Donald Trump i Kamala Harris są do siebie bardziej podobni niż się wydaje. Wystarczy zajrzeć do programu
Wiece, telewizyjne debaty, uszczypliwości w mediach społecznościowych, a nawet spory o pracę w McDonald’s – ten obraz kampanii wyborczej w Stanach Zjednoczonych towarzyszy nam od kilku miesięcy. Co pozostaje jednak, jeśli odrzucić bieżącą grę na emocjach wyborców, prowadzoną przez kandydatów zarówno na fotel prezydenta, jak i na stanowiska w Izbie Reprezentantów oraz na jedną trzecią miejsc w Senacie? Analiza programów wyborczych obu partii sugeruje, że w dużej mierze akcentują one te same problemy polityczne, a różnice tożsamościowe uwidaczniają się dopiero na poziomie szczegółów.
Kampania wyborcza w Stanach Zjednoczonych wchodzi w swoją ostateczną fazę. Pomimo wysokiego stopnia polaryzacji politycznej zarówno demokraci, jak i republikanie w swoim przekazie akcentują te same problemy polityczne, wśród których należy wymienić ochronę interesu amerykańskiego pracownika, wrażliwość łańcuchów dostaw, nielegalną imigrację oraz zagrożenia związane z nowymi technologiami. Oboje kandydatów na fotel prezydencki ma również w zanadrzu podobne odpowiedzi na owe kwestie.
W takiej sytuacji jeszcze istotniejsze stają się dzielące obie partie drobne różnice, ujawniające się w innych podejściach do tych samych kwestii, np. sztucznej inteligencji, oraz wskazywaniu odmiennych podstawowych zagrożeń (w przypadku prawicy jest to kultura „woke”, lewica podkreśla z kolei znaczenie nierówności rasowych i płciowych).
Republikanie lakonicznie o powrocie Trumpa
Krótka, bo zaledwie kilkunastostronicowa (wobec prawie stu stron wyprodukowanych przez konkurencję) platforma wyborcza Partii Republikańskiej brzmi momentami jak mowa herolda obwieszającego powrót króla z dynastii francuskich Burbonów po czteroletnim interludium, w którym tron został zagarnięty przez uzurpatorów w osobach Bidena i Harris.
Dokument zredagowany językiem podobnym do używanego przez Trumpa na swoich wiecach zdaje się celowo omijać potencjalne zagrożenia dla duetu Trump-Vance w zakresie spraw społecznych, w których tradycyjne republikańskie poglądy przestały być podzielane przez większość Amerykanów.
Szczególnie widoczne jest to w temacie aborcji. Po dekadach sprzeciwu republikanów wobec legalnej terminacji ciąży, który został zwieńczony orzeczeniem Sądu Najwyższego w sprawie Dobbs v. Jackson Women’s Health Organization z 2022 roku, obecnie uchwalanie prawa regulującego dostęp do aborcji na powrót stało się prerogatywą poszczególnych stanów. Republikanie stoją dziś na szańcach obrony tego status quo, deklarując, że jedyna decyzja, która powinna zapaść w tej sprawie na szczeblu federalnym, to zakaz aborcji na późnym etapie ciąży.
Taka modyfikacja podejścia wywołała krytykę części amerykańskich środowisk pro-life, rozgoryczonych porzuceniem przez Grand Old Party (GOP, potoczna nazwa republikanów) bardziej nieprzejednanej postawy w sprawie aborcji oraz akceptacją procedury zapłodnienia pozaustrojowego (in vitro).
Republikanie równoważą to radykalnymi postulatami w innych polaryzujących kwestiach, takich jak imigracja czy walka z obyczajową agendą „wzmożonej” (ang. woke) lewicy kulturowej. Jednym ze sztandarowych postulatów partii jest realizacja „agresywnego planu” (jak sami go określają) zatrzymania „polityki otwartych drzwi” oraz przejścia do kontrataku polegającego na przeprowadzeniu największej w historii operacji deportowania nielegalnych imigrantów oraz tych spośród imigrantów legalnych, którzy dopuścili się przestępstw.
Krokiem do realizacji planu ma być między innymi dokończenie budowy muru na granicy z Meksykiem, wykorzystanie nowych technologii monitorujących granicę oraz ściągnięcie części wojsk stacjonujących poza terytorium USA do strzeżenia południowej granicy państwa. Zaostrzeniu mają ulec także środki karne przewidziane za wspieranie nielegalnego przekraczania granicy.
Agenda republikanów w zakresie spraw ekonomicznych, podatkowych i socjalnych tradycyjnie opiera się na postulatach deregulacji, obniżki podatków, wspieraniu inicjatywy prywatnej i innowacji. Szczególnie oryginalna wydaje się obietnica obrony prawa do kopania kryptowalut, zapowiedź złagodzenia obostrzeń dotyczących sztucznej inteligencji i postulat likwidacji opodatkowania napiwków.
