Zwycięstwo Donalda Trumpa. Te kwestie były najważniejsze dla Amerykanów przy podjęciu decyzji
Od kilku miesięcy największe mocarstwo świata pogrążone jest w permanentnej kampanii wyborczej, a Amerykanie wybiorą przywódcę wolnego, zachodniego świata. Takie postawienie sprawy to spora przesada wynikająca z naszego europocentryzmu. Dla zwykłego Smitha ważniejsze są zupełnie inne kwestie. I my Polacy, w kontekście architektury naszego bezpieczeństwa, musimy to sobie wyraźnie uświadomić
Analizując wątki przewijające się w amerykańskiej kampanii wyborczej znad komputera w Polsce, umyka nam wiele istotnych kwestii i siłą rzeczy zaczynamy uprawiać swoisty cherrypicking. Przez ostatnie trzy lata rozmawiamy non-stop o bezpieczeństwie – bezpieczeństwie granic, bezpieczeństwie wschodniej flanki NATO, bezpieczeństwie w kontekście potencjalnej agresji Rosji – to naturalne. Zbyt dużą wagę przywiązujemy jednak do bezpieczeństwa, gdy analizujemy sytuację wyborczą w USA.
Ani Trump ani Harris nie będą umierać za Europę
Za dużo przywiązujemy wagi do chaotycznych wypowiedzi Donalda Trumpa i za dużo szukamy wątków europejskiego bezpieczeństwa w programie Kamali Harris. Eksperci starają się rozbierać na czynniki pierwsze między innymi te wypowiedzi Trumpa, które sugerują osiągnięcie pokoju na Ukrainie w 24 godziny czy załatwienie tej kwestii jednym telefonem do Władimira Putina.
Stawiam jednak tezę, że Trump celowo wypowiedział się właśnie w sposób możliwie jak najmniej precyzyjny i enigmatyczny. Dlaczego? Niestety (dla nas) wyborców Trumpa niewiele obchodzi konflikt w jakimś dalekim, europejskim kraju, którego większość Amerykanów nie byłaby w stanie pokazać na mapie. A tym bardziej, że pomoc dla tego kraju oznacza realnie miliardy dolarów kosztów dla amerykańskiego podatnika.
Jak doskonale pokazał to w ostatnich dniach na naszych łamach Jakub Dudek, zarówno w programie Republikanów, jak i Demokratów, kwestie związane z polityką zagraniczną i obronnością zajmują zaszczytne ostatnie miejsce. Dużo zostało powiedziane o polaryzacji i podziale amerykańskiego społeczeństwa, ale w tym przypadku nieważne czy wyborcy opowiadają się za kolorem czerwonym (Republikanie) czy niebieskim (Demokraci), to oba ugrupowania pokazują tutaj szokującą wręcz zgodność.
Gospodarka, głupcze!
Co zatem w tym roku przyciąga Amerykanów do urn wyborczych? Z odpowiedzią na to pytanie przychodzi Instytut Gallupa, który w październiku opublikował sondaż pytający Amerykanów, jakie są dla nich najważniejsze kwestie w wyborach.
Najważniejszą spośród 22 kwestii podawanych przez Instytut okazała się gospodarka, którą jako „ekstremalnie ważną” oceniło 52% badanych. Kolejne 38% badanych wskazało, że gospodarka jest „bardzo ważna”, co sprawia, że 9 na 10 wyborców przy urnach będzie kierować się w swoim wyborze tą sprawą. Warto tutaj dodać, że wrażliwość kwestii gospodarczych jest rekordowo wysoka od 2008 r., czyli od globalnego kryzysu finansowego.
Więcej światła na kwestie gospodarcze rzuca artykuł opublikowany w CBS News, w którym wskazane jest 5 najważniejszych dla Amerykanów kwestii ekonomicznych w wyborach prezydenckich. Artykuł wskazuje, że wśród nich są: inflacja, rynek pracy i wynagrodzenia, gospodarcze koszty migracji, podatki oraz kwestie narodowego zadłużenia.
Choć na pierwszy rzut oka inflacja w Stanach Zjednoczonych jest niska, a rynek pracy ostatnio odnotował najniższe od 50 lat bezrobocie, to jednak w cieniu suchych ekonomicznych statystyk kryją się inne, znacznie bardziej odczuwalne: od stycznia 2020 r. do dziś ceny żywności wzrosły razem o 26%, a percepcja tego zjawiska jest wśród Amerykanów zgoła inna niż pokazują statystyki.
Według sondażu YouGov, ¼ pytanych wskazywała, że według ich odczucia inflacja wynosi ponad 10%. Podobnie jest, gdy wgłębimy się w dane o rynku pracy. Rosnące koszty pracy sprawiły, że mężczyźni bez akademickiego wykształcenia zarabiają dziś mniej niż przeciętny pracownik w gospodarce. Jeszcze w 1980 r. sytuacja rysowała się zgoła odwrotnie. Ma to także wpływ na głosy przy urnach. Ci właśnie mężczyźni bez akademickiego wykształcenia, których pozycja i zarobki z roku na rok spadają, planują w większości zagłosować na Donalda Trumpa.
