Czy duszpasterstwa akademickie mogą być lekarstwem na kryzys Kościoła?
W skrócie
Ckliwe piosenki grane na gitarkach, pluszowa życzliwość i uganianie się za przedstawicielami płci przeciwnej – z tym stereotypowo kojarzą się duszpasterstwa akademickie. Jak to ze stereotypami – choć tkwi w nich ziarno prawdy, to ostatecznie wypacza znacznie bardziej zniuansowaną i bogatszą rzeczywistość. Duszpasterstwa dla studentów mogą być szkołą wiary i relacji międzyludzkich. W świecie cierpiącym na brak sensu i epidemię samotności mają potencjał jako świetne narzędzie radzenia sobie z wyżej wymienionymi problemami.
Łukasz Kożuchowski: W obiegowej opinii duszpasterstwo akademickie to coś w stylu katolickiego biura matrymonialnego skrzyżowanego ze stereotypową oazą. Generalnie chodzi o to, żeby pojechać na wyjazd, poznać koleżankę albo kolegę i pograć na gitarce. Ile w tym jest prawdy?
Weronika Zagórska: Myślę, że coś w tym jest (śmiech). Niektórzy rzeczywiście przychodzą do duszpasterstwa z nastawieniem, że znajdą tu męża albo żonę. Myślę, że tego typu osoby stanowią około 20-30% spośród wszystkich zainteresowanych tego typu wspólnotami. U większości jednak główną motywacją jest chęć pogłębienia wiary. Z mojej perspektywy nie ma jednak nic złego w tym, że ktoś przychodzi tutaj by poznać drugą połówkę. Myślę, że jeśli ktoś szuka kogoś, kto będzie miał podobne wartości, to duszpasterstwo jest do tego bardzo dobrym miejscem.
Krzysztof Solak: Nie wiem, czy się z Tobą zgodzę. Jest w tym trochę prawdy; może to jest też trochę samospełniające się proroctwo – ludzie myślą, że do duszpasterstwa przychodzi się po to by znaleźć męża albo żonę, więc przychodzą. Ale to na pewno nie jest podstawowy cel i myślę, że większość do tego tak nie podchodzi. Tutaj spotyka się – z założenia – ludzi o zbliżonych wartościach, w miarę zbliżonych poglądach, a to jest bardzo ważne w zawieraniu relacji. Więc w tym sensie tu łatwiej znaleźć kogoś, kto ma podobne poglądy i z kim można zbudować związek oparty o wspólną wizję życia. Ale na tej zasadzie Klub Dobrej Książki może być takim, powiedzmy, „biurem matrymonialnym”. W każdym razie ja nie przyszedłem w takim celu do duszpasterstwa.
Ł.K.: Mówiliśmy o takim bardzo stereotypowym powodzie, dla którego ludzie przychodzą do duszpasterstwa. A gdybyście Wy mogli opowiedzieć, dlaczego tu trafiliście? Co Was do tego zachęciło?
K.S.: Zarówno ja, jak i Weronika byliśmy w czasie szkoły średniej w duszpasterstwie młodzieży u Dominikanów. Więc w momencie gdy rozpoczęliśmy studia była dla nas czymś naturalnym, że będziemy kontynuować formację właśnie w tym zakonie, ale tym razem w duszpasterstwie dedykowanym dla studentów.
Ł.K.: Czy jesteście w stanie wskazać coś, co byłoby wyróżnikiem dominikańskiego duszpasterstwa akademickiego? Coś, co Was szczególnie zachęciło?
W.Z.: Jak w liceum dołączyłam do duszpasterstwa dominikańskiego, to zobaczyłam Kościół zdecydowanie bardziej otwarty niż ten, który znałam do tej pory. Miałam wcześniej różne doświadczenia z Kościołem i ze wspólnotami w Warszawie. Bardzo mnie urzekło, że u Dominikanów nikt nie był odrzucany. To było dla mnie naprawdę niezwykłe doświadczenie. Po moich różnych wcześniejszych przejściach stwierdziłam, że wspólnota dominikańska może być miejscem, w którym naprawdę się odnajdę.