W tym samym duchu Trump i jego partia chcą rozwiązywać problemy amerykańskiego mieszkalnictwa, zapowiadając deregulację rynku, przeznaczenie części zasobów federalnych na grunty mieszkalne oraz zachęty podatkowe dla kupujących pierwsze domy.
Podobnie republikanie przedstawiają receptę dla wyższej edukacji, w ramach której mają zostać utworzone alternatywne wobec czteroletnich studiów uniwersyteckich formy zdobywania kwalifikacji, jak również dla opieki zdrowotnej, której usprawnienie ma się odbyć poprzez promocję konkurencji na rynku leków i usług zdrowotnych. Z kolei głównym sposobem na obniżanie kosztów codziennego życia ma być tania energia pochodząca z amerykańskich złóż ropy i gazu ziemnego. W tym celu Trump i republikanie chcą odejścia od założeń Zielonego Nowego Ładu.
Platformę wyborczą GOP zamykają kwestie związane z polityką zagraniczną i obronną. W duchu koncepcji „Pokój przez siłę”, wzmocniona armia i marynarka wespół z niewspomnianymi z imienia sojusznikami USA mają stanowić główny argument tego kraju na arenie międzynarodowej.
Jako jedyny adwersarz Stanów Zjednoczonych w skali globalnej wymienione są Chiny, wspomniana jest również walka z terroryzmem, budowa systemu obrony przeciwrakietowej na wzór izraelskiej Żelaznej Kopuły i wzmocnienie rodzimego przemysłu zbrojeniowego. Co istotne, rozdział ani razu nie wymienia z nazwy Rosji, wspominając jedynie o „przywróceniu pokoju w Europie”, w przeciwieństwie do jasnej deklaracji obrony Izraela w kontekście przywracania pokoju na Bliskim Wschodzie.
Program demokratów spadkiem po Bidenie
Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy podczas lektury platformy wyborczej demokratów, jest to, że powstawała ona z myślą o zupełnie innym kandydacie na najważniejszy urząd w państwie. Zwrot akcji związany z zamianą urzędującego prezydenta na Kamalę Harris wydarzył się tak błyskawicznie, że w programie partii pozostały sformułowania takie jak „druga kadencja Bidena”.
Sam dokument składa się w większości z podsumowania dokonań obecnej głowy państwa przy bardzo niewielkim udziale wiceprezydent (częściej niż ona sama w programie wymieniany jest Donald Trump i jego prezydentura jako kontrast do polityki obecnej administracji). Na platformę wyborczą demokratów można zatem spojrzeć jak na swoisty polityczny testament Bidena, którego dalsza realizacja (w zakresie kontynuowania reform) przypadnie Harris, jeżeli ta wygra wyścig do Białego Domu.
Liczne użycie czasu teraźniejszego jasno sugeruje ciągłość w zakresie wielu reform polityk publicznych. Demokraci chętnie posługują się także etykietami z zakresu polityki tożsamości, często podkreślając znaczenie licznych mniejszościowych grup społecznych (rasowych, płciowych, etnicznych), co nie występuje w programie republikanów.
Wyciągając wnioski z makroekonomicznych turbulencji ostatnich lat, demokraci postulują reindustrializację kraju jako remedium na zagrożenia związane z ryzykiem zerwania łańcuchów dostaw. Stymulacji rozwoju gospodarczego majją służyć także kontynuacja projektów infrastrukturalnych i inwestycje w energię odnawialną.
Kluczowym projektem w zakresie poprawy sytuacji pracowników na rynku pracy ma być zdaniem demokratów wzmocnienie prawa do zrzeszania się, w tym wśród przedstawicieli zawodów napotykających w tej kwestii trudności, np. osób zatrudnionych w rolnictwie. Postulowane jest również zaostrzenie kar za łamanie prawa pracy.
Do równie istotnych postulatów socjalnych należy zaliczyć wprowadzenie minimalnej stawki godzinowej na poziomie federalnym w wysokości co najmniej 15 dolarów, walka z wykluczeniem komunikacyjnym oraz rozszerzenie ulg podatkowych Child Tax Credit i Earned Income Tax Credit dla rodziców oraz słabiej zarabiających Amerykanów.
Ochronie interesów uboższych oraz klasy średniej służyć ma także obietnica niepodnoszenia podatków dla zarabiających mniej niż 400 tysięcy dolarów rocznie przy jednoczesnym rozszerzaniu licznych ulg. Bilans ten zrekompensować miałaby większa ściągalność fiskalna względem najbogatszych oraz dużych firm.
Demokraci chcą kontynuować swoją długoletnią politykę rozszerzania dostępu do ochrony zdrowia, deklarując silną walkę w obronie Affordable Care Act (słynna reforma ubezpieczeń zdrowotnych zwana niekiedy Obamacare), rozszerzanie Medicaid w formie zachęcania stanów do leczenia najmniej zamożnych na koszt rządu federalnego, podwojenie wydatków na mobilne kliniki zdrowotne oraz wykluczenie długów medycznych z oceny kredytowej.
