Nie likwidujmy Biełsatu! Polskie soft power walczące z rosyjską ideologią
Polskie wiadomości i publicystykę zajmuje obecnie sprawa sędziego Tomasza Szmydta, najprawdopodobniej agenta, który zbiegł na Białoruś przez Turcję i stał się użytecznym narzędziem propagandy białorusko-rosyjskiej. Równolegle nadal media elektryzuje sprawa odwołania Agnieszki Romaszewskiej z funkcji dyrektorki Biełsatu. Tymczasem za naszą wschodnią granicą czeka na nas poważny wróg. Wróg, który nie tylko prowadzi z nami wojnę hybrydową, ale także potrafi zinfiltrować najważniejsze polskie urzędy i organy publiczne. W tej wojnie nie można lekceważyć żadnej przewagi. Tak się jednak składa, że polskiemu narzędziu służącemu walce z białoruską propagandą może niedługo zostać obcięte finansowanie.
Państwo Aleksandra Łukaszenki jest dziś krajem bezwzględnie wrogim Polsce, prowadzącym politykę zbieżną z interesami i wolą Rosji, toczącym z nami wojnę hybrydową na naszej wspólnej granicy. Białoruś rusyfikuje się i choć wciąż zachowuje pewną formę suwerenności, to w najważniejszych kwestiach jest de facto zależna od Moskwy.
Dobrze to widać na poziomie tożsamości, kultury i języka. W tych dziedzinach Białorusinom narzucana jest forma prorosyjska, podkreślająca łączność narodu białoruskiego z rosyjskim. Zwalczana jest kultura białoruska, abstrahująca od wpływów rosyjskich, a także język białoruski.
Oficjalna autoidentyfikacja państwa nie jest formą tożsamości środowisk opozycyjnych i demokratycznych, które podkreślają własną unikalność i nierosyjskość poprzez definiowanie się jako Europejczycy oraz odwoływanie się do tradycji I RP czy XIX-wiecznych białoruskich powstańców styczniowych. Najlepiej obrazuje to nazwa Pułku Kalinowskiego – zbrojnej białoruskiej formacji walczącej na Ukrainie przeciw Rosji, która obrała sobie za patrona przywódcę zrywu na Litwie i Białorusi.
Biełsat jest ważny
W takiej konfiguracji zdarzeń, jak pisze w swej książce Demon zza miedzy Witold Jurasz, znany dziennikarz, a dawniej dyplomata, Polska nie ma żadnej możliwości wpływania na Białoruś, a także prowadzenia z nią dialogu i polityki. Co więcej, nie tyczy się to jedynie Warszawy, ale także wszystkich krajów zachodnich nieposiadających żadnych efektywnych narzędzi do „zmiękczania” rosyjskich wpływów w państwie Łukaszenki.
Na poziomie oficjalnych relacji międzypaństwowych możliwości działania są żadne, zaś działalność zakulisowa nam nieznana. Obecnie, o ile nie dojdzie do niespodziewanej zmiany w Mińsku i Moskwie, Polacy mogą prowadzić działania jedynie w kręgach opozycyjnych, które są bardzo słabe. Politycy i działacze białoruscy, tacy jak Aleś Bialacki czy Siarhiej Cichanouski, przebywają w więzieniach, a inni, jak Swiatłana Cichanouska, wyemigrowali z ojczyzny i prowadzą swą działalność z Wilna albo Warszawy.
Można próbować dotrzeć do białoruskiego społeczeństwa kanałami, które są tam oficjalnie nielegalne, co siłą rzeczy zmniejsza ich siłę oddziaływania i dostępność. Narzędziem, które służyło i służy realizacji tych działań, jest powstała w 2007 r. Telewizja Biełsat. Medium wymyśliła Agnieszka Romaszewska-Guzy, jego późniejsza wieloletnia dyrektorka. Stanowisko objęła, gdy w 2005 r. została deportowana z Białorusi.
Dziennikarka stwierdziła, że istnieje zapotrzebowanie na media, które będą prezentować informacje odmienne niż oficjalna propaganda łukaszenkowska. Telewizja powstała we współpracy z dzisiejszym dyrektorem telewizji, a ówcześnie białoruskim dziennikarzem radia Swaboda – Alaksiejem Dzikawickim.
Biełsat to nie tylko narzędzie polityczne
Wydawać się może, że telewizja Biełsat jest przede wszystkim narzędziem polskiej polityki zagranicznej. Wskazywać na to może również fakt, że 2/3 tego telewizyjnego budżetu wynoszącego w 2023 r. ok. 89,7 mln zł to środki z zasobów Ministerstwa Spraw Zagranicznych, a 1/3 to pieniądze Telewizji Polskiej, która jest formalnym nadawcą Biełsatu.
