Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Katolicki nihilista. Twórczość Krzysztofa Tyszki-Drozdowskiego

Katolicki nihilista. Twórczość Krzysztofa Tyszki-Drozdowskiego Giovanni Paolo Panini - Starożytny Rzym, Public domain źródło: wikimedia commons;

Śródziemnomorski nihilista. Katolik wierzący w męczenników, a nie w Boga. Pozytywista odrzucający romantyczne bajania. Polski Charles Maurras. Tak można by streścić główne motywy twórczości Krzysztofa Tyszki-Drozdowskiego, człowieka niemal niezauważanego przez współczesną polską kulturę. Warto przybliżyć tę postać i zastanowić się, czy jego myśl może wytyczać drogę dla współczesnych polskich konserwatystów.

Każdy autor, o ile jest świadomy i ambitny, chce powiedzieć coś nowego. Stworzyć autorską ideę, która z jednej strony będzie w stanie opisać rzeczywistość, a z drugiej odpowiadać obiektywnej strukturze świata. Osiągnąć taki cel udaje się nielicznym.

Stworzenie czegoś absolutnie nowatorskiego jest bardzo trudne, dlatego też bardzo często różnej maści twórcy powielają myśli innych, stosują kryptocytaty czy też adaptują nie swoje pomysły do nowych warunków, rozwijają je, pogłębiają lub poszukują na ich bazie własnej oryginalności. Przed tego typu wyzwaniem stają zwłaszcza twórcy młodzi, chcący wywalczyć sobie intelektualną pozycję.

Zagadnieniem, które frapuje wielu, a zwłaszcza konserwatywnych intelektualistów, jest nihilizm. To fenomen charakterystyczny dla XX w., jednak nadal żywy. Wiek poprzedni minął, ale problemy, które zostały w tym czasie dostrzeżone czy wręcz stworzone, wciąż są obecne.

Pytania o kulturową śmierć Boga oraz jej konsekwencje, realność bądź nieistnienie wartości, przeformułowanie aksjologii – to wszystko mniej lub bardziej zahacza o problem nihilizmu.

Z tymi problemami ściera się chyba każdy autor, który chce opowiadać o rzeczywistości w sposób bardziej wyrafinowany niż tylko taki, który będzie nastawiony na lekki odbiór, rozrywkę. Z powszechnością nicości mocują się także bohaterowie powieści Krzysztofa Tyszki-Drozdowskiego, autora funkcjonującego nieco na marginesie współczesnej kultury polskiej.

Tyszka-Drozdowski wywarł na mnie duże wrażenie ze względu na swój talent, oryginalność myśli i odmienność od większości dzisiejszych literatów. Stało się tak pomimo (a może dzięki) wielkich różnic między mną a autorem.

Tyszka-Drozdowski rozsmakowuje się w świecie śródziemnomorskim, gdzie powstała forma rzymska i klasycyzm. Ja zaś czuję się raczej spadkobiercą innych tradycji, mym światem jest Europa Środkowa i Wschodnia.

W poszukiwaniu utraconego sensu

Urodzony w 1991 r. w Warszawie Tyszka-Drozdowski z wykształcenia jest filozofem. Poza beletrystyką para się publicystką i historią idei, napisał do tej pory trzy książki: powieść Zamknięte raje, zbiór esejów Żuawi nicości oraz rozprawę naukową zatytułowaną Rzymska forma. Myśl Charlesa Maurrasa, która została poświęcona francuskiemu konserwatyście. W dziełach tych obecny jest wyraźny konserwatywny sznyt, ale nie są to utwory konserwatywne jako takie ani manifesty ideologiczne.

Spójrzmy na literackie dzieło pt. Zamknięte raje. Z jednej strony jest to powieść do pewnego stopnia przygodowa, z drugiej zaś psychologiczna. Opowiada o wyprawie młodego Włocha i Francuza do puszczy amazońskiej.

Francuz Gilles Pierrefeu, jeden z głównych bohaterów powieści, nie akceptuje dominującego nihilizmu, źle odnajduje się w rzeczywistości ze względu na odmienność od społeczeństwa, koncentrującego się głównie na kwestiach ekonomicznych. „Życie jest czymś tak mało spektakularnym. Wspaniałe, ale w błyskach” – myśli Pierrefeu.

