Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Polska Rzeczpospolita Deweloperska? [PODCAST]

Polska Rzeczpospolita Deweloperska? [PODCAST] Panek/Wikimedia Commons

Czy wszyscy deweloperzy uprawiają patododeweloperkę? Jakie są największe patologie polskiego rynku mieszkaniowego? Czy możemy jakoś okiełznać żądze deweloperów do maksymalizacji zysków? Jakub Kucharczuk rozmawia z urbanistą Łukaszem Drozdą, autorem książki „Dziury w ziemi. Patodeweloperka w Polsce”.

„Wiele osób jest zwyczajnie przymuszanych do tego, żeby kupować mieszkania, ponieważ inne rozwiązania niby w polskiej polityce mieszkaniowej występują, ale pełnią marginalną rolę. Podstawowym winowajcą w tej materii nie jest jakiś spisek deweloperów, który tym wszystkim steruje, prowadząc idealnie skoordynowane praktyki lobbingowe, choć oczywiście moglibyśmy też mówić o nieprawidłowościach tego rodzaju, powiązaniach deweloperów ze światem polityki itd. Myślę jednak, że winnym jest przede wszystkim władza różnych szczebli, która nie traktuje polityki mieszkaniowej jako priorytetu, pozostawiając ten problem samemu sobie, czyli deweloperom, którzy wchodzą w tę lukę i organizują naszą przestrzeń mieszkaniową” – mówił Łukasz Drozda.

„Manipulacje deweloperów na wizualizacjach nie wybudowanych jeszcze budynków to nie są odosobnione przypadki, to dość powszechny problem, który zdarza się nie tylko małym podmiotom, ale również większym graczom na rynku. Absolutnym standardem w Polsce jest np. to, że wizualizacje mieszkań, które jeszcze nie powstały, będąc tym samym jedynym źródłem, do którego możemy się odnieść przy zakupie mieszkania, nie podają chociażby wymiarów powierzchni mieszkań. To oznacza, że klienci, którzy nie są podejrzliwi, uważni i nie posiadają fachowej wiedzy na temat rozwiązań projektowych, po prostu dają się nabrać, kupując np. mieszkanie z salonem, co do którego są przekonani, że umieszczą w nim dwie kanapy i monstrualny telewizor, a okazuje się, że to pomieszczenie odpowiada raczej wymiarom dwóch foteli, do których trudno jest cokolwiek więcej dostawić” – podsumował autor książki o polskiej patodeweloperce.