Postrzeganie Biełsatu jedynie jako narzędzia polskiej polityki wschodniej jest błędem, gdyż taki punkt widzenia nie daje pełnego obrazu rzeczywistości, a wręcz go zakłamuje. Bardzo naiwne jest przekonanie, że działalność telewizji nadającej w kilku językach doprowadzi szybko, gwałtownie i bezpośrednio do zmian nastrojów społecznych na Białorusi.
Agnieszka Romaszewska-Guzy podkreślała, że Biełsat miał być u swoich podstaw przede wszystkim medium informacyjnym, dostarczającym wieści niezależnych od władzy białoruskiej. W ten sposób jest ono dzisiaj odpowiedzią na rosyjską i białoruską propagandę, szczególnie że aktualnie jest znacznie popularniejsze niż inne opozycyjne media, np. informacyjny, anglojęzyczny i rosyjskojęzyczny portal Nexta obecny na X’ie (dawnym Twitterze) i Telegramie.
Białoruś, ale nie tylko
Telewizja Biełsat zmaga się z wieloma trudnościami. Najbardziej podstawowa dotyczy realnego wpływu telewizji na rzeczywistość, gdyż pozostaje ona nieznana, a nawet wydaje się niemożliwa do zmierzenia, bo oglądanie i propagowanie Biełsatu na Białorusi grozi aresztowaniem. Onet, próbując to ustalić, otrzymał odpowiedź od kierownictwa TVP o treści: „[TVP – przyp. red.] nie prowadziła i nie prowadzi badań oglądalności kanału Biełsat TV nadawanego linearnie. Przeprowadzenie takich badań, zwłaszcza na terenie Białorusi, jest niewykonalne”.
Biełsat nie nadaje jedynie „tradycyjnie”, oglądać go można również w internecie. Na Białorusi jest to możliwe po skorzystaniu z sieci VPN. Stacja to medium białoruskocentryczne, ale w kręgu jego oddziaływań znajdują się również inne nacje. Tak też również należy postrzegać Biełsat – jako dostarczyciela niełukaszenkowskich, nierosyjskocentrycznych i antyputinowskich wiadomości oraz opinii w ogromnym, rosyjskojęzycznym świecie Europy Środkowej, Wschodniej i Azji.
Dzieje się tak również dlatego, że część działalności telewizji poświęcona jest Rosji (zwłaszcza na należącym do Biełsatu kanale Vot Tak, uznanym przez Rosjan za „agenta zagranicznego”). Biełsat prowadzi swój serwis również w języku ukraińskim, przekazuje wieści dotyczące tego państwa. Jest to zbieżne z polskim interesem, zaś telewizja w ten sposób jawi się jako element „miękkiego oddziaływania” na społeczności rosyjskojęzyczne.
Kierownictwo TVP w tym samym oświadczeniu, które cytuje Onet, pisze, że w tym momencie Biełsat dysponuje 13 kanałami na platformie YouTube, które nadawane są w językach białoruskim, rosyjskim, polskim i angielskim. Dodam, że pojawiają się na nich również materiały i rozmowy w języku ukraińskim.
Najpopularniejszy z kanałów – rosyjskojęzyczny Vot Tak – posiada 1,32 mln subskrybentów. Wedle statystyk samego Biełsatu 55% z nich pochodzi z Rosji, a filmy na kanale poświęcone wojnie rosyjsko-ukraińskiej do lutego 2024 r. zostały odtworzone ponad 611 mln razy. Z kolei białoruskojęzyczny i okazjonalnie rosyjskojęzyczny kanał BelsatNews subskrybuje 463 tys. osób.
Należy również podkreślić, że mieszkańcy państw dawnego Związku Radzieckiego ze względu na wieloletnią zależność od Moskwy oraz znajomość języka rosyjskiego tworzą swoisty krąg językowy. Dobrze pokazała to popularność sensacyjnego serialu przedstawiającego życie gangów pod koniec istnienia ZSRR pt. Słowo Pacana, który mimo że został wyprodukowany w Rosji, to swoją popularnością przekroczył jej granice i był chętnie oglądany na Ukrainie oraz w całym rosyjskojęzycznym świecie (często nielegalnie), i to pomimo niechęci do Rosjan.