W jednej z najbardziej palących i zarazem polaryzujących kwestii dostępu do broni palnej i zwalczania strzelanin Partia Demokratyczna opowiada się za ponownym (jak w latach 1994–2004) zakazaniem posiadania broni szturmowej i magazynków o dużej pojemności amunicji oraz powszechną kontrolą przeszłości kryminalnej posiadaczy broni palnej.
Zwiększeniu bezpieczeństwa wewnętrznego miałoby w myśl programu demokratów służyć także nadanie prezydentowi uprawnień w zakresie wydalania nielegalnych imigrantów oraz tymczasowego zatrzymania rozpatrywania wniosków o azyl (z pewnymi wyjątkami, m.in. dla osób chcących dostać się w sposób uporządkowany przez punkty przejścia granicznego).
Kurs na geopolityczną kontynuację
Ugrupowanie Kamali Harris zamyka swój program kwestiami związanymi ze sprawami międzynarodowymi. W przeciwieństwie do republikańskiej konkurencji demokraci chętniej odwołują się do języka wartości takich jak prawa człowieka, opierając globalne sojusze na wspólnej aksjologii i oskarżając Trumpa o ośmielanie autokratycznych przywódców takich jak Władimir Putin. Platforma wyborcza obiecuje (jeszcze w imieniu Joe Bidena) kontynuację wsparcia dla Ukrainy w wojnie z Rosją, zapowiadając pomoc w odbudowie jej gospodarki i zacieśnianiu relacji z europejskimi i transatlantyckimi instytucjami.
Europejscy i indopacyficzni sojusznicy wymieniani są w kontekście współpracy przeciwko militarno-ekonomicznej osi Rosja-Iran-Korea Północna. Z kolei interesy USA w zaostrzającej się rywalizacji z Chinami zabezpieczać ma odcinanie dostępu ChRL do nowoczesnych technologii i przenoszenie łańcuchów dostaw, przy jednoczesnym poszukiwaniu nowych pól współpracy między dwoma krajami np. w zakresie walki ze skutkami zmian klimatycznych lub przemytem fentanylu.
Demokraci opowiadają się za zawieszeniem broni w Strefie Gazy oraz odbudową tamtejszej infrastruktury w taki sposób, aby nie służyła ona Hamasowi, jak również opowiadają się za uznaniem aspiracji politycznych Palestyńczyków. Jednocześnie obecna administracja stoi na stanowisku pozostawienia Jerozolimy jako stolicy Izraela oraz podkreśla kontynuację obrony tego kraju na forum ONZ.
Z polskiego punktu widzenia należy życzyć sobie jak najszerszą kontynuację amerykańskiej polityki wzmacniania NATO i wspierania Ukrainy przeciwko Rosji, czego większą gwarancją byłby listopadowy sukces Harris i demokratów.
Choć w czasie prezydenckiej debaty ani Harris, ani Trump nie udzielili jednoznacznej odpowiedzi na pytanie moderatora o to, czy chcą, aby Ukraina odniosła zwycięstwo w wojnie, to deklaracje kandydatki demokratów o kontynuowaniu wsparcia finansowego i militarnego pozostają jasne. Narracja Donalda Trumpa opiera się z kolei na haśle szybkiego zakończenia konfliktu, co w obecnej sytuacji interpretować należy w pierwszej kolejności jako zawieszenie broni w oparciu o obecną linię frontu.
Być może najbardziej czytelne są jednak opinie elektoratów obu partii, zbadane przez Paw Research Center w sierpniu br. Podczas gdy aż 49% republikanów i osób skłaniających się do tej partii uważa, że wsparcie USA dla Ukrainy jest zbyt wysokie, to po drugiej stronie sceny politycznej opinię tę podziela zaledwie 16% respondentów. Poglądy te nie pozostaną bez znaczenia dla polityków wybranych tak do Białego Domu, jak i Kongresu.
***
Choć programy polityczne obu partii zarysowują nam ich stanowiska, to należy traktować je z uzasadnioną rezerwą. Politykę amerykańskiego mocarstwa determinować będą liczne kompromisy zawierane pomiędzy Białym Domem a obiema izbami Kongresu, a sami kandydaci na najwyższy urząd mogą elastycznie podchodzić do omówionych dokumentów.
Kamala Harris dziedziczy program po swoim przełożonym, w dużej mierze ze względu na okoliczności, w jakich została kandydatką. Z kolei jej republikański konkurent reprezentuje typ polityka bardziej opierającego się na osobistej charyzmie i swobodnie podejmującego kluczowe decyzje, aniżeli realizującego szczegółowe strategie polityczne. Wydaje się zatem, że platformy wyborcze obu partii są jedynie pewnym drogowskazem dla działań politycznych podejmowanych już z foteli w Kongresie i Białym Domu, a nie gotowym scenariuszem rządów na kolejne cztery lata.
Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.
Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.