Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

W jakim celu polska organizacja zabiera światowych przywódców religijnych do Kijowa?

W jakim celu polska organizacja zabiera światowych przywódców religijnych do Kijowa? Grafikę wykonała Julia Tworogowska

Po raz pierwszy w historii świata reprezentanci judaizmu, islamu, anglikanie i katolicy ramię w ramię pojechali w strefę działań wojennych po to, by modlić się o zakończenie konfliktu. Oto krótki reportaż z tej bezprecedensowej historii.

Wszyscy wierzący w Boga do Kijowa!

Już 26 lutego 2022, 2 dni po rozpoczęciu wojny, zaczęliśmy myśleć o przeszmuglowaniu papieża Franciszka do Kijowa. 27 lutego pisaliśmy do znajomych w Watykanie: „Byłby to święty, proroczy akt naśladujący Leona Wielkiego chroniącego Włochy przed zniszczeniem przez Attylę. Byłaby to również kontynuacja proroczej misji papieża Franciszka do Lampeduzy i Iraku”.

W poniedziałek 28 lutego zmieniliśmy plany. Kijów potrzebuje wysłanników pokoju – zaznaczaliśmy. Sam papież dalece nie wystarczy. Potrzebujemy delegacji najważniejszych liderów religijnych świata – Wielkiego Muftiego Meczetu Al Azhar w Kairze, głównego rabina Izraela, oraz Ojca Świętego, by stali się zakładnikami ludności Kijowa, by ją niejako osłonili przed rosyjskimi bombardowaniami, podbijali samą swoją obecnością w atakowanym mieście stawkę ostrzału.

Działaliśmy szybko. Stukaliśmy do bram Fanaru i Kairu. 8 marca zaproponowaliśmy ekipie burmistrza Kijowa tekst oficjalnego zaproszenia dla papieża. Od razu poszedł, gdzie trzeba. Dodaliśmy do niego historiozoficzny komentarz: „Ratując prawosławny Kijów i jego Hagia Sophia – Sobór Sofijski – papież przyczyniłby się do usunięcia przyczyny niechęci między Wschodem a Zachodem. Byłaby to pokuta za grzech Innocentego III – krucjaty, która zniszczyła Konstantynopol”.

16 marca w lewicowym francuskim „L’obs” ukazał nasz tekst, pod którym podpisał się m.in. Aleksander Kwaśniewski, Slavoj Żiżek i Oksana Zabużko. Pisaliśmy w nim, że „zniszczony w 1941 roku Kijów miał już nigdy nie zaznać cierpień wojennych. A jednak dziś grozi mu zniszczenie. Europa miała być wolna od konfliktu atomowego. Dziś jednak rysuje się on jako potworna możliwość […].

Prosimy przywódców religijnych, aby udali się do Kijowa jako emisariusze pokoju, dobrej nowiny, którą Ukraińcy tak bardzo pragną dziś usłyszeć. Wierzymy, że obecność przywódców religijnych i modlitwy na placach miasta mogą zapobiec jego zbombardowaniu i dalszej eskalacji wojny. […]

Jutro nasze własne życie może zależeć od dzisiejszej odpowiedzialności za życie naszych sióstr i braci w Ukrainie. Na odpowiedź nie jest jeszcze za późno, ale wiadomość musi być pilnie wysłana”.

Przykład dali muzułmanie

I wtedy nastąpiła cisza. Przez chwilę wydawało się, że zorganizowane wspólnoty religijne na wojnę nie zareagują, gdyż nie potrafią tego zrobić.

Pierwsi obudzili się muzułmanie. Poznany dzięki organizacji Religions for Peace przywódca włoskich muzułmanów, a zarazem jeden z najważniejszych europejskich duchownych islamskich, imam Yahya Pallavicini, był pierwszym przywódcą religijnym, który zdecydował się na wspólny wyjazd do Kijowa.

Za nim poszli inni – imam Ibrahim Mogra, Brytyjczyk z bengalskiej rodziny, biskupka Kościoła anglikańskiego, Jo Bailey Wells, siostra Sheila Kinsey, współzwierzchniczka wszystkich kobiecych zakonów w Kościele rzymskokatolickim, polski znakomity rabin Łodzi, Dawid Szychowski, i inni.

W maju 2022 pojechaliśmy z pierwszą międzyreligijną delegacją do Kijowa. Na początku trzeba było rozwiązać problem legitymizacji wyprawy. Liderzy religijni oczekiwali oficjalnego zaproszenia, zaś strona ukraińska bała się wziąć odpowiedzialność za delegację.

