Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Biden się skompromitował, riposta Trumpa przejdzie do historii

Biden się skompromitował, riposta Trumpa przejdzie do historii źródło: screenshot/ https://www.youtube.com/watch?v=-v-8wJkmwBY

Oczekiwania wobec Bidena nie były wysokie, ale paradoksalnie mógł na tym sporo wygrać. Wystarczyłby dobry występ, taki jak podczas State of the Union kilka miesięcy temu, i prezydent zamknąłby usta krytykom. Niestety, stało się coś przeciwnego. Pierwsza debata z Donaldem Trumpem była w wykonaniu Joe Bidena prawdziwą katastrofą.

Biden mówił słabym głosem, często się potykał, myliły mu się miliardy z milionami, a pierwsza wojna światowa z drugą, przyznawał, że zapomniał jakiejś liczby, a czasem zupełnie gubił wątek.

To właśnie po jednej z takich sytuacji nadeszła riposta Trumpa, która może przejść do historii: „Nie wiem co on powiedział w ostatnim zdaniu i myślę, że on też nie wie”. A Biden wyglądał, jakby rzeczywiście nie wiedział. Trump wygrał tą debatę nie dlatego, że jego występ był tak dobry, ale dlatego, że występ jego oponenta był fatalny.

Były prezydent nie tylko mijał się z prawdą, on momentami konfabulował na całego. Co byłoby dla niego istotnym problemem, gdyby ta debata była o faktach i programach politycznych. Ale przecież tak nie było. Trumpowi trzeba jednak oddać, że dobrze przygotował się do tej potyczki.

Spokojnie czekał na koniec wypowiedzi rywala (nie tylko dlatego, że wyciszano mikrofony, to były również wnioski z pierwszej, chaotycznej debaty w 2020, która Trumpowi zaszkodziła). Trzymał się swoich punktów. Niezależnie od pytania wracał do tego, co mieli zapamiętać widzowie: imigrantów na granicy, kompromitacji w Afganistanie, fatalnej sytuacji gospodarczej. „Let me go back to..” było jednym z częściej powtarzanych przez Trumpa zwrotów.

Widać w tym starą szkołę Busha juniora i Karla Rove’a. W debatach nie chodzi o merytorykę, tylko o to, by wyborcy zapamiętali przekaz. Czy zatem jest sens rozwodzić się nad tym co powiedział o Rosji, co o aborcji, a co o gospodarczych planach? Moim zdaniem niewielki.

Zwłaszcza, że na większość pytań o rozwiązania problemów Trump i tak odpowiadał atakami na Bidena i zapewnieniami, że za jego czasów było znakomicie, a wojna na Ukrainie nigdy by nie wybuchła, gdyby to on był prezydentem. Byłoby to wszystko wyłącznie ciekawostką, gdyby nie czasy, w jakich żyjemy. Pod koniec debaty obydwaj kandydaci przerzucali się oskarżeniami o to, który z nich bardziej przybliży III Wojnę Światową, jeśli wygra w listopadzie (w sensie, że to ten drugi przybliży). I to jest doskonała ilustracja dramatu, którego byliśmy świadkami.

Co będzie dalej? Wiele zależy od tego, czy najbliżsi Joe Bidena przekonają go do rezygnacji ze startu. Wezwania do wymiany kandydata i doniesienia o panice wśród demokratów zalewają liberalne media. Ale dopóki sam Biden będzie uważał, że i tak tylko on jest w stanie pokonać Trumpa, debata była tylko wypadkiem przy pracy, spowodowanym przeziębieniem, a przez wakacje ludzie i tak zapomną o tym co widzieli, dopóty to on pozostanie kandydatem. A wtedy demokratów może czekać w listopadzie katastrofa. I to raczej niezbyt piękna.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.