Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Czy naprawdę chcemy, żeby samorządy przejęły władzę w Polsce?

Czy naprawdę chcemy, żeby samorządy przejęły władzę w Polsce? Źródło: ruchtakdlapolski.pl

Samorządowcy coraz śmielej rozpychają się na krajowej scenie politycznej. Choć w czołowych partiach opozycji od zawsze mieli znaczącą pozycję, to ich postulaty jeszcze nigdy nie były tak wyraziste. Nigdy też tak mocno nie podkreślali odrębności swoich samorządowych postulatów. A te, jeżeli zostaną zrealizowane po zmianie władzy, mogą dokonać znaczącej transformacji ustroju Polski. Czy nasz kraj zyska na realizacji tych pomysłów?

„Kilka dni temu do Ruchu Samorządowego «Tak! Dla Polski» dołączył Jakuba Chełstowski, marszałek województwa śląskiego, oraz 3 radnych sejmiku województwa: Maria Materla, Rafał Kandziora oraz Alina Nowak” – czytamy w komunikacie prasowym ruchu „Tak! Dla Polski”, który w listopadzie 2022 r. trafił do dziennikarzy.

Zaledwie kilka dni wcześniej krajowa scena polityczna żyła odbiciem przez opozycję władzy w województwie śląskim. Jedna z największych politycznych porażek premiera Morawieckiego, który w partii jest „opiekunem” Śląska, nie byłaby możliwa bez coraz większego rozjazdu między działaniami rządu a problemów samorządowców sprawujących lokalnie władzę.

Wspomniany wcześniej Jakub Chełstowski został marszałkiem na Śląsku i dołączył do coraz liczniejszego ruchu samorządowców. Swoją decyzję argumentował następująco:

„Samorząd musi być w rękach ludzi odpowiedzialnych i myślę, że Sejmik to pokazuje. Dziękuję radnym, którzy nie bali się zawalczyć o normalność. Czuję rytm samorządu inaczej, byłem samorządowcem przed objęciem funkcji marszałka i myślę, że dojrzałem, że razem z kolegami wracamy do macierzy, wracamy do samorządu – tam jest rozsądnie i racjonalnie”.

Śląsk to być może dopiero początek samorządowej lawiny. Następne w kolejce jest województwo dolnośląskie. Jak informowali ostatnio działacze Onetu, za sprawą działań liderów ruchu „Tak! Dla Polski” koalicja Zjednoczonej Prawicy oraz Bezpartyjnych Samorządowców może wkrótce stracić zdolność rządzenia w Sejmiku tego województwa.

Tym samym jeszcze przed wyborami samorządowymi Prawo i Sprawiedliwość może utracić najcenniejsze aktywa w samorządach, które zgodnie z narracją prawicowych spindoktorów miały potwierdzić, że rządy prawicy są możliwe nie tylko w południowej i wschodniej Polsce.

Kolejne porażki Zjednoczonej Prawicy to zwycięstwa opozycji, szczególnie Donalda Tuska, który wydaje się „duchowym opiekunem” ruchu „Tak! Dla Polski”. Choć w ostatnich dniach pojawiły się doniesienia, że samorządowcy coraz częściej myślą o samodzielnym starcie w wyborach parlamentarnych, to oczywistym jest, że za główny cel obrali sobie jak najszerszą wspólną listę w opozycji. Pozwoli im to nie tylko na uzyskanie wielu „biorących” miejsc, ale przede wszystkim sprawi, że ich postulaty wyborcze zostaną zrealizowane. A te, chociażby w przeciwieństwie do Koalicji Obywatelskiej, są już sprecyzowane.

Samorządowy program opozycji

W maju 2022 r. liderzy 4 największych partii opozycyjnych – PO, Polski 2050, PSL-u i Lewicy – wspólnie podpisali postulaty samorządowe ruchu „Tak! Dla Polski”. Na poziomie samych haseł postulaty, takie jak stabilne budżety, demokratyczna i dofinansowana oświata, zielony samorząd i samodzielne wspólnoty, brzmią sensownie.

Po zagłębieniu się w szczegóły można odnieść wrażenie, że opozycja zgodziła się, że po przejęciu władzy zrealizuje najbardziej radykalne pomysły samorządowych lobbystów, które znacząco zmienią ustrój bez większej społecznej debaty.

Pozytywnie należy ocenić pakiet edukacyjny. Zakłada on zwiększenie subwencji oświatowej przekazywanej samorządom. Od lat problemem dla JST jest konieczność finansowania coraz większej części wydatków na edukację. Jak policzył Związek Miast Polskich, w 2003 r. subwencja finansowała 71,5% wydatków, a w 2019 r. już tylko 57%.

Zgodnie z zasadą adekwatności, jeśli rząd wprowadza regulacje zwiększające koszty zadań dla JST, powinny iść z nimi w parze dodatkowe środki na realizację postulatów. W ostatnich latach tak nie było, co doprowadziło do zmniejszania autonomii samorządów. Pakiet edukacyjny zakłada także większą autonomię organizacyjną szkół. Dotyczy to siatek godzin, tworzenia planów zajęć przez nauczycieli i lepszego wsparcia psychologicznego.

Kolejnym dobrym postulatem jest wprowadzenie transparentnego podziału dotacji dla JST poprzez zapewnienie 50% miejsc w komitetach sterującym przedstawicielom samorządów i organizacji społecznych. Rządzący podczas tworzenia dofinansowań musieliby podjąć finalną decyzję z innymi stronami. Mogłoby to zatrzymać patologie, z którymi mieliśmy do czynienia w ostatnich latach przy podziale środków.

