Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Spór o finansowanie PiS-u to potencjalne wejście na grabie… przez rządzących [WYLICZENIA I SCENARIUSZE W 25 PUNKTACH]

przeczytanie zajmie 8 min
Spór o finansowanie PiS-u to potencjalne wejście na grabie… przez rządzących [WYLICZENIA I SCENARIUSZE W 25 PUNKTACH] źródło: Lukas Plewnia/wikimedia commons,Creative Commons Attribution-Share Alike 2.0 Generic license

Sprawa dalszego finansowania PiS-u z budżetu jest dużo bardziej zawiła, niż wynika to z większości medialnych komentarzy. Rządzący, eskalując naciski na Państwową Komisję Wyborczą lub odmawiając PiS-owi wypłaty pełnych kwot po decyzji Sądu Najwyższego, ryzykować będą wejściem na grabie. Polityczne i państwowe skutki mogą okazać się bardzo bolesne właśnie dla obozu rządzącego. Po pierwsze, istnieje duże ryzyko eskalacji kryzysu ustrojowego, co może zakończyć się utratą zaufania do procesu wyborczego. Po drugie, paradoksalnie może to sprawić, że PiS złapie wiatr w żagle przed wyborami prezydenckim. Tak w wymiarze finansowym, jak i mobilizacyjnym.

1. Większość materiałów medialnych dotyczących sporu o subwencję i dotację podmiotową dla PiS-u abstrahuje zarówno od realnych politycznych i finansowych konsekwencji ostatecznego rozstrzygnięcia Państwowej Komisji Wyborczej, jak i jej skutków ustrojowych.

2. W szumie medialnego poszukiwania sensacji i polaryzujących hottake’ów nielicznych polityków, którzy nie wyjechali na urlopy, warto wczytywać się głównie w to, co mówią i piszą eksperci niechętni obozowi Prawa i Sprawiedliwości – Krzysztof Izdebski z Fundacji im. Stefana Batorego czy Patryk Wachowiec z Forum Obywatelskiego Rozwoju, fundacji Leszka Balcerowicza.

3. W płytkim, codziennym dyskursie jesteśmy już na etapie, wedle którego PiS będzie „głodzony”. By przetrwać, będzie musiał zbierać dziesiątki mln zł rocznie od sympatyków.

Jednak według ekspertów najbardziej prawdopodobny scenariusz to ten, w którym decyzja PKW obejmie od kilku do kilkunastu procent z budżetowych środków, które przysługują partii Kaczyńskiego w tej kadencji.

4. Zgodnie z prawem partii można odebrać maksymalnie 75% przysługujących jej środków. Realna kwota będzie jednak uzależniona od po aptekarsku wyliczonej kwoty udowodnionych przez PKW naruszeń. W uproszczeniu: partia Kaczyńskiego narażona jest na utratę szesnastokrotności zanegowanej kwoty.

5. Z wypowiedzi członków PKW i relacji trafiających do mediów wynika, że PKW jest ostrożna i skrupulatna w doszukiwaniu się uchybień. Jak dotąd nie znalazła prawdopodobnie nawet ok. 387 tys. zł, których wskazanie jest konieczne do odrzucenia sprawozdania. Zwrócenie się do Rządowego Centrum Legislacji oraz Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej o szczegółowe wyliczenia ma służyć temu, by przesądzić, czy rzeczywiście istnieje możliwość udowodnienia wątpliwości dotyczących kwoty tego rzędu.

6. News głównego serwisu informacyjnego Telewizji Polskiej, jakoby w PKW zapadła decyzja o odrzuceniu sprawozdania z uwagi na nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości, wydaje się intrygą mającą wywrzeć naciski na członków komisji.

Wniosek dotyczący uzyskania w tej sprawie szczegółowych wyliczeń, co umożliwiłoby uwzględnienie funduszu wśród nieprawidłowości, przepadł poparty zaledwie przez dwóch członków, a PKW działa kolegialnie i na posiedzeniach. Zmiana takiej decyzji poza trybem posiedzeń PKW świadczyłaby o głębokiej patologii w funkcjonowaniu kluczowego dla demokracji organu, która wydaje się na szczęście mało prawdopodobna.

