Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

AfD rośnie w siłę. Rzut oka na wybory związkowe w Niemczech

przeczytanie zajmie 10 min
AfD rośnie w siłę. Rzut oka na wybory związkowe w Niemczech źródło: TC2021; wikimedia commons; Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International license. oprac. B. Dziadkiewicz

1 września stał się w tym roku dla Niemiec datą o jeszcze większym ładunku symbolicznym niż dotychczas. Partie ancien régime poniosły dotkliwą klęskę w wyborach związkowych w Saksonii i Turyngii. Partie antysystemowe – Sojusz Sahry Wagenknecht, a w szczególności Alternatywa dla Niemiec – uzyskały bardzo dobre wyniki, które ugruntowują ich pozycję na niemieckiej scenie politycznej. Zeitenwende, czyli „epokowa zmiana” w niemieckiej polityce zagranicznej, bezpieczeństwa i energetycznej, ma szansę zmaterializować się, choć w innej formie niż ta, którą zapowiadał kanclerz Scholz.

Wiatr zmian wieje ze Wschodu

Frekwencja w wyborach związkowych do parlamentów Turyngii i Saksonii sięgnęła ponad 70%, a w obu landach prawicowa Alternatywa dla Niemiec przekroczyła trzydziestoprocentowy próg poparcia. Co istotne, AfD przestała być postrzegana jako partia protestu, gdyż jej wyborcy głosowali na tę partię z przekonaniem, że ma ona odpowiedzi na problemy, z którymi się mierzą.

Nie tak wysokie, choć dwucyfrowe wyniki uzyskała partia Sojusz Sahry Wagenknecht, o której szerzej pisałem tutaj. Było to odpowiednio 15,8% w Turyngii i 11,8% w Saksonii. Należałoby zaliczyć ją do lewicy alternatywnej, łączącej konserwatyzm światopoglądowy z prosocjalną polityką gospodarczą i tradycyjnie pacyfistyczną politykę zagraniczną nastawioną na deeskalację napięć w Europie poprzez współpracę z Rosją. Jej sukcesy wyborcze to bezprecedensowy sukces w historii Republiki Federalnej, gdyż partia ta funkcjonuje zaledwie od ośmiu miesięcy na scenie politycznej.

Pozostałe dwie lewicowe partie – postkomunistyczna die Linke i socjaldemokratyczna SPD – zanotowały słabsze wyniki. Choć w Turyngii członkowie die Linke uzyskali nienajgorszy wynik (13,1%), to w Saksonii nie przekroczyli pięcioprocentowego progu.

Dawni wyborcy Lewicy w obu landach stanowili największą grupę wyborców BSW. SPD w obu krajach związkowych uplasowała się jedynie lekko powyżej progu 5%. Część dawnych wyborców SPD głosowało na partię Wagenknecht, jednak ulokowali się oni poza pierwszą trójką wspierającą obecnie BSW, do której poza dawnymi wyborcami postkomunistów zaliczają się jeszcze dawni wyborcy CDU i niegłosujący.

Niemiecki kalendarz wyborczy daje tym niemainstreamowym partiom szansę na kontynuację zwycięskiej passy. 22 września 2024 r. odbędą się wybory związkowe w Brandenburgii. Według najnowszego dostępnego sondażu Instytutu Forschungsgruppe Wahlen z 13 września bieżącego roku AfD może tam liczyć na ponowny triumf, a BSW na zbliżenie się do piętnastoprocentowego progu poparcia.

Partie federalnej koalicji rządowej, czyli SPD, Zieloni i FDP, uzyskały w każdym z krajów związkowych łącznie około jednej trzeciej poparcia Alternatywy dla Niemiec. Choć od czasu zjednoczenia Niemiec w Turyngii dominują chadecy i postkomuniści, a w Saksonii chadecy, to wyniki koalicji na tle poparcia dla antysystemowej prawicy są wyraźnym wskazaniem na kryzys, w jakim znajdują się partie rządu federalnego. Jest to zły prognostyk dla wszystkich trzech partii, zwłaszcza że wybory federalne odbędą się we wrześniu 2025 r.

Czerwona kartka dla koalicji rządowej

Druzgocąca porażka czerwono-zielono-żółtej koalicji rządzącej (SPD, FDP i Zieloni) nie jest tak zaskakująca, skoro wielu Niemców, szczególnie tych z landów wchodzących w skład dawnego NRD, jest rozczarowanych dotychczasową polityką rządu. Na te nastroje wpływa poczucie zagrożenia zamknięciem fabryk w Niemczech i planami masowych zwolnień w dużych niemieckich firmach, np. w Volkswagenie.

