Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Musimy zmienić hymn narodowy, bo budujemy CPK?

Musimy zmienić hymn narodowy, bo budujemy CPK? autor ilustracji: Julia Tworogowska

Marcin Kwaśniewski, autor petycji wzywającej rządzących do budowy CPK, nawołuje również do zmiany hymnu narodowego. Tekst jest jego zdaniem nienowoczesny i napisany przez reprezentanta szlacheckiej oligarchii. Generalnie to „wysłużona ramota, bez waloru uniwersalności”. Jednak to nie z hymnem jest problem, ale z myśleniem Marcina Kwaśniewskiego, który nie rozumie, że właśnie teraz tekst Wybickiego odkrywa przed nami nową wartość.

Ilekroć widzę skapcaniałych polskich piłkarzy śpiewających polski hymn, zastanawiam się, czy to z tymi ludźmi jest coś nie tak, czy może raczej z samym tekstem. Dlaczego Włosi mogą śpiewać swój hymn całym sobą, dumnie i radośnie, a nasi wyglądają jakby zaraz miał ich rozstrzelać radziecki sołdat w katyńskim lesie? Ten kontrast zwykle zawodzących nas piłkarskich krezusów śpiewających słowa „jeszcze Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy” zawsze wydawał mi się tragikomiczny i zapowiadający sromotną porażkę.


Problem polega na tym, że to nie tylko piłkarze wyglądają w ten sposób podczas śpiewania Mazurka Dąbrowskiego. Szkolne akademie, apele, uroczystości – zawsze było tak samo. Skoro w najważniejszej pieśni narodowej śpiewamy o rozbiorach, potopie szwedzkim, a przykład, jak zwyciężać, to mamy brać z zagranicy, a nie chociażby z Grunwaldu, zdobycia Moskwy czy Bitwy Warszawskiej, to naprawdę łatwo można dojść do wniosku, że potrzebujemy zmian.

Dlatego nie dziwi mnie ani postulat Marcina Kwaśniewskiego, ani wielka dyskusja, którą wywołał. Temat oczywiście nie jest nowy. Wyczuwam w tej debacie zapach inteligenckiej pogadanki w kuchni na domówce o 3. nad ranem. Są to dywagacje pozbawione oczywiście jakiejkolwiek wartości. Kto wierzy w poważną debatę na temat zmiany hymnu, ten grzeszy naiwnością. Platforma poprosiłaby o napisanie uśmiechniętego tekstu Olgę Tokarczuk, PiS w kontrze zaproponowałby Bogurodzicę – po co to komu?

Nie z samym hymnem jest problem, ale z naszym do niego stosunkiem. Mazurek Dąbrowskiego to tylko pretekst, aby zasygnalizować polski problem z narodową tożsamością. Czujemy, że w ostatnich 35 latach zmieniliśmy bazę, ale nie nadbudowę. Jeszcze nie przyswoiliśmy kulturowo faktu, że jesteśmy europejskim liderem wzrostu gospodarczego. Chcemy poczuć dumę z naszej modernizacji, a nie wiecznie trwać w „traumie tymczasowości”, jak napisał Kwaśniewski.


Jednak ostatecznie w tej zastępczej wojnie o hymn chodzi o coś więcej. My nie tylko chcemy poczuć dumę z modernizacji, ale umościć się w ciepłym wyobrażeniu o Polsce jako nowoczesnym narodzie europejskim. Jest to oczywiste, gdy przyjrzymy się, jakich argumentów używa Kwaśniewski. Autor domaga się większej uniwersalności od hymnu narodowego, narzeka na XVIII-wieczne sentymenty i elitarną definicje narodu, która miała być jego zdaniem przyjmowana za oczywistość przez samego Wybickiego.

Mówiąc krótko, Polacy powinni dziś zapomnieć o tym, co autentycznie polskie w ich doświadczeniu historycznym, a w swojej historii podkreślać to, co daje się opowiedzieć jako uniwersalne. Tym samym jeden ze zwolenników Wielkiej Polski im. Centralnego Portu Komunikacyjnego chce nam, zaściankowym Polakom, zaproponować nowe oświecenie.

Myli się też Kwaśniewski co do samej treści hymnu. To właśnie Wybicki jako najpierw konfederata barski, a później myśliciel polityczny zmieniał definicję narodu polskiego na nowoczesną (polecam autorowi książkę Regina libertas prof. Grześkowiak-Krwawicz), a w czwartej zwrotce to nie płacze ojciec, ale Basia. Wytykanie jednak tego rodzaju błędów jest małostkowe i oddala od clue dyskusji.

Sednem jest zaś trwający od XVIII w. spór o polską nowoczesność – czy zmierzać ku niej „ponad”, czy raczej „z wnętrza” polskiej tradycji. Odpowiedź jest oczywista. W przekonujący sposób udzielił jej Witold Gombrowicz: „Nie będziemy narodem prawdziwej europejskim, póki nie wyodrębnimy się z Europy, gdyż europejskość nie polega na zlaniu się z Europą, lecz na tym, by być jej częścią składową, specyficzną i nie dającą się niczym zastąpić”.

Tym więc, co nas od Europy odróżnia, naszą swoistością, jest przetrwanie narodu bez państwa, jest kultura narodowa stworzona przez szlachtę i wielki proces nobilitacji społeczeństwa, a nie – wbrew chłopomanom – schamienie narodu w PRL-u. Tą swoistością jest też morze krwi wylane za to, żebyśmy teraz z perspektywy naszego wygodnego życia mogli się tego wszystkiego tak szczeniacko wyrzekać w imię modernizacji.

Myślenie, że będziemy fajniejsi, nowocześniejsi, bardziej europejscy, gdy całą tę pamięć wyrzucimy do kosza, jest po prostu głupie. Co więcej, te wszystkie narody zachodnie, na które patrzymy z taką zazdrością, nie operują wcale podobnymi i kategoriami. Żaden normalnie myślący Francuz, Niemiec czy nawet Hiszpan nie konfrontuje swojej tożsamości narodowej z tożsamością zachodnią, europejską. Wręcz przeciwnie – czuje się jej częścią poprzez swą odrębność.

Jeszcze raz Gombrowicz: „Najbardziej uniwersalni pisarze francuscy, lub włoscy, byli jednocześnie najbardziej francuskimi i włoskimi pisarzami […] Najbardziej światowe melodie Szopena są najbardziej polskimi melodiami – gdyż sztuka jest (już prawie śmiesznie o tym pouczać) ukazaniem pierwiastka typowego, powszechnego i wiecznego w tym co konkretne, indywidualne, przemijające”.

Nie tylko sztuka, można dodać. Taka sama prawidłowość tyczy się tożsamości narodowej. Może być uniwersalna, wielka, kusząca dla innych tylko wówczas gdy będzie lokalna, konkretna, dumna z własnej odmienności. By uwodzić, trzeba wiedzieć, kim się jest, a nie wiecznie spoglądać na innych z zawstydzeniem.

Polscy piłkarze śpiewają Mazurka Dąbrowskiego jakby szli na ścięcie, bo tego nie rozumieją. A właśnie teraz, gdy możemy być dumni z polskiego cudu gospodarczego, hymn Polski odkrywa przed nami nową wartość. Wybicki błąkał się po peryferiach historii i marzył o Polsce, w której mamy szczęście żyć. To jest emocja, która sprawia, że hymn możemy śpiewać z dumą, a nie poczuciem niższości.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.