Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Filipiny boją się Chin, więc pozwalają Stanom Zjednoczonym działać

Filipiny boją się Chin, więc pozwalają Stanom Zjednoczonym działać Grafikę wykonała Julia Tworogowska.

Filipiny i USA ogłosiły plan budowy nowych baz wojskowych, co będzie oznaczać największą amerykańską obecność wojskową na terenie Filipin od trzech dekad. Umowa będzie miała ogromne znaczenie dla USA w razie jakiegokolwiek starcia w tym regionie, a w szczególności konieczności obrony Tajwanu przed ChRL. Manila zdała sobie sprawę, że bez obronnych możliwości USA kraj może stanąć w obliczu poważnego zagrożenia naruszalności swoich granic ze strony Pekinu.

Postępująca współpraca militarna 

Na początku lutego br. Manila i Waszyngton ogłosiły wspólne plany budowy 4 nowych baz, co tym samym będzie oznaczać największą obecność wojskowa USA na terenie Filipin od 30 lat. Oficjalnie ma to być rozszerzenie istniejącej już od 2014 roku bilateralnej umowy Enhanced Defense Cooperation Agreement (EDCA), która stanowi podstawę militarnej współpracy i powołała do życia 5 wcześniejszych baz. W projekty podległe EDCA Stany Zjednoczone zainwestowały około 82 mln dolarów, w tym we wspólne szkolenia i ćwiczenia wojskowe.

EDCA nie zezwala na stałą, a jedynie rotacyjną obecność amerykańskich żołnierzy. Co więcej, USA mają prawo budować na terenie Filipin różne instalacje i budynki, które jednak pozostają własnością tamtejszego rządu i mogą być wykorzystywane przez filipińskie siły wojskowe.

Wśród wspomnianych 5 baz z około 500 stacjonującymi żołnierzami można wymienić: Antonio Bautista Air Base (strategicznie usytuowana lotnicza baza w prowincji Palawan z „wyjściem” na sporne wyspy Spratly), Basa Air Base (lotnicza baza 40 mil od stolicy Manili, kluczowa do patrolowych lotów nad wysepkami Scarborough), Mactan-Benito Ebuen Air Base (baza lotnicza na wyspie Mactan), Lumbia Air Base (baza lotnicza na wyspie Mindanao) i Fort Magsaysay (największa z filipińskich baz położona na wyspie Luzon, centrum szkoleniowe i miejsce corocznych ćwiczeń wojskowych, Balikatan).

Oprócz lokalizacji niewiele więcej wiadomo na temat nowych baz. Ze słów sekretarza obrony USA, L. Austina, można wnioskować, że głównym powodem ich powstania jest ciągłe strategiczne zagrożenie i „nieupoważnione” roszczenia do Morza Filipińskiego ze strony ChRL, łącznie z ryzykiem zagrożenia militarnego. 

Nowe bazy to krok ku przyspieszonej modernizacji istniejących już instalacji, zwiększaniu operacyjności i zdolności obronnych filipińskiej armii oraz wspólnym ćwiczeniom. Dalszy rozwój baz ma również służyć humanitarnej pomocy w przypadku klęsk żywiołowych, dosyć częstych w niestabilnych warunkach pogodowych tamtego regionu.

Co więcej, obie strony podkreśliły i potwierdziły zobowiązania wynikające z Mutual Defense Treaty, ważnego traktatu obronnego z 1951 roku, zobowiązując się do wzajemnej pomocy militarnej w razie ataku na swoje siły wojskowe lub cywilne statki i samoloty w obrębie Mórz Południowochińskiego i Filipińskiego. Przedyskutowano również wspólne reakcje na destabilizacyjne ruchy w regionie oraz uzgodniono wzmacnianie wspólnych zdolności na odparcie ataku.

Odejście od proamerykańskiego kursu

Formalnie początek amerykańskiej obecności na Filipinach datuje się na 1898 rok, kiedy to po przejęciu wyspy od Hiszpanii stała się ona amerykańską kolonią, aż do czasu uzyskania niepodległości w 1946 roku. Umowa o bazach wojskowych zawarta w 1947 roku zagwarantowała USA prawo do korzystania z 20 baz na terytorium Filipin przez 99 kolejnych lat. Jednak poprawka z 1966 roku skróciła ten okres do 25 lat – co w praktyce oznaczało konieczność wycofania się amerykańskich żołnierzy z Filipin do 1992 roku. Sukcesywnie liczba baz zmieniała się, ale wśród sześciu ostatnich z nich, w których stacjonowało około 40 tys. żołnierzy, jako ważne można wymienić bazę Subic (50 mil na zachód on Manili) oraz Clark Air Base na wyspie Luzon.

Jeszcze 30 lat temu, tuż po Zimnej Wojnie, amerykańska obecność wojskowa na Filipinach nie była mile widziana przez sporą część społeczeństwa, dla której była ona jedynie reliktem kolonializmu. Także w filipińskim parlamencie trwał spór o wydłużenie funkcjonalności baz, jednak pragnienie zademonstrowania realnej suwerenności i dumy narodowej doprowadziło do zamknięcia w 1992 roku ostatniej z nich – Subic Base. 

Ta luka w amerykańskiej obecności na wyspie potrwała mniej więcej do 2012 roku, czyli do momentu, kiedy Chińczycy zaczęli urzeczywistniać swoje geograficzne pretensje do większości Morza Południowochińskiego poprzez budowanie tam sztucznych wysp i notoryczne naruszanie granic morskich Filipin.

Zdano sobie wówczas sprawę, że bez obronnych możliwości USA kraj może stanąć w obliczu poważnego zagrożenia naruszalności swoich granic. Od 2012 roku amerykańscy żołnierze zaczęli wracać do baz, a formalnie ich obecność i 5 nowych baz usankcjonowało w 2014 roku wspomniane już Enhanced Defense Cooperation Agreement.

Pozytywna dla USA zmiana rządów

Filipiny to najstarszy sojusznik Stanów Zjednoczonych w regionie, ale ostatnie 6 lat rządów prezydenta Rodrigo Duterte nie przyczyniło się do owocnej politycznej współpracy obu państw. Duterte, twardogłowy i nieskory do demokratycznych zmian w swym kraju władca, jawnie krytykował USA, a nawet groził wypowiedzeniem głównych umów łączących kraje od wielu lat.

Sytuacja zmieniła się, kiedy do władzy w poprzednim roku doszedł Ferdinand Marcos Jr. Nowy prezydent, w przeciwieństwie do swojego poprzednika, pozytywnie zaskoczył światową opinię publiczną i oświadczył, że „nie wyobraża sobie przyszłości Filipin bez USA jako partnera”. 

Waszyngton, nie tracąc czasu, przystąpił do działania i wykorzystał ten przychylny geopolityczny wiatr. USA świetnie zdają sobie sprawę, że taka szansa może się nie powtórzyć i jeśli nie one, to Chiny prędzej czy później zjednają sobie rząd Filipin. Taki bieg spraw przyszła historia z pewnością oceniłaby jako jedną z największych porażek geopolitycznych obecnej administracji.

W reakcji na to strategiczne posunięcie Chiny, ustami Mao Ninga, rzecznika MSZ, oskarżyły USA o zagrażanie regionalnemu pokojowi: „Stany Zjednoczone, dla własnych interesów i kierowani polityką gry o sumie zerowej, kontynuują wzmacnianie swojej wojskowej obecności w regionie, co podsyca napięcia w regionie i zagraża jego stabilności. Kraje regionu powinny pozostać czujne i unikać bycia przymuszanym i używanym przez USA”.

Umowa o budowie amerykańskich baz na Filipinach – nazwana „big deal” przez sekretarza obrony USA Lloyda Austina – będzie miała niebanalne znaczenie dla USA w razie jakiegokolwiek starcia w tym regionie, w szczególności w razie konieczności obrony Tajwanu.

Mimo braku oficjalnego potwierdzenia dokładnej lokalizacji owych baz wiemy, że Waszyngton skłania się ku następującym z nich: Cagayan, Palawan, Zambales i Isabela. Bazy w północnej części wyspy dadzą USA najbliższe z obecnych wyjście na leżący tuż naprzeciw Tajwan.

Jak ważne strategicznie jest posiadanie bazy w tej właśnie lokalizacji pokazuje chociażby incydent z czasu ubiegłorocznej wizyty na Tajwanie byłej spikerki Izby Reprezentantów Stanów Zjednoczonych, Nancy Pelosi. Właśnie na wodach oddzielających Filipiny od Tajwanu (w tzw. Bashi Channel) ChRL rozpoczęła wówczas ćwiczenia wojskowe, pokazując tym samym swoje możliwości morskiej blokady wyspy.

Co więcej, strategiczne znaczenie Filipin kryje się także w głębinach Pacyfiku. Wody na zachód od wyspy pełne są bujnych zarośli, co czyni je idealnym środowiskiem dla trudnych do wykrycia łodzi podwodnych.

Element szerszej strategii antychińskiej 

Bazy to kolejny wykluczający geopolitycznie Chiny ruch administracji Joe Bidena, po zainicjowaniu w 2022 roku inicjatyw Indo-Pacific FrameworkU.S.-Pacific Island Partnership, które pokazały, jak poważnie Stany Zjednoczone traktują cały ten region. Waszyngton jest zdeterminowany, by ograniczyć zależność regionu od Chin w kluczowych obszarach i przywrócić tam amerykańskie przywództwo gospodarcze.

Indo-Pacific Framework to ogromne przedsięwzięcie o gospodarczej współpracy USA z 13 krajami Indo-Pacyfiku (Australia, Brunei, Fidżi, Indie, Indonezja, Japonia, Korea Południowa, Malezja, Nowa Zelandia, Filipiny, Singapur, Tajlandia, Wietnam). Wymienione kraje łącznie odpowiadają za 40% światowego PKB oraz 28% światowego handlu – co czyni wykluczenie z takiej organizacji bolesnym ciosem gospodarczym dla Chin. 

U.S.-Pacific Partnership to strategiczne partnerstwo między USA a 12 wyspiarskimi krajami Pacyfiku (Wyspy Cooka, Mikronezja, Fidżi, Polinezja Francuska, Nauru, Nowa Kaledonia, Palau, Papua-Nowa Gwinea, Wyspy Marshalla, Samoa, Wyspy Salomona, Tonga, Tuwalu, Vanuatu), przez które Biden chce zaznaczyć zwiększone zaangażowanie jego kraju w silniejsze relacje dyplomatyczne i gospodarcze w regionie. Oprócz otwarcia nowych ambasad, chcąc przejść od słów do konkretów, na początek zdecydowano o zainwestowaniu 810 mln dolarów w różne przedsięwzięcia.

***

Wszystko, co zostało opisane powyżej, pokazuje, że USA wydają się zdecydowane co do swego kursu w rejonie Indo-Pacyfiku i wcale nie ukrywają, że ich głównym celem jest zahamowanie geopolitycznych i gospodarczych zapędów Chin w regionie.

Po drugie zaś USA, decydując się na tak śmiałe geopolitycznie ruchy w regionie, albo aktualnie wykluczają jakąkolwiek militarną odpowiedź ze strony ChRL, albo wręcz przeciwnie – chcą jak najbardziej wzmocnić swoją pozycję na wodach Pacyfiku w ramach przygotowania do przyszłego starcia z Państwem Środka.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.