Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Unia walczy o Mołdawię odciętą od rosyjskiego gazu

Unia walczy o Mołdawię odciętą od rosyjskiego gazu Grafikę wykonała Julia Tworogowska

W medialnym cieniu inwazji na Ukrainę Mołdawia walczy o przetrwanie, próbując odpierać gospodarcze ataki Putina. Dla obywateli jednego z najbiedniejszych państw Europy, które zmaga się z podsycaną przez Putina inflacją i kryzysem energetycznym, zwrot w kierunku Moskwy zaczyna jawić się jako pragmatyczne i szybkie rozwiązanie kryzysu. Mimo pomocy UE i USA szybko postępuje tam polaryzacja społeczeństwa, a prozachodni rząd traci poparcie.

„Mołdawska klasa średnia: złoto, ciemne okulary, ogólnie dostępny styl, gdzieś między cinkciarzem, alfonsem i włoskim amantem” – pisał Andrzej Stasiuk w Jadąc do Babadag. Pomimo że od publikacji książki minęło już niemal 20 lat, w czasie których Mołdawia przeszła diametralną przemianę, można odnieść wrażenie, że odbiór tego kraju na Zachodzie nie zmienił się ani o jotę. A przecież ostatnie lata to kolejne próby odejścia od systemu oligarchicznego i powolna, konsekwentna, prozachodnia transformacja.

Niestety naciski Rosji doprowadziły do spadku poparcia obywateli dla dołączenia do NATO i UE. Niepokojąco wysoki jest za to za to odsetek osób pragnących bliższych relacji z Rosją i deklarujących gotowość wstąpienia do Unii Euroazjatyckiej. 

Chociaż projekt ten, stanowiący rosyjski odpowiednik Unii Europejskiej, nigdy nie został w pełni wcielony w życie, ponad 40% Mołdawian poparłoby wstąpienie do niego, gdyby Rosja ogłosiła jego powstanie. Mimo starań prozachodniej władzy obywatele Mołdawii coraz poważniej traktują zwrot w kierunku Rosji, a działania podjęte przez UE, które mają temu przeciwdziałać, mogą okazać się kluczowe w powstrzymaniu Moskwy.

Mołdawia na energetycznej łasce Rosji

Mołdawia od lat deklarowała się jako państwo neutralne (zaznacza to nawet w swojej konstytucji), bo choć jej obywatele czerpali liczne korzyści z pracy na terenie UE i z programów pomocowych Zachodu, to kraj pozostawał całkowicie uzależniony od rosyjskich dostaw gazu. Nie bez znaczenia była również ciągle żywa w mołdawskim społeczeństwie sympatia do Moskwy, którą okazuje duża rosyjskojęzyczna mniejszość.

Inwazja Rosji na Ukrainę zakłóciła status quo, a Mołdawia dostrzegła groźbę sekundowania Kijowowi w odpieraniu rosyjskiej agresji. W pierwszych dniach wojny analitycy przewidujący szybki upadek Kijowa sugerowali nawet, że Putin może nie zatrzymać się na Ukrainie i zaanektować również Mołdawię.

W pierwszych dniach po inwazji pojawiły panika i exodus ludności. W separatystycznym Naddniestrzu odnotowano niecodziennie wysoką aktywność wojsk rosyjskich, a obywateli tej samozwańczej republiki zaczęto wzywać na ćwiczenia wojskowe. Naddniestrze od lat 90. XX w. pozostaje de facto niezależnym od władz w Kiszyniowie państwem, w którym stacjonuje ok. 1,5 tys. żołnierzy rosyjskich.

Obywatele Mołdawii byli przekonani, że wojna wkrótce zapuka do ich drzwi, zaczęli więc masowo wypłacać pieniądze z banków i likwidować konta, a część z nich od razu się spakowała i uciekła do Rumunii. Nad krajem zawisła groźba zapaści systemu finansowego. Dopiero odparcie przez Ukrainę pierwszych ataków Rosji pozwoliło Mołdawianom ochłonąć.

Kiszyniów początkowo oficjalnie nie opowiedział się po żadnej ze stron, ale zaczął przyjmować uchodźców z Ukrainy. Początkiem grudnia francuska agencja ACTED podała, że od początku wojny do Mołdawii liczącej 2,6 mln obywateli uciekło ponad 700 tys. Ukraińców, z których ok. 100 tys. na razie tam pozostało.

W czerwcu, po przyznaniu Mołdawii statusu kandydata do wstąpienia do UE, Kiszyniów głośno zaczął mówić o respektowaniu zachodnich sankcji na Rosję. Prezydent kraju, Maia Sandu, oświadczyła w listopadzie ubiegłego roku, że status państwa neutralnego nie gwarantuje już Mołdawii bezpieczeństwa. Ostatecznie Sandu razem z premier Natalią Gavriliţą potępiły rosyjską inwazję na Ukrainę. Postawa Kiszyniowa musiała spotkać się z reakcją Rosji, która rozpoczęła zakrojony na szeroką skalę szantaż energetyczny.