Pomógł nam Marek Siwiec, który włączył po stronie ukraińskiej Fundację Babyn Yar Holocaust Memorial Center (upamiętniającą zbrodnię dokonaną w 1941 r. na żydowskiej ludności Kijowa) jako partnera delegacji. Gdy wracaliśmy, swoje błogosławieństwo przekazał nam ze Stambułu potomek Dżalaluddina Rumiego, islamskiego teologa, poety i mistyka.

7 lutego 2023 zorganizowaliśmy drugą wieloreligijną delegację, dalece nieostatnią. Wzięli w niej udział wybitni religijni myśliciele, m.in. Jonathan Wittenberg, najważniejszy rabin judaizmu konserwatywnego na Wyspach Brytyjskich, rabin Charles Feinberg z Waszyngtonu (aktywizmu uczył się u boku Martina Luthera Kinga i Abrahama Joszuy Heschela) oraz Sejad Mekić, wspaniały bośniacki imam, który sam jako dziecko przeżył oblężenie Sarajewa. To pierwsze w historii świata międzyreligijne delegacje do stolicy kraju pogrążonego w wojnie.

W tym czasie sytuacja militarna zmieniła się, ujawnione zostały rosyjskie zbrodnie w Buczy, Irpieniu, Borodziance. Zburzony został Mariupol. Cele wyprawy ewoluowały. W maju podczas wizyty w Kijowie mówiliśmy: „Przywódcy religijni jadą do Kijowa, aby głośno powiedzieć: «Bombardowania ukraińskich miast muszą się skończyć». Chcemy zaapelować o zakończenie rosyjskiej blokady ukraińskich portów, uniemożliwiającej transport zboża z Ukrainy, co grozi głodem na światową skalę. Mamy nadzieję, że rezultatem naszej wizyty będą kolejne czuwania modlitewne światowych przywódców religijnych w innych miastach zagrożonych bombardowaniem”. W lutym 2023 wzywaliśmy przywódców religijnych do wspólnego wyjazdu. Pisaliśmy: „Jest zimno i ciemno w tych dniach na Ukrainie po atakach na ukraińskie elektrownie”.

Stojąc nad masowymi grobami w Buczy, słuchając opowieści mieszkanek Irpienia o tym, że ich rosyjskie rodziny wciąż uważają ich zburzone domy za „fejk”, widzieliśmy królestwo śmierci.

Wielkie religie bronią podstawowych prawd etycznych

Międzyreligijne delegacje mają sens dyplomatyczny, symboliczny, polityczny, humanitarny i eschatologiczny. Można myśleć o nich, odwołując się do Krótkiej opowieści o Antychryście Sołowjowa, do wykorzystujących potencjał pokojowego międzyreligijnego protestu marszów Martina Luthera Kinga w Selmie czy też do wyprawy Lecha Kaczyńskiego do Tbilisi.

W porządku dyplomatycznym obecność rabinów w Kijowie i wspólne modlitwy w Babim Jarze są wyraźnym znakiem negującym rosyjskie casus belli (rzekomą potrzebę „denazyfikacji” Ukrainy).

Imam Yahya Pallavicini komentował, że rosyjskim uzasadnieniem agresji jest „ideologią, według której rosyjskie działania militarne mają jakoby uratować Zachód i Rosję przed liberalnymi ideologiami. Nasza inicjatywa była też intelektualną odpowiedzią na tę ideologię ruskiego miru”.

Modlitwa liderów muzułmanów europejskich w Kijowie o odblokowanie handlu zbożem jest dyplomatycznym faktem potencjalnie istotnym w kontekście wywołanego przez Rosję głodu na globalnym Południu. Odwołanie do innych konfliktów (w Jemenie, Syrii) w modlitwach naszych delegatów pozwala bronić sprawy ukraińskiej bez zachodniego triumfalizmu.

Podstawowym zadaniem dyplomatycznym jest praca nad językiem. Znaleźliśmy ten odpowiedni dla wspólnot religijnych, który inni pielgrzymujący mogą naśladować. Niepacyfistyczny, niemilitarystyczny, nieterapeutyczny. Zadaniem przywódców religijnych jest wypowiedzenie podstawowych prawd etycznych.

Musieliśmy powstrzymać co poniektórych Amerykanów od głoszenia, że chcemy w „konflikt” wnieść humanizing energy. Mówiliśmy więc: „Bóg żąda zaprzestania bombardowania miast. Bóg żąda odblokowania handlu zbożem. Bóg żąda, by cywile nie byli posyłani na pola minowe”. Bez dywagacji, bez wchodzenia w debaty geopolityczne, bez porównywania tragedii.

