W przededniu eurowyborów Polacy oczekują sprawczości i antyrosyjskości [KLUB JAGIELLOŃSKI]
W Polsce prawdziwy spór o politykę europejską nie rozstrzyga się w dyskusji o kierunku polskiej polityki, ale o skuteczność jej prowadzenia. Rośnie oczekiwanie, aby polska polityka w ramach Unii Europejskiej charakteryzowała się większą asertywnością względem zachodnich partnerów, także wobec coraz bardziej ambitnych celów Brukseli na zieloną transformację.
Oczekiwanie sprawczości
Nastroje antyrosyjskie w Polsce są na tyle silne, że partie polityczne jak ognia boją się oskarżeń o wschodnie sympatie. Dlatego liderzy dwóch największych partii – Jarosław Kaczyński i Donald Tusk – jedną z osi swojej kampanii do Parlamentu Europejskiego uczynili właśnie wzajemne oskarżenia o działania na rzecz Rosji. Tak mocno rozgrzane emocje powodują, że trudno prowadzić rzeczową rozmowę o tym, jak najlepiej realizować krajowe interesy na forum Unii Europejskiej.
Prawdziwy spór o politykę europejską nie rozstrzyga się więc w dyskusji o kierunku polskiej polityki, ale o skuteczność jej prowadzenia. Wbrew narracyjnym różnicom ani konserwatywna, była partia rządząca Prawo i Sprawiedliwość, ani obecnie współrządząca liberalna Koalicja Obywatelska w kwestii priorytetów swojej polityki zagranicznej nie różni się istotnie.
Priorytetem pozostanie absorpcja środków z unijnych programów oraz kwestie bliskiej współpracy w zakresie bezpieczeństwa, w tym ochrony granic. Niemożność odblokowania wypłaty środków mimo prób podejmowanych przez byłego premiera Mateusza Morawieckiego oraz działająca procedura z art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej na skutek nieudanej reformy polskiego wymiaru sprawiedliwości stały się jednym z powodów przegranej w wyborach krajowych Prawa i Sprawiedliwości i stworzenia nowej większości przez Koalicję Obywatelską.
Zgodnie z zapowiedziami nowego premiera Donalda Tuska w pierwszym półroczu nowej większości oba problemy ciążące na poprzednim rządzie udało się zamknąć. Jednak naswet sukces na tym polu nie oznacza automatycznie, że czerwcowe wybory do Europarlamentu musi wygrać rządząca obecnie Koalicja Obywatelska.
Zmiana perspektywy na UE
Wpływ na to ma zmiana stosunku Polaków do Unii Europejskiej jako takiej. Chociaż z badań opinii publicznej wynika, że zdecydowana większość Polaków cały czas wiąże pomyślny rozwój kraju z obecnością w Unii Europejskiej i nie myśli o jej opuszczaniu, to zmieniają się oczekiwania wobec roli Polski we Wspólnocie.
Z raportu think tanku More in Common „Polityka klimatyczna z ludzką twarzą. Oczekiwania Polek i Polaków wobec zielonej transformacji” wynika, że rośnie oczekiwanie, aby polska polityka w ramach Unii Europejskiej charakteryzowała się większą asertywnością względem zachodnich partnerów, a nasz głos ważył więcej przy podejmowaniu strategicznych decyzji na poziomie Brukseli.
W ocenie think tanku wpływ na taki stan rzeczy nie ma jedynie retoryka poprzedniego rządu, ale też wzrost zamożności społeczeństwa i niezrozumienie dla coraz bardziej ambitnych planów zielonej transformacji. Mimo więc nieskuteczności w polityce europejskiej poprzedniego rządu, sprzeciw wobec Zielonemu Ładowi, sztandarowego programu Ursuli von der Leyen, padają na podatny grunt, budując poparcie polskiej prawicy przez czerwcowymi wyborami.
Przed partią konserwatywną stoi więc trudne zadanie, wytłumaczyć wyborcom, że ani nie chcą z Unii wyjść, ani jej osłabiać, ale wręcz przeciwnie – zmienić jej kierunek w taki sposób, aby działała na rzecz wzmocnienia Polski.
Poszukiwanie przez PiS prawicowego i antyrosyjskiego partnera
W tym celu polska prawica szuka partnerów wśród suwerennistycznych partii w Europie, których dobre wyniki krajowe mogą przełożyć się na wzmocnienie pozycji eurosceptyków w nowej kadencji europarlamentu. Polska prawica o wzroście znaczenia w polityce europejskiej marzy bowiem od bardzo dawna.
Udział byłego premiera na kwietniowej konferencji CPAC w Budapeszcie nie jest jednak dowodem na zbliżenie polskiej i węgierskiej prawicy, a przypominane często zdanie lidera PiS Jarosława Kaczyńskiego, „Jestem głęboko przekonany, że przyjdzie taki dzień, kiedy będziemy mieli w Warszawie Budapeszt”, z 2011 roku nie ma dziś wiele wspólnego z rzeczywistością.
Niewątpliwie między Prawem i Sprawiedliwością a Fideszem doszło do znacznego ochłodzenia relacji w lutym 2022 roku, czyli od momentu wybuchu wojny na Ukrainie. Dotychczasowy stosunek do Unii Europejskiej, który łączył Kaczyńskiego i Orbana zszedł na drugi plan, wobec priorytetu, jakim było wypchnięcie Rosjan z Europy, których Polska uważa za egzystencjalne zagrożenie.
Według najnowszego raportu think tanku GLOBSEC aż 90 proc. Polaków uznaje Rosję za zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju. To oznacza, że zmiana stosunku wobec Rosji wydaje się warunkiem sine qua non polskiej prawicy wobec zagranicznych parterów, aby mówić o szerszym sojuszu, a nie jedynie punktowej współpracy.
Inaczej polscy wyborcy – mimo niezadowolenia z kierunku, w jakim podąża polityka Brukseli – nie będą mieli zaufania do kursu Prawa i Sprawiedliwości, ulegając obawom o wzrost znaczenia sił prorosyjskich w Europie. Wówczas marzenia o wejściu polskiej prawicy do unijnego mainstreamu i jego kształtowania może zakończyć się w rzeczywistości dalej postępującą marginalizacją na rzecz polskich liberałów.