Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Kontynuacja, a nie wielkie zerwanie. Porównanie polityki zagranicznej Bidena i Trumpa

Kontynuacja, a nie wielkie zerwanie. Porównanie polityki zagranicznej Bidena i Trumpa Autorka ilustracji: Julia Tworogowska

Oceniając dotychczasowe posunięcia prezydenta Bidena wobec Chin, można stwierdzić, ze kontynuuje on twardą linię Donalda Trumpa, lecz na poziomie retorycznym jest mniej konfrontacyjny. To, co się nie zmienia, to walka o realizację amerykańskich interesów.

Konfrontacja z Chinami

Można wskazać co najmniej dwa źródła, które dają obraz obecnego podejścia USA do ChRL. To przemowa amerykańskiego sekretarza stanu, Antony’ego Blinkena, z maja 2022 r. – Podejście administracji USA do Chińskiej Republiki Ludowej – i najnowsza, zeszłoroczna Narodowa Strategia Bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych.

Za czasów prezydenta Trumpa on sam i jego „jastrzębie” jawnie i zdecydowanie określali Komunistyczną Partię Chin jako wroga USA, zagrożenie dla amerykańskich wartości i marksistowsko-leninowską organizację, a samego Xi Jinpinga nazwali następcą Stalina.

Choć Biden wydaje się nie rezygnować z konfrontacyjnego podejścia wobec Pekinu, robi to w innym stylu niż poprzednik. Blinken we wspomnianej przemowie w Washington University jasno podkreślił, że USA nie dążą do nowej zimnej wojny ani konfliktu, a nawet są zdeterminowane, by ich uniknąć.

Z kolei wspomniana amerykańska NSB nakreśla szkielet strategii względem azjatyckiego hegemona oparty na budowaniu silnej gospodarki wewnętrznej będącej w stanie z nim konkurować oraz współpracy w tej kwestii z kluczowymi sojusznikami w regionie.

Dokument dzieli ową strategię na trzy części: (1) inwestycje w amerykańską gospodarkę i politykę wewnętrzną, czyli ich konkurencyjność, innowacyjność, odporność i demokratyczne zasady, (2) współpracę, czyli połączenie wysiłków z sojusznikami i partnerami, zmierzającą ku wspólnemu celowi oraz (3) konkurowanie z ChRL w odpowiedzialny sposób.

Jastrzębi styl polityki Bidena wydaje się lepiej przemyślany i bardziej odpowiedzialny, gdyż przyjął formę konkretnych strategicznych posunięć do wykonania. Chociaż Trump w swojej Strategii Bezpieczeństwa Narodowego także poświęcał sporo uwagi ChRL, to jednak ograniczał się raczej do wyliczania grzechów „autorytarnego systemu politycznego rewizjonistycznych Chin”, takich jak korupcja i kradzież danych.

Odpoczynek z rodziną i przyjaciółmi połączony z ciekawymi dyskusjami? Po raz kolejny możesz spędzić długi czerwcowy weekend nad brzegiem Bugu ze środowiskiem Klubu Jagiellońskiego! Zapisz się na Czerwcówkę!

Powrót USA do multilateralizmu

Trump jako sprawny biznesmen często stawiał na bilateralne relacje, nierzadko deprecjonował multilateralne gremia, co pokazał, wycofując członkostwo USA z takich międzynarodowych inicjatyw, jak Partnerstwo Transpacyficzne (TPP), Światowa Organizacja Zdrowia, UNESCO i porozumienie paryskie.

Joe Biden do konkurowania z Chinami postanowił lewarować zarówno bilateralne, jak i multilateralne relacje ze swoimi strategicznymi parterami. Nie tylko nie wycofał się z dwustronnej umowy handlowej z Japonią z 2020 r. (USJTA), ale także za pomocą 15 Rozporządzeń Wykonawczych (Executive Orders) na samym początku swej kadencji przywrócił swój kraj do wspomnianych wyżej organizacji, powołał do życia kolejne (IPEF) oraz zacieśnił współpracę w ramach paktu bezpieczeństwa AUKUS (Australia, Wielka Brytania, USA) i Czterostronnego Dialogu Bezpieczeństwa Quad (Australia, Indie, USA, Japonia).

