Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna. Możesz nas wesprzeć przekazując 1,5% podatku na numer KRS: 0000128315.

Informujemy, że korzystamy z cookies. Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony.

Polska przegrywa kryzys graniczny. Czy można było temu zapobiec?

Żołnierze strzegący granicy zostali zatrzymani przez Żandarmerię Wojskową za oddanie strzałów ostrzegawczych. Dwa miesiące później, w tej samej miejscowości śmiertelnie ranny zostaje żołnierz, który nie sięgnął po broń wobec ataku nożem. Zestawienie tych dwóch wydarzeń w świetle prowadzonej obecnie polityki bezpieczeństwa prowadzi do niepokojącego wniosku. Jeżeli celem wywołania kryzysu na granicy polsko-białoruskiej była dezorganizacja funkcjonowania państwa polskiego, a także dezinformacja i skłócenie polskiego społeczeństwa – pomysłodawcy mogą uważać go za zrealizowany.

Obóz rządzący utknął z narracją dotyczącą kryzysu granicznego w momencie, gdy sam jeszcze znajdował się w opozycji. Gdy w 2021 r. rząd PiS postanowił radzić sobie z tym problemem poprzez pokaz siły (ze skutecznością podlegającą odrębnej ocenie), ówczesna opozycja sięgnęła po dobrze sprawdzoną masową krytykę, z której w miarę upływu czasu nie potrafiła już się wyplątać, aż w końcu… doszła do władzy.

Internetową patologię prześcigającą się w ubliżaniu funkcjonariuszom chciałbym pominąć milczeniem, natomiast w prawdziwym świecie ekipa Donalda Tuska stanęła przed wyzwaniem pogodzenia dotychczasowej retoryki z kontynuacją działań prowadzonych przez poprzedni rząd.

Oczywiste jest, że każdy człowiek – niezależnie od wyznawanych zasad moralnych – odczuwa żal i współczucie na myśl o ludziach ginących w białoruskim lesie. Są to emocje łatwe do skanalizowania, dlatego zostały wykorzystane jako narzędzie politycznej destrukcji. Po wyborach okazało się jednak, że zgubiły się proponowane dotychczas rozwiązania pozytywne, a zwłaszcza szeroko wyśmiane przyjmowanie wszystkich, by później sprawdzić, kim są.

Białoruscy pogranicznicy nie przestali krzywdzić ludzi, nie udało się rozwiązać problemu migracji w krajach źródłowych, ani choćby sprowadzić do pomocy agencję Frontex. Pozostało łatanie braków w personelu wojskiem (w tym Wojskami Obrony Terytorialnej), zapowiedzi budowy jeszcze większego płotu i zawracanie osób w kierunku granicy, czyli niesławne pushbacki.

Granica Polski z Białorusią mierzy całe 418 km, a przylega do niej obszar trudny do upilnowania. Warunki naturalne utrudniają lub niekiedy uniemożliwiają przemieszczanie się, co czyni zapewnienie obserwacji na dostatecznym poziomie niemożliwym dla pieszych czy zmotoryzowanych patroli.

Kwestią wartą zgłębienia jest rzeczywiście budowa odpowiednich umocnień i systemu monitoringu, jednakże wciąż żołnierze będą zmuszeni reagować zarówno na przypadki porzucenia maltretowanych ludzi w lesie, jak i mierzyć się z agresywnym tłumem, dozbrajanym przez białoruskie służby. Niestety, takie incydenty stanowią tam codzienność.

Gdy pod koniec marca liczna grupa mężczyzn przekraczała polską granicę, patrolujący żołnierze oddali strzały ostrzegawcze: najpierw w powietrze, później w ziemię przed nimi, aby zmusić ich do wycofania się. Wystrzelili niewiele amunicji – nieco ponad pół magazynka każdy. Tego samego dnia zostali zatrzymani przez żandarmerię i wyprowadzeni w kajdankach, podejrzani o nieuzasadnione użycie broni, a więc przekroczenie uprawnień.

Problem tkwi w niedostosowaniu przepisów regulujących działania żołnierzy patrolujących granicę. Choć tego rodzaju zadanie powszechnie uważa się za typowe dla wojska, to jednak zostało ono skierowane na granicę doraźnie i tymczasowo (prawie trzy lata temu). Przez ten czas ani nie wzmocniono wyspecjalizowanej formacji, jaką jest Straż Graniczna, ani nie poprawiono sytuacji żołnierzy, wyposażając ich w środki przymusu bezpośredniego i przepisy zezwalające na odpowiednie ich używanie.

W praktyce każde użycie broni służbowej grozi poważnymi konsekwencjami prawnymi. Oddanie strzału jest wprawdzie legalne przy przestrzeganiu szeregu regulaminowych zasad i spełnieniu odpowiedniej przesłanki, jaką jest choćby atak na nienaruszalność granicy, co jednak przy dociekliwej analizie zwykle łatwo podważyć.

Prezydencki projekt ustawy, zwanej powszechnie ustawą o bezpieczeństwie narodowym, porządkuje prowadzenie tego typu operacji poniżej progu wojny (wprowadzając pojęcie czasu kryzysu) i daje podstawę dla używania środków przymusu bezpośredniego i broni przez żołnierzy. Prawdziwie smutne jest, że od roku tkwi w Sejmie, z pierwszym czytaniem zaplanowanym na 12 czerwca.

Wyrazy oburzenia takim traktowaniem żołnierzy usłyszeliśmy z wielu ust, lecz zanim sprawa ujrzała światło dzienne, tryby biurokratycznej maszyny pracowały bez zakłóceń. Żandarmeria zatrzymuje żołnierzy, prokurator niższego szczebla stawia zarzuty, a następnie przekazuje tykającą bombę piętro wyżej, byle dalej od siebie. Tam sprawę zamiata się pod dywan po to, aby nie zaszkodziła w prowadzeniu permanentnej kampanii wyborczej.

Mimo obietnic poprawy standardów cywilnego nadzoru nad armią, doświadczyliśmy znów wykorzystywania polityki bezpieczeństwa dla rozgrywek partyjnych: stan rzeczy w kwietniu sprzyjał karaniu żołnierzy za rzekome przekroczenie uprawnień, natomiast w przeddzień czerwcowych wyborów skłania do solidaryzowania się z nimi.

To nie pierwsze dramatyczne zdarzenia w trzyletnim okresie kryzysu, ale przynajmniej mogą wstrząsnąć opinią publiczną na tyle, by wymóc na władzy obranie jakiegokolwiek kursu. Dotychczasowa inercja doprowadziła do punktu, w którym nieprzyjaciel ze swobodą oddziałuje na naszą domenę społeczną, informacyjną i militarną, a operacja wiąże coraz więcej sił.

Wskutek tak tragicznych sytuacji morale w wojsku będzie tylko spadać, gdyż cały kraj dowiedział się i zapamięta na długo, że żołnierz polski nie może liczyć na wsparcie ze strony państwa, którego broni z poświęceniem życia.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.