Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Tarcza Wschód to CPK polskiej obronności

Tarcza Wschód to CPK polskiej obronności Ministerstwo Obrony Narodowej/flickr.com

Śmierć polskiego żołnierza na białoruskiej granicy pokazała, że stosowany tam dotychczas system obrony jest w dużej mierze prowizoryczny. Wobec dodatkowego ryzyka, że teren ten stanie się w przyszłości teatrem wojny z Rosją, słuszną i potrzebną inicjatywą wydaje się rządowy projekt Tarczy Wschód. Stanowi ona odpowiedź zarówno na obecne, jak i przyszłe zagrożenia. Co więcej, może się okazać wyzwaniem infrastrukturalnym na miarę CPK czy elektrowni atomowej, ze wszystkimi wadami i zaletami tego rodzaju przedsięwzięć.

Jesteśmy świadkami ponownego natężania się działań hybrydowych na granicy polsko-białoruskiej. W ostatnich tygodniach polskie społeczeństwo poruszyła wiadomość o śmierci ugodzonego nożem jednego z żołnierzy broniących granicy oraz o zatrzymaniu trzech żołnierzy za nieregulaminowe użycie broni poprzez oddawanie strzałów ostrzegawczych w kierunku grupy migrantów.

Na naszych łamach do tych wydarzeń nawiązywał już Kamil Pachecki. Te zdarzenia spowodowały pojawienie się w debacie publicznej pytania o szczelność granicy i zasadność używania zawodowych żołnierzy do działań de facto policyjnych.

Tuż przed ukazaniem się tych informacji, rząd ogłosił projekt budowy umocnień granicznych o nazwie Tarcza Wschód, na który ma zostać przeznaczone 10 mld złotych. Jest to program zbudowania infrastruktury obronnej mającej na celu odstraszanie potencjalnego agresora i przygotowanie terenu do obrony zarówno przed zagrożeniami hybrydowymi, jak i na ewentualność konfliktu o większej intensywności.

Potrzebujemy więcej niż płotu i zasieków

Pierwszym elementem umocnień ma pozostać zbudowany już płot graniczny. Choć wzbudza wątpliwości wobec faktu, że można go przekroczyć przy użyciu zwykłego lewarka samochodowego, to należy pamiętać, że jego celem nie jest bycie murem nie do przejścia. Przede wszystkim ma zmuszać do podjęcia wysiłku i poświęcenia czasu w celu jego przekroczenia. Czas ten polskie służby mogą wykorzystać, by dotrzeć na miejsce sforsowania zapory.

Źródło grafiki: https://www.gov.pl/web/obrona-narodowa/tarcza-wschod-wzmocni-bezpieczenstwo-polski-i-wschodniej-flanki-nato

Za płotem ma powstać „zintegrowana zapora inżynieryjna” (najpewniej drut kolczasty), która ponownie ma spowolnić przekraczających granicę. Należałoby pomyśleć o dodatkowym zabezpieczeniu w tym miejscu, w formie np. ogrodzenia pod napięciem, które odstraszałoby dzikie zwierzęta. Te dwa elementy mają spowalniać przede wszystkim ludzi próbujących przekroczyć granicę pieszo.

Kolejną strukturą ma być rów przeciwczołgowy, który wywołał szyderstwa w mediach społecznościowych o chronieniu się za fosą, jak w średniowieczu. Takie reakcje to jednak wynik nieznajomości współczesnych fortyfikacji – rowy przeciwczołgowe są szeroko stosowane na świecie.

O ile bowiem poprzednie elementy umocnień potencjalnie mogłyby być łatwo sforsowane czołgiem lub innym ciężkim pojazdem, to rów przeciwczołgowy musi być wcześniej albo zasypany, albo trzeba nad nim rozpiąć specjalny most, aby móc pokonać go pojazdem.

Za zaporą przeciwczołgową planowane są jeże żelbetowe i palisady. Są to kolejne elementy mające zatrzymywać ciężkie pojazdy, w tym czołgi i bojowe wozy piechoty. Palisady umieszcza się na terenach utwardzonych (np. celem zablokowania drogi asfaltowej), zaś jeże można ustawić na dowolnym innym terenie. Ciężkie, wykonane z żelbetu przeszkody mogą być usunięte jedynie przy pomocy sprzętu inżynieryjnego.