Inny z bohaterów Zamkniętych rajów, Włoch Vittorino Gilaga, poszukuje czegoś, co uwzniośliłoby jego egzystencję, pozwoliło oderwać się od irytującej rzeczywistości i skierowało życie na właściwe tory. Jego decyzją, krokiem, który pragnie podjąć, jest wyruszenie na skraj cywilizacji – do puszczy amazońskiej – aby przejrzeć się w lustrze niebezpieczeństwa i natury. Bohater jest gotów poświęcić własne życie, tylko by nadać (a może odnaleźć?) sens własnej egzystencji.

Narrator powieści tak opisuje egzystencjalne rozterki Gillesa: „Orzeźwiając się cieniem, zrozumiał, że są dwa rodzaje szczęścia. To, na które się czeka, aż w końcu człowiek przyzwyczaja się myśleć, że między czekaniem, a szczęściem nie ma różnicy. I to drugie, które się zdobywa. Życie polegające na czekaniu nie wydawało mu się warte przeżycia”.

Bohaterowie powieści Zamknięte raje pragną szczęścia, którego nie posiadają i którego nie dostrzegają w otaczającej ich rzeczywistości. Wszędzie wyczuwają nihilizm i pustkę.

Ten egzystencjalny klimat oddają postacie głównych bohaterów, którzy prowadzą żywy dialog między sobą. Szczęście i sens można osiągnąć, przeżywając przygodę, np. uciec od dzisiejszej cywilizacji, dlatego że „dzień nabiera smaku tam, gdzie historia płynie wolniej”, jak ogłasza bohater powieści.

Polski Maurras

Nihilizm jest zjawiskiem, które może bardzo dotkliwie kruszyć kulturę, cywilizację, społeczeństwo i jednostkową egzystencję. Konserwatyści ze swej natury zawsze będą starali się dawać temu odpór.

Nie inaczej jest z autorem Żuawów nicości. Tyszka-Drozdowski jest pilnym uczniem prowansalskiego myśliciela, Charlesa Maurrasa, któremu poświęcił swój doktorat z filozofii. Tyszka-Drozdowski zaciągnął u niego ogromny dług intelektualny.

Mam wrażenie, że Maurras jest dla Tyszki-Drozdowskiego najwyższym autorytetem, to na fundamencie jego myśli stawia gmach własnych idei. Maurras żyjący na przełomie XIX i XX w. znany był przede wszystkim jako kulturowy konserwatysta, przeciwnik demokracji oraz zwolennik monarchii. Autorytet każdego konserwatywnego kontrrewolucjonisty.

Autor Żuawów nicości nie jest epigonem, nie powtarza tez Maurassa. Inspiruje się nimi, przejmuje formę myśli Prowansalczyka, ale napełnia ją własnymi, oryginalnymi treściami.

Maurras nauczył Tyszkę-Drozdowskiego pozytywizmu, który należy zrozumieć jako zaprzeczenie metafizyki, filozofię skupioną na rzeczywistości empirycznej, którą afirmuje, oraz jako filozofię konstruktywistyczną i pragmatyczną. Pozytywizm ze swojej natury jest empirystyczny, uczy szacunku do konkretu, tego, co można dotknąć i zweryfikować.

Autor Żuawów nicości wie, że jego idee, myśli, poszukiwania formy politycznej, ideowej oraz kulturalnej powinny być lokalne, dostosowane do określonej rzeczywistości, gdyż formy egzystencji rzadko bywają uniwersalne i abstrakcyjne.

W tym duchu Tyszka-Drozdowski pisze w przedmowie do Formy rzymskiej: „Polityka stała się jałowa, zredukowana do dwóch zjawisk: do widowiska – ze strony rządzących – i do impulsywnych eksplozji ze strony rządzonych. W tym wszystkim ginie rzeczywistość. Sposób, by ją odzyskać, to wrócić do konkretu, do tego, co najbliższe”. Ustami Trina, bohatera Zamkniętych rajów, pisarz powie: „Internacjonalista to wcale nie człowiek, który pokochał obce narody. To ktoś, kto przestał kochać własny”.

