Sukces Le Pen, klęska Macrona. Francji grozi polityczny impas
Niespodzianki nie było – francuskie wybory parlamentarne okazały się prawdziwym trzęsieniem ziemi. Niemal na pewno największą siłą w izbie niższej stanie się Zjednoczenie Narodowe (RN) Marine Le Pen. W obliczu kohabitacji nowego rządu z Emmanuelem Macronem Francja stoi przed perspektywą wewnętrznej destabilizacji i dwugłosu na unijnym forum, które będą osłabiać pozycję Paryża w polityce międzynarodowej, w tym w Unii Europejskiej.
Zjednoczenie Narodowy wychodzi z ustrojowej izolatki
Podobnie jak wybory do Parlamentu Europejskiego I tura wyborów do Zgromadzenia Narodowego pokazuje wyraźną dominację ugrupowania kierowanego przez Marine Le Pen. Zgodnie z wynikami przedstawionymi przez francuskie MSW formacja ta razem z sojusznikami zdobyła 33,2% głosów, a popierani przez nią kandydaci otrzymali mandaty lub przeszli do drugiej tury w 499 okręgach.
Drugie miejsce i 28% poparcia zdobył Nowy Front Ludowy (blok partii lewicowych i ekologicznych). Dopiero na trzecim miejscu (blisko 21% głosów) znalazł się centrowy sojusz Razem dla Republiki wspierający Emmanuela Macrona. Można powiedzieć zatem, że pokerowa decyzja prezydenta o przyspieszeniu wyborów obróciła się przeciwko niemu.
Poza podium znaleźli się osłabieni kampanijnym rozłamem centroprawicowi republikanie (ok. 7% głosów), z których część wspierała razem z RN wspólnych kandydatów zgodnie z poleceniem swojego lidera, Erica Ciotti’ego. Odnotujmy również, że rekordowa (najwyższa od 1997 r.) okazała się frekwencja na poziomie blisko 67%.
Sukces Zjednoczenia Narodowego dowodzi, że ugrupowaniu udało się zneutralizować negatywne aspekty wynikające dlań ze specyfiki systemu wyborczego we Francji. W przeciwieństwie do większości krajów UE francuska ordynacja do Zgromadzenia Narodowego oparta jest na systemie większościowym. Cały kraj podzielono na 577 jednomandatowych okręgów wyborczych, w każdym do uzyskania mandatu konieczne jest zdobycie ponad połowy oddanych głosów (liczba otrzymanych głosów powinna równocześnie stanowić ponad 25% zarejestrowanych wyborców).
W przypadku, gdy żadna z osób ubiegających się o mandat nie otrzyma wystarczającego poparcia, organizuje się II turę, w której biorą udział 2 kandydaci z najwyższymi wynikami, a także osoby, które uzyskały poparcie większe niż 12,5% zarejestrowanych wyborców. W praktyce oznacza to, że przy wysokiej frekwencji (a tak się stało w omawianym przypadku) w wyborczej dogrywce ściera się często trzech kandydatów.
Zarysowany powyżej system wybierania posłów do Zgromadzenia Narodowego przez większość okresu V Republiki faworyzował ugrupowania umiarkowane, marginalizował przy tym partie uważane za skrajne i de facto pozbawiał je parlamentarnej reprezentacji. Z tego powodu poprzednie wcielenie RN – Front Narodowy – pod rządami Jean-Marie Le Pena przeważnie posiadało w izbie niższej najwyżej 1 przedstawiciela mimo uzyskiwania w skali kraju wyników powyżej 10%.
Wyjątek stanowiły wybory z 1986 r., gdy mandaty rozdzielono za pomocą ordynacji proporcjonalnej, dzięki której partia Le Penów uzyskała 35 posłów). W przypadku przedostania się kandydatów tej formacji do II tury pozostałe partie przekazywały poparcie na rzecz ich rywali pod szyldem tzw. frontu republikańskiego.
Dopiero wybory w 2022 r. pokazały, że taka strategia przestaje być skuteczna. RN otrzymało wówczas 89 mandatów, co oznaczało aż 11-krotny wzrost względem wcześniejszego stanu posiadania. Wobec dominacji RN w tegorocznych wyborach wskazać trzeba, że aktualna elekcja nie tylko postawiła kropkę nad „i” co do wyczerpania skuteczności tej strategii, ale wręcz unaoczniła jej fiasko.
Rosnące rozczarowanie Macronem
Wyniki wyborów wskazują na postępujące zmęczenie rządami Macrona. W 2017 r. 39-letni polityk był nowym zjawiskiem na skostniałej scenie politycznej zdominowanej przez socjalistów i postgaullistów. Popularności dodawały mu obietnice wzmocnienia kraju na arenie międzynarodowej, zreformowania niewydolnej gospodarki i poprawy sytuacji materialnej Francuzów.