Nie bez znaczenia jest totalitarne dziedzictwo NRD i trudności czasu zjednoczenia Niemiec, o których pisał Alexander Tyra. Dla Niemców z byłej NRD to często doświadczenie utraty pracy, „wdarcie się obcych” do „błogiego” i „poukładanego” świata dyktatury i poczucie „porażki” w walce dwóch wielkich bloków ideologiczno-politycznych XX w. – komunizmu i kapitalizmu. Mimo ogromnych transferów z zachodu na wschód kraju do tej pory nie udało się zasypać różnic powstałych w zimnowojennych dekadach ubiegłego wieku.

Na różnice poglądów politycznych między Niemcami Wschodnimi i Zachodnimi zwraca uwagę także były przewodniczący Bundestagu z ramienia SPD, Wolfgang Thierse. Odwołuje się do swojego doświadczenia ze spotkań w Turyngii, gdzie wiele osób wyrażało swoje niezadowolenie rządem federalnym i rządami krajów związkowych, a także przeświadczenie, że „wszystko jest źle”. Jednocześnie postrzegali oni swój poziom życia jako względnie dobry.

Innym istotnym tematem kampanii wyborczej jest wojna rosyjsko-ukraińska. Zarówno AfD, jak i partia Sahry Wagenknecht krytykują rząd federalny za podejmowane działania. AfD oczekuje zniesienia sankcji gospodarczych na Rosję, natomiast BSW postuluje zawieszenie broni i rozpoczęcie rozmów pokojowych. Podobnie obydwie partie koncentrowały się na kwestii nielegalnej migracji, za której zdecydowany nadmiar krytykują głównie partie federalnej koalicji rządowej.

Zagadnienia polityki ogólnonarodowej i zagranicznej dominowały nad kwestiami lokalnymi, choć wybory miały charakter związkowy, a więc wybrane z nich władze właściwie nie mają kompetencji w zakresie prowadzenia polityki zagranicznej. Sahra Wagenknecht zapowiada jednak możliwość wykorzystania komisji spraw zagranicznych Bundesratu do wywierania nacisku na rząd federalny w sprawach polityki zagranicznej.

Kwadratura koła, czyli możliwe koalicje

Ostatnim bastionem tradycyjnych, mainstreamowych partii na Wschodzie jest Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna, a więc umiarkowana niemiecka prawica. Jako jedyna była ona w stanie rywalizować z AfD i BSW, lecz jej wyniki wyborcze to słodko-gorzkie zwycięstwo.

Wynik CDU jest po części konsekwencją skonsumowania poparcia dla innych partii poza AfD i BSW. W Saksonii niemal połowa wyborców CDU głosowała na tę partię, żeby AfD nie znalazła się na pierwszym miejscu, co pokazuje skalę polaryzacji. Zwycięzcy z CDU mają więc niewielu partnerów, z którymi chcieliby wejść w koalicję, choć wysoki wynik wyborczy daje szansę zdobycia władzy.

Być może dla wielu osób w Polsce naturalna wydawałaby się koalicja CDU-AfD, jako że obydwie partie to prawica. Ważne są jednak nie tylko podobieństwa, lecz również programowe i wizerunkowe różnice. CDU to partia zbudowana na fundamencie współpracy atlantyckiej, demokracji liberalnej i integracji europejskiej. Powyższe wartości są jej stałym kursem ideologicznym.

Drugim argumentem przeciwko współpracy tych dwóch partii jest samoograniczenie, którego dokonała CDU. Według tzw. Unvereinbarkeitsbeschluss (pol. decyzji o niezgodności) CDU wyklucza możliwość wejścia w koalicję z partiami skrajnymi, do których zalicza AfD i die Linke.

Taka decyzja utrudnia i tak już niełatwą sytuację koalicyjną. W przypadku Turyngii stawia pod znakiem zapytania możliwość utworzenia rządu większościowego, a CDU pozostaje podzielona nawet co do możliwości zawarcia koalicji z BSW. Część jej członków wzywa do zastosowania „decyzji o niezgodności” także wobec partii polityk, która ma za sobą członkostwo w enerdowskiej SED.

W tej skomplikowanej układance jest jeszcze jeden element, który może zaskoczyć niektórych polskich obserwatorów. Wbrew obawom o możliwość współpracy ze względu na stosunek obydwu partii do wojny rosyjsko-ukraińskiej BSW zdecydowanie wyklucza koalicję z AfD.

Jest to swoją drogą ciekawa strategia, która może pomóc Sahrze Wagenknecht uniknąć kordonu sanitarnego, z którym mierzy się Alternatywa. W ten sposób BSW może próbować pozycjonować się wobec partii establishmentowych jako „demokratyczna siła polityczna” i jedyna możliwość uniknięcia rządów z AfD.

Co dalej?

Wyniki wyborów nie napawają optymizmem, lecz powinny być przede wszystkim asumptem do refleksji na temat tego, jakie konsekwencje mogą mieć dla Polski i jej położenia politycznego rosnące w siłę jawnie prorosyjskie niemiecka lewica i prawica.

