Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Romantyczne machanie szabelką? Polskie państwo zdało egzamin z pozytywistycznej pracy u podstaw

Romantyczne machanie szabelką? Polskie państwo zdało egzamin z pozytywistycznej pracy u podstaw Grafikę wykonała Julia Tworogowska

Tak, to prawda. Wizyta Wołodymira Zełenskiego nie była przełomowa. Suflowana po raz enty narracja o polsko-ukraińskiej przyjaźni to już oczywista oczywistość. Jednak w przeciwieństwie do grupy komentatorów odczuwających z tego powodu niedosyt, sam nie mam o to żadnych pretensji. Prawdziwie istotne rzeczy dzieją się bowiem w tle. I to już od wielu miesięcy.

Oczekiwanie, że prezydenci Duda i Zełenski powiedzą coś nowego, świeżego i zaskakującego abstrahuje od roli, jaką tego rodzaju wystąpienia mają pełnić. Każdy ważny proces polityczny przechodzi do historii, dzięki symbolicznym wydarzeniom, które zapadają w pamięć i jak w pigułce zbierają to, co w danym procesie było najważniejsze. Tak właśnie będzie z migawkami i zdjęciami sprzed Zamku Królewskiego.

Wrażenie, że „już to gdzieś słyszeliśmy” w przypadku przemówienia prezydenta Dudy paradoksalnie jest dowodem sukcesu naszej dyplomacji. Polska od wielu miesięcy prowadzi bowiem spójną, konsekwentną i przede wszystkim niezwykle intensywną politykę w obliczu rosyjskiej agresji.

Po 24 lutego 2022 r. Andrzej Duda odwiedził Ukrainę już czterokrotnie, a premier Morawiecki pięciokrotnie. Poza tym prezydenci Polski i Ukrainy odbyli w sumie już przeszło 40 wspólnych rozmów telefonicznych. Trudno zliczyć także wszystkie spotkania i rozmowy na niższych szczeblach. W tych okolicznościach oczekiwanie jakiegoś „efektu wow” jest raczej mało realistyczne.

Warto jednak zwrócić uwagę na jedną zasadniczą kwestię. W wystąpieniach obu prezydentów konkretna przeszłość dominowała nad mglistą przyszłością. Zamiast rysować niedookreślone scenariusze przyszłej współpracy, Duda i Zełenski skupiali się na tym, co już udało się zrobić w ostatnich miesiącach.

Banał? Być może. Tylko że historia polskiej dyplomacji pełna jest wystąpień zapowiadających wielkie rzeczy, które później rozbijały się na pierwszej napotkanej przeszkodzie. Tym razem jest jednak inaczej.

Popularna w środowisku politycznego „komentariatu” jest teza o tym, że po rosyjskiej inwazji Polska pokazała swoje romantyczne oblicze. Polacy nie kalkulując, wpuścili ukraińskich uchodźców do swoich domów, zaangażowali swoje serca i portfele. Także skłócona i spolaryzowana klasa polityczna dała się ponieść emocjonalnej fali, angażując w temat wojny ogromną energię i zasoby.

Ale ci, którzy polską politykę wobec Ukrainy chcą sprowadzić do typowego romantycznego zrywu, który da nam emocjonalnego i moralnego kopa, ale niczego trwałego nie zbuduje, są w błędzie. Polski romantyzm z początku wojny przerodził się bowiem w pozytywistyczną pracę u podstaw.

Gdyby nie mozolna dyplomatyczna praca Polski, Ukraina pewnie nie uzyskałaby statusu kandydata do Unii Europejskiej, co podkreślił w Warszawie sam prezydent Zełenski. Gdyby nie nasza ofensywa dyplomatyczna, inne państwa nie zdecydowałyby się prawdopodobnie na przesyłanie coraz „cięższego” sprzętu wojskowego na Ukrainę. Gdyby nie wysiłki Warszawy wiele sankcji gospodarczych wobec Rosji mogłoby nie zostać przyjętych.

Świat nie musi być czarno-biały! Chcesz oglądać go we wszystkich odcieniach? Przekaż 1,5% na Klub Jagielloński! Numer KRS: 0000128315.