K.S.: Ja od dziecka chodziłem z rodzicami na Mszę do Dominikanów. Pod koniec gimnazjum, przez scholę, trafiłem do duszpasterstwa dla licealistów. I dla mnie to właśnie jest bardzo ważna w duszpasterstwie. Charakterystyczne dla Dominikanów jest – moim zdaniem – mocne położenie akcentu na śpiew liturgiczny. Mamy swoje, dedykowane śpiewniki, są też organizowane dominikańskie Warsztaty Muzyki Niezwykłej w Krakowie, z których właśnie wróciłem. Jest akademicka służba liturgiczna, w której mogą służyć zarówno panie, jak i panowie. No i jest rzeczywiście ta otwartość na inność ludzi – wszelakiego rodzaju.
W duszpasterstwie mamy i osoby o konserwatywnych poglądach, i o bardzo liberalnych. Nie oceniamy tutaj, nie mówimy „jak masz taki pogląd, to się nie nadajesz; to nie jest miejsce dla Ciebie”. Poglądy polityczne czy społeczne stoją trochę na drugim miejscu. Nie mówię tutaj, że zupełnie ignorujemy kwestię światopoglądów – jesteśmy duszpasterstwem dominikańskim, katolickim, i w tym kontekście funkcjonujemy.
W.Z.: Dodałabym jeszcze, że tym, co mnie zachwyciło zanim jeszcze dołączyłam do duszpasterstwa, było Triduum Paschalne u Dominikanów. Ta dbałość o piękno liturgii, zwłaszcza w okresie paschalnym, ale też i w każdą niedzielę jest bardzo charakterystyczne dla tego zakonu. W każdą niedzielę jest uroczysta procesja oraz to, co niektórzy lubią najbardziej – kadzidło. To mnie bardzo urzekło – Dominikanie przykładają dużą wagę do tego, aby piękno liturgii pomagało nam w modlitwie.
Bardzo ważne jest też dla mnie to, że kazania głoszone przez dominikanów są zazwyczaj bardzo przemyślane. Nie są (poza jakimiś wyjątkami) skupione na potępianiu czy na mówieniu o tym, na kogo głosować; po prostu pomagają zrozumieć czytania z danego dnia, co umacnia naszą wiarę i wnosi coś nowego i inspirującego do naszego życia. Raczej nie zdarza się, żeby ludzie wychodzili po Mszy i komentowali między sobą, jak bardzo im się nie podobało kazanie i jak bardzo mają dosyć tego księdza, co w „zwykłych” Kościołach parafialnych zdarza się niestety dość często. Myślę, że duże przywiązanie wagi do piękna liturgii i kazania powodują, że tak wiele osób przychodzi na Msze do dominikanów, nawet jeżeli nie są w żadnych wspólnotach.
K.S.: Co do kazań – nigdy nie spotkałem się u dominikanów z kazaniem z kartki. Monotonię, takie „kościółkowe” kazanie można wyczuć. A u dominikanów, wiadomo, mają swoje pomoce, ale kazania nigdy nie są odczytywane. I to, co powiedziałaś – nigdy nie są polityczne, choć językowo dostosowane do współczesnych realiów. Nie skupiają się tylko na wąskim zakresie na duchowości, ale przedstawiają szerszą perspektywę.
Ł.K.: Jak wyglądają aktywności duszpasterstwa w ciągu roku akademickiego? Na czym polega bycie w duszpasterstwie, co można tu zrobić?
W.Z.: Mamy bardzo szeroki wybór spotkań i różnych innych aktywności, więc praktycznie nie ma osób, które uczestniczyłyby regularnie we wszystkim, co proponuje nasze duszpasterstwo. Oczywiście jedni decydują się na uczestnictwo w życiu duszpasterstwa z większą, a inni z mniejszą intensywnością. Nasz tydzień zaczynamy od niedzielnej Mszy Świętej akademickiej, która jest najważniejszym wydarzeniem w trakcie tygodnia. Myślę, że to naprawdę bardzo dobrze, że najwięcej osób z duszpasterstwa możemy zobaczyć właśnie na Mszy w niedzielę o 19:30. Po Mszy najczęściej spotykamy się na luźne rozmowy.
K.S.: W tygodniu zajmujemy się prawie wszystkim, co nas dotyka w świecie. Są i spotkania teologiczne, i biblijne, i typowo modlitewne, i psychologiczne. Planujemy też wyjścia kulturalne.