Po siedmiu latach rządów prezydenta coraz więcej Francuzów ma poczucie narastającego rozjazdu między deklaracjami Macrona a codzienną rzeczywistością. Z badań wynika, że jedynie ¼ ankietowanych wyraża zaufanie wobec głowy państwa. Na spadające poparcie dla obozu prezydenckiego wpływa też stagnacja gospodarcza – w 2024 r. wzrost PKB ma wynieść jedynie 0,7%. Równocześnie utrzymuje się wysoki deficyt budżetowy (5,3% PKB) i rośnie zadłużenie publiczne (ma osiągnąć 112% PKB). Trudności sprawiają, że bardziej wiarygodnie wyborcy oceniają nie tylko plany gospodarcze RN, ale także bloku lewicowego.
Możliwe, że również początkowo przynoszący sukcesy plan odbierania elektoratu alt-rightowej prawicy ostatecznie na dłuższą metę zaczął obracać się przeciw Macronowi. Na polu walki z masową imigracją RN jest po prostu bardziej wiarygodne. Zaostrzająca się krytyka radykalnych społeczności imigranckich oraz wdrożenie z inicjatywy prezydenta ustawy wymierzonej w „islamski separatyzm” (przewidującej m.in. nadzór nad organizacjami islamskimi) doprowadziły do odejścia części wyborców, zwłaszcza tych o lewicowych poglądach.
Narodowa prawica swoją popularność zawdzięcza przekonaniu mieszkańców francuskiej prowincji, że właśnie to środowisko jest gwarantem ich dobrobytu. Ważną rolę odgrywają tu nośne kampanijne postulaty przedstawiane przez RN, takie jak obniżka podatku VAT na paliwa czy też uchylenie niepopularnej reformy emerytalnej Macrona z 2023 r., która podniosła wiek emerytalny do poziomu 64 lat.
Partia deklaruje w swym programie wprowadzenie możliwości zakończenia pracy w wieku 60 lat w sytuacji jej rozpoczęcia przed 20. rokiem życia i zarazem posiadania 40-letniego stażu pracy. W przypadku braku spełnienia tych warunków przejście na emeryturę ma być możliwe po osiągnięciu 62 lat oraz opłacaniu składek przez okres do 42 lat.
Do ubożejącej klasy średniej takie hasła trafiają znacznie bardziej niż technokratyczne wypowiedzi prezydenta będącego w ich oczach ucieleśnieniem wielkomiejskiej elity, która nie dostrzega problemów obywateli z małych miast.
Skuteczna okazuje się również konsekwentnie realizowana przez Marine Le Pen po przejęciu partii od ojca strategia „dediabolizacji”. Szczegóły i historię tej przemiany można poznać w nowej książce Kacpra Kity, omówionej na naszym portalu przez Marcina Giełzaka. Z jednej strony formacja wyraźnie przesunęła się w lewo w kwestiach obyczajowych (popiera m.in. prawo do aborcji na życzenie) i gospodarczych (np. obiecuje podniesienie płacy minimalnej), z drugiej wyzbyła się kontrowersyjnych planów porzucenia euro lub opuszczenia Unii.
Balansując między dawniej jawnie eksponowaną w partii prorosyjskością a realiami konfliktu wojennego na Wschodzie, RN potępia rosyjskie działania na Ukrainie i zapowiada dalsze wspieranie tego kraju. Równocześnie ustami swego kandydata na premiera – Jordana Bardelli –odrzuca możliwość wysyłania wojskowego sprzętu, który mógłby pozwalać na atakowanie celów na terenie Rosji. Ewentualny rząd utworzony przez to ugrupowanie z pewnością nie będzie tak przychylny władzom w Kijowie, jak dotychczasowy, ale raczej nie należy spodziewać się gwałtownego zwrotu w stronę Kremla.
W ramach łagodzenia wizerunku istotne było również całkowite odcięcie się od antysemickich i negujących Holokaust wypowiedzi Jean-Marie Le Pena oraz podejmującej podobne tematy niemieckiej AfD, która została ostatnio usunięta ze współtworzonej przez RN w Parlamencie Europejskim frakcji Tożsamość i Demokracja.
Równocześnie politycy Zjednoczenia Narodowego nadal posługują się uniosceptyczną retoryką i opowiadają się za rezygnacją z centralizacji Wspólnoty, powrotem do przedstawionej niegdyś przez Charlesa de Gaulle’a koncepcji Europy ojczyzn, a także obniżeniem składki do unijnego budżetu. Tradycyjnie bardzo ważnym komponentem programu ugrupowania Le Pen i Bardelli jest też powstrzymanie imigracji, głównie z krajów muzułmańskich. RN od swojego powstania stawiało tę kwestię w centrum swojej działalności i także z tego powodu jest teraz uważane za ugrupowanie najbardziej przekonujące.