Niestety wobec Kiszyniowa Putin ma wiele opcji nacisku. Gaz, ropa naftowa i węgiel, które są użytkowane w Mołdawii, były niemal całkowicie importowane z Rosji. W odpowiedzi na pomoc Ukraińcom Gazprom zmniejszył dostawy gazu do Mołdawii o 70% zakontraktowanego wolumenu w październiku, 50% w listopadzie i 43% w grudniu 2022 r.

Działania Moskwy spowodowały gigantyczny kryzys energetyczny. Przed wojną na Ukrainie prąd dla Mołdawii kupowany był częściowo od Ukrainy (30% zapotrzebowania), a w większości z Naddniestrza (70% zapotrzebowania), którego elektrownia do działania zużywa gaz importowany z Rosji. Ataki rakietowe Rosji na infrastrukturę energetyczną Ukrainy rykoszetem uderzały w Mołdawię, powodując niedobory zasilania, a późniejsze zmniejszenie dostaw gazu przez Rosję doprowadziło już do regularnych zaciemnień w dużej części kraju.

Sytuacja zmusiła Kiszyniów do zakupu drogiej energii z Rumunii, ale przesył zakłócany był przez awarie i rakiety spadające na Ukrainę. Z powodu integracji sieci elektroenergetycznych Kijowa i Kiszyniowa krytyczna sytuacja na Ukrainie spowodowała automatyczne zamknięcie linii tranzytowej z Rumunii.

4 grudnia 2022 r. Moldovagaz, mołdawski operator gazowy, poinformował, że w celu dywersyfikacji źródeł importu gazu i rozwiązania kryzysu Mołdawia zacznie pozyskiwać gaz z 2 źródeł. Pierwszym pozostanie Gazprom, a drugim mołdawski Energocom, który posiada zgromadzone w Rumunii i Ukrainie rezerwy oraz potencjalnie może importować surowiec z nierosyjskich źródeł poprzez działający w trybie rewersu gazociąg transbałkański. Gaz dostarczany przez Gazprom ma pokryć zapotrzebowanie na energię Naddniestrza, a przez Energocom – Mołdawii.

Przerwy w dostawie prądu to niejedyne zmartwienia Kiszyniowa. Na Mołdawię dwukrotnie spadały już szczątki rakiet, a według doniesień Ukraińców nad jej terytorium wielokrotnie dostrzegano rosyjskie bezzałogowce Orlan-10. Dodatkowo na wschodzie kraju, w separatystycznym Naddniestrzu, stacjonuje ok. 1,5 tys. rosyjskich żołnierzy. Kiszyniów nie posiada jakiejkolwiek obrony przeciwlotniczej, a z armią liczącą zaledwie 6,5 tys. zawodowych żołnierzy nie ma najmniejszych szans w starciu z Rosją.

Pragmatyczni Mołdawianie 

Mroźna zima, regularne przerwy w dostawie prądu i zagrożenie wojną przynoszą zamierzony przez Putina efekt. W Mołdawii coraz częściej słychać głosy niezadowolenia z niestabilnej sytuacji i sugestie, bez wątpienia podsycane przez rosyjskie służby, że stanowczy zwrot w stronę Moskwy rozwiąże wszystkie problemy.

Na powyższe trudności nakłada się druga najwyższa wśród krajów Europy inflacja, która w grudniu wyniosła ponad 30%. Przypomnijmy, że Mołdawia jest jednym z najbiedniejszych krajów Europy, a gwałtowny wzrost cen to dodatkowa woda na młyn prorosyjskich działaczy.

Mołdawianie do tej pory swoje deklaracje co do symbolicznej przynależności do Zachodu lub Wschodu, a nawet niepodległości swojego państwa, opierali na aktualnej sytuacji na świecie i często jednostkowym interesie. Dobrze obrazuje to przykład poparcia obywateli dla pomysłu zjednoczenia z Rumunią, zdającego się dla nich kwestią nie tyle ideową, co pragmatyzmem.

Mołdawia pod postacią beserabii została wykrojona z Hospodarstwa Mołdawskiego, które po zjednoczeniu z Hospodarstwem Wołoskim dało początek współczesnej Rumunii. Mimo bliskości kulturowej Kiszyniowa i Bukaresztu w spisie powszechnym przeprowadzonym w 2014 r. tylko 7% mieszkańców Mołdawii uznało się za Rumunów. Nie przeszkodziło im to jednak w jednoczesnym ubieganiu się o paszporty rumuńskie na preferencyjnych warunkach.

