„I żyli długo i szczęśliwie…” Czy we współczesnym świecie małżeństwo może się jeszcze udać? [PODCAST]
W drugim sezonie serialu oglądamy piękne kadry z Sycylii – tak jak pierwsza seria skupiała się kwestiach klasowych, tak w drugim sezonie poruszone są głównie tematy relacji damsko-męskich i specyfice kobiecości oraz męskości. Okazuje się, że HBO (twórca serialu) w przeciwieństwie do Netflixa, nie boi się wbić szpili w lewicowy mainstream.
„Myślę, że w dzisiejszej dyskusji zapominamy, że dobra historia miłosna zaczyna się od romansu i to nie zdrady, ale relacji, w której istotny jest podkład emocjonalny i zaangażowanie. Natomiast Albie [jeden z głównych bohaterów] podchodzi do tego, jakby brał udział w rozmowie kwalifikacyjnej o pracę – skończyłem studia X, mieszkam w miejscu Y, mój ojciec robi Z, ale mam lepsze poglądy od niego, szanuję wszystkie prawa kobiet – zupełnie, jakby przedstawiał CV i szukał stanowiska na potencjalnego chłopaka, czy męża. Nie zaczyna od uwodzenia, romansu, jakiegoś podglebia dla całej tej relacji i historii” – mówi Bartosz Brzyski.
„Każdy wielki romans europejski kończy się albo śmiercią, albo sformułowaniem »i żyli długo i szczęśliwie«. Małżeństwo jest czymś po romansie, więc ten zwrot »i żyli długo i szczęśliwie« jest beztreściowy, formalny. Nie wiadomo jak ci kochankowie później żyli, co robili żeby się nie nudzić itd. Małżeństwo jest jakimś końcem w naszej kulturze i nie potrafimy opowiadać jak być w małżeństwie, aby jak Cameron i Daphne, nie realizować tej »przyprawy« atrakcyjności w jakiś patologiczny sposób” – mówił Konstanty Pilawa.
„Odczytałem ten serial jako zaatakowanie prostego, prostackiego wręcz mitu postępu w relacjach. Wiecie »kiedyś to był patriarchat, było najgorzej na świecie i na szczęście to się już skończyło«, a tutaj bum: nowoczesne małżeństwo, bogata klasa wyższa, Dolina Krzemowa, dwójka dzieci, a jednak ich związek jest zły” – podsumował Piotr Kaszczyszyn.
Bartosz Brzyski
Konstanty Pilawa
Piotr Kaszczyszyn