Ale wspomniany pozytywizm to przede wszystkim mozolne „przepychanie” często mało widowiskowych tematów w poszczególnych ministerstwach i agencjach. Najbardziej popularnym tematem jest współpraca militarna. Wbrew narzekającym na rozbrajanie polskiej armii, zabezpieczyliśmy już dostawy nowego sprzętu.

Do Polski trafiły koreańskie czołgi i armatohałbice, a w dalszej perspektywie otrzymamy samoloty oraz systemy rakietowe. Z USA czekamy na czołgi Abrams, zestawy rakietowe Himmars, a także pojazdy opancerzone Cougar. Od Włochów kupiliśmy śmigłowce AW149, a z Wielkiej Brytanii pociski CAMM do systemu przeciwlotniczego NAREW. Poza tym spore zamówienia trafiły do rodzimego przemysłu zbrojeniowego. Polskie wojsko zasilą przenośny system przeciwlotniczy Piorun, bojowy pływający wóz piechoty Borsuk, czy haubice Krab.

Należy dodać, że przekazany Ukrainie sprzęt będzie częściowo finansowany ze środków UE. Z Europejskiego Instrumentu na rzecz Pokoju Polska ma otrzymać ok. 900 mln EUR zwrotu. Dodatkowo sprzęt, który przeszedł pozytywnie chrzest bojowy, jest teraz Ukraińcom także sprzedawany, a nie tylko nieodpłatnie przekazywany. Dotyczy to m.in. Krabów, Piorunów, a ostatnio także moździerzy samobieżnych Rak i wozów bojowych Rosomak.

Mniej znana jest intensywna współpraca handlowa. Tymczasem według ukraińskiego urzędu statystycznego Polska awansowała na pierwsze miejsce wśród partnerów handlowych Ukrainy. Oczywiście, bezpośrednim powodem jest sama wojna i niemożność eksportu towarów przez ukraińskie porty.

Jednakże bez zaangażowania publicznych instytucji nie udałoby się przekierować dużego strumienia ukraińskiego eksportu na szlaki biegnące przez Polskę. Wymagało to zmian regulacyjnych, organizacyjnych i infrastrukturalnych, a także zmian praktyk biznesowych spółek Skarby Państwa. I oczywiście dogadania tych wszystkich zawiłych kwestii z partnerami ukraińskimi.

Intensywnie wygląda współpraca w dziedzinie energetyki. Za miesiąc oddane będzie ważne połączenie elektroenergetyczne Rzeszów-Chmielnicka, które zwiększy wymianę handlową energii elektrycznej między naszymi krajami. Planowana jest także nowa linia Chełm-Równe. Rumieńców nabiera także współpraca gazowa. My korzystamy z ich dużych magazynów gazu, a oni z importowanego przez nas gazu. Planowana jest rozbudowa połączenia Drozdowycze-Hermanowice, która umożliwi podwojenie przesyłu gazu z Polski na Ukrainę.

Fundamentalne znaczenie dla Kijowa ma import paliw z Polski, które zasilają dwa kluczowe pojazdy na Ukrainie – traktory i czołgi. Dotychczas ropa docierała na Ukrainę koleją i cysternami, ale ponieważ „zapycha” to tory i drogi planowana jest budowa specjalnego ropociągu. Polskie państwowe firmy masowo dostarczały także transformatorów i innych urządzeń, dzięki którym ukraiński system energetyczny przetrwał zimę.  

Rozbudowane i planowane są nowe połączenia kolejowe, w tym m.in. Warszawa-Lwów, i to w europejskim standardzie rozstawu szyn. Udrażniana jest granica polsko-ukraińska, aby zwiększyć przepustowość obecnych przejść granicznych oraz postawić nowe. Trwają obecnie prace nad nowym polsko-ukraińskim traktatem, strony przygotowują się także do odbudowy Ukrainy (rząd skoordynował zgłoszenia polskich firm). Choć efekt może być różny, nie sposób odmówić podejmowanych przez polski rząd wysiłków.