W latach 2010-2021 40% populacji otrzymało obywatelstwo rumuńskie, dzięki czemu mogło pracować na terenie UE. Dla Mołdawian Rumunia stanowi klucz do zachodniego, lepszego w ich mniemaniu życia, a wyjazdy na Zachód spowodowały wzrost poparcia dla zjednoczenia z Bukaresztem.

Sondaż mołdawskiej firmy iData z 2021 r. pokazał, że niemal 44% obywateli popierało ideę zjednoczenia, co stanowi wzrost o ponad 20 p.p. w stosunku do 2016 r. Kiedy prześledzimy historię sondaży badających poparcie dla takiego kroku, okaże się, że jest ono uzależnione od aktualnej sytuacji w kraju i na świecie. Przykładowo wyraźny skok poparcia – o ponad 6 p.p. – nastąpił w lutym 2021 r., kiedy Bukareszt udzielił Kiszyniowowi bezpłatnej pomocy w walce z pandemią.

Podobnie sytuacja wygląda w przypadku poparcia dla wejścia do Unii Europejskiej (strefa wpływów Zachodu) lub hipotetycznej Unii Euroazjatyckiej (strefa wpływów Rosji). Nastroje społeczne uwarunkowane są bilansem zysków i strat, a naciski Rosji mogą zdecydować o wyniku korzystnym dla Putina.

Według sondaży ośrodka IMAS i kiszyniowskiego Centrum Badań Socjologicznych przeprowadzonych w listopadzie i grudniu 2022 r. 41% respondentów poparłoby przystąpienie do Unii Euroazjatyckiej, gdyby projekt ten został wcielony w życie, a 51% badanych było przychylnych wejściu do Unii Europejskiej.

Zwolenników Zachodu nadal jest zatem więcej, ale niepokojący wydaje się postępujący spadek ich liczby. Przedstawiciele firmy iData zauważają, że poparcie w Mołdawii dla wejścia do UE jeszcze w czerwcu 2021 r. wynosiło 72%, co w porównaniu z wynikami obecnych sondaży pokazuje, że inwazja Rosji na Ukrainę i trudna sytuacja doprowadziły do spadku poparcia o ponad 20 p.p.

Prozachodni rząd traci poparcie

Spadki w sondażach wynikają prawdopodobnie ze świadomości, że przystąpienie do UE nie będzie procesem, który nastąpi szybko. Obywatele Mołdawii doskonale to rozumieją i w poszukiwaniu rozwiązania trudnej sytuacji mogą zwrócić się ku Rosji.

Wprawdzie w czerwcu ubiegłego roku Mołdawia uzyskała status kandydata do UE, ale Mołdawianie zdają sobie sprawę, że w obecnych czasach jest to krok raczej symboliczny. Kiszyniów nie jest członkiem NATO, a ze swoją mizerną armią nie ma co liczyć na odparcie ewentualnego ataku Moskwy. Ponadto na ten moment Mołdawia nadal jest uzależniona od przesyłu gazu z Rosji. Dla przeciętnego mieszkańca kraju oznacza to jedno. Co da mu pomoc Zachodu, jeśli za kilka tygodni Rosjanie zatrzymają przesył gazu lub wyprowadzą na ulice Kiszyniowa czołgi? Czy nie lepiej „dogadać się” z Rosją i mieć ciepłe kaloryfery?

Teoretycznie przyśpieszyć procedurę przystąpienia do UE mogłoby zjednoczenie z Rumunią, które w Mołdawii nadal cieszy się dużym poparciem, ale od początku wojny odnotowano drastyczny spadek poparcia dla takiego kroku wśród Rumunów. Według ośrodka Avangarde w marcu ubiegłego roku tylko 11% respondentów popierało zjednoczenie. Sondaż ośrodka Inscop Research pokazywał, że jeszcze w styczniu 2022 r. poparcie sięgało niemal 75%. W przypadku Mołdawii trzeba również pamiętać o tym, że o ile duża część społeczeństwa swoje deklaracje opiera na aktualnej sytuacji na świecie, o tyle wciąż jest tam duża grupa zażartych sympatyków Rosji.

Dopiero w 2010 r. wybory wygrała koalicja prozachodnia, a nowy rząd w 2014 r. podpisał z UE umowę stowarzyszeniową. Większość obywateli poparła wtedy ten krok, ale szczególnie starsi mieszkańcy oraz rosyjskojęzyczna mniejszość narodowa i etniczna (stanowiąca ok. 20% społeczeństwa) są niezmiennie podatni na ostrzeżenia o rumuńskim imperializmie, który ma być rzekomo nieuchronny w przypadku wejścia do UE.

