Prawicowy Campus? Giorgia Meloni pokazała, że to możliwe
Kolejna edycja Campusu Polska Rafała Trzaskowskiego wywołuje na polskiej prawicy zdrowy odruch: czemu nie mamy własnego? Inspirujące mogą być przykłady zagraniczne, takie jak festiwal Atreju organizowany od 1998 roku przez środowisko Giorgii Meloni. Odgrywał on i nadal odgrywa dużą rolę. Prawicową włoską premier, jej bliskich i politycznych towarzyszy ukształtowanych przez to wydarzenie nazywa się niekiedy wręcz „pokoleniem Atreju”.
Mewy wzlatują coraz wyżej
Nazwa festiwalu wzięła się od imienia bohatera fantastycznej powieści Niekończąca się historia Michaela Endego.
Atreju to młody chłopak, który mimo osierocenia przez rodziców wyrasta na dzielnego członka swojego ludu i lojalnego przyjaciela. W decydującym momencie znajduje w sobie odwagę konfrontacji z ogarniającą cały świat Nicością.
Pomysłodawcą nazwy był Fabio Rampelli: lider rzymskiej sekcji młodzieżówki Włoskiego Ruchu Społecznego (MSI), do której sześć lat wcześniej dołączyła 15-letnia Giorgia Meloni. Oboje odgrywają dziś kluczową rolę na włoskiej scenie politycznej, bo Rampelli jest obecnie z ramienia Braci Włochów wicemarszałkiem Izby Deputowanych.
Grupa Rampellego nazywała się „Mewami” – od alegorycznej noweli Richarda Bacha opowiadającej o ptaku odrzuconym przez inne, który szuka transcendentnej prawdy, a na drodze do niej gromadzi własne stado. Widywali się w malowniczym rzymskim parku Colle Oppio, gdzie znajdują się starożytne ruiny, pozostałości pałacu Nerona i term Trajana.
W tym sprzyjającym kontemplacji tajemnic wieczności otoczeniu nastolatkowie i dwudziestokilkuletni działacze spotykali się, by czytać książki filozoficzne, dyskutować o sensie życia, wspólnie oglądać wschody słońca czy po prostu poimprezować. Tam też odbywały się pierwsze edycje Atreju.
W swojej autobiografii Meloni nazywa Atreju „symbolem walki z nihilizmem, idealnym dla naszej wizji”. Wpisuje się to w opowieść o grupie przyjaciół, którzy przezwyciężają swoje słabości i lęki, by ramię w ramię stawić czoła potędze zła.
Meloni uwielbiała wracać do tej narracji na przestrzeni lat, powołując się także na twórczość Tolkiena. To zresztą szersza tradycja włoskiej prawicy. Już pod koniec lat 70. przez kilka lat organizowany był „Obóz Hobbit”.
Obecna premier była w 1998 roku, podczas pierwszej edycji Atreju, 21-letnią szefową rzymskiego oddziału Akcji Młodzi, czyli młodzieżówki Sojuszu Narodowego, w który przekształciło się MSI. Wskazywaniem działaczom z całego kraju miejsc noclegowych zajmował się 22-letni Nicola Procaccini, kolejny ważny dziś polityk Braci Włochów, aktualnie współprzewodniczący frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w Parlamencie Europejskim.
Włochami rządziła wówczas centrolewicowa koalicja Romano Prodiego. Młodzi narodowcy chcieli połączyć demonstrację swojej ideowej tożsamości z dobrą zabawą oraz poważnymi dyskusjami.
Zaczynało się jednak skromnie. Podczas pierwszej edycji występował zespół grający covery Lucia Battistiego, znanego piosenkarza, który właśnie wtedy zmarł. Meloni wspomina też, że kiedyś postanowili zorganizować „wieczór lat 80.”, ponieważ wystąpić na Atreju gotowi byli właściwie głównie wykonawcy popularni w tamtej dekadzie, którzy najlepsze czasy i szczyt popularności mieli już za sobą. Z czasem na Atreju, które młodzi działacze konsekwentnie organizowali co roku, zaczęli pojawiać się także ważniejsi politycy i bardziej znani artyści.
Od trollowania liderów do pokoleniowej partii
Tradycją festiwalu stały się też żarty, które dziś zapewne nazwalibyśmy trollingiem.
W 2005 roku gościem Atreju był Gianfranco Fini, od kilkunastu lat przywódca MSI, a potem Sojuszu Narodowego, wówczas także wicepremier i minister spraw zagranicznych (sic!). Dwójka młodych działaczy zapytała go z publiczności: czy „teraz, kiedy jesteśmy u władzy, możemy coś zrobić dla prześladowanych mniejszości chrześcijańskich – na przykład Kazyrów w Turkmenistanie?”. Szef dyplomacji zawahał się, ale zaczął odpowiadać na poważnie: „Tak, znam ich sytuację…”. Po czym… młodzi przerwali mu śmiechem, przyznając się do żartu – nie ma takiego ludu jak Kazyrowie. Fini też zaśmiał się, podszedł i uścisnął ręce chłopaków, gratulując dowcipu.
Czy ktoś jest w stanie sobie wyobrazić, że działacz młodzieżówki PiS-u odważyłby się strollowwać Jarosława Kaczyńskiego, albo działacz młodzieżówki PO Donalda Tuska, a następnie wszyscy uznaliby to za dobry żart?
Organizowanie co roku Atreju przekładało się nie tylko na dobrą zabawę podczas debat i koncertów. Integrowało środowisko, które cały rok żyło przygotowaniami do festiwalu, wspomnieniami poprzednich edycji i planami na kolejne.
Wciągało w orbitę kolejnych zainteresowanych polityką młodych ludzi. Kształciło kadry, budując między nimi poczucie wspólnoty i przyjaźnie, pozwalając przejść od ciekawych dyskusji politycznych do nieformalnych więzi. Pokazywało też organizatorów jako poważnych młodych ludzi, którzy są w stanie przygotować duże wydarzenie. Ocieplało wizerunek całej włoskiej prawicy.
Budowało wreszcie podmiotowość organizatorów na zewnątrz. W 2004 roku Meloni minimalnie zwyciężyła w walce o przywództwo w ogólnokrajowej Akcji Młodzi z Carlem Fidanzą, obecnie szefem delegacji Braci Włochów w PE, wywodzącym się z frakcji prawicy socjalnej.
Później Giorgia będzie szybko przeskakiwać kolejne szczeble: po dwóch latach zostanie posłem i wicemarszałkiem Izby, po kolejnych dwóch ministrem. Za każdym razem będzie stało za nią jej środowisko, a ona będzie wciągać w górę swoich ludzi. To pozwoli jej po przełomowym momencie kryzysu rządowego i dezintegracji włoskiej prawicy z lat 2010–2012 skutecznie zwodować własne ugrupowanie: Braci Włochów.
Warto mieć świadomość, że to partia, której szkielet miał wymiar pokoleniowy, a która od początku budowała swoją popularność również dzięki umiejętnej budowie wizerunku ludzi ideowych, fajnych i sympatycznych. Takich, z którymi chciałoby się miło spędzić czas.
Komuniści, populiści, Elon Musk i Viktor Orbán
Atreju trwale wpisało się we włoski kalendarz polityczny. Odbywa się praktycznie co roku – niezależnie od tego, czy patronująca mu partia jest w opozycji czy u władzy, czy miała 2%, 10% czy 25% poparcia – a różne były jej koleje losy na przestrzeni tego ćwierćwiecza.
Symboliczne, że już na pierwszą edycję zaprosili do debaty Luigiego Berlinguera – ówczesnego ministra edukacji, wieloletniego działacza komunistycznego. W 2006 roku szczytowym punktem festiwalu była debata między wspomnianym wyżej Finim a Fausto Bertinottim: komunistycznym marszałkiem Izby Deputowanych. Były to symbole przełamywania historycznych podziałów i gotowości do dyskusji.