Liczba pomniejszych inicjatyw – tych bezpośrednio zarządzanych przez polskie państwo, jak i tych jedynie wspieranych przez publiczne instytucje – to temat na obszerny raport. Wśród tych mało widocznych działań warto podkreślić udogodnienia dla przedsiębiorców. Od początku wojny, Ukraińcy założyli już w Polsce 2400 firm. KUKE, czyli Korporacja Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych gwarantuje z kolei finansowanie polskich inwestycji na Ukrainie, co przenosi część ryzyk z biznesu na państwo. Poza tym polskie państwo dofinansowuje inicjatywy służące polsko-ukraińskiemu „sieciowaniu” biznesu, aby w momencie odbudowy polskie firmy miały dogodniejszą pozycję startową.

Dziś ci, którzy zarzucają romantyzm, oczekując więcej niż to, co się dzieje, sami są romantykami chodzącymi w chmurach i oczekującymi niemożliwego. Polskie państwo na całe szczęście nie ograniczyło się do jednego, spontanicznego zrywu. Efektywnie wykorzystujemy kolejne okazje do budowania trwałych podwalin pod strategiczne partnerstwo między Warszawą a Kijowem.

Choć wiele tematów wciąż pozostaje „rozgrzebanych”, to już widać pierwsze namacalne efekty podejmowanych działań. Warto podkreślić, że początki tej pracy sięgają nie ostatnich miesięcy, ale lat. Dziś zbieramy owoce konsekwentnej polityki prowadzonej przez kolejne ekipy rządzące na przestrzeni całej III RP.

W obliczu rosyjskiej inwazji na Ukrainę, Polska zdała egzamin nie tylko z moralności i dyplomacji, lecz także z pracy u podstaw. Warto więc i należy podkreślać ten – nieco „prześniony” – wymiar aktywności polskiego państwa po 24 lutym 2022. Nie chodzi w tym jednak tylko o dumę z osiągnięć ostatnich miesięcy, ale także o nieco mniej optymistyczny aspekt całej sprawy.

Ten pozytywistyczny wysiłek jest bowiem niestety raczej wyjątkiem od niepozytywistycznej reguły. Podobnych przykładów konsekwentnej roboty na odcinku dyplomacji i polityk publicznych jest jak na lekarstwo. Zamiast myślenia „procesowego”, nastawionego na długofalową i żmudną realizację strategicznego celu, dominuje często logika „projektowa” – krótki, intensywny zryw w celu rozwiązania punktowego problemu, bez myślenia w perspektywie „big picture”.

Nie ma co się oszukiwać, że we wzajemnych relacjach tematów trudnych nie będzie brakować. Zresztą, te trudności już się pojawiły- ze sprawą eksportu ukraińskiego zboża na czele, czy nadal nierozwiązaną kwestią wzięcia odpowiedzialności przez Kijów za ludobójstwo na Wołyniu.

Pochwała polskiej polityki wobec Ukrainy nie oznacza także braku mankamentów w podejmowanych działaniach. Dziś kluczowym wyzwaniem jest efektywna koordynacja wielu rozproszonych działań w różnych publicznych instytucjach. Bez wątpienia w ostatnich miesiącach osiągnięto dużo, ale można było osiągnąć jeszcze więcej, bo „okno możliwości”, jest dziś wyjątkowo szerokie.

Pozytywizm w polityce wobec Ukrainy nie powinien także przesłaniać faktu, że w wielu sprawach można było wobec Kijowa zachować większą asertywność. Wieloaspektowe wsparcie dla Ukrainy w ich wojnie z Rosją jest w dobrze pojętym polskim interesie. Nie powinno to jednak oznaczać, że trudne tematy odkładamy na czas „po wojnie”.

Wręcz przeciwnie, dziś nasza pozycja wobec Kijowa jest znacząca i powinniśmy ją wykorzystywać do naciskania Ukraińców w istotnych dla nas tematach. Szczególnie, że bardzo często traktują oni polskie wsparcie jako domyślne „ustawienie fabryczne”, sprawę, o którą nie muszą specjalnie zabiegać, bo jest ono oczywiste samo przez się. Dużo dając od siebie, mamy prawo oczekiwać wzajemności, także w czasie wojny.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki 1% podatku przekazanemu nam przez Darczyńców Klubu Jagiellońskiego. Dziękujemy! Dołącz do nich, wpisując nasz numer KRS przy rozliczeniu podatku: 0000128315.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.