W obliczu wojny każdy gest ma znaczenie

W porządku symbolicznym kluczowe jest to, o czym pisał ojciec Jacek Siepsiak, jezuita, który w ramach drugiej delegacji modlił się w Kijowie: „Doskwiera również to, co chyba doskwierało Ablowi. Kain był jego starszym bratem. […] Gdy ktoś taki zamierza cię zabić, czujesz się ekstremalnie opuszczony. […]  Ukraińcy potrzebują nie tylko generatorów i broni. Tam potrzeba też bliskości, modlitwy i gestów solidarności. Na miejscu, a nie tylko w internecie”.

Dlatego to zwierzchnik Kościoła greckokatolickiego, imponujący intelektualnie arcybiskup Światosław Szewczuk, powitał delegację słowami: „Wasza wizyta to dla nas świadectwo tego, że Bóg troszczy się o Ukrainę i że Bóg cierpi wraz z nami”.

Rose Marie Berger, katolicka działaczka i poetka zaangażowana m.in. w aktywność na rzecz praw Indian, tak wspominała swoją wizytę w stolicy Ukrainy: „Ostatniego wieczoru w Kijowie dołączyła do nas przy kolacji Inna Markovitz, żona głównego rabina Kijowa i założycielka CareForKiev.com, agencji pomocy humanitarnej, którą stworzyła w odpowiedzi na wojnę. Siedziałam naprzeciw niej przy stole. Sięgnęła po moją rękę, mówiąc: «Nie mogę uwierzyć, że tu jesteś. Ty rzeczywiście tu jesteś. Przyjechaliście do nas osobiście»”.

To zobowiązujące. Okazanie solidarności w najtrudniejszym ekonomicznie, politycznie (zmiany w rządzie) i społecznie czasie, medialnie też niełatwym, było naprawdę ważne dla naszych rozmówców – przywódców duchowych Ukrainy, wspólnot prawosławnych, żydowskich, katolickich i muzułmańskich.

Prawdziwy pokój jest możliwy

Delegacja jest ważna i oczyszczająca dla samych przywódców religijnych przyjeżdżających do Ukrainy, przyzwyczajonych do modlitwy i nauczania/pouczania z tysiąckilometrowej odległości. Rabin Szychowski mówił, że przyjechaliśmy, by nie zostać upokorzonymi niemocą. Biskupka Jo Bailey Wells zaznaczała, że wszyscy w ramach naszych języków i religii nawróciliśmy się w Kijowie. Czy pojechaliśmy więc po to, by ważni przedstawiciele globalnych religii mogli się nawrócić? Tak, między innymi po to.

Zostaliśmy już dwukrotnie nagrodzeni możliwością przeprowadzenia modlitwy z udziałem przedstawicieli różnych religii w symbolicznym, kulturowym i duchowym centrum Kijowszczyzny – Soborze Sofijskim.

Wyprawa jest znakiem. Międzyreligijny charakter modlitw o sprawiedliwy pokój prorokuje o możliwości pokoju. Patrzcie Rosjanie, patrzcie też inni, my widzimy. Udało nam się zgromadzić, możliwe jest ludzkie współistnienie, które nie jest zabijaniem. Możliwy jest pokój między narodami, religiami, cywilizacjami. Naszą modlitwą zaświadczamy o tym.

Czy Bóg chce pokoju? Tak, lecz czasem pragnie sporu. Chce pokoju, lecz nie pragnie światowej jedności. O tym przypominał rabin Łodzi, Dawid Szychowski. Pokój nie może być imperialny. Pokój musi być żydowski, pokój muszą wprowadzać pokłóceni ludzie. Torę otrzymał naród najbardziej skłócony. Dlatego modliliśmy się różnymi językami.

Ostatniego dnia drugiej wyprawy siedzieliśmy w schronie. Imam, rabin i ksiądz. Niczym w dowcipie, proroctwie, opowieści o dyskusjach mędrców na dworze władcy zastanawiającego się nad wyborem religii dla królestwa.

Siedzieliśmy w schronie, rozmawialiśmy (spieraliśmy się) o metodach interpretacji: Talmudu, Koranu, Ewangelii i jej bardzo dalekich komentatorów (tak, Dostojewskiego). Aleksander Dugin i John R. Bolton, słuchając naszych dysput, zeszliby na zawał. Było to znakiem ważnym na równi z międzyreligijną modlitwą w Soborze Sofijskim, wypalonym domu w Irpieniu, Babim Jarze.