Po pierwsze, Sahra Wagenknecht ma apetyt na to, by wywierać wpływ na politykę zagraniczną całej RFN. Jej partia jest przeciwna stacjonowaniu w Niemczech amerykańskich rakiet średniego zasięgu. Warunkując poparcie dla Michaela Kretschmera z CDU na premiera Saksonii, chce zaprzestania dostaw broni dla Ukrainy. To wszystko dzieje się w sytuacji, gdy i tak pojawiły się zapowiedzi co do możliwości zmniejszenia pomocy finansowej dla Ukrainy pochodzącej z budżetu państwa. Warto w tym kontekście wspomnieć, że przyjazna Rosji postawa Kretschmera jest czymś powszechnie znanym w Niemczech, a i tak jest on traktowany jako mniejsze zło niż AfD.

Poza konfliktem rosyjsko-ukraińskim wynik wyborów jest ważny dla Polski ze względu na współpracę transgraniczną. Powstaje pytanie, jak sprawnie współpracować z tak niestabilnymi politycznie jednostkami terytorialnymi, jak wschodnie landy RFN. Niemcy z racji swojej federalnej struktury preferują rozwiązywanie problemów na linii kraj związkowy-województwo w przeciwieństwie do Polski, która jest państwem unitarnym i bardziej scentralizowanym.

Wybory związkowe w Turyngii i Saksonii, a także te nadchodzące 22 września w Brandenburgii, są jeszcze o tyle dla nas istotne, że jest to papierek lakmusowy nastrojów dużej części kraju przed wyborami federalnymi w następnym roku. Wyniki wyborów związkowych mają także wpływ na notowania przyszłych kandydatów na kanclerza w poszczególnych partiach.

Na obecnym etapie pojawiają się już także spekulacje na temat kandydatów na kanclerza w wyborach federalnych w 2025 r. Jest to przede wszystkim przewodniczący chadeków, Friedrich Merz, który 17 września został oficjalnie ogłoszony kandydatem CDU. Wobec jedynego wyniku „starych partii” w wyborach w Turyngii i Saksonii, który można bronić jako zwycięstwo, jego pozycja jako potencjalnego kandydata umocniła się.

Drugi kandydat to sprawujący obecnie urząd kanclerza Olaf Scholz, choć nie zostało to jeszcze oficjalnie ogłoszone, dlatego też w tym kontekście pada jeszcze nazwisko Borisa Pistoriusa, obecnego ministra obrony. Choć  SPD nie może pochwalić się tak dobrymi wynikami, jak CDU, to jednak zachowała ona miejsca w parlamentach obydwu krajów związkowych, co nie udało się pozostałym partiom, z którymi SPD pozostaje w koalicji na poziomie federalnym, czyli Zielonym i liberałom z FDP. Zielonym udało się zdobyć mandaty jedynie w Saksonii, podczas gdy żaden przedstawiciel FDP nie zasiądzie ani w parlamencie Turyngii, ani w parlamencie Saksonii.

***

Rozdrobnienie polityczne i wzrost poparcia dla partii antysystemowych w Niemczech stają się coraz bardziej dotkliwe. Kolejne deklaracje wykluczające możliwość wejścia w koalicję z daną partią tylko utrudniają zawiązanie jakiejś współpracy. Szczególnie sytuacja w Turyngii grozi impasem. Tylko czteroczłonowa koalicja CDU-SPD-BSW-die Linke miałaby większość. Chadecy wykluczają koalicję z die Linke i niechętnie zapatrują się na koalicję z partią Wagenknecht. BSW stara się z kolei poprzez rywalizację w parlamencie kraju związkowego wpływać na politykę całego państwa.

Koalicja i związane z nią kompromisy są jednym z powodów niezadowolenia i braku zaufania wyborców do rządu koalicji „świateł drogowych”. Wybory federalne w przyszłym roku pokażą, czy państwem niemieckim da się jeszcze sprawnie rządzić. Część partii establishmentowych prawdopodobnie utworzy rząd koalicyjny. Jedną z możliwości jest tzw. wielka koalicja, czyli CDU-SPD.

Kwestią otwartą pozostaje, czy będzie ona wystarczająco skuteczna, żeby odpowiedzieć na wzburzone nastroje wśród wyborców. Być może, co paradoksalne, rządy Olafa Scholza okażą się z perspektywy czasu okresem zachowania względnej stabilności na niemieckiej scenie politycznej w odniesieniu do tego, co nadejdzie po nich.

Z tego względu drugim, jeszcze ważniejszym pytaniem jest to, jak polska dyplomacja powinna przygotować się na możliwą współpracę z nowym kanclerzem RFN, a także zmiany w niemieckiej polityce wobec Ukrainy, UE i Stanów Zjednoczonych.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.