W.Z.: Oprócz tego, co powiedział Krzysiek, warto wspomnieć, że w tygodniu mamy Msze o 7:00 rano, dla najwytrwalszych.
K.S.: Zdarzyło mi się kiedyś przyjść… (śmiech)
W.Z.: No tak, to jest wyzwanie, ale jak już się uda, to jest wielki sukces. Bardzo, bardzo podziwiam osoby, które chodzą na siódemki prawie codziennie. Dla osób, którym trudniej jest wstać dodatkową motywacją może być to, że po Mszy można sobie razem zjeść śniadanie. Poza tym mamy jeszcze sporo wyjazdów – 3 lub 4 wyjazdy wakacyjne, do tego: integracyjny, sylwestrowy, feryjny, majówkowy, a czasem także czerwcowy. Wychodzi tak koło 6, 7 wyjazdów każdego roku, więc tego jest naprawdę sporo. Uważam, że to bardzo ważna część życia w duszpasterstwie, która pozwala na lepszą integrację. W ciągu roku integrujemy się oczywiście na spotkaniach, ale tak naprawdę poznajemy człowieka najbardziej wtedy, kiedy przebywamy z nim całą dobę.
K.S.: Po spotkaniach w tygodniu najlepsza integracja odbywa się w kuchni, przy herbacie i ciastku. A na wyjazdach jeszcze bardziej niż zwykle wchodzimy w życie duchowe Dominikanów, czy ogólnie Kościoła. Odmawiamy codziennie jutrznię, choć z obecnością rano zawsze jest problem (śmiech), codziennie też jest Msza Święta. Na wyjazdach wyraźnie zaznaczony jest element duchowy – ich celem jest spotkanie z Bogiem. Nie ograniczamy się więc tylko do tego, żeby tworzyć fajną grupę znajomych. To się dzieje niejako przy okazji.
W.Z.: W duszpasterstwie mamy wiele luźnych inicjatyw, spotkań i wspólnych wyjść w przeróżne miejsca.
K.S.: Nasza wspólnota dba o to, żeby modlić się za siebie nawzajem. To szczególnie widoczne przed sesją egzaminacyjną na studiach. Co niedzielę wyczytujemy imiona osób, które będą miały urodziny w danym tygodniu. To jest ważne i trudno znaleźć to na uczelni czy w pracy. To daje poczucie, że każdy z nas jest ważny i zaopiekowany.
Ł.K.: Co, Waszym zdaniem, duszpasterstwo ma do zaoferowania współczesnemu studentowi z jego wyzwaniami życiowymi? Człowiekowi, który dopiero wchodzi w dorosłość, często ma problemy w relacjach, lub zderza się z tym, że jest jedyną osobą wierzącą wśród swoich znajomych?
W.Z.: Myślę, że duszpasterstwo (wbrew temu, co myśli większość osób nie związanych z Kościołem), może zaoferować studentowi naprawdę wiele, co widać chociażby po skali zainteresowania duszpasterstwami w Warszawie. Możliwość pogłębienia wiary, dowiedzenia się czegoś nowego o sobie i o drugim człowieku podczas rozwijających nas spotkań to z pewnością coś, czego naprawdę potrzebujemy. Ważna jest możliwość poznania ludzi, których wartości są podobne do naszych i przy których możemy czuć się swobodnie.
Na studiach niejednokrotnie spotykamy osoby, z którymi się nie zgadzamy, osoby którym trudno jest zaakceptować naszą wiarę. Oczywiście nie chodzi o to, żeby zamykać się w duszpasterskiej bańce, ale na pewno dużo łatwiej się żyje mając w życiu również osoby, które naprawdę nas rozumieją. Dlatego często relacje, które nawiązują się w duszpasterstwie trwają nawet po wyjściu stąd.
K.S.: Bardzo ważne w przeżywaniu wiary jest bycie we wspólnocie ludzi, którzy też wierzą. To, co duszpasterstwo może dać, to miejsce, gdzie można się spotkać na wspólną modlitwę, na wspólne Msze, wspólne śpiewanie w scholi, wspólne służenie etc. Trudno jest wierzyć, gdy jest się zabieganym – studia, obowiązki, relacje – ale myślę, że każdy wierzący bardziej lub mniej świadomie szuka takiej wspólnoty, w której może się odnaleźć.