Nie może więc dziwić, że informacje Biełsatu (zapośredniczone przez jego odnogi) docierają nie tylko do Białorusinów, ale i Rosjan nastawionych opozycyjnie do władzy Władimira Putina oraz rosyjskojęzycznych Ukraińców. Za przykład nieputinowskiej propagandy Biełsatu może np. uchodzić bardzo popularny materiał na kanale Vot Tak poświęcony marcowemu atakowi terrorystycznemu na salę koncertową Crocus w Moskwie.
Żmudna praca u podstaw
Biełsat działa więc przede wszystkim pozytywistycznie, nierzadko stanowi podstawowe źródło wiedzy nieskażone prorosyjską propagandą. Należy też podkreślić, że jego działalność nie jest skierowana jedynie na zewnątrz Polski, ale także do wewnątrz niej oraz do krajów zachodnich. Odbiorcami są bowiem również Białorusini, Rosjanie i Ukraińcy, którzy wyemigrowali ze swoich państw, ale wciąż mogą być adresatami mediów prowadzonych w swoich ojczystych językach i niesprzedających putinowskiej wersji rzeczywistości.
Jest to bardzo istotne z powodu dominacji języka rosyjskiego i rosyjskich poglądów. Dzięki Biełsatowi Białorusini zyskują dostęp do mediów białoruskojęzycznych. Z danych portal Biełsat wynika, że w 2019 r. 60,3% Białorusinów uznało białoruski za swój język ojczysty, zaś w 2024 r. było ich już 54,1%. Można wskazać kilka przyczyn tej zmiany.
Jak mówił na spotkaniu w Klubie Jagiellońskim Paweł Łatuszka, były minister kultury Białorusi, a dziś polityk opozycyjny, Łukaszenka nie zna języka własnego narodu, systemowo go zwalcza i codziennie używa języka rosyjskiego. Ponadto postrzega on znajomość i używanie języka białoruskiego za przejaw postawy opozycyjnej.
Z tego względu część Białorusinów kryje się z własnymi poglądami i znajomością własnej mowy. Co więcej, liczba osób białoruskojęzycznych zmniejszyła się jeszcze po emigracji części środowisk opozycyjnych po protestach w 2020 r., których przedstawiciele realnie posługują się językiem białoruskim na co dzień.
Działalność telewizji Biełsat jest więc zbieżna z interesami polskiej polityki zagranicznej, jednak jako taka nie należy do jej narzędzi. Gdybym miał ją sklasyfikować, to powiedziałbym, że jest ona prometejska. W okresie międzywojennym istotnym środowiskiem intelektualnym i politycznym był ruch prometejski, który współpracował z Józefem Piłsudskim, a swoim działaniem dążył do rozbijania siły ZSRR i uwalniania kolejnych narodów z jarzma imperializmu rosyjskiego. Biełsat (być może nieintencjonalnie) nawiązuje swoim działaniem do ducha tej formacji.
Budowanie białoruskiej tożsamości
Czasami osobiste anegdoty mogą najlepiej ukazać istotę opisywanego zjawiska. Na Biełsat trafiłem nie jako widz zainteresowany polityką czy społeczeństwem białoruskim, ale jako słuchacz białoruskiego rocka, konkretnie zespołu Molchat Doma. Postpunkowy band kilka lat temu dał koncert, który był transmitowany przez telewizję Biełsat i umieszczony na YouTube.
Nie jest to przypadek, gdyż na kanale muzycznym tej telewizji można znaleźć także innych wykonawców oraz wywiady z nimi w języku białoruskim. W ten sposób trafiłem również na zapis koncertu duetu Nürnberg, który wykonuje swoje piosenki właśnie w tym języku. To wszystko wpisuje się oczywiście w cele Biełsatu, do jakich należy propagowanie białoruskiego języka i kultury.
Ta anegdota nie jest przypadkowa, gdyż pokazuje, czym zgodnie z intencjami Romaszewskiej-Guzy jest Biełsat, a więc przede wszystkim medium prezentującym nierosyjską lub nieprorosyjska wizję rzeczywistości, w której jest miejsce na język białoruski oraz nierosyjskie wzorce i autentycznie białoruską tożsamość. Telewizja zajmuje się przede wszystkim sprawami, które mogą wydawać się błahe z punktu widzenia „wielkiej polityki”, gdyż jest to nie tylko medium informacyjne, ale także rozrywkowe.
W rzeczywistości są to małe elementy składające się na bardzo długofalową działalność, która prowadzona jest mozolnie i na wielu polach, np. poprzez dostarczanie informacji oraz propagowanie dzieł kultury w języku białoruskim. Efektem jest promowanie przez Biełsat samodzielności tożsamościowej Białorusinów również na polu popkultury.