Formą ideową, która inspirowała Maurassa i Tyszkę-Drozdowskiego, jest rzymskość, dziedzictwo cywilizacji śródziemnomorskiej. To ich dzieckiem był z jednej strony katolicyzm, a z drugiej pozytywizm. Dwa wielkie przeciwieństwa romantyzmu.

Pozytywizm uczy człowieka pokory, cierpliwego i rzeczowego badania rzeczywistości, nie jest sentymentalny i abstrakcyjny. Trzyma się faktów. Droga Tyszki-Drozdowskiego jest właśnie pozytywistyczna, maurrasowska – w ten sposób przedstawia swoje idee na stronach Żuawów nicości.

Referując poglądy prowansalskiego neorojalisty, Tyszka-Drozdowski głosi, że istotną cechą myśli Maurrasa, która pozostaje niezmiennie aktualna, jest przywiązanie do wytrzymałości instytucji. Autor Zamkniętych rajów odczytuje francuskiego kontrrewolucjonistę poprzez Nicolasa Taleba i jego ideę antykruchości.

Pojęcie to służy do opisu tego, co jest trwałe. Nie jest kruche i narażone na gwałtowne zmiany, zaburzenia i przypadki, nie ulega zmianom radykalnie. Jednocześnie zachowuje w sobie elastyczność wobec zmian, które mają jednak charakter ewolucyjny.

Instytucje i formy polityczne lub ideowe powinny być właśnie antykruche, odpowiadać na warunki i zmiany, a jednocześnie zachowywać ciągłość. Ta droga zawiodła Maurrasa do bycia neorojalistą, Tyszkę-Drozdowskiego zaś ku przywiązaniu do cywilizacji łacińskiej i śródziemnomorskości, które najlepiej gwarantują trwałość instytucji i form.

„Polityka w ujęciu Maurrasa oznacza więc także powstrzymywanie rozpadu” oraz „państwo w rozumieniu Maurrasa to pancerz, który chroni społeczeństwo” – czytamy w Formie rzymskiej. Z kolei w Żuawach nicości Tyszka-Drozdowski ogłasza: „Historia to proces rozpadu i wysiłków, aby ten rozpad spowolnić”. Jeśli rzeczywistość ma nie ulegać rozpadowi, musi zostać osadzona na czymś antykruchym.

Katolicyzm kulturowy

Autor Zamkniętych rajów osadza się na katolicyzmie, śródziemnomorskości i Południu. Katolicyzm Tyszki-Drozdowskiego nie opiera się na idei Boga, Absolutu, transcendentnego źródła rzeczywistości. Autor nie jest autentycznie religijny czy mistyczny, jest to katolicyzm kulturowy.

W eseju Legion tebański pisze: „Człowiek musi oprzeć się na jakimś podłożu, stabilność duchowa wymaga trwałego zaczepienia. Taki grunt dają nasi zmarli i ziemia, którą pokryli znakami swojej obecności. […] Wykorzenienie ma miejsce wtedy, gdy zrywamy z ideami, które kształtowały świat moralny naszych przodków.

«Wyrwani z gruntu ojczystego» to nie tyle ci, co żyją z dala od rodzinnych strony, ile ci, którzy odwrócili się od swoich ojców i ogłuchli na ich słowa. To umarli rządzą żywymi, tak toczy się los. Dopóki jednostki i narody nie wykoleją się, przeświadczone, że na własną rękę mogą radzić sobie z przeznaczeniem”.

Maurras doceniał katolicyzm za jego racjonalizm, opór przeciwko tendencjom rewolucyjnym. Kroczy za nim Tyszka-Drozdowski, który działa wbrew takim myślicielom, jak Chantal Delsol.