Liderzy obiecują organizację referendum w sprawie migracji oraz wprowadzenie prawa krwi jako warunku otrzymywania obywatelstwa zamiast obowiązującego prawa ziemi, w którym przesłanką naturalizacji jest urodzenie się na terytorium Francji. Partia Le Pen optuje za wprowadzeniem warunku pochodzenia od rodziców, z których przynajmniej 1 posiada obywatelstwo.
Osłabienie pozycji Francji
Zwycięstwo Zjednoczenia Narodowego niewątpliwie jest przełomem, jednak jego skutki mogą okazać się ograniczone. Wszystko będzie zależało od tego, czy RN uda się uzyskać w II turze co najmniej 289 mandatów. To zwiększyłoby szanse tej partii na sformowanie nowego gabinetu. W trakcie kampanii Jordan Bardella wskazywał, że nie podejmie się misji utworzenia rządu, jeśli jego partia nie zdobędzie większości bezwzględnej.
W takiej sytuacji raczej trudno wyobrazić sobie utworzenie większościowej koalicji. Od współpracy z RN jednoznacznie odcinają się przedstawiciele obozu Macrona oraz bloku lewicy, a jednocześnie przedstawiciele tego drugiego dystansowali się od ewentualnego aliansu z obozem prezydenckim. Opór przed wchodzeniem w koalicję z Macronem i RN wykazywali również republikanie.
Niedługo po ogłoszeniu wstępnych wyników głosowania premier Gabriel Attal z obozu prezydenckiego oraz liderzy Nowego Frontu Ludowego zadeklarowali wycofanie swoich kandydatów w tych okręgach, w których zajęli oni trzecie miejsce, aby zapobiec wygranej ich konkurentom z narodowej prawicy. Może to wskazywać na to, że Macron i lewica będą starali się szukać możliwości porozumienia w celu zablokowania możliwości przejęcia władzy przez Bardellę i Le Pen.
Należy przypomnieć, że we francuskim ustroju politycznym parlament ma drugorzędne znaczenie, a decydującą funkcję pełni urząd prezydenta. To do kompetencji tego ostatniego należy powoływanie rządu, zatem można wyobrazić sobie sytuację, w której nawet mimo zdobycia większości przez RN Macron wskaże na premiera osobę z odmiennej opcji.
Dodać należy, że zgodnie z zapisami konstytucji ewentualny rząd powołany pod auspicjami Macrona nawet w przypadku braku większości będzie mógł przyjmować ustawy, jeśli parlament nie zdoła przegłosować wobec niego wotum nieufności. W sytuacji stopniowego jednoczenia sił przeciwko Zjednoczeniu Narodowemu można wyobrazić sobie, że taki rząd w niektórych sprawach mógłby korzystać ze wsparcia posłów umiarkowanej części bloku lewicowego.
Co istotne, do funkcjonowania gabinetu nie jest wymagane uzyskanie wotum zaufania. Może to pomóc w utrzymaniu rządu popieranego jedynie przez mniejszość posłów. Tylko prezydent może również zdecydować o rozwiązaniu Zgromadzenia Narodowego i ogłoszeniu przyspieszonych wyborów, choć ograniczeniem jest tu wymóg, aby podjęcie tego kroku nastąpiło po upływie roku od poprzedniego rozwiązania. W sensie formalnym rząd jest podporządkowany głowie państwa, która nadzoruje jego działalność.
Niewątpliwie w przypadku, gdyby doszło do powstania gabinetu złożonego z polityków RN, Macron będzie starał się przeszkodzić mu w skutecznej działalności. Jeśli natomiast dojdzie do utworzenia rządu z udziałem polityków spoza tego środowiska można spodziewać się podobnej obstrukcji ze strony parlamentu zdominowanego przez partię Bardelli i Le Pen.
Opisane powyżej scenariusze pokazują, że Francję może czekać kohabitacja między rządem a Pałacem Elizejskim. Wewnętrzny dwugłos będzie osłabiał pozycję Paryża w ramach Unii Europejskiej i wpływał na przyspieszenie zmian na scenie politycznej. Mimo to raczej nie należy oczekiwać zmiany kierunku w relacjach z UE, gdyż prowadzenie polityki zagranicznej leży w gestii prezydenta.
Wyjście z impasu przyniosą być może dopiero wybory prezydenckie w 2027 r., w których Marine Le Pen wydaje się absolutną faworytką, bowiem dopiero jej ewentualne zwycięstwo za 3 lata otworzy drzwi do radykalnej zmiany. Wydaje się, że Macron liczy na to, że partycypacja we władzy może obniżyć szanse liderki RN na wygraną. Obecnie można zaryzykować tezę, że największy polityczny wstrząs nadal jest dopiero przed Francją.
Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.
Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.