Przykładem może być Rządowy Fundusz Inicjatyw Lokalnych. Jak zbadali Paweł Swianiewicz i Jarosław Flis, znacznie więcej funduszy trafiło do samorządów rządzonych przez PiS. Przeciętnie na mieszkańca przypadło 253 zł, a do tych samorządów, gdzie rządził blok senacki, tylko 25 zł. Zatrzymanie tej patologii to krok w dobrą stronę.

Na uwagę zasługują także szczegółowe pomysły dotyczące dostosowania JST do nowych realiów środowiskowych. Wsparcie dla samorządów w produkcji odnawialnej energii, wymóg retencji wód opadowych w nowych budynkach, edukacja klimatyczna i zdrowotna oraz wsparcie dla zbiorowego żywienia dzieci to w obecnych warunkach ważne i potrzebne postulaty, pod którymi powinny podpisać się wszystkie partie polityczne w Polsce.

Ustrojowa rewolucja, której nie potrzebujemy

Koniec pozytywów. Ogromne zdziwienie budzą postulaty ustrojowe podpisane przez opozycję. W rzeczywistości ich realizacja głęboko zmieni ustrój Polski, w zasadzie stworzy państwo federalne z bardzo silnymi samorządami. Opozycja proponuje zwiększenie udziału w podatku PIT dla JST o 13,5%, udział w 50% dochodów uprawnień do emisji CO2, realne przeniesienie odpowiedzialności za tworzenie polityki zdrowotnej na poziom regionalny. To powrót do wcześniej zlikwidowanych kas chorych.

Skala i głębokość zmian są zdumiewające. Przykładowo – biorąc pod uwagę dane z  2021 r. – oznaczałoby to przekazanie do budżetów JST 33 mld zł z poziomu centralnego. Niestety opozycja nie wskazuje, jakim kosztem miałoby się to odbyć. Finanse publiczne nie są z gumy, a przy zachowaniu takich samych wydatków deficyt publiczny wzrósłby o 8%. Rewolucyjne jest też przekazanie samorządom polityki zdrowotnej. Opozycja nie pokazuje jednak żadnych szczegółów, jak tak duża zmiana miałaby wyglądać.

Prawdziwe kontrowersje budzą postulaty wzmacniające samych samorządowców. Opozycja proponuje zniesienie limitu dwukadencyjności dla rządzących prezydentów, burmistrzów i wójtów. Ta wprowadzona kilka lat temu zmiana jeszcze nie zdążyła przynieść żadnych skutków (włodarze nie będą mogli kandydować po raz trzeci dopiero w wyborach 2028 r.), ale przez większość ekspertów oceniana jest pozytywnie. W założeniu miała przeciwdziałać powstawaniu patologii w samorządach, nepotyzmowi i korupcji związanej z wieloletnią, zabetonowaną władzą.

Jak wiemy, w wielu samorządach kontrola obywatelska nie istnieje. Lokalne elity nie chcą iść na zwarcie z włodarzami, a lokalne media uzależnione są od samorządowych reklam. Na szczeblu centralnym wiele par oczu obserwuje działania polityków i administracji – to opozycyjni politycy, media, think tanki, naukowcy itd. Taki system ułatwia utrzymywanie władzy i trwanie niekorzystne dla lokalnego rozwoju. Hamuje on wymianę lokalnych kadr, sprzyja tworzeniu układów i utrudnia jakąkolwiek zmianę.

Kolejnym ustrojowym postulatem jest wprowadzenie tzw. weta samorządowego. Daje ono możliwość zablokowania przez JST dowolnej zmiany dotyczącej ich legislacji. To samorządowy terror przekazujący realną władzę w ręce najsilniejszej grupy w samorządach. W tej sytuacji poziom centralny traci jakiekolwiek narzędzia wpływania na JST.

Wszelkie zmiany dyscyplinujące lub wymagające jakichś działań od samorządów mogłyby w tej sytuacji być wetowane. Podobnie rzecz ma się z ochroną mniejszych samorządów. Komisja Wspólna Rządu i Samorządu Terytorialnego, która otrzymałaby możliwość weta, jest nadreprezentowana przez duże ośrodki. Realizacja tego postulatu tworzy z dużych miast lobbystów o ogromnym wpływie na centralną legislację.

***

Czy Donald Tusk i reszta opozycji rzeczywiście zgadzają się z postulatami ruchu „Tak! Dla Polski”? Trudno powiedzieć. Wiele jednak wskazuje na to, że po wyborach w 2023 r. samorządowcy będą mieli do powiedzenia zdecydowanie więcej niż obecnie, dlatego omówione wyżej postulaty powinniśmy traktować poważnie, a nie jako kolejny festiwal obietnic.

Czy rzeczywiście państwo w większym zakresie zarządzane przez samorządy będzie działać lepiej? Dalecy jesteśmy od idealizowania obecnego modelu funkcjonowania samorządu w Polsce. Patrząc na współczesne miasta, możemy stwierdzić, że wiele rzeczy w JST nie działa poprawnie. Wymienić można m.in. dysfunkcyjny system planowania przestrzennego, lokalne układy oraz brak pomysłów na rozwój małych i średnich miast.

Proponowane przez ruch „Tak! Dla Polski” zrzucenie na barki samorządów odpowiedzialności za politykę zdrowotną mogłoby przynieść odwrotne skutki od pożądanych. Zniesienie dwukadencyjności i wprowadzenie weta samorządowego to nic więcej niż realizacja lobbingu prezydentów największych miast, którzy pod postacią decentralizacji chcą zapewnić sobie możliwość ubiegania się o kolejne kadencje i zapewnić sobie dominującą pozycję.

Działanie sfinansowane ze środków Rządowego Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018-2030. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o zachowanie informacji o finansowaniu artykułu oraz podanie linku do naszej strony.