To też miejsce, w którym można otwarcie zapytać o wiarę i szukać odpowiedzi na nurtujące nas pytania. Myślę, że to ważne – wiedzieć, że nie muszę mieć wszystkiego przemyślanego i uporządkowanego, nie muszę znać każdego dogmatu i każdej wypowiedzi Watykanu, tylko mogę przyjść i poszukać. Nikt w duszpasterstwie Ci nic nie wciska, nie mówi „tu jest odpowiedź: albo ją przyjmujesz, albo nara”. Nie, szukanie jest moim zdaniem bardzo ważnym element wiary.
W.Z.: Zakon dominikański to zresztą idealne miejsce dla poszukujących. Gdyby nie było tutaj miejsca dla osób, które zmagają się z problemami czy wątpliwościami, to pewnie i mnie by tutaj nie było. I chociaż czasem sama mam wątpliwości, to wiara jest dla mnie ważna i chcę tu być. Nigdy się nie czułam się odrzucona przez zadawanie pytań, na które nie znam odpowiedzi.
Ł.K.: Gdy ktoś kończy studia i swoją obecność w duszpasterstwie akademickim – to co potem? Ląduje się w próżni?
W.Z.: Każdy z nas ma pewnie inną wizję tego jak chce rozwijać swoją duchowość po studiach. Myślę, że to zależy od tego, jak aktualnie wygląda czyjeś życie. Są osoby, które odchodząc z duszpasterstwa zakładają już swoje rodziny – będą więc szukać czegiś innego niż ci, którzy takich zobowiązań jeszcze nie mają.
Osobiście wyobrażam sobie swoje odejście z duszpasterstwa jako kontynuację życia w duchu Taizé, który jest mi bliski. Myślę, że będę iść w kierunku czegoś ekumenicznego. W czasie pobytu w duszpasterstwie można zobaczyć, w czym się najlepiej odnajdujemy i później iść w tym kierunku, który najlepiej odpowiada naszym potrzebom. Jest wiele stowarzyszeń, fundacji czy wspólnot, w których można znaleźć dla siebie miejsce.
Czas studiów jest czasem rozwoju i każdy ma czas na przemyślenie, jaki rodzaj duchowości jest mu bliższy i czego potrzebuje. Duszpasterstwo akademickie zresztą nie jest czymś, co koniecznie wyłącza nas z życia innych wspólnotach. Oczywiście po odejściu z duszpasterstwa nie trzeba też koniecznie szukać od razu na siłę kolejnej wspólnoty. Można też sobie zrobić chwilę przerwy, która czasami jest bardzo potrzebna, żeby przemyśleć pewne sprawy. Może być to dobry czas na refleksję, w końcu – wraz końcem studiów kończy się pewien etap naszego życia. Innym możliwym rozwiązaniem jest też kontynuowanie aktywności np. w duszpasterstwie postakademickim.
Patrząc na absolwentów duszpasterstwa widzę, że spora część z nich nie decyduje się na dołączenie do kolejnej wspólnoty. Część osób poszła w inne strony, niekoniecznie dominikańskie. Nie mówię, że odeszła z Kościoła – choć tacy pewnie też są – ale wybrali zupełnie inną wspólnotę.
K.S.: W sensie towarzyskim po odejściu z duszpasterstwa wcale nie musi się dużo zmienić. Te relacje, które zawieramy w duszpasterstwie, mniej lub bardziej będą towarzyszyć nam przez całe życie, albo przez jego dużą część. A ze strony duchowej, jeśli ktoś chce zostać u dominikanów, to jest dużo opcji – Msza dla rodzin, wspólnota charytatywna (bardzo teraz zaangażowana w pomoc Ukrainie). Jest dużo wspólnot, do których można pójść. Duszpasterstwo nie ma być substytutem normalnego życia – jest częścią życia.
Ł.K.: Chciałbym odwrócić trochę wcześniejsze pytanie o to, co duszpasterstwo może dać człowiekowi. Co człowiek uformowany przez duszpasterstwo może dać Kościołowi? Mam tu zwłaszcza na myśli to, że Kościół w Polsce ma dużo problemów, które nas blisko dotykają, nawet jeśli nie osobiście. Jak osoba będąca w duszpasterstwie, a potem z niego wychodząca, może pomagać Kościołowi? Jak może działać w Jego wspólnocie?
W.Z.: Usłyