Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Czy polskie firmy zaczną rosnąć? Ukraińscy pracownicy to nie wszystko

Czy polskie firmy zaczną rosnąć? Ukraińscy pracownicy to nie wszystko Grafikę wykonała Julia Tworogowska

Obecnie jedną z głównych barier dla dalszego rozwoju firm w Polsce jest niepewność sytuacji gospodarczej. W związku z nią przedsiębiorstwa mało inwestują, mimo że mają do tego środki finansowe. Ponad 60% firm w naszym kraju nie ponosi wydatków inwestycyjnych w aktywa materialne (np. zakup maszyn) lub niematerialne (np. badania i rozwój). Średnie firmy, którym niewiele brakuje do bycia dużymi przedsiębiorstwami, wcale się do tego nie garną. Niemniej z punktu widzenia gospodarki optymalna byłaby jak największa liczba dużych firm. Jakub Terlikowski rozmawia o aktualnej kondycji polskich firm z dr Katarzyną Dębkowską, kierowniczką zespołu foresightu gospodarczego w Polskim Instytucie Ekonomicznym.

Jakub Terlikowski: Niewątpliwie były to bardzo trudne dwa lata dla całej gospodarki. Jednak nierzadko w debacie publicznej staramy się znaleźć gospodarcze szanse związane z zawirowaniami, choćby kwestię napływu migrantów do Polski, którzy częściowo wypełnili wakaty na polskim rynku pracy. Co więcej, w niedawnym raporcie Ukraińskie firmy w Polsce po wybuchu wojny w 2022 r. podkreślają Państwo, że obywatele Ukrainy założyli 10,2 tys. jednoosobowych działalności gospodarczych w Polsce między styczniem a wrześniem 2022. Jaki wpływ mieli uchodźcy i migranci w zeszłym roku na rynek pracy w Polsce?

Katarzyną Dębkowska: Od początku zeszłego roku migranci wypełnili pewne luki na polskim rynku pracy. Trzeba jednak zwrócić uwagę na to, że gdy zaczęła się wojna, znaczna część pracowników ukraińskich odpłynęła z polskich firm zajmujących się budownictwem lub transportem. Napływ migrantów i uchodźców nie mógł zastąpić tych osób w związku z różnicą specyfiki struktury demograficznej tych dwóch grup – do Polski przyjechały głównie kobiety z dziećmi.

Na pewno deficyty w sektorze usług (w branżach takich jak gastronomia, zakwaterowanie i fryzjerstwo) zostały wypełnione, często poprzez zatrudnianie osób z Ukrainy, ale również dzięki zakładaniu własnych działalności. Zaobserwowaliśmy bardzo duży wzrost liczby zakładanych jednoosobowych działalności gospodarczych przez Ukraińców. W całym 2022 roku było to około 16 tys. firm. Firmy zakładane przez Ukraińców w Polsce nie są dużą konkurencją dla większości rodzimych przedsiębiorstw sektora MŚP. Oczywiście powstaje dużo ukraińskich firm świadczących usługi (np. budowlane, kosmetyczne czy IT), natomiast nie jest to rewolucja.

Nie sądzę jednak, aby napływ uchodźców mógł rozwiązać problemy ze znalezieniem pracowników na polskim rynku pracy. Być może w niektórych branżach faktycznie jest to możliwe, ale trzeba pamiętać o pewnych ograniczeniach związanych z zatrudnianiem Ukraińców. Przede wszystkim problemem jest bariera językowa, która czasem nie pozwala dać zatrudnienia wyspecjalizowanym pracownikom.

Co istotne, firmy nie narzekają na brak pracowników ogółem, ale na brak wykwalifikowanych pracowników. W sektorach takich jak przemysł, gdzie język nie odgrywa tak istotnej roli, zatrudnienie poprawiło się. Z analizy danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej dotyczących zatrudnienia Ukraińców w 2022 roku wynika, że ponad połowa migrantów pracuje w Polsce, wykonując proste prace. W tej grupie najczęściej znajdziemy robotników przeprowadzających proste prace w przemyśle, transporcie i w budownictwie, a także pomoc domową i sprzątaczki. Około 10% migrantów pracuje w zawodzie kierowcy, 9% to pracownicy biurowi, a 8% to pracownicy usług oraz sprzedawcy. Zawód specjalisty wykonuje niecałe 3% ukraińskich uchodźców.

Często przy dużych napływach migrantów u części osób pojawia się obawa, że zwiększą oni konkurencję na rynku pracy, przez co niektórzy rodzimi pracownicy stracą zatrudnienie. Na ile uchodźcy z Ukrainy są konkurencją dla polskiej siły roboczej, a na ile jej uzupełnieniem? 

Nie obserwujemy sygnałów świadczących o tym, że ukraińscy pracownicy zabierają miejsca pracy polskim pracownikom. Mamy obecnie najniższe bezrobocie od lat, napływ migrantów ma przede wszystkim charakter uzupełniający.

Podobnie jest z firmami. Nie zanotowaliśmy dominacji ukraińskich przedsiębiorstw kosztem polskich – często firmy ukraińskie współpracują z tymi rodzimymi, szczególnie jeśli chodzi o kwestie takie jak księgowość, gdzie ważna jest znajomość lokalnych przepisów. Nie obserwujemy również zaburzenia funkcjonowania polskiego rynku pracy, czego być może obawialiśmy się na początku kryzysu uchodźczego.

Można śmiało powiedzieć, że dzięki ukraińskim migrantom pewne sektory gospodarki uzupełniły luki zatrudnieniowe. Z naszych comiesięcznych badań wynika, że w styczniu 2022 roku 55% badanych firm wskazywało niedostępność pracowników jako silnie dokuczliwą barierę przy prowadzeniu działalności. Obecnie ten wskaźnik wynosi nieco ponad 40%.

Jakich zmian dokonały firmy z sektora MŚP w reakcji na kryzysy ostatnich lat, m.in. pandemiczny i wojenny?

Wskutek pandemii przyspieszyła cyfryzacja, również w mikro- i małych przedsiębiorstwach. Pandemia dla tych firm była szczególnie dotkliwa, ponieważ ponad połowa z nich prowadzi działalność związaną ze świadczeniem usług, które przez lockdown były wyłączone z funkcjonowania. Mikro- i małe przedsiębiorstwa wdrażały cyfryzację (praca zdalna, kontakt z klientem online) tam, gdzie było to możliwe. Oczywiście w związku ze swoimi zasobami i możliwościami robiły to z mniejszą intensywnością w porównaniu do średnich czy dużych przedsiębiorstw.

Z naszych badań przeprowadzonych podczas pandemii wynika, że 66% mikrofirm, 56% małych, 79% średnich i aż 96% dużych przedsiębiorstw wykorzystywało nowoczesne formy komunikowania się z klientem. Systemy informatyczne do zarządzania przedsiębiorstw były wykorzystywane przez 37% mikro-, 44% małych, 66% średnich i 94% dużych przedsiębiorców. Wykorzystanie internetowych kanałów sprzedaży i obsługi klientów (e-commerce) deklarowało 45% mikrofirm, 34% małych, 48% średnich i 58% dużych przedsiębiorstw. Systemy do zarządzania pracą zdalną i monitorowania zadań stosowało co piąte mikro- i małe przedsiębiorstwo, co trzecia średnia firma i ¾ dużych przedsiębiorstw.

Natomiast w przypadku wojny, według naszych badań, dużo bardziej ucierpiały średnie i duże firmy, ponieważ mikroprzedsiębiorstwa działają przede wszystkim na lokalnym rynku, rzadziej mają powiązania z rynkami zagranicznymi.

Oczywiście siła wpływu wojny zależy od branży, w której firma działa, np. poważne konsekwencje odczuwają szczególnie przedsiębiorstwa przetwórstwa przemysłowego, bez względu na ich wielkość. W handlu skutków wojny w Ukrainie doświadczają przede wszystkim małe przedsiębiorstwa, podczas gdy dla średnich i dużych firm jej wpływ jest umiarkowany. Wśród firm transportowych konflikt ten najbardziej dotknął duże jednostki, natomiast raczej nie wpłynął na działalność mikrofirm. Z kolei zakwaterowanie i gastronomia to branże, które poważnie odczuły skutki wojny, zarówno w opinii mikro-, małych i dużych przedsiębiorstw. Z drugiej strony przedsiębiorstwa z sektorów informacji i komunikacji oraz kultury, rozrywki lub rekreacji nie odczuwają silnego wpływu wojny.

Jakie są obecnie nastroje w przedsiębiorstwach?

Ostatni odczyt Miesięcznego Indeksu Koniunktury (MIK), współtworzonego przez PIE i BGK, wskazuje, że w dużych firmach przeważają nastroje pozytywne, w przeciwieństwie do mikro- i małych przedsiębiorstw.

Bez wątpienia aktualna sytuacja jest dla mikro- i małych firm zdecydowanie bardziej dotkliwa, ponieważ są po prostu mniej odporne na szoki niż duże przedsiębiorstwa. Mikrofirmy i małe przedsiębiorstwa obawiają się spadku zamówień, ogólnej niepewności gospodarczej, gdyż nie potrafią szybko tworzyć nowych strategii rozwoju firmy. Odczuwają też strach wobec wzrostu kosztów zatrudnienia, które mogą sprawić, że ich sytuacja finansowa może się gwałtownie pogorszyć.

Potwierdzają to dane PIE z marca 2023 roku – aż 46% mikroprzedsiębiorców skarży się na spadek wartości sprzedaży z miesiąca na miesiąc, podczas gdy tylko 15% mikrofirm zadeklarowało jej wzrost. Na obniżenie sprzedaży wśród mikrofirm wskazuje przede wszystkim sektor produkcji (61%), natomiast spadek liczby nowych zamówień sygnalizuje ponad połowa mikrofirm sektora produkcji.

W trakcie kryzysów w debacie pojawia się argument o potrzebie wspierania firm z sektora MŚP w przetrwaniu wahań koniunkturalnych. Jak ważne są dla polskiej gospodarki mikro-, małe i średnie przedsiębiorstwa?

Sektor MŚP generuje co drugą złotówkę polskiego PKB (dane z 2019 roku). Sama liczba przedsiębiorstw sektora MŚP rośnie z roku na rok, jednak ten przyrost jest nieco wolniejszy. Według danych GUS od 2013 roku liczba mikrofirm rośnie i wciąż oscyluje w okolicach 97% ogółu wszystkich firm niefinansowych w Polsce. W 2016 roku liczba mikrofirm przekroczyła 2 mln. Z zestawienia danych za 2021 rok wynika, że na ponad 2 mln 355 tys. wszystkich przedsiębiorstw w Polsce ponad 2 mln 288 tys. stanowią mikrofirmy.

Należy pamiętać, że rotacja w tym sektorze jest duża. Dla funkcjonowania przedsiębiorstwa sektora MŚP pierwszy rok działalności jest krytyczny – na trzy firmy sektora MŚP jedynie dwie przeżywają pierwszy rok. Nie można jednak powiedzieć, że liczba likwidowanych firm drastycznie wzrosła w ostatnim czasie. W ostatecznym rozrachunku obserwujemy przewagę nowo założonych firm nad tymi upadającymi. W lutym 2023 roku działalność rozpoczęło 30 tys. nowych przedsiębiorstw, głównie zakładane są jednoosobowe działalności gospodarcze. Liczba zamykanych firm pozostaje podobna jak w ubiegłych latach.

Warto również zaznaczyć, że do sektora MŚP należą bardzo zróżnicowane przedsiębiorstwa. Trudno porównywać firmę średnią (od 50 do 249 pracowników) do mikroprzedsiębiorstw (do 9 pracowników). Same średnie firmy też są bardzo zróżnicowane. W szczególności te, które zatrudniają powyżej 100 pracowników pod względem wyników i kondycji finansowej są bardziej podobne do dużych firm niż tych małych. Średnie przedsiębiorstwa można scharakteryzować jako podmioty łączące umiejętność elastycznego działania z niższym poziomem ryzyka prowadzenia działalności gospodarczej.

Cały sektor MŚP w Polsce to aż 99,8% wszystkich przedsiębiorstw (mikrofirmy to 97%), które zatrudniają 67,8% pracowników. Na wysoki udział mikroprzedsiębiorstw w ogóle firm w Polsce złożyło się kilka czynników. Jest to z pewnością skutek przedsiębiorczości Polaków, a w ostatnim okresie również dynamiczny rozwój firm zakładanych w Polsce przez Ukraińców. Co więcej, do wzrostu mikrofirm, a szczególnie jednoosobowej działalności gospodarczej, przyczynia się polityka dużych przedsiębiorstw polegająca na „wypychaniu” części zatrudnionych pracowników na własną działalność gospodarczą. Ponadto spowolnienie gospodarcze utrudnia rozwój większych firm.

Dominującą branżą w sektorze MŚP są usługi – zajmuje się nimi ponad połowa tych przedsiębiorstw, głównie są to firmy mikro i małe. Następne pod względem udziału są handel (22%), budownictwo (15%) i przemysł (10%), którym dużo częściej zajmują się duże przedsiębiorstwa.

Z czego wynikają różnice pod względem znaczenia sektora MŚP dla gospodarki między Polską a innymi krajami UE? Czy jest to kwestia poziomu rozwoju naszego państwa, czy może wynik pewnych cech charakterystycznych Polski? 

Mikroprzedsiębiorstwo jest punktem startu do otwierania działalności gospodarczej. Firma myśląca o tym, aby się dalej rozwijać, przechodzi poszczególne szczeble od mikro- do dużego przedsiębiorstwa, aczkolwiek nie jest to takie proste. Według danych GUS skala otwierania nowych działalności różni się między branżami. Najsilniejszy wzrost następuje w usługach, szczególnie liczba pośredników finansowych oraz działalności rekreacyjnych rośnie w dwucyfrowym tempie. Generalnie nowe mikrofirmy otwierane są w sektorach gospodarki, które nie wymagają dużych początkowych nakładów inwestycyjnych.

W Polskim Instytucie Ekonomicznym robiliśmy badania o tzw. pułapce średniego biznesu. Okazuje się, że średnie firmy, którym niewiele brakuje do bycia dużym przedsiębiorstwem, wcale się do tego nie garną. Przed dużymi przedsiębiorstwami stoją inne wyzwania, bardziej skomplikowane zarządzanie, inna struktura i uciążliwe rozliczanie podatkowe. Czasem wygodniej być po prostu średnią firmą. Niemniej z punktu widzenia gospodarki optymalne byłoby istnienie jak największej liczby dużych firm.

Ponadto sama kategoria „średnie firmy” jest bardzo pojemna, gdyż zalicza się do nich te, które zatrudniają od 50 do 249 osób. Można uznać, że jakość średniego biznesu wpływa na perspektywę ekonomicznego rozwoju całego kraju. Ich potencjał rozwinięcia się do poziomu przedsiębiorstw dużych to jednocześnie potencjał rozwojowy całej gospodarki. Określenie „pułapka” w odniesieniu do średniego biznesu oznacza zagrożenie tej grupy stagnacją. Jeśli państwo nie zadba o odpowiednie otoczenie biznesu, które przedsiębiorstwom powinno ułatwiać funkcjonowanie w warunkach niepewności gospodarczo-politycznej, wiele prosperujących średnich firm może nie rozwijać się na miarę swojego potencjału.

Firmy średnie są tak ważne w gospodarce, dlatego że same będąc potencjałem do powstawania firm dużych, jednocześnie stanowią punkt odniesienia dla małych. Dążenie do stania się firmą średnią powinno być niejako naturalną ścieżką rozwoju małych firm, a w przypadku średnich przedsiębiorstw celem strategicznym nie powinna być tylko stabilizacja, którą daje ugruntowanie pozycji na rynku.

Obecnie jedną z głównych barier dla dalszego rozwoju firm jest niepewność sytuacji gospodarczej. W związku z tą niepewnością przedsiębiorstwa mało inwestują, mimo tego że mają do tego środki finansowe. W naszych comiesięcznych badaniach w ramach MIK obserwujemy, że ponad 60% firm nie ponosi wydatków inwestycyjnych w aktywa materialne (np. zakup maszyn, urządzeń, środków transportu, budowa i modernizacja budynków oraz budowli, itp.) lub niematerialne (np. wydatki na badania i rozwój, prawa własności intelektualnej, analizy rynkowe, inwestycje w kapitał ludzki).

Im większe przedsiębiorstwo, tym większa skłonność do ponoszenia wydatków inwestycyjnych. W marcowym badaniu wyniki pokazały, że w przypadku mikro- i małych przedsiębiorstw tylko co trzecie poniosło wydatki na inwestycje, w średnich firmach to blisko połowa (48%), zaś w dużych ponad połowa (57%).

Jak wygląda przyszłość sektora MŚP? Czy możemy oczekiwać poprawy jego kondycji w najbliższym czasie?

Dopóki sytuacja związana z inflacją i cenami energii się nie ustabilizuje, nastroje przedsiębiorstw nie będą się polepszać. W lutym ponad połowa mikroprzedsiębiorstw wskazała, że wartość ich sprzedaży spadła. Ponadto połowa mikroprzedsiębiorstw zaobserwowała spadek liczby nowych zamówień.

Jest to wyraźny sygnał. Jeśli nie ma popytu, to ciężko myśleć pozytywnie o przyszłości. Firmy nie inwestują za względu na niepewność, przez co ciężko oczekiwać od nich rozwoju. Myślę, że w tym roku zaobserwujemy stagnację.

Trzeba również zwrócić uwagę na to, że pod wpływem szoków zmieniły się nie tylko firmy, ale również konsumenci. Nie jesteśmy nastawieni na tak szeroką konsumpcję, jak przed pandemią i tuż po niej, gdy odłożony popyt mógł zostać zrealizowany. Nie spodziewamy się totalnego załamania sektora MŚP, jednak konieczne jest nabranie przez niego oddechu.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.