Przemysław Czarnek w kościele. Panu Bogu świeczkę, a partii ogarek
Przemysław Czarnek 5 października przemawiał w krakowskim kościele redemptorystów. Podczas 40-minutowego wystąpienia wygłoszonego metr od ołtarza przestrzegał przez nowymi zaborami. Sugerował, że jeśli w maju 2025 r. wyborów prezydenckich nie wygra kandydat PiS-u, to będzie trzeba pożegnać się z wolną i niepodległą Polską. Robienie ze świątyni politycznego cyrku to także dla konserwatywnych katolików powód do zgorszenia.
Przemówienie nie zaczęło się najgorzej. Wyraźnie speszony Przemysław Czarnek wytłumaczył, że musi przemawiać w Kościele, bo przyszło za dużo osób, żeby pomieścić wszystkich w salce parafialnej. Podkreślił też, że z szacunku dla miejsca świętego będzie przemawiał mniej politycznie, a bardziej o roli chrześcijaństwa dla polskiej tożsamości narodowej. Wytrzymał jakieś 3 minuty. Potem zaczął przestrzegać przed wrogami Polski, którzy odbierają nam wolność, wyraźnie sugerując, że chodzi o Donalda Tuska i Unię Europejską.
W następnym fragmencie próbował umniejszyć rolę polityków i podkreślić znaczenie opieki Maryi: „Nie wygramy Polski – nie dla nas przecież, my tu jesteśmy na chwilę – […] nie wygramy Polski mocą programów politycznych, mocą świadectw ludzi ważnych, mniej ważnych i nieważnych, ale wygramy ją tylko dlatego, że pomoże nam Matka Boża Nieustającej Pomocy. Ją trzeba prosić o pomoc w tym trudnym dla Polski i Polaków czasie”.
W ustach byłego ministra brzmiało to o tyle kuriozalnie, że od razu po tych wzniosłych słowach pozdrowił przy gromkich brawach tłumu swoich partyjnych kolegów: „Mamy znakomitych ludzi w Krakowie, wielu jest tu dzisiaj z nami, jest Pan Marszałek Ryszard Terlecki, Pan Marszałek Marek Pęk, jest Pan Poseł Łukasz Kmita, jest Pani Kurator Barbara Nowak”.
Następnie odwoływał się do Odsieczy Wiedeńskiej i kryzysu Rzeczpospolitej szlacheckiej. Pokusił się, a jakże, o analogię do współczesności. Zdaniem byłego ministra jesteśmy dziś w okolicach 1795 r., czyli już po dwóch zaborach i moment przed ostatecznym zniknięciem Polski z map Europy.
Takie mocne wprowadzenie przygotowało główną tezę: „Jeśli wyborów prezydenckich w maju przyszłego roku nie wygra kandydat, który będzie się odwoływał do krzyża, do patriotyzmu, który nie będzie prosił na kolanach Matkę Bożą tu w Krakowie […], to polski wolnej, niepodległej, suwerennej, wielu z nas już nie zobaczy”.
Wyraźnie zasugerował więc alternatywę – albo prezydentura dla PiS-u, albo ostateczna utrata niepodległości. „Dumny, niepodległy naród, a nie naród niewolników europejskich!” – przestrzegał przed tragiczną przyszłością, wywołując entuzjazm zgromadzonych.
Pierwsza zasada retoryczna – wiedzieć, do kogo się mówi. Przemysław Czarnek wystąpił w Kościele redemptorystów w ramach spotkania z Rodziną Radia Maryja. Nie dziwi więc, że retoryka, jakiej minister używał, była bardziej PiSwoska od samego PiSu. Nie da się jednak usprawiedliwić wiecowego przemówienia polityka jakiejkolwiek opcji metr od ołtarza. Robienie ze świątyni politycznego cyrku to także dla konserwatywnych katolików powód do zgorszenia.
Coraz mocniej zeświecczone społeczeństwo i jak na razie brak reakcji hierarchii na wydarzenia krakowskie potęgują przekonanie, że Kościół katolicki takie zachowania co najmniej akceptuje, jeśli nie pochwala. Warto więc na każdym kroku podkreślać, co Kościół myśli o używaniu ambony w celach partyjnej propagandy. W Konstytucji duszpasterskiej o Kościele Gaudium et spes czytamy:
„Kościół, ze względu na swoją rolę i kompetencje, nie jest w żaden sposób utożsamiany ze wspólnotą polityczną ani związany z żadnym systemem politycznym. Jest jednocześnie znakiem i zabezpieczeniem transcendentnego charakteru osoby ludzkiej. Kościół i wspólnota polityczna w swoich własnych dziedzinach są autonomiczne i niezależne od siebie.
Jednak obie, pod różnymi nazwami, poświęcone są osobistemu i społecznemu powołaniu tych samych ludzi. Im bardziej obie będą pielęgnować zdrowszą współpracę między sobą z należytym uwzględnieniem okoliczności czasu i miejsca, tym skuteczniej będą pełnić swoją służbę dla dobra wszystkich”.
Przemysław Czarnek nazywający w Kościele obecną władzę zaborcami i agitujący za PiS wyciera sobie buty tymi słowami.
Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.
Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.