7. WachowiecIzdebski oceniają, że ostateczne wskazanie uchybień nie przekroczy 1 mln zł. W scenariuszu, w którym sprawozdanie zostanie odrzucone „w dolnym limicie”, czyli po osiągnięciu 1% udokumentowanych uchybień, oznacza to utratę ok. 6,2 mln zł do końca kadencji. Jeśli kwota naruszeń wyniesie 500 tys. zł, to konsekwencje oznaczać będą 8 mln zł. Gdyby zanegowano 1 mln zł, w grę wchodziłaby utrata 16 mln zł.

8. To ogromne kwoty z perspektywy zwykłego człowieka, ale zdecydowanie mniej dotkliwe, jeśli spojrzymy na całokształt środków budżetowych, na które może liczyć w tej kadencji PiS. Według naszych wyliczeń to ok. 38 mln zł dotacji podmiotowej (w uproszczeniu: zwrot środków za kampanię 2023 r. uzależniony od liczby zdobytych mandatów) i czterokrotność rocznej subwencji w wysokości ok. 25,9 mln zł. Łącznie daje to kwotę przekraczającą 142 mln zł do końca kadencji.

9. Jeśli spełnią się prognozy ekspertów, że wykazane uchybienia będą sytuować się w przedziale między 387 tys. zł a 1 mln, oznacza to, że PiS zagrożony jest utratą między 4,4% a 11,2% środków, które przysługują tej partii w efekcie ostatnich wyborów.

10. Kluczowe dla wagi rozstrzygnięcia PKW będzie to, co wydarzy się później. Jeżeli PKW zdecyduje o odrzuceniu sprawozdania, to PiS będzie miał 14 dni na złożenie skargi do Sądu Najwyższego. Następnie w ciągu 60 dni skargę rozpatrzy Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, czyli ta izba, która jest regularnie delegitymizowana przez istotną część obozu rządzącego.

11. Już dziś słychać głosy – w ostatnich dniach choćby z ust Borysa Budki – że nawet jeśli Sąd Najwyższy uzna skargę PiS-u, to minister finansów nie powinien brać pod uwagę tego rozstrzygnięcia. Z perspektywy rządzących problem polega na tym, że minister finansów nie będzie działać na podstawie decyzji SN, ale wedle decyzji i informacji PKW.

12. Art. 145 Kodeksu wyborczego mówi wprost, że jeżeli Sąd Najwyższy uzna skargę za zasadną, PKW „niezwłocznie postanawia o przyjęciu sprawozdania finansowego”, a przekazania dotacji podmiotowej dokonuje minister finansów „na podstawie informacji Państwowej Komisji Wyborczej o uprawnionych do otrzymania dotacji”. Z kolei przekazanie subwencji reguluje ustawa o partiach politycznych, zgodnie z której art. 29 podstawę wypłacenia subwencji stanowi złożenie przez partię wniosku potwierdzonego przez PKW w przedmiocie uprawnienia do subwencji oraz jej wysokości.

13. Co zatem musiałoby się stać, by zgodnie z sugestiami najbardziej rozgrzanych głów minister Domański zdecydowałby o zignorowaniu decyzji Sądu Najwyższego, jeżeli ta będzie korzystna dla PiS-u? Albo PKW musiałaby zignorować swój ustawowy obowiązek uznania decyzji Sądu Najwyższego, albo minister finansów musiałby zignorować stanowisko nie tyle Sądu Najwyższego, co PKW właśnie. Oba te scenariusze wydają się rozwiązaniami „atomowymi”.

14. Trudno bowiem poważnie zakładać, że ostrożna i przywiązana do konstytucyjnego obowiązku działania na podstawie i w granicach prawa PKW rzeczywiście gotowa byłaby na otwartą konfrontację z Sądem Najwyższym. Obok wątpliwości prawnych istnieją bowiem też te bardziej praktyczne – w swojej praktyce wszak PKW musi kooperować z IKNiSP w innych kwestiach związanych choćby z ważnością wyborów. Złamanie tej zasady wprowadziłoby nas na niezwykle groźną, ustrojowo-wyborczą terra incognita.

