Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Patriotyzm gospodarczy w USA jest wyjęty z partyjnego sporu. Bądźmy jak Amerykanie!

Patriotyzm gospodarczy w USA jest wyjęty z partyjnego sporu. Bądźmy jak Amerykanie! Mike Petrucci/unsplash.com

Wspierajcie siebie nawzajem! – tak można odczytać przesłanie prezydenta Joego Bidena na 2023 r. Przywódca USA zachęca swoich rodaków do kupowania amerykańskich produktów. W Stanach raczej nikogo to nie dziwi. Protekcjonizm i patriotyzm gospodarczy są dla Amerykanów czymś zupełnie naturalnym. Zresztą nie tylko dla nich – rozwiązania wspierające rodzimych producentów stosuje wiele państw liberalnego Zachodu. W Polsce próby przekonywania do idei patriotyzmu są albo nieudolne, albo kończą się zarzutami o nacjonalizm. Dlaczego tak się dzieje?

Patriotyzm gospodarczy wciągnięty w wojnę polsko-polską

„Fajny bajer, żeby wiedzieć, czego NIE kupować”, „czyli pokazuje, których produktów unikać. Zachodnie > polskie”, „przydatne, łatwiej unikać wspierania cebulek”. To tylko kilka przykładów komentarzy, jakie pojawiły się pod wpisem na temat nowej wersji aplikacji Pola. Zabierz ją na zakupy, której celem jest pomoc w prawidłowym rozpoznaniu polskich produktów podczas codziennych zakupów. Jak widać, nie każdy odczuwa potrzebę budowania wspólnego dobra poprzez rozwój gospodarczy.

Na takie podejście do tematu wpływ ma wojna polsko-polska, którą obserwujemy od dawna. Polaryzacja i plemienność zaszły tak daleko, że nawet idea wspierania rodzimych produktów stała się czymś budzącym kontrowersje. O negatywnym wpływie niekorzystnych zjawisk politycznych na patriotyzm gospodarczy świadczą inne komentarze z przytaczanego wcześniej wpisu.

„Zostałem skutecznie wyleczony z patriotyzmu ekonomicznego, obecny rząd nauczył mnie tego, że jak mu będę wkładał pieniądze do kieszeni, to rozda to patoli w socjalach”, „PIS, Orlen, Obajtek i reszta kliki skutecznie oduczają ludzi od patriotyzmu gospodarczego”. „PiS skutecznie wyleczył mnie z patriotyzmu”. „Ten rząd tak mi obrzydził wyraz patriotyzm, patriotyczny i go zdewaluował, że gdzie go nie zobaczę/przeczytam, to już mi się ulewa”.

Coś ewidentnie poszło nie tak, skoro patriotyzm – idea mająca promować międzypokoleniowe działania przynoszące korzyść nam wszystkim – jest dziś niemal synonimem działania na rzecz partykularnych partyjnych interesów.

Winę za to ponosi zarówno zachłyśnięta wszystkim, co zachodnie, opozycja, jak i tworząca biało-czerwone buble ekipa rządząca. Tymczasem w innych krajach, nawet w tych, które są wzorem dla naszych liberalnych opozycyjnych elit, protekcjonizm gospodarczy wobec rodzimych producentów jest czymś zupełnie normalnym.

Patriotyzm gospodarczy na Zachodzie jest standardem

„To czysty trumpizm” – tak o działaniach protekcjonistycznych w Czechach mówił Piotr Kulikowski, prezes Indykpolu. Dawał do zrozumienia, że wsparcie dla krajowych firm i produktów to szkodliwy pomysł populistycznych polityków pokroju byłego prezydenta USA. Donald Trump podczas swojej kadencji wprowadził szereg regulacji, które można by uznać za protekcjonistyczne.

W społeczeństwach rozumiejących korzyści płynące z tego typu rozwiązań działania wspierające rodzime firmy podejmowane są bez względu na to, kto rządzi, i nie wchodzą w zakres partyjnego sporu. Marek Wąsiński z Polskiego Instytutu Ekonomicznego przed rozstrzygnięciem wyborów prezydenckich w USA przekonywał, że bez względu na ich wyniki amerykański protekcjonizm tylko przybierze na sile.

„Stanowisko obu kandydatów przedstawia perspektywę utrzymania protekcjonistycznej polityki USA. Administracja Trumpa zapowiada możliwość podniesienia stawek celnych. Biden z kolei zapowiedział, że nie będzie negocjować umów handlowych, dopóki najpierw nie zainwestuje w rozwój społeczny po pandemii COVID-19. Dlatego w swoim programie zawarł propozycję kupowania amerykańskich produktów i usług («Buy American», o wartości 400 mld USD) czy program zachęcania do produkcji w USA («Make it in America»). Działania te będą wpływać negatywnie na zagraniczną konkurencję” – zaznaczał Wąsiński.

Kandydat demokratów, liberałów, wzór i autorytet polskich partii opozycyjnych tworzy rozbudowane programy wsparcia krajowych firm i produktów oraz zachęca wszystkich do zakupowego patriotyzmu. Co na to polska opozycja? Jej podejście do sprawy najlepiej zobrazują następujące cytaty: „To się nie dzieje naprawdę? Powiedzcie mi, że nie, proszę! Sprawdź, czy twoja kawa jest polska. Nowa strona internetowa i nowa wersja aplikacji Pola – Klub Jagielloński”, „już nawet oni zauważają skutki zmian klimatycznych. Polskie plantacje kawy, to brzmi nawet dumnie. #ClimateAction”, „a herbata, pomarańcze i banany? Nacjonalizm szkodzi zdrowiu”.

Tak na informację o nowej stronie aplikacji Pola zareagowali kolejno Bartłomiej Sienkiewicz, Marek Belka i Radosław Sikorski. Jeśli aplikacja, która nikomu nic nie sugeruje, niczego nie poleca, a jedynie dostarcza merytorycznych informacji na temat pochodzenia produktu, jest traktowana w ten sposób, to szanse na realny program wsparcia polskich firm tworzony przez polityków Koalicji Obywatelskiej wydaje się czymś z pogranicza fantastyki. Poniższa grafika pokazuje, jak wiele mamy do nadrobienia.

Źródło: https://www.rp.pl/handel/art19051381-polacy-nie-sa-patriotami-na-zakupach-przegonili-nas-rumuni-i-szwajcarzy

Musimy zacząć dbać o koncerny państwowe

Dowodów na to, że Polacy mają problem z patriotyzmem gospodarczym, dostarczają nam spory toczące się wokół koncernów państwowych. W czasie, gdy inne narody konsekwentnie      wspierają swoje firmy, u nas PKN Orlen znów stał się obiektem ataków wzburzonych konsumentów. Temat cen paliw od kilku dni rozpala internetowe fora, a głos w tej sprawie zabrało już wielu ekspertów i polityków. Najdalej posunął się Szymon Hołownia, który pisał, że „obajtkowy cud nad pompą oznacza, że świadomie i bezczelnie dymali nas na kasie przez miesiące. Tu nie ma już żadnej wątpliwości”.

Brak zaufania do państwowych koncernów powinien się zmienić. Inspiracją ku temu mogą być rozwiązania stosowane w Norwegii. Skandynawowie przekazują zyski z działalności sektora energetycznego na rzecz specjalnego funduszu emerytalnego utworzonego w latach 60. XX w., który jest największą tego typu inwestycją na świecie. Obecnie fundusz gromadzi prawie 1,4 bln dol., a na każdego obywatela Norwegii przypada ok. 260 000 dol.

W Polsce transparentność zarządzania takimi firmami pozostawia wiele do życzenia.      . Staje się to pożywką dla wzajemnych oskarżeń i napędzania politycznej naparzanki. Inspirując się Norwegią, powinniśmy spróbować przełamać to samonapędzające się koło zniechęcenia i nieufności. Jedna strona bezrefleksyjnie krytykuje każde działanie państwowych koncernów i obniża w ten sposób społeczne zaufanie do nich, druga zaś nie robi zbyt wiele, by to zaufanie zwiększyć i budować przekonanie o wspólnotowym, narodowym sukcesie i majątku.

Jeśli nie zaczniemy wspólnie pracować na rzecz dobra wspólnego, to trudno nam będzie przełamać paradoksalny status jednego z najciężej pracujących narodów Unii Europejskiej, który jednocześnie ma jeden z najniższych parytetów siły nabywczej.

Uczmy się patriotyzmu od Zachodu!

W Stanach czy Norwegii nikt się nie zastanawia nad tym, czy warto i czy należy wspierać krajowe firmy. Patriotyzm gospodarczy jest czymś oczywistym i leży poza obrębem partyjnego sporu. Polska to niestety, jak dobrze wiemy, pole bitwy dwóch zwaśnionych plemion, w których jedno bezrozumnie łaknie zachodniego uznania do tego stopnia, że gardzi tym, co narodowe, zniechęca do patriotyzmu, a drugie generuje biało-czerwoną tandetę, byleby tylko stworzyć cokolwiek „patriotycznego”.

Przykładami tego ostatniego są obśmiane na wszystkie możliwe sposoby ławki w konturze Polski oraz pompatyczna Polska Fundacja Narodowa, która większości kojarzy się z biało-czerwonym kiczem. Nie udało się też w kwestii oznakowania produktów. Choć Mateusz Morawiecki zachwalał aplikację Pola, to rządowe oznaczenie „Produkt polski” tak naprawdę szkodzi idei patriotyzmu zakupowego.

Nie potrafimy zadbać nawet o podstawy. Kilka lat temu zespół aplikacji Pola przeanalizował menu przewoźników kolejowych i lotniczych różnych krajów Europy, takich jak Deutsche Bahn (Niemcy), Trenitalia (Włochy), RENFE (Hiszpania), Easyjet, British Airways (Wielka Brytania) oraz Iberia Express (Hiszpania). W powyższych firmach standardem jest serwowanie produktów pochodzących od krajowych producentów.

Ich pokładowe menu jest w dużym stopniu niedostępne dla międzynarodowych koncernów i w całości niedostępne dla polskich marek. Tymczasem w menu LOT-u czy PKP roi się od produktów zagranicznych, a nawet gdy pojawiają się tam polskie produkty, to firma zapiera się, że nie ma to żadnego związku z gospodarczym patriotyzmem.

Jeśli dalej państwowe firmy będą traktowane jak wróg, bo chwilowo zarządza nimi ktoś, z kim się nie zgadzamy, jeśli dalej patriotyzm gospodarczy będzie traktowany jak przejaw nacjonalizmu, choć narody znacznie bardziej liberalne praktykują go na co dzień, to o szanse na realne pomnażanie naszego wspólnego majątku zostaną niezrealizowane. Żaden Niemiec, Norweg, Francuz czy Amerykanin nie zbuduje za nas naszego dobrobytu.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki 1% podatku przekazanemu nam przez Darczyńców Klubu Jagiellońskiego. Dziękujemy! Dołącz do nich, wpisując nasz numer KRS przy rozliczeniu podatku: 0000128315.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.