Za przykład takiej działalności mogą również uchodzić popularne na YouTubie Procesy, a więc pierwszy serial telewizji Biełsat w języku białoruskim (dostępny również w języku polskim), przedstawiający rzeczywistość protestów oraz działalność opozycyjną w kraju pod dyktaturą Łukaszenki w konwencji satyry i czarnego humoru.
Biełsat to miejsce, które zapewnia utrzymanie Białorusinów wrogich Łukaszence. Wymowne są słowa Andrieja Nowika, białoruskiego aktora, który portalowi Oko.Press powiedział: „Biełsat to dla artystów uchodźców jedna z niewielu opcji pracy zawodowej w Polsce. Dzięki Biełsatowi mamy możliwość kontaktowania się z odbiorcami, zarówno w Polsce, jak i w Białorusi. Jeśli stracimy tę możliwość, nikt o naszych problemach nie usłyszy. To będzie oznaczało legitymizację Łukaszenki”.
Jurasz w książce Demon zza miedzy posiłkuje się własnymi wspomnieniami z czasów pracy w Mińsku, połączonymi z refleksją na temat dyplomacji jako takiej. Podkreśla, że w interesie Polski jest rozbijanie sowiecko-rosyjskiej wersji historii, która oficjalnie panuje na Białorusi. W jej ramach gloryfikuje się bohaterów sowieckich, gdyż wspomaga to dalsze uzależnianie tego państwa od Rosji.
Aktualnie jedynym sposobem rozbijania łukaszenkowskiej i putinowskiej propagandy są działania soft power, a więc oddziaływanie medialno-kulturalne na społeczeństwo białoruskie przez propagowanie nieoficjalnej, lecz prawdziwej wersji historii, języka białoruskiego oraz rodzimej, nierosyjskiej popkultury.
Nie likwidujmy Biełsatu!
Niemożliwe jest realne zmierzenie korzyści płynących z działalności Biełsatu. Pod żadnym pozorem nie podważa to jednak zasadności istnienia tego medium. Za błąd należy uznać decyzję o zmniejszeniu finansowania jego budżetu, nie mówiąc już o jego likwidacji. Z punktu widzenia polityki zagranicznej Polski jest to bowiem osłabianie jednego z niewielu narzędzi pozwalającego kreować własną narrację poza granice naszego państwa, tym bardziej w nieprzyjaznej nam rzeczywistości dwóch wschodnich autokratycznych reżimów.
Co dla mnie istotniejszej, obcięcie finansowania Biełsatu byłoby osłabieniem medium, które dostarcza Białorusinom wzorców własnej, prawdziwej opowieści o ich tradycji i tożsamości, które są nieprorosyjskie. Ponadto w tym miejscu mogą pracować i dalej walczyć białoruscy dysydenci.
Wagę tego typu działań pokazują statystyki Ośrodka Studiów Wschodnich. Zaznaczę jednak, że do wszelkich badań socjologicznych społeczeństwa białoruskiego należy podchodzić z wielką ostrożnością, gdyż realne badania socjologicznego na Białorusi są od wielu lat niemożliwe do realizacji.
Badania OSW opublikowane w styczniu 2021 r. pokazują, że ówcześnie pozytywny stosunek do Łukaszenki wykazywało ok. 41% społeczeństwa białoruskiego, a negatywny ok. 46%. W tym samym badaniu ponad 60% respondentów wyraziło pozytywny stosunek do Władimira Putina (dla porównania do Andrzeja Dudy – ok. 42%), zaś do Rosji ok. 86% (dla porównania do Polski ok. 73%).
Statystyki obrazują trudne warunki działania, z którym trzeba się mierzyć na odcinku białoruskim, a więc z postawami prorosyjskimi wśród społeczeństwa białoruskiego, które jest „zawieszone” między Rosją a Europą Zachodnią, a jeszcze kilka lat temu pragnęło zachować przyjazne stosunki z obiema stronami.
Wydarzenia na granicy polsko-białoruskiej oraz ucieczka sędziego Szmydta pokazują, że zagrożenia płynące ze strony Białorusi są realne. Towarzyszy im agresywna propaganda Putina i Łukaszenki nie tylko w rosyjskojęzycznej rzeczywistości. Jedynie telewizja Biełsat działająca w Polsce jest dziś w stanie odeprzeć te manipulacje. Siła Biełsatu jest dużo skromniejsza niż możliwości ogromnej machiny propagandowej Rosjan. Tym bardziej osłabianie tej telewizji należy uznać za błąd.
Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.
Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.