15. Jeżeli jednak zgodnie z art. 145 §6 Kodeksu PKW niezwłocznie postanowi o przyjęciu sprawozdania i w informacjach przekazanych MF odpowiednio wskaże/potwierdzi uprawnienia PiS-u do otrzymania pełnych kwot dotacji/subwencji, to minister finansów będzie musiał… zignorować aktualne stanowisko PKW i powołać się na wcześniejsze stanowisko PKW. Jakkolwiek po doświadczeniach ostatnich lat i miesięcy możemy sobie już niestety wyobrazić rząd, który neguje istnienie sądu, to chyba dużo trudniej wyobrazić sobie ministra, który uznaje istnienie jednej decyzji państwowego organu (w którym nota bene przedstawiciele parlamentarnego zaplecza rządu mają większość), ale neguje drugą, późniejszą decyzję tego samego organu.

16. Oba scenariusze grożą nową, nieprzewidywalną w skutkach odsłoną kryzysu ustrojowo-wyborczego o możliwych daleko idących konsekwencjach politycznych. Mogą skończyć się radykalną utratą zaufania do Państwowej Komisji Wyborczej, co jest bombą podłożoną pod cały system polityczny. W scenariuszu, w którym PKW zignoruje swój ustawowy obowiązek wykonania decyzji SN, zdelegitymizuje się w oczach istotnej grupy wyborców PiS-u. Jeżeli rząd zacznie ignorować dokumenty przekazane przez PKW, de facto będzie musiał przedstawić argumentację delegitymizującą PKW jako wykonawcę widzimisię rzekomego „niesądu” i właściwie wspólnika PiS-u. W efekcie PKW trafi pod równie groźny ostrzał radykałów spod znaku „silnych razem”.

17. Oba scenariusze grożą zatem utratą zaufania istotnych grup wyborców do procesu wyborczego, a w efekcie kwestionowaniem wyników wyborów przez którąś ze stron – tak prezydenckich w 2025 r., jak i parlamentarnych w 2027 r.

18. Utrata zaufania wobec procesu wyborczego to najpoważniejsze z zagrożeń dla każdej demokracji. Właśnie dlatego jako Klub Jagielloński szczególną i skuteczną aktywność podejmowaliśmy zawsze wtedy, gdy to ryzyko stawało się realne – po wyborach samorządowych w 2014 r., podczas próby zmiany Kodeksu wyborczego w 2018 r. oraz w 2020 r., gdy ostrzegaliśmy przed ideą „wyborów kopertowych”.

Rosnąca polaryzacja wyborców i równoległe coraz silniejsze nastroje mściwości i bezwzględności pomiędzy liderami dwóch głównych obozów politycznych sprawiają niestety, że ryzyko niekontrolowanej eskalacji po kolejnych wyborach tylko rośnie.

19. Podsumowując wymiar państwowo-instytucjonalny, można stwierdzić, że rządzący, nasilając naciski PKW lub ewentualnie podejmując arbitralną decyzję o obcięciu finansowania PiS-u, będą ryzykować potężna i groźną dla państwa, a pośrednio także niebezpieczną dla ewentualnej legitymizacji ich władzy po kolejnych wyborach, eskalacją kryzysu ustrojowo-politycznego. Wydaje się to skrajnie nieracjonalne, jeśli weźmiemy pod uwagę, że najbardziej prawdopodobną „stawką” gry jest zaledwie kilka procent pieniędzy, które przysługiwać będą PiS-owi.