Młody pisarz po maurrasowsku pozytywistycznie docenia katolicyzm nie tyle jako prawdziwą religię, która uczy wiernych prawdy o rzeczywistości nadprzyrodzonej, ale jako najlepszą, najpiękniejszą i najużyteczniejszą formację społeczną służącą do uporządkowania ładu społecznego oraz osobistej egzystencji, która daje siłę, by iść przeciwko temu światu. Jest to katolicyzm kulturowy i zewnętrzny.

Forma rzymska jako afirmacja skończoności oraz rzeczywistości

Wypadałoby zapytać, czym jest cywilizacja śródziemnomorska, klasyczna, łacińska, katolicka. W eseju Śródziemnomorski nihilizm czytamy: „Tam, gdzie kończy się Rzym, kończy się cywilizacja i zaczyna coś innego. Kończy się cywilizacja klasyczna, którą rozpoczęli Grecy, rozpowszechnili Rzymianie, a Kościół katolicki otoczył opiekę.

Granice łacińskiej formy życia pokrywają się z granicami podbojów Imperium Romanum, zacierają się tam, gdzie zatarł się katolicyzm. Latynowie to wszyscy ci, którzy, jak pisze Maurras, przyjęli renesans i odrzucili reformację”. Rzymianami są także Polacy – katolicki cypel w krajach Północy.

Josif Brodski w Pochwale nudy pisał: „Jeśli dopiero paraliżująca wolę nuda pozwala nam to zrozumieć, to cześć niechaj będzie nudzie. Jesteś znikomy, ponieważ jesteś skończony. Im bardziej jednak coś jest skończone, tym bardziej jest przepełnione życiem, uczuciami, radością, obawami, zrozumieniem.

Albowiem nieskończoność nie tryska zbytnio życiem, ani emocjami”. Filozofowie greccy i rzymscy, a także autorzy klasyczni uczą nas, że warunkiem koniecznym dobrego życia jest afirmacja skończoności. Znajdujemy to zarówno u Arystotelesa, jak i u stoików, Marka Aureliusza. Słowa Rosjanina są na wskroś łacińskie, rzymskie w rozumieniu Tyszki-Drozdowskiego.

To, co śródziemnomorskie, oznacza afirmację skończoności, natury rzeczy, pogodzenie się ze światem i jego przygodnością. Młody pisarz jest autorem pokornym wobec rzeczywistości i historii. Ma świadomość zakorzenienia w ciągu większych od niego wydarzeń. Nie przypadkiem więc powieść Zamknięte raje rozpoczyna się od opisu ogrodów Wenecji, które są umiejscowione w konkretnym miejscu oraz konkretnym porządku historycznym.

Łacińskość rozumiem jako etos, zestaw archetypów, pojęć czy wizję cywilizacyjną. Przede wszystkim jest ona jednak formą, która aktualizuje materialną rzeczywistość narodu, a więc nadaje mu zasady, życie, wzorce i wartości.

„Cywilizacja śródziemnomorska zostawiła nam wszystkie klucze – używamy ich po dziś dzień. Otworzyła wszystkie drzwi, choć pobłądziliśmy gdzieś daleko” – pisze autor Zamkniętych rajów.

W ten sposób idzie na przekór Friedrichowi Nietzschemu, który głosił, że historia jest obciążeniem, jakie człowieka przygniata, a wobec tego należy ją odrzucić. Polski pisarz głosi odwrotnie – historia i tradycja są wartościami bezwzględnymi, stanowią drogowskazy prawidłowej egzystencji. Pamięć jest kluczową władzą człowieka.

Fundamentem śródziemnomorskości i łacińskości jest przywiązanie do katolicyzmu. Kościół jest odwieczny. Choć istnieje zawsze w określonej rzeczywistości, to zdaniem Tyszki-Drozdowskiego nie może wchodzić w dialog ze światem współczesnym, gdyż jego idee są wieczne, przynależą do innego porządku niż świat doczesny.

Myśliciel widzi w Kościele fenomen, który zbudował cywilizację, i za to należy mu się szacunek i podziw. Jak głosi pisarz, Kościół uczy człowieka tego, co piękne, ładu i uporządkowanego życia, a także dodaje mu sił, które prowadzą go do moralnej doskonałości, o której zaświadczają męczennicy.