Wyniki sondaży dotyczące poparcia dla przystąpienia do UE nie są jeszcze aż tak niepokojące, jak postępujący spadek zaufania Mołdawian do rządu. 40% obywateli uważa, że prozachodni gabinet Natalii Gavrility powinien podać się do dymisji. Zaledwie 11% respondentów popiera działania rządzących polityków. 

Dla Zachodu to wyjątkowo niepokojąca sytuacja, bo następny w kolejce do przejęcia władzy jest prorosyjski Blok Komunistów i Socjalistów. To właśnie zmiana władzy oznaczałaby realny zwrot Mołdawii w stronę Putina.

Nastroje społeczne bliskie temperatury wrzenia

Unia Europejska aktywnie stara się przeciwdziałać zmianie rządów w Mołdawii na prorosyjskie. Bruksela zatwierdziła w kwietniu 2022 r. wsparcie w postaci 150 mln euro rocznie w formie dotacji i pożyczek. Uruchomiono także 815 mln dolarów w ramach linii kredytowej Międzynarodowego Funduszu Walutowego, a USA zwiększyły trzykrotnie środki w ramach pomocy rozwojowej. Polska udzieliła Kiszyniowowi nieoprocentowanego kredytu w wysokości 20 mln euro.

Końcem listopada w Paryżu odbyła się również konferencja pomocowa na rzecz Mołdawii, w czasie której donatorzy postanowili udzielić pomocy w wysokości ponad 720 mln dolarów. Początkiem stycznia Niemcy dodatkowo przekazały Siłom Zbrojnym Mołdawii transportery opancerzone Piranha i potwierdziły, że pomogą szkolić mołdawskich żołnierzy.

Owszem, wsparcie może uratować mołdawską gospodarkę i odciążyć ludzi, ale nie zatrzyma nawałnicy moskiewskiej propagandy. Rosja swoim zwyczajem umiejętnie kreuje nastroje społeczne i dolewa oliwy do ognia, który sama roznieciła. Po wywołaniu kryzysu energetycznego, jaki przyczynił się do kosmicznej inflacji, teraz próbuje obwinić za wszystko mołdawski rząd. Protesty z listopada 2022 r. zgromadziły w Kiszyniowie 50 tys. obywateli, co doprowadziło do całkowitego paraliżu miasta.

Demonstranci domagali się dymisji rządu, ponieważ prorosyjscy politycy, którzy zainicjowali protesty, wmawiali im, że to jedynie nieudolność polityków u władzy doprowadziła do gigantycznej inflacji i niedoborów energii. Jednym z czołowych agitatorów jest Ilan Șor, lider populistycznego ugrupowania Partia Șora, który po kradzieży z systemu bankowego ponad 1 mld dolarów zbiegł z kraju. Ukrywa się prawdopodobnie w Izraelu. 

Według amerykańskich mediów, które powołały się na ukraińskie informacje wywiadowcze, Șor ma bliskie powiązania z rosyjską FSB, która m.in. poprzez jego partię dotuje działalność antyrządową w Mołdawii. Amerykanie podają, że Moskwa przekazała w ten sposób już kilkadziesiąt mln dolarów.

Mołdawia jest również celem ataków hakerskich, które rozpoczęły się po zadeklarowaniu przez jej rząd pomocy Ukrainie. Do ostatniego incydentu doszło na początku stycznia bieżącego roku, kiedy instytucje rządowe w Kiszyniowie padły ofiarą zmasowanego cyberataku pishingowego.

***

Mimo pomocy UE, USA i poszczególnych państw Zachodu sytuacja w Mołdawii zaczyna być coraz bardziej niepokojąca. System finansowy cały czas znajduje się na granicy załamania, a prozachodnim politykom grozi utrata władzy.

Przy obecnych nastrojach społecznych coraz bardziej prawdopodobny wydaje się scenariusz, w którym władzę w Mołdawii przejmie Blok Komunistów i Socjalistów, który zmieni kurs Kiszyniowa na prorosyjski. To, czego wojną nie osiągnął Putin na Ukrainie, może zrealizować w Mołdawii, korzystając przy tym z dużo bardziej wysublimowanych metod niż inwazja.

Dla Unii Europejskiej oznaczałoby to rosyjski klin wbity między państwa UE a Ukrainę i poszerzenie strefy wpływów Rosji. Kluczowe jest, aby Mołdawianie jak najszybciej dostrzegli wymierne zmiany, zanim propagatorzy Putina osiągną siłę zdolną zmienić rząd w Kiszyniowie na prorosyjski. Rozpoczął się wyścig z czasem, w którym stawką jest los Mołdawii.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.