Wraz z wyrabianiem sobie marki przez Atreju młodzi prawicowcy starali się też pokazywać jako otwarci na dyskusję i inne środowiska. Było to pożyteczne dla całej partii, niosącej piętno faszystowskich korzeni. Gośćmi festiwalu na przestrzeni kolejnych lat byli wszyscy liczący się włoscy politycy, od prawa do lewa. Pojawiają się też biskupi, ludzie kultury, naukowcy czy sportowcy.
Charakterystyczna sytuacja miała miejsce w 2019 roku, kiedy to premier Giuseppe Conte został zaproszony, gdy stał na czele „populistycznego” rządu Ruchu 5 Gwiazd i Ligi Salviniego. Jednak między zaproszeniem miało miejsce kolejne typowe we włoskiej polityce przesilenie wywołane wówczas przez Salviniego.
Rząd upadł. W nowym gabinecie Contego miejsce Ligi zajęła lewica. Bracia Włosi organizowali manifestacje przeciw nowemu rządowi. Mimo to Conte pojawił się na Atreju i wszedł w dyskusję z młodymi działaczami prawicy.
Podczas zeszłorocznej edycji – pierwszej z Meloni jako premier – gościem specjalnym był multimiliarder Elon Musk. Głośny był też festiwal sprzed kilku lat, podczas którego wystąpił Viktor Orbán.
Wspomniał o włoskiej piosence opowiadającej o młodym antykomuniście ginącym podczas węgierskiej rewolucji 1956 roku, nie do końca świadomy jej popularności wśród prawicy nad Tybrem. Zgromadzeni spontanicznie zaczęli mu ją śpiewać – Avanti ragazzi di Buda… Meloni nazwała to potem najbardziej wzruszającym momentem w historii Atreju.
Przy okazji warto zwrócić uwagę, że również tenże Orbán ma „swój” festiwal z jeszcze dłuższą od Atreju tradycją: Tusványos, łączący dyskusje o polityce, koncerty, jedzenie i zabawę. To tam ma swoje coroczne wystąpienia programowe, niejednokrotnie kontrowersyjne.
Z ziemi włoskiej do Polski?
Siłą Atreju była zapewne po części jego pierwotna oddolność. Inicjatywa realnie wyszła od zaangażowanej grupy w młodzieżówce i została pozytywnie przyjęta przez partyjną „górę”. Dziś jednak to dawni twórcy Atreju są na górze, a wydarzenia mają wymiar międzynarodowy.
Sam będąc na jednej z edycji Tusványos, rozmawiałem długo z zaproszonym tam przez Węgrów Włochem, dziś asystentem jednego z ważnych ministrów. Odruchowo zapytałem: „Pierwszy raz w Europie Wschodniej?”. Jego odpowiedź była symptomatyczna: „Nie, jestem na Węgrzech siódmy albo ósmy raz”. Ta anegdotka dobrze pokazuje rozmach konsekwentnej polityki i zaangażowania międzynarodowego środowiska Fideszu, którego w Polsce nie było i nie ma.
Włoskie i węgierskie doświadczenia z jednej strony, a z drugiej pojawienie się na polskim krajobrazie politycznym Campusu Trzaskowskiego sprawiają, że uderza brak analogicznego wydarzenia na polskiej prawicy. Dziwić to musi zwłaszcza wobec ośmiu lat rządów PiS-u.
Szczególnie że podobne festiwale organizują od lat europejscy partnerzy tej partii, o czym politycy PiS-u doskonale wiedzą, bo sami są na nie zapraszani. Oczywiście, polskie środowiska liberalne i lewicowe mogą liczyć na ogromne wsparcie finansowe z zagranicy, od wielkiego biznesu czy ze środków publicznych (zawsze z samorządu, a po kilku latach przerwy dziś znów na poziomie krajowym).
Dla prawicy nie powinno to być jednak wymówką dla bierności czy ograniczania się do topornego partyjniactwa. Inicjatywy, które powstają w „chudych” czasach z natury rzeczy tworzone są przez najbardziej ideowych ludzi, którym realnie zależy, by zbudować „coś z niczego”. Jak pokazuje włoski przykład – to one potrafią być najbardziej trwałe, być może poniekąd też właśnie dzięki temu.
Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.
Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.