Każdy z nas pragnie śmierci. O samobójstwie inaczej
O samobójstwie przywykliśmy myśleć w kategoriach medycznej patologii. Jako o czymś, co jest przeciw podstawowemu popędowi życia. Zupełnie inaczej na tę sprawę patrzył amerykański psycholog James Hillman. Według niego fundamentalną potrzebą każdej psychiki jest… doświadczenie śmierci. Co więcej jego intuicja doskonale rymuje się z chrześcijańsko rozumianą duchowością.
Niedawno wydana ponownie książka Tomasza Stawiszyńskiego Potyczki z Freudem. Mity, pułapki i pokusy psychoterapii jest pozycją niezwykle inspirującą. Autor w moim przekonaniu bardzo trafnie wskazuje kompulsje, na które cierpi współczesna kultura.
Przymus doskonałości, zdrowia, szczęścia, specyficznie rozumianej wolności, przekonanie o determinującej roli dzieciństwa – oto choroby współczesnego człowieka, bezwzględnie wykorzystywane przez karmiącą się konsumpcją kulturę kapitalistyczną.
Doprawdy, zadziwiająca jest zdolność człowieka do wykrzywiania swoich naturalnych potrzeb, na swe nieszczęście i zgubę. Bo przecież każdy z nas mniej lub bardziej pragnie realizacji powyższych wartości. Paradoks polega na tym, że neurotyczna pogoń za nimi skazuje nas na ich utratę. „Miej wy***ane, będzie Ci dane” – głosi podwórkowa mądrość.
Jednak dla mnie zdecydowanie najciekawszy i najmocniej pobudzający intelektualnie był jeden z ostatnich rozdziałów książki poświęcony fenomenowi samobójstwa o wymownym tytule Szaleństwo w istnieniu, czyli o samobójstwie duszy. Co chce nam przekazać Stawiszyński?
Na samobójstwo przywykliśmy patrzeć w kategoriach indywidualnej i/lub społecznej patologii. Ludzie odbierają sobie życie z powodu depresji, długów, osamotnienia. W skrajnych przypadkach z powodu zarażenia chorymi i fundamentalistycznymi ideami. Krótko mówiąc – tendencje suicydalne to patologia, którą trzeba bezwzględnie zwalczać, zaś wyjściowym, zdrowym i naturalnym stanem jest „chęć życia”względne zadowolenie z niego, chęć jego zachowania i przedłużenia.
Zupełnie inaczej na tę sprawę patrzył przywoływany przez Stawiszyńskiego amerykański psycholog James Hillman, prawdziwy enfant terrible współczesnej kultury. „Dopóki nie możemy wybrać śmierci, nie możemy również wybrać życia. Doświadczenie śmierci jest warunkiem przeciwstawienia się zbiorowemu nurtowi życia i odkrywania indywidualności. Dusza chce swojej śmierci. Musi dostać tę śmierć, jeżeli chce się odrodzić” – pisał Amerykanin.
Śmierć jest naturalną potrzebą każdego człowieka. Oznacza głęboką potrzebę ontycznej wręcz przemiany. Pragnienia wejścia na głębszy poziom istnienia.
Rodzimy się, wychowujemy i inkulturujemy z towarzyszącym nam nieustannie poczuciem pewnej niekompletności. Intuicją, że umyka nam prawdziwie autentyczny wymiar życia. Tę potrzebę przemiany widać jak na dłoni patrząc na coachingowe i pop-psychologiczne poradniki o tym, jak „żyć na pełnej petardzie”, „być prawdziwie sobą” etc. Czy jednak odpowiadają one na to, o czym pisał Hillman? Śmiem wątpić.
Doświadczenie tego typu „duchowej śmierci” umożliwiały dawniej różnego rodzaju rytuały przejścia obecne w niemalże każdej religii.. Doświadczył jej św. Franciszek zdejmując na Asyskim rynku całe odzienie z siebie, oddając je swojemu ziemskiemu ojcu i stwierdzając, że „odtąd nie ma już żadnego ojca, oprócz ojca w niebie”. Szukają jej 40 latkowie nagle radykalnie zmieniający swoje życie. Szukają bogaci biznesmeni przechodzący napędzane Ayahuascą szamańskie rytuały. Szukają również i samobójcy.
Czym jest więc w takim układzie samobójstwo? Jest – jak pisał Hillman – „spóźnioną reakcją życia, które w trakcie swego trwania nie poddało się przemianom”. Nieprzeżytym narodzeniem się na nowo. Nieodnalezieniem sposobu na to, by odpowiedzieć na tę podstawową potrzebę ludzkiej psyche.”
Czytając to wszystko do głowy przyszły mi słowa św. Jana od Krzyża. „Jeśli umrę, zanim umrę, to nie umrę, kiedy umrę” – powiedział wielki hiszpański mistyk. Myśl Hillmana w moim przekonaniu doskonale rymuje się z obecną także w chrześcijańskiej duchowości potrzebą doświadczenia śmierci, wejścia w krzyż, przeżycia „paschy”. Owa śmierć dokonuje się rytualnie w centralnym sakramencie chrześcijaństwa jakim jest chrzest.
„Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć?” – pisał św. Paweł w liście do Rzymian. „Oto wszystko co stare minęło, a wszystko stało się nowe”. Śmierć starego człowieka, narodziny nowego. Przejście do nowego życia. Prawdziwy punkt zero. Śmierć dla „ciała”, narodziny dla „Ducha”.
O tej potrzebie wiedzieli Platon, Marek Aureliusz, chrześcijańscy mistycy. Wiedział o niej James Hillman. Przeczuwają ją, zapewne w sposób nieświadomy, również i samobójcy – a przynajmniej część z nich.
Oczywiście nie neguję medycznych, osobistych czy społecznych źródeł chęci odebrania sobie życia. Nie neguję konieczności natychmiastowej pomocy czy zastosowania farmakoterapii. Zwracam tylko uwagę, że być może Hillman uchwycił coś ważnego, a co współczesnej kulturze umyka. Nie samym ciałem i materią żyje bowiem człowiek, ale także sensem.
Czy współczesna kultura daje nam narzędzia odpowiedzi na tę zidentyfikowaną przez Hillmana potrzebę? Gdzie dziś szukać miejsca, w którym można by doświadczyć tak dobrze rozumianej śmierci?
Masz silne myśli samobójcze, z którymi sobie nie radzisz?
Zgłoś się do Izby Przyjęć najbliższego szpitala psychiatrycznego.
Otrzymasz pomoc lekarską tego samego dnia.
Masz kryzys? Zadzwoń na bezpłatny numer: 800 70 2222, napisz
maila lub porozmawiaj na czacie www.liniawsparcia.pl
Nie uzyskałeś oczekiwanej pomocy? Zadzwoń na bezpłatny kryzysowy:
telefon zaufania dla dorosłych: 116 123 (czynny codziennie od
godz. 14.00 do 22.00). Telefon zaufania dla dzieci i młodzieży: 116 111
(czynny codziennie od godz. 12.00 do 2.00).
Aktualne dane dotyczące ośrodków pomocowych znajdziesz na stronie
www.pokonackryzys.pl.
W sytuacji zagrożenia życia, gdy nic nie pomogło, zadzwoń na numer
alarmowy 112. Czekaj na pomoc. Kryzys, nawet ten najgorszy, minie.
Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.
Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.