Tyszka-Drozdowski często używa pojęcia cywilizacji. Nie jest to przypadek, gdyż pisarz afirmuje całość formy rzymskiej – od filozofii po malarstwo, architekturę czy krajobraz. Jest w nim podziw dla naturalnego piękna i harmonii. Człowiek śródziemnomorski poprzez swój kontakt z rzeczywistością oraz pokorę wobec niej docenia jej bogactwo. Ceni piękno formy oraz jest przeciwnikiem jego naruszania.

Zamkniętych rajach możemy odnaleźć wymowną scenę. Dwie osoby rozmawiają o motorówkach w weneckich kanałach. Jeden z rozmówców sprzeciwia się bytności maszyn i powiada: „Co za straszny pomysł. Jak w ogóle ktoś mógł dopuścić ich do głosu. Zrujnowaliby ciszę”.

Ciszy brakuje dzisiejszemu człowiekowi w sposób szczególny. Nie jesteśmy do niej przyzwyczajeni, ale czy nie właśnie ona jest warunkiem koniecznym do refleksji, kontemplacji, docenienia ładu oraz piękna rzeczywistości?

Wieczna wojna Południa z Północą

Poza nihilizmem współczesny twórca z Polski ma też typowo lokalne, narodowe problemy. Polski autor musi mieć własne zdanie na temat romantyzmu. Stosunek do niego jest czymś konstytutywnym dla naszych rodaków, którzy nie umieją przejść obojętnymi wobec tego istotnego dla naszej tożsamości fenomenu.

Czy tego chcemy, czy nie, ukształtował on naszą kulturę i formę polską – wykształcił archetypy oraz figury myślowe. Tyszka-Drozdowski umiejscawia się w długiej i bogatej tradycji krytyki romantyzmu.

Romantyzm jest zaprzeczeniem klasycyzmu, rzymskości, jawi się jako formacja zaprzeczająca harmonii, kładąca nacisk na emocjonalność i wolę. Romantyzm gna ku nieskończoności, jak powiada Tyszka-Drozdowski. Jego wizja romantyzmu jest jednak bardzo jednostronna. Sprowadza całą formacje ideową do kilku bardzo radykalnych tez.

Aż dziw bierze i szkoda, że tak błyskotliwy autor nie dostrzega różnorodności epoki Mickiewicza, takich postaci, jak Maurycy Mochnacki, August Cieszkowski czy Zygmunt Krasiński.

Łacińskość oznacza przywiązanie do harmonii, siły i dyscypliny. Człowiek śródziemnomorski cechuje się zdrowym rozsądkiem, a „zdrowy rozsądek to poznanie własnych ograniczeń” – pisze Tyszka-Drozdowski w eseju Sekret Greco. Następnie dodaje: „Rozsądek, tak uważam, to oznaka zdrowia duchowego i zrównoważonego charakteru”.

Istnieje nihilizm śródziemnomorski, reakcyjny i rewolucyjny – powiada Tyszka-Drozdowski. Ten pierwszy jest dziełem Południa. Ten drugi – Północy, a w szczególności dwóch kultur – niemieckiej i rosyjskiej. Nie przypadkiem konsekwencje nihilizmu najlepiej rozpoznali z jednej strony Nietzsche, a z drugiej Iwan Turgieniew w Ojcach i synach oraz Fiodor Dostojewski w Biesach.

Dzieckiem Północy, jak głosi autor Żuawów nicości, jest również romantyzm. Ten charakteryzuje chęć rozwikłania wszelkich tajemnic świata, również tych, których się nie da racjonalnie wytłumaczyć ze względu na ograniczoność rozumu.

Romantyków pociąga nieskończoność, chęć zmiany świata, a więc rewolucyjność. Nie są klasycznie racjonalni. Walczą z duszą i naturą ludzką.

W ten sposób zarysowuje się odwieczny konflikt – klasyczne, katolickie i śródziemnomorskie Południe przeciwko romantycznej, protestanckiej i prawosławnej Północy. „Wszystkie doktryny, które powstały w Europie, w Rosji zyskują nową postać. Rusyfikują się, to znaczy wyprowadza się z nich ostateczne konsekwencje” – pisze Tyszka-Drozdowski. Nihilista rewolucyjny wątpi skrajnie.

