Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Empatia jako broń w wojnie hybrydowej

Empatia jako broń w wojnie hybrydowej autor ilustracji: Julia Tworogowska

Dotychczasowy układ, w którym polityka bezpieczeństwa była umieszczana poza spectrum partyjnego sporu, sprawdzał się. I chwała Bogu. Obawiam się, że śmierć Mateusza Sitka będzie tragicznym początkiem historii, w której zapomnimy, kto w tej wojnie jest naszym prawdziwym wrogiem, a kto współobywatelem.

Kilka dni temu w skutek rany zadanej nożem przez imigranta zmarł polski żołnierz, Mateusz Sitek. Wczoraj „Rzeczpospolita” opublikowała badanie IBRISu przeprowadzone po tym tragicznym wydarzeniu, w którym 85% osób stwierdziło, że wojsko powinno używać broni, gdy nielegalni imigranci chcą siłą przekraczać naszą wschodnią granicę. Nie ma w tym niczego dziwnego. W końcu zginął polski żołnierz w obronie naszych granic i to po raz pierwszy od ponad 80 lat. Jako społeczeństwo poczuliśmy zagrożenie i chcemy się bronić.

Przypomnijmy jednak, czym żyliśmy jeszcze niedawno. Między 21 a 23 września 2021 r. przeprowadzono badanie Ipsosu, w którym 41% respondentów odpowiedziało, że należy wpuścić osoby koczujące na granicy z Białorusią na teren Polski, 7% nie miało w tej materii zdania, reszta popierała ówczesną politykę rządu. Kilka dni wcześniej debatę publiczną obiegła informacja, że w przygranicznych lasach odnaleziono trzy ciała imigrantów.

Jeszcze niecały rok temu w kontekście premiery „Zielonej granicy” Agnieszki Holland dyskutowaliśmy, czy mamy do czynienia z kryzysem humanitarnym, czy może z wojną hybrydową i czy wpuszczać imigrantów, czy nadal stosować push-backi. Dziś dużo mniej donośne są głosy popierające poglądy Mai Ostaszewskiej czy Janiny Ochojskiej. Jakoś ciszej zrobiło się również na łamach „Gazety Wyborczej” czy na portalu Oko Press.

Zdecydowana większość społeczeństwa uważa zaś, że żołnierze powinni strzelać do osób chcących siłą przekroczyć naszą wschodnią granicę. Jesteśmy więc świadkami prawdziwej rewolucji dyskursu politycznego i ogromnej zmiany nastrojów społecznych.

Nie chcę wyzłośliwiać się na polityczne fikołki Donalda Tuska, wytykać histerię celebrytom, czy cytować tych, którzy wówczas wyzywali strażników granicznych od faszystów, a dziś stają „murem za polskim mundurem”. Interesuje mnie inny aspekt tej sprawy – zwodnicza moc empatii i jej znaczenie we współczesnej polityce rozgrywającej się w obliczu wojny na Wschodzie.

Paul Bloom porównał empatię do reflektora. Czy chcemy tego, czy nie, najbardziej porusza nas cierpienie osób, w których potrafimy odnaleźć siebie. Nasz moralny reflektor skupia uwagę na złu, z którym łatwo nam się utożsamić. Cała reszta świata znika. Czasem tak pojmowana empatia jest potrzebna, bo otrzeźwia i pozwala zauważyć czyjąś krzywdę. Równie często jednak pozwala przymykać oczy na szerszy kontekst sprawy. Taka ślepota nie leży w naszym interesie i jest wykorzystywana przez naszych wrogów.

Gdy rządził PiS i media donosiły o śmierci trójki osób na granicy, to szczególnie osoby niechętne i nieufne władzy widziały w tych ofiarach niewinne rodziny uciekające przed wojną, całą winę zaś przelewały na zbrodniczy reżim niszczący demokrację. I tak, wcale nie chodziło im o Rosję czy Białoruś.

Po zmianie władzy, część z tych osób, gdy dowiedziała się o śmierci polskiego żołnierza, już nie utożsamia się z imigrantami, lecz z zamordowanym Polakiem. Czy można jednocześnie być zwolennikiem otwarcia granicy dla wszystkich i popierać strzelanie do nielegalnych imigrantów? Emocje są tak silne, że oczywista sprzeczność obu tych postaw w ogóle nie jest zauważana. Tak właśnie działa empatia – emocje jak reflektor oświetlają jeden, palący aspekt sprawy, cała reszta jest ignorowana.

Bloom odrzuca empatię i proponuję postawę racjonalnego współczucia. Ta charakteryzuje się dystansem do angażujących nas moralnie wydarzeń. Tylko rozum i nieuleganie emocjom mogą nam pozwolić na właściwą ocenę sytuacji. Racjonalnego współczucia trzeba dziś oczekiwać od polityków, którzy powinni temperować palącą potrzebę zemsty.

Jeśli w polskim wojsku wskutek działań prowadzonych przez prokuraturę pojawił się tzw. efekt mrożący, to fatalnie. Trzeba domagać się sprawiedliwości. Fatalne byłoby jednak również wahadło w drugą stronę. Niedoświadczony żołnierz, w którym rezonuje przecież atmosfera debaty publicznej przesyconej potrzebą rewanżu, szybko z lęku przed strzałem, może eskalować konflikt, strzelając do tych, do których nie powinien.

Politycy tak silnie podzielonego, upolitycznionego i demokratycznego społeczeństwa jak nasze stoją dziś przed trudnym sprawdzianem. Do tej pory wywoływali społeczne emocje, podsycali konflikty i grali na wewnętrzną wojnę. Dotychczasowy układ, w którym polityka bezpieczeństwa była umieszczana poza spectrum partyjnego sporu, sprawdzał się. I chwała Bogu.

Niech śmierć Mateusza Sitka nie będzie tragicznym początkiem historii, w której zapomnimy, kto w tej wojnie jest naszym prawdziwym wrogiem, a kto współobywatelem. To zadanie stoi dziś również przed prawicą, która nie powinna ulegać pokusie bycia Agnieszką Holland à rebours.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.