim wyznać to, że go kocha. Wyleczył się z gniewu, który odczuwał latami.
Kękę rapuje: „Wiem‚ że nie da się dać więcej, niż samemu się ma/ Przychodzimy tak bezbronnie niewinni/ Zastajemy albo chłód‚ który nas niszczy‚ albo miłość, która czyni silnym/ Jak ją dawać, też ktoś musi pokazać/ Może sam nie doświadczyłeś, więc nie winię cię, tata/ Zamiast pielęgnować przykre, wolę spojrzeć przed siebie”. Żal rapera zastąpiło zrozumienie ojca. Kękę odrzuca złe wspomnienia i pozostawia dobre.
Drugą zwrotkę piosenki nieprzypadkowo kończą słowa: „Drogi tato, między nami wszystko gra”. Muzyk stara się być przede wszystkim dobrym ojcem w relacjach z synami, zaś w relacji z własnym ojcem pragnąłby cofnąć czas, by pomóc mu w walce z demonami i słabościami.
Kękę ma świadomość własnych wad, nie chce odtwarzać sposobów funkcjonowania taty w relacjach z potomkami. Wie, że powinien częściej przebywać w domu.
Ma nadzieję, że jego wyjazdy nie wpłyną negatywnie na rozwój jego dzieci. Jeżeli niestety tak się stanie, to chciałby, aby jego synowie byli w stanie wybaczyć mu jego błędy. Chyba, jak mniemam, marzy o tym, by być ojcem najlepszym z możliwych.
Ojciec, czyli kto?
Nasi rodzimi muzycy mają różne doświadczenia. Kultura jest odbiciem życia społeczeństwa – jego doświadczenia, sposobów myślenia i idei, które w nim krążą.
Rap mówiący o ojcostwie pokazuje słodko-gorzki, ciemny kształt ojcostwa. Właśnie tak może ono wyglądać.
Pokazuje to również wielu muzyków, których zachowanie nie ma nic wspólnego z ojcostwem, na nich jednak nie chciałem się skupiać.
Jeżeli miałbym wyekstraktować z powyższych przykładów pozytywną opowieść, to sądzę, że prawdziwym ojcem, takim, który wie, co ma czynić i potrafi spełniać swój obowiązek, nikt się nie rodzi. Ojcem mężczyzna staje się dzięki konkretnym zachowaniom, trosce, emocjom.
Polski rap również o tym mówi, choć innymi słowami, nieraz bardziej wulgarnymi, ale dlatego bardziej dosadnymi i przepełnionymi emocjami.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych.
Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o zachowanie informacji o finansowaniu artykułu oraz podanie linku do naszej strony.