Młody autor dodaje: „Stąd narody formy rzymskiej nie wydały z siebie rewolucyjnego nihilizmu, tylko nihilizm reakcyjny, nostalgiczny, gdzie przeważają uczucie kruchości cywilizacji i żal za tym, co poszło na przemiał historii. W Rosji wątpienie nie ma żadnych zahamowań, przed niczym się nie cofa, nie oszczędza żadnej zasady, idzie jak taran. Każda teoria i pogląd radykalizują się tam błyskawicznie, przeradzając w skrajność”.

Autorzy śródziemnomorscy inaczej przeżywają śmierć Boga niż rewolucjoniści. Na Jego miejscu nie stawiają bożków. Nie walczą z naturą świata. Nie tworzą nihilizmu rewolucyjnego, ale reakcyjny, który afirmuje przeszłość, nie ucieka w przód. Nie jest romantyczny.

„Miejsce Boga zostało opuszczone i śródziemnomorscy nihiliści nie pragną stawiać na ołtarzu ani rasy, ani klasy, ani państwa, ani człowieka. Miejsce pozostaje puste, wyczekują Jego powrotu. Nihilizm północny zagospodarowuje je bez skrupułów. Ubóstwia Germanów albo proletariat, albo samego człowieka, który – tego sobie ci nihiliści życzą – może wszystko, może przewrócić świat na nice i przerobić naturę ludzką zgodnie z własnym planem” – czytamy w Żuawach nicości.

W odwiecznym konflikcie Południa z Północą Tyszka-Drozdowski pragnie, by Polska obrała stronę Południa. Tak też czytam jego eseje – są one jedną z dróg, która pojawiła się na mapie idei polskich.

Od nicości do Boga?

Tyszka-Drozdowski deklaruje się jako nihilista, śródziemnomorski, niewierzący katolik (tak przyznaje na stronach Żuawów nicości). Wierzy w wartości, ład społeczny, religię, ale nie w Boga. Jest nihilistą reakcyjnym, który chce utrzymać dziedzictwo oraz istniejącą cywilizację łacińską, katolicką.

Tacy jak on są pozbawieni łaski wiary, ale nie są wobec niej wrodzy. Tyszka-Drozdowski na miejscu Boga nie stawia żadnego bytu, idei czy wartości. Afirmuje pustkę boskiego tronu oraz skończoność i ograniczoność ludzkich możliwości. Czeka na łaskę wiary czy powrót Boga, jego zmartwychwstanie po nietzscheańskiej śmierci Boga.

Tyszka-Drozdowski widzi nicość, ale zauważa jednocześnie, że „w duszy dźwięczą [mu] słowa św. Augustyna: daj mi poznać siebie, abym mógł poznać Ciebie. Nicość stanowi przedpokój, korytarz prowadzący do Boga. Kastylijczycy nie zaczęli jednak bełkotać, nie utożsamili nigdy myślenia o Bogu z byciem Bogiem, jak Mistrz Eckhart […].

Bóg mistrza z Leon to Logos, nie czarna otchłań, rojona na skraju północnych lasów. Prorocy Testamentu godzą się tu z Lukrecjuszem – spokojna kontemplacja świata, zgoda na jego bieg”.

Dialog z wiecznością, nie współczesnością

Jak być śródziemnomorskim konserwatystą? Drogę wskazuje pisarz w zarysowanej w swoich dziełach postawie reakcyjnego dandysa Figury, który nieco przypomina anarchę Ernsta Jüngera z powieści Eumeswill, a więc postać istniejącą obok społeczeństwa, starającą się zachować wolność wewnętrzną i wcielać łaciński etos w życie. Anarcha stara się być bezwzględnie wolny oraz prowadzić wartościową egzystencję w świecie otaczającej go zewsząd pustki.