Ponadto pomiędzy warstwami jeży w planach jest przygotowanie miejsca na pola minowe. Teren zapewne byłby zaminowany dopiero w sytuacji zbliżania się konfliktu. W obecnym stanie prawnym byłyby to prawdopodobnie jedynie miny przeciwpancerne, gdyż Polska podpisała konwencję ottawską, zakazującą posiadania min przeciwpiechotnych (podpisaną przez m.in. całą Europę, ale już nie przez np. Stany Zjednoczone i Rosję). Miny zmuszają przeciwnika do dodatkowej czynności rozminowania terenu przed jego przekroczeniem.

Standardowym działaniem jest również umieszczenie za tak przygotowanymi warstwami – rowu przeciwczołgowego, zapór żelbetowych i pól minowych – gniazd oporu, których zadaniem jest pokrywanie całego tego terenu ogniem broni palnej. Zapewne przyjmą one formę okopów lub przygotowanych stanowisk strzeleckich.

Jeśli miałyby być wykonane zawczasu, a nie tuż przed samym wybuchem większego konfliktu, należałoby pomyśleć o tworzeniu ich przede wszystkim w formie żelbetowej, z uwagi na nietrwałość umocnień ziemno-drewnianych.

Dalsze elementy to zalesienie i zabagnienie terenu oraz pogłębione rowy melioracyjne. Zapewne rowy będą występować w miejscach, gdzie brakuje naturalnego zabagnienia. Wszystkie te przeszkody mają na celu zmuszenie przeciwnika do kanalizowania swojego ruchu na przejezdnych drogach, gdyż poruszanie się ciężkich pojazdów po takim obszarze jest bardzo utrudnione.

Ostatni planowany element pasa przygranicznego to schronienia dla ludności cywilnej. Ludność zamieszkała w pobliżu terenu działań musi albo zostać ewakuowana, albo otrzymać schronienie, w którym nie będzie jej zagrażać przypadkowy ostrzał.

Jest to szczególnie ważne w długotrwałych scenariuszach kryzysowych poniżej progu wojny, w których niecelowym będzie ewakuacja ludności cywilnej z obszaru nadgranicznego, a jednocześnie będzie konieczne zapewnienie jej podstawowej ochrony.

Liczy się również otoczenie

Trzeba oczywiście pamiętać, że tak kompletna forma umocnień nie jest planowana dla całej, siedemsetkilometrowej granicy. Często nie są potrzebne wszystkie elementy na raz. Należy przyjąć, że w miejscach zabagnionych nie będzie kopany rów przeciwczołgowy. Nie pojawią się tam też zapory żelbetowe, które powinny znajdować się głównie w suchym terenie.

Przedstawione umocnienia pasa przygranicznego pokazują też ideę połączenia infrastruktury służącej obronie przed działaniami hybrydowymi i na wypadek konfliktu zbrojnego. Do tych pierwszych zaliczają się płot graniczny, zintegrowana zapora inżynieryjna czy ukrycia dla ludności cywilnej. Z kolei rowy przeciwczołgowe, zapory żelbetowe, pola minowe czy gniazda oporu to infrastruktura typowa dla obrony w czasie konfliktu zbrojnego.

Wszystkie te elementy, niezależnie od swojego podstawowego celu, są też oczywiście przydatne do obrony przed innymi zagrożeniami. Przykładowy rów przeciwczołgowy może posłużyć do zatrzymania zwykłej ciężarówki, która staranowała płot graniczny. Natomiast elementem równie istotnym w każdym typie konfliktu jest zabagnienie terenu.

Mówiąc o pasie przygranicznym, należy brać pod uwagę odległość mniej więcej 2–3 km od granicy. Za nim ma znajdować się głęboki na około 50 km od granicy pas przesłaniania. Jest to teren za fortyfikacjami, który ma dodatkowo utrudniać przeciwnikowi dalsze manewrowanie po sforsowaniu umocnień granicznych.

Będą tu zatem pogłębione rowy drogowe – niby prosta rzecz, a potrafiąca istotnie utrudnić poruszanie się większym pojazdom. Drogi i mosty na tym obszarze mają być też przygotowane do szybkiego zaminowania, aby w razie potrzeby móc łatwo je wysadzić. Ponadto w rejonie postawione będą wieże systemu wykrywania oraz posterunki przy mostach. Zbudowane zostaną także magazyny, aby w sytuacji kryzysowej nie tracić czasu na zwożenie krytycznych materiałów z magazynów głównych.