„America first” w praktyce
Wróćmy do wyników badania Instytutu Gallupa. Oprócz najważniejszych kwestii związanych z gospodarką, jako kolejne najważniejsze czynniki Amerykanie wymieniają przede wszystkim kwestie związane z sytuacją wewnętrzną.
Pomiędzy 41% a 49% Amerykanów uważa za „ekstremalnie ważne” sprawy związane ze stanem demokracji w Stanach Zjednoczonych, kwestie terroryzmu i bezpieczeństwa narodowego, zbliżający się wybór członka Sądu Najwyższego i imigrację do USA. Od 31% do 38% Amerykanów uważa, że „ekstremalnie ważne” są dla nich kwestie edukacji, opieki zdrowotnej, polityki dostępu do broni, aborcji, podatków, przestępczości, nierówności społecznych czy deficytu budżetowego. Dopiero w dolnych widełkach wskaźnika mamy sprawy międzynarodowe (31% jako ekstremalnie ważne) czy relacje z Rosją (27%).
Stopień istotności poszczególnych kwestii różni się także w zależności od partyjnych barw, na jakie głosować będą wyborcy. Dla wyborców Republikanów najważniejsze są tematy gospodarcze, migracyjne, bezpieczeństwa narodowego i terroryzmu, przestępczości i podatków, a dla wyborców Demokratów stan demokracji w USA, wybór sędziego Sądu Najwyższego, aborcja, opieka zdrowotna i edukacja. Dla żadnej z grup popierających głównych aktorów sprawy międzynarodowe nie są wśród najważniejszych.
„America first” ma jeszcze jedno znaczenie, o którym nie wspomniałem. Kwestia stosunku Amerykanów do obciążeń fiskalnych ma długą i często drastyczną historię (żeby nie wspomnieć o tzw. „bostońskiej herbatce”), jednak przekłada się ona wprost na aktywność międzynarodową Stanów Zjednoczonych. W USA wiele można usłyszeć głosów o kosztach walki w cudzych wojnach i na odległych, egzotycznych terytoriach, gdzie trudno przekonująco wyjaśnić wyborcom sens wysyłania tam amerykańskich żołnierzy.
Jednym z przykładów jest opracowanie Davida Hendersona opublikowane na łamach Econlib, w którym to autor wskazuje, że koszt wsparcia Ukrainy w 2022 r. kosztował amerykańskiego podatnika 861 dolarów. Sam fakt powstawania takich i innych tego rodzaju opracowań wskazuje, że duża część Amerykanów widziałaby pieniądze przekazywane na wojny w dalekich zakątkach świata najlepiej w swojej kieszeni czy ewentualnie zainwestowane w opiekę zdrowotną, edukację czy infrastrukturę. Tak czy inaczej, większość amerykańskich wyborców wcale nie fantazjuje na temat strzeżenia porządku i odgrywania roli światowego policjanta, a bardziej martwi się rosnącymi cenami w sklepach, przestępczością i edukacją swoich dzieci.
Koniec „American Dream”
Jak stwierdził w 2022 r. w wywiadzie na naszych łamach Andrzej Kohut, „Amerykański sen” kończy się co najmniej od czasów kryzysu finansowego w 2008 r.– o ile jeszcze możemy mówić, że coś takiego istnieje. Kohut wskazuje, że mit o ciężkiej pracy, dorobieniu się i związanym z tym awansem społecznym można już powoli odkładać między bajki.
Według statystyk. dzisiejsi trzydziestolatkowie w Stanach Zjednoczonych już raczej nie mogą liczyć na życie na wyższym poziomie niż ich rodzice w przeszłości. „Ryzyko związane z życiem w mniej zabezpieczającym socjalnie systemie pozostało, a obietnica bogactwa, które można pozyskać w wyniku ciężkiej pracy, stopniowo się rozpada” – konkludował w przywoływanym wyżej wywiadzie amerykanista z Ośrodka Studiów Wschodnich.
Koniec amerykańskiego snu to jest coś z czym my, jako Polacy i jako Europa musimy również zacząć się oswajać. Wraz ze zwiększającymi się nierównościami, pauperyzacją części społeczeństwa i polityczną niestabilnością Amerykanie coraz więcej i intensywniej będą patrzeć do wewnątrz, coraz mniej chętnie płacąc podatki na „cudze” wojny. W tym kontekście bezpieczeństwo w Europie czy podejście do Rosji jest kwestią trzeciorzędną z punktu widzenia i amerykańskiego społeczeństwa.
A co możemy zrobić tutaj, w Polsce? Wciąż będziemy dokonywać egzegezy każdej wypowiedzi 47. prezydenta Stanów Zjednoczonych, to oczywiste. Ale nie zapominajmy o rozwijaniu własnych zdolności, budowania innowacyjności i szukajmy pól współpracy gospodarczej, aby przyciągać amerykańskie inwestycje. W końcu nic nie stanowi lepszej broni przed Rosją niż posadowienie na naszym gruncie amerykańskiej fabryki.
Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.
Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.