Tak samo myślą reakcyjni dandysi przedstawieni na stronach Żuawów nicości i tak pragnie żyć Gilles z Zamkniętych rajów – w pięknym krajobrazie, gdzie cieszą go widoki dawnych budynków i rzeźb, pozostałości po tym, co zostało odziedziczone po przodkach, a także gdy rozkoszuje się duchowo arystokratycznymi czynnościami, takimi jak rywalizacja bokserska.

Na stronach dzieł Tyszki-Drozdowskiego raczej nie spotkamy odwołań czy polemik z modnymi autorami współczesnymi. Pisarz raczej cytuje klasykę, myślicieli pochodzących z rejonu śródziemnomorskiego, a szczególnie francuskich – Charlesa Maurrasa, Maurice’a Barresa, Henry’ego de Montherlanta.

Twórczość Tyszki-Drozdowskiego jest niedzisiejsza. Czyż w ten sposób nie brzmią takie słowa, jak te: „Nie opuszczajmy siedzib, w których żyli i tworzyli nasi przodkowie. Nie porzucajmy tradycji, nawet jeśli pozbycie się jej ułatwiłoby nam życie. To lekcja śródziemnomorskiego, reakcyjnego, nihilizmu, tak ją rozumiem.

Wszyscy, którym uda się to zadanie – przekonać rodaków, aby nie przestawali być tym, czym byli ich przodkowie – zasługują na wdzięczność. Ci, którym się nie powiedzie, będą mieć pewność, że godnie przeżyli swoje życie”?

Tyszka-Drozdowski pisze, co należy podkreślić, pięknym literacko językiem, ale w stylu, który raczej spotykamy u autorów przedwojennych. Jest człowiekiem głęboko zakorzenionym w kulturze nazywanej przez niego łacińską, katolicką. Tworzy wbrew kosmopolityzmowi i modom ideowym. Jednocześnie nie boi rozważać i używać takich pojęć, jak charakter narodowy czy dusza narodowa, cywilizacja.

Ktoś krytyczny może zarzucić Tyszce-Drozdowskiemu propagowanie dawnych, tradycyjnych wzorców oraz esencjalizację, przekonanie o odnalezieniu istoty danego zjawiska i przypisywanie tej istoty każdemu przedstawicielowi danego fenomenu.

Pisarz wyraża myśli w sposób dosadny i wyrazisty. W następujących słowach wypowiada się o eseju hiszpańskiego autora Miguela Unamuno: „Tylko ładny, bo żeby był piękny, musiałby jeszcze być zgodny z prawdą”.

W eseju Ogród optymatów z kolei artykułuje niemniej mocno, że „literatura stanowi kwestię stylu. To, że ktoś publikuje, nie oznacza, iż jest pisarzem. Styl odróżnia od pisarza tych, którzy po prostu piszą”.

Pisząc o orchideach w Zamkniętych rajach, używa następujących słów: „Przyroda dąży do przetrwania, to prawda, czasem jednak zbacza w piękno”. Tak zastanawia się nad męskością: „Mężczyzna musi znać granice posłuszeństwa. Gdyby Bóg chciał, aby ludzie byli posłuszni, to stworzyłby tylko psy”.

Mam poczucie, że Tyszka-Drozdowski porusza kwestie kluczowe, centralne dla dyskusji intelektualnych Zachodu, ale jego głos pochodzi z obrzeży tego świata, a raczej z jego zapomnianych rejonów.

***

Istnienie na obrzeżach kultury, poruszanie się w tematach i ideach niedzisiejszych jest rysem osobowościowym Tyszki-Drozdowskiego. Jego twórczość koncentruje się na przeciwstawieniu dzisiejszemu nihilizmowi i romantyzmowi, które pisarz diagnozuje, a następnie sprowadza myśli i postawy na „wartościowe tory”.

Jego niedzisiejszość cechuje się tym, że opisuje rzeczywistość, której praktycznie już nie ma, a którą pragnie ożywić. Myliłby się jednak ktoś, kto myślałby, że jest to jedynie pesymistyczna nostalgia za pewnym ładem, rzeczywistością. Wbrew pozorom jest ona optymistyczna i pełna wiary.

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych.

Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o zachowanie informacji o finansowaniu artykułu oraz podanie linku do naszej strony.