Ważnym elementem będą specjalne mosty mogące utrzymać dowolny czołg (należy pamiętać, że czołg waży ponad 60 ton) oraz, na wypadek ich zniszczenia, objazdy z przygotowanymi miejscami do stworzenia mostu przez saperów. Pas przesłaniania nie będzie zatem żadną „strefą wykluczenia”, utrudniającą codzienne życie mieszkańców w czasie pokoju. Będzie to po prostu region przygotowany do spełniania funkcji zaplecza pasa przygranicznego i wyposażony w niezbędną do tego infrastrukturę.

Najbardziej przydatny do kontroli granicy, w tym do zwalczania nielegalnej migracji, będzie system wykrywania, ostrzegania i śledzenia. Ma składać się z systemu czujników i kamer zamocowanych w okolicach płotu granicznego, dronów kontrolujących teren nadgraniczny, samolotów i aerostatów przeznaczonych do radarowego monitorowania terenów za granicą, wreszcie z warstwy satelitarnej. Pozwoli też w istotny sposób odciążyć służby strzegące granicy.

Najważniejsza misja: zdobyć czas

Dlaczego Tarcza Wschód nie przewiduje żadnych elementów, które – niczym mur średniowiecznej twierdzy – trwale zatrzymają przeciwnika? Po pierwsze, w dobie artylerii rakietowej i lotnictwa praktycznie nie istnieją fortyfikacje nie do zdobycia, które oprą się każdemu agresorowi.

Po drugie, od II wojny światowej umocnienia buduje się przede wszystkim w celu spowolnienia natarcia przeciwnika i dania czasu na mobilizację innym jednostkom. Planowane w ramach Tarczy Wschód fortyfikacje mają spełniać dokładnie taką rolę.

Zyskiwanie na czasie jest kluczowe zwłaszcza w przypadku pełnoskalowej wojny z Rosją. Strategia obrony Polski zakłada walkę w ramach NATO, a sojusznicy będą potrzebowali czasu na przerzucenie do Polski swoich sił.

Należy również pamiętać, że w przypadku pełnoskalowej wojny opisane fortyfikacje zapewne nie byłyby umocnieniami jedynymi. Tak przygotowany teren można bowiem relatywnie łatwo dostosować do konfliktu kinetycznego, np. poprzez dodanie do niego odpowiednich stanowisk czołgowych lub większej liczby żelbetowych oporników piechoty.

Jak ważną funkcję pełnią fortyfikacje we współczesnej wojnie, widzimy chociażby na przykładzie konfliktu za naszą wschodnią granicą. Obie strony szeroko korzystają z fortyfikacji polowych i obydwie czynią to z sukcesami. Ukraińcy przez długi czas skutecznie utrzymywali się dzięki nim na przykład w Awdijiwce. Z kolei Rosjanie zatrzymali zeszłoroczną ukraińską ofensywę również w oparciu o przygotowane wcześniej umocnienia.

Dla przykładu, zwrócę uwagę na miny, które są istotnym dopełnieniem większości współczesnych fortyfikacji. O ich skuteczności świadczy m.in. szerokie wykorzystanie w wojnie na Ukrainie przez obie strony. To właśnie pola minowe, osłaniane przez ogień prowadzony z żelbetowych gniazd oporu i wspierane przez rowy przeciwczołgowe, tak skutecznie wyhamowały długo oczekiwaną ukraińską ofensywę. Chociaż pojawiały się wtedy głosy wyśmiewające rosyjskie przygotowania, zwłaszcza fortyfikacje stałe, to jednak wojenna rzeczywistość potwierdziła ich skuteczność.

Nie tylko państwa w stanie wojny się fortyfikują. Robią to również wszystkie kraje mające wrogich sąsiadów i obawiające się wybuchu konfliktu. Dobrym przykładem takiej sytuacji jest Izrael, który już miał okazję pozytywnie sprawdzać swoje fortyfikacje, chociażby w czasie wojny Jom Kipur na wzgórzach Golan. Tamtejsze umocnienia skutecznie zablokowały wtedy ofensywę armii syryjskiej i umożliwiły wyjście z kontratakiem. Innym państwem, które od dawna fortyfikuje swoją granicę, jest Korea Południowa, będąca od 70 lat formalnie w stanie wojny z Koreą Północną.

Tarcza Wschód niczym CPK?

Tarczę Wschód należy ocenić jak najbardziej pozytywnie, jako projekt potrzebny Polsce wobec realnego zagrożenia ze Wschodu. Zdecydowanie wzmocni ochronę granicy przed działaniami hybrydowymi, które w najbliższym czasie będą się jedynie nasilać. Przygotuje również granicę do rozbudowy umocnień na wypadek podwyższonego ryzyka otwartego konfliktu zbrojnego.

Połączenie twardej infrastruktury z kamerami, czujnikami i całym przemyślanym systemem wykrywania pozwoli też odciążyć służby, zwłaszcza żołnierzy broniących granicy. Funkcjonariusze nie będą już bowiem musieli jej kontrolować, gdyż lepiej zrobi to elektronika. Interwencje będą konieczne przede wszystkim, gdy zostanie wykryta próba przekroczenia linii granicznej.

Pozwoli to na znaczące zmniejszenie liczby potrzebnych na granicy żołnierzy. Należy bowiem w końcu, po dwóch latach kryzysu, pomyśleć o częściowym wycofaniu z obszaru przygranicznego alarmowo zaangażowanych tam żołnierzy. Zadanie ochrony granicy powinno zostać w przeniesione na jednostki przygotowane do działań policyjnych, takie jak straż graniczna.

Żołnierze są bowiem wysoko wykwalifikowanymi specjalistami, mającymi przygotowywać się do walki w konflikcie zbrojnym, a nie do pilnowania granicy przed grupami cywilów. Jest to zatem, jak stwierdził Jarosław Wolski, „używanie Rolls-Royce’a do orania pola”. Wolski podkreślał, że wykorzystywanie żołnierzy jako „stójkowych na granicy” jest odciąganiem ich od zadań, do których są przeznaczeni.

Czy zatem zaprezentowany projekt nie budzi żadnych zastrzeżeń? Niestety nie. Wątpliwości wiążą się przede wszystkim z niepodaniem przez rząd żadnych konkretnych wyliczeń dotyczących kosztów Tarczy Wschód. Do tej pory wiadomo jedynie, że ma pochłonąć około 10 mld złotych. Nie znamy natomiast wyceny poszczególnych elementów projektu, co utrudnia rzetelną ocenę całego przedsięwzięcia. Nawet całościowa suma 10 mld złotych nie została poparta wyliczeniami jakiegoś zespołu kompetentnych ekspertów.

Wątpliwości budzi także moment ogłoszenia programu w intensywnym okresie kampanii przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. W tym kontekście zasadnym staje się pytanie, na ile politycy rządzącej koalicji traktują przedstawioną propozycję poważnie, a na ile jedynie jako dopełnienie narracji o bezpieczeństwie w ramach kampanii wyborczej.

Zaznaczyć też wypada, że Polsce brakuje kadr potrzebnych do realizacji takiego projektu. Przez ostatnie dziesięciolecia nie odczuwano bowiem potrzeby kształcenia chociażby inżynierów przygotowanych do projektowania systemów umocnień.

Żeby przygotować Tarczę Wschód, będziemy zatem musieli szeroko korzystać z pomocy naszych sojuszników mających doświadczenie w budowie fortyfikacji – np. nowo przyjętych do NATO Finlandii i Szwecji. Jeśli jednak zadbamy o odpowiednie partycypowanie w procesie polskich ekspertów, możemy wykorzystać tę sytuację do zbudowania na przyszłość własnych kompetencji w budowie umocnień.

Innym aspektem, o którym trzeba pamiętać, jest ogrom wyzwań organizacyjnych, jaki dla państwa będzie stanowić budowa takiej nadgranicznej infrastruktury. Mowa bowiem o poważnym przygotowaniu kilkuset kilometrów granicy, w tym wykupie prywatnych gruntów i o samym wybudowaniu umocnień.

Będzie to zatem wielkie wyzwanie infrastrukturalne, porównywalne skalą z takimi projektami jak elektrownia atomowa i CPK. Pewnym optymizmem napawa natomiast fakt, że obecny rząd, mimo okazywania pewnej niechęci do tego typu dużych projektów, jest skłonny do angażowania się w przedsięwzięcia związane z obronnością.

***

Tarczę Wschód należy jednak ocenić jako słuszny i potrzebny projekt dążący do zbudowania pełnego systemu ochrony wschodniej granicy. Nie jest też archaiczny czy zgoła średniowieczny, a nowoczesny i uwzględniający doświadczenia innych krajów, w tym Ukrainy. Nie stanowi przy tym kalki innych rozwiązań, lecz jest przystosowany do polskich warunków i potrzeb. Wart jest zatem wszelkiego wysiłku, w tym finansowego, gdyż przyczyni się do znaczącego zwiększenia naszego narodowego bezpieczeństwa.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.