Warto przyjrzeć się szczególnie IPEF (Indo-Pacific Framework for Prosperity), która jest gospodarczą inicjatywą obecnej administracji powstałą w maju 2022 r. Jednoczy ona 14 krajów (USA, Australię, Brunei, Fidżi, Indie, Indonezję, Japonię, Koreę Płd., Malezję, Nową Zelandię, Singapur, Tajlandię, Wietnam), a jej głównym celem jest ograniczanie gospodarczej ekspansji Chin w regionie poprzez zacieśnienie wymiany handlowej i gospodarczej między sygnatariuszami.

O tym, jak strategicznie ważnym przedsięwzięciem jest IPEF, świadczy chociażby reakcja chińskiego MSZ, które bez ogródek określa inicjatywę „azjatycko-pacyficzną wersją NATO i wzniecaniem nowej zimnej wojny w Azji-Pacyfiku”.

Należy jednak zaznaczyć, że negocjacje nad finalnym kształtem IPEF nadal trwają, a jej efektywność w powstrzymywaniu gospodarczej dominacji Chin będzie można obiektywnie ocenić dopiero za kilka lat.

Nowe technologie na geopolitycznym świeczniku

Handel i zaawansowane technologie są kolejnym ważnym obszarem pokazującym stan amerykańskiej polityki wobec Chin. W marcu 2018 r. Trump zdecydował o nałożeniu pierwszych z serii taryf celnych na szereg towarów importowanych z Chin (ale nie tylko), m.in. na stal, aluminium, odzież i elektronikę. Tym samym republikański prezydent zapoczątkował tzw. wojnę handlową z ChRL, która trwa do dzisiaj.

Jego następca nie tylko nie wycofał się z części nałożonych wcześniej ceł, ale zakazał także importu paneli fotowoltaicznych produkowanych przez chińskiego giganta, Hoshine Silicon Industry Co. oraz wydłużył czarną listę firm zakazanych w wymianie handlowej o kolejne kilkadziesiąt pozycji.

Jednak żadne z dotychczas wspomnianych środków nie okazały się tak dotkliwe dla gospodarki Państwa Środka, jak wojna technologiczna ze wszystkimi jej niuansami. Donald Trump swoją batalię o technologiczną supremację zaczął od agresywnej kampanii przeciwko chińskiej sieci 5G na całym świecie, szczególnie w Unii Europejskiej.

Według dostępnych informacji proces postępuje, ale relatywnie wolno, gdyż nadal większość krajów UE korzysta z 5G oferowanej przez Huawei, a ponad 30 krajów polega na niej aż w ponad 50% (!).

USA zakazały również amerykańskim przedsiębiorstwom korzystania z zagranicznego sprzętu telekomunikacyjnego mogącego zagrażać bezpieczeństwu narodowemu oraz sprzedaży amerykańskich komponentów elektronicznych chińskiemu gigantowi produkującemu chipy SMIC, co nie zablokuje, ale z pewnością znacznie spowolni chiński rozwój tych technologii.

Co na to prezydent Biden? Nie tylko nie wycofuje się z już zaimplementowanych rozwiązań, ale nawet je zaostrza. W sierpniu 2022 r. wchodzi w życie ustawa Chips and Sciences Act (CSA). Została zaprojektowana tak, aby uaktywnić krajową produkcję półprzewodników (ulgi podatkowe i 52 mld dol. subsydiów na produkcję półprzewodników oraz ponad 170 mld dol. na dział badań i innowacji), a docelowo umocnić konkurencyjność USA względem ChRL w technologicznym wyścigu o miejsce światowego lidera branży high-tech. Niewątpliwie administracja Bidena zamieniła starcie technologiczne zapoczątkowane przez Trumpa w nową erę w polityce gospodarczej USA, od której nie będzie już odwrotu.

Twarde warunki dla UE

Jeszcze innym obszarem, gdzie można dostrzec element kontynuacji polityki zagranicznej poprzednika w podejściu Bidena, są relacje gospodarcze z Unią Europejską. IRA, czyli ustawa Inflation Reduction Act z sierpnia 2022 r., przez niektórych zwana po prostu „amerykańskim wabikiem na europejskie zielone inwestycje”, jest doskonałym tego przykładem.