Wyprawa jest wyznaniem, że wierzymy w Boga. Przyjeżdżamy, bo cielesna obecność jest szczególnego rodzaju modlitwą, szczególnego rodzaju słowem. Można założyć, że Bóg, jeżeli ostatecznie nie udręczył się światem, chciałby, byśmy coś takiego zrobili.

Organiczna praca na rzecz przyszłego pokoju

Jeżeli kogoś męczy zaproponowana przeze mnie religijna narracja, niech popatrzy na to, co robimy, jak na pracę organiczną Niech pomyśli, że wytwarzamy praktyczne związki między kulturotwórczymi wspólnotami, związki, na których będzie można budować w powojennej przyszłości.

Delegacje mają wytwarzać pokój na różnych poziomach. Po pierwsze, banalne, organizacje religijne zajmują się pracą humanitarną i charytatywną. Po drugie, nieuchronna i masowa traumatyzacja i militaryzacja społeczeństwa ukraińskiego będzie wymagała intensywnego zaangażowania wspólnot religijnych.

To ważny temat dla arcybiskupa Światosława Szewczuka, katolickiego biskupa Kijowa i Żytomierza, Witalija Krzywickiego, który opowiadał o wielkiej pracy odminowania ukraińskiej ziemi przez saperów i „odminowania serc i głów” mieszkańców Ukrainy, którzy doświadczyli przemocy, widzieli zabijanie lub sami zabijali.

W pewnym momencie, ale nie nazbyt szybko, trzeba będzie też wziąć na poważnie słowa rabina Charlesa Feinberga wypowiedziane w Kijowie: „W Biblii nawet Bóg pokutował i zmienił zdanie. Także my nie powinniśmy odmawiać nikomu, również Rosjanom, możliwości zmiany i pokuty”. Oczywiście natychmiast dodał: „Ta wojna to wojna o same fundamenty naszej cywilizacji. Zgoda na rosyjską agresję to zgoda na budowanie cywilizacji na morderstwie i wyparciu rzeczywistości”.

Ostateczną stawką wyprawy jest próba wynalezienia narzędzia wspomagającego lokalną deeskalację konfliktu w momencie spadku jego dynamiki. Póki co ten moment jeszcze nie nadszedł. Usłyszeliśmy wiele o zniszczeniach cerkwi, kościołów, meczetów, a los zwłok rosyjskich żołnierzy pozostawianych przez dowództwo na polach i w okopach nie przepowiada powodzenia religijnej interwencji.

A jednak Kościół Prawosławny Ukrainy (ten, który ma zostać zdelegalizowany, co jest bardzo niedobrym pomysłem) zorganizował religijną procesję osłaniającą korytarz humanitarny do Mariupola. Nie było to dzieło zupełnie pozbawione znaczenia. Martin Luther King również osłaniał pierwszą linię marszu o prawa człowieka w Selmie, używał ciał rabinów, biskupów i muzułmańskich duchownych.

Kiedyś zostanie przeprowadzona linia demarkacyjna między zgrupowaniami wojsk. Być może nastąpi to za kwartał, rok lub za 10 lat. Wówczas wspólnoty religijne mogą mieć ważną rolę do odegrania w jej ustanowieniu, jeżeli rolę tę sobie wywalczą, jeżeli zostaną do tego wychowane i w tym kierunku popchnięte. Myślimy o tym, by ostatecznie międzyreligijne rotacyjne czuwania duchowych przywódców świata odbywały się w sposób stały w zagrożonych ukraińskich miastach i miasteczkach.

A jaka jest nasza nagroda? Stowarzyszenie „Pacjent Europa” oczywiście włącza sens wyprawy w swój wielki spisek na rzecz wyleczenia Starego Kontynentu. Dostęp do liderów religijnych otwiera nam możliwość rozmów o aktywnej roli wspólnot religijnych w kwestii pandemii i sprawiedliwej społecznie i zrównoważonej ekologicznie transformacji Europy (i Ukrainy).

Będziemy używać tych kontaktów, by doprowadzić do przełomów w kwestii bezpieczeństwa covidowego w świątyniach i szkołach religijnych, m.in. dzięki zamontowaniu odpowiedniej wentylacji. Mamy nadzieję osiągnąć masę krytyczną przywódców religijnych, która ostatecznie pozwoli nam ruszyć establishment religijny Watykanu, Wielkiej Brytanii i innych ciekawych miejsc.

***

Świat, jak sądzę, zasadniczo jest piekłem, a wielkie religie zbyt często bywają małymi piekłami. Płoną w nich jednak światła gdzie indziej nieobecne.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.