20. Niekorzystne dla rządzących w dłuższym rozrachunku mogą okazać się też polityczne konsekwencje całej operacji. Kwota, o którą toczyć się będzie groźny spór, najpewniej nie będzie realnym gamechangerem wyborczych szans PiS-u w kolejnych elekcjach. Jednocześnie poza potężnymi wątpliwościami prawnymi i nieprzewidywalnymi skutkami ustrojowymi wywoła to ogromne poczucie krzywdy wśród wyborców PiS-u i tym samym… potencjał ich skutecznej mobilizacji.

21. Policzmy. Według ostatnich znanych debacie publicznej danych PiS w 2023 r. miał 48 tys. członków. Załóżmy, że po przegranych wyborach liczba realnie zaangażowanych stopniała do 40 tys. Jeżeli przyjmiemy, że potencjalnie sporne uchybienia zgodnie z prognozami ekspertów wyniosą ok. 500 tys., to zgodnie z wcześniejszymi wyliczeniami PiS będzie „w plecy” ok. 8 ze 142 mln przysługujących partii.

22. By w ciągu roku uzupełnić tę stratę, tylko członkowie PiS-u musieliby się dobrowolnie „opodatkować” na kwotę… 17 zł miesięcznie. Jakkolwiek skala potrzeb fundraisingowych jest bez precedensu, to nie wydaje się to w żadnym razie cel nie do osiągnięcia. Jeżeli doliczyć do tego potencjalną mobilizację sympatyków PiS-u, finansowo partia może wyjść na całym kryzysie wręcz na plus.

Patrząc zaś choćby na – zaskakujące także dla mnie – znakomite wyniki oglądalności Telewizji Republika, bezpiecznie można chyba założyć, że w Polsce istnieje co najmniej 100 tys. zwolenników Kaczyńskiego, którzy są gotowi również finansowo partycypować we wspieraniu swojej formacji, zwłaszcza jeżeli uznają, że „ich” partia jest ofiarą nielegalnych działań PKW lub rządu.

23. Niebagatelny byłby również efekt psychologiczny takiej mobilizacji. Z oddolnego finansowania w Polsce korzystały dotąd na pewną skalę polityczne start-upy, ale nigdy w zorganizowany sposób nie robiła tego żadna z wielkich machin partyjnych, która ma jednocześnie finansowe zasoby na profesjonalizację takiego procesu. Ewentualny, prawdopodobny (moim zdaniem) sukces takiej mobilizacji będzie istotnie podnosić morale formacji Kaczyńskiego.

Dodatkowo nie będzie nadużyciem hipoteza, że zaawansowani finansowo we wspieranie swojej partii członkowie i sympatycy będą też dużo bardziej zdeterminowani w innych działaniach agitacyjnych. W kampanii prezydenckiej w 2025 r. paradoksalnie może zatem stać się paliwem, a nie kulą u nogi PiS-u.

24. Analizowaliśmy tu najbardziej prawdopodobny bieg wypadków, ale nie sposób wykluczyć innych scenariuszy. Możliwe jest także choćby zaakceptowanie 29 sierpnia przez PKW sprawozdania PiS-u wraz ze wskazaniem uchybień, zmiana dotychczasowego aptekarskiego podejścia PKW i wykazanie dużo większych kwot niż te prognozowane przez ekspertów czy też odrzucenie przez Sąd Najwyższy ewentualnej skargi PiS-u.

25. Poza obszarem niniejszego tekstu pozostaje kwestia oceny skali patologii wykorzystania środków publicznych do celów zbieżnych z interesem partii do niedawna rządzącej. Zapewne uprawnione jest twierdzenie, że doszło w tym zakresie do radykalnego pogłębienia znanych od lat patologii. Kluczowe są prawo i dotychczasowa praktyka jego nieprzestrzegania, co, po pierwsze, tworzy w systemie finansowania kampanii potężne luki, a po drugie, stawia równie potężne przeszkody w procesie rzetelnego rozliczenia nadużyć. Wnioskiem z całej historii jest jednak przede wszystkim potrzeba uregulowania tej problematyki od zera i w konsensualny sposób. Problem w tym, że nikomu na tym nie zależy. W mętnej wodzie ułomnego prawa wyborczego od lat pływają właściwie wszyscy aktywni politycy.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.