IRA to trzy podstawowe elementy: reforma podatkowa, reforma opieki zdrowotnej i nowe przepisy dotyczące energii i klimatu. Ten ostatni komponent oznacza ok. 369 mld dol. przekazanych w najbliższych latach w formie dotacji, kredytów i ulg podatkowych na rozwój odnawialnych źródeł energii i niskoemisyjnych technologii w USA.

Biały Dom nazywa tę inicjatywę przełomem w walce ze zmianami klimatycznymi zagrażającymi naszej planecie, a Unia Europejska z kolei często dostrzega tu nierówną gospodarczą rywalizację (unfair trade practices) i zbyt protekcjonistyczne faworyzowanie amerykańskich producentów. Dla porównania Unia Europejska zdecydowała się przeznaczyć na podobne działania mniej w ostatnim czasie, bo 203 mld euro z Instrumentu na rzecz Odbudowy i Zwiększenia Odporności (RRF).

Trwające negocjacje o IRA z krajami UE mogą w rezultacie znacznie pogorszyć relacje transatlantyckie, a niemieckie obawy co do odpływu inwestycji z ich rynku samochodów i baterii elektronicznych wydają się wysoce uzasadnione.

Skuteczność amerykańskiej polityki pokazuje m.in. niedawna decyzja Volkswagena, który zapewniał (zapewne skuszony amerykańską propozycją), że swoją kolejną fabrykę ogniw akumulatorowych wybuduje nie w Europie Środkowo-Wschodniej (jak planowano), ale w Kanadzie, gdzie będzie mógł korzystać i z kanadyjskich, i z amerykańskich subsydiów. Innymi słowy, wydaje się, że jak na razie mamy wynik w tym sporze – 1:0 dla USA.

Kolejne zdecydowane i dosyć konfrontacyjne posunięcie w polityce zagranicznej obecnej amerykańskiej administracji wobec europejskich sojuszników można dostrzec w sytuacji z września 2021 r. Francja, najstarszy sojusznik Stanów Zjednoczonych, po raz pierwszy od czasów ich wspólnej kilkusetletniej historii stosunków dyplomatycznych odwołała wówczas swojego ambasadora z USA.

Co było powodem tak zdecydowanej reakcji Pałacu Elizejskiego? USA dogadały się z Australią i Wielką Brytanią, a następnie ogłosiły podpisanie nowej trójstronnej umowy w ramach paktu bezpieczeństwa AUKUS, którego efektem było zerwanie przez australijski rząd umowy na zakup francuskich okrętów podwodnych, tzw. podwodnego kontraktu stulecia.

Australijczycy zdecydowali się na bardziej zaawansowane amerykańskie okręty, a Francja tym samym straciła kilkaset mld dol. Rząd w Paryżu podsumował to następującymi słowami: „Wybór Stanów Zjednoczonych, który prowadzi do usunięcia sojusznika i partnera europejskiego, takiego jak Francja, ze strukturalnego partnerstwa z Australią, w czasie, gdy stoimy w obliczu bezprecedensowych wyzwań w regionie Indo-Pacyfiku, […] oznacza brak spójności, co Francja może jedynie obserwować i żałować […]”. Opisana sytuacja dosyć jasno wskazuje hierarchię strategicznych sojuszników USA i siłę sojuszu trzech morskich hegemonów tego świata.

***

Biden, choć bardziej powściągliwy w formie, przekazie i języku, swą politykę zagraniczną zdaje się prowadzić równie zdecydowanie jak poprzedni prezydent. Jednak teza ta tyczy się raczej wybranych obszarów, a nie polityki obecnego prezydenta w całościowej perspektywie.

Biden, mimo że kontynuuje politykę poprzednika w przytoczonych przypadkach, nie spotyka się z tak ostrą krytyką jak Trump. Jednym z powodów jest zapewne inna, bardziej „strawna” oprawa, jaką nadali jej demokraci, ale także fakt, że społeczeństwo i elity amerykańskie są coraz bardziej zgodne co do konfrontacyjnego kursu Waszyngtonu z Chinami i nie widzą innego rozwiązania na zatrzymanie chińskiego supermocarstwa w ich biegu po koronę światowego hegemona niż twarda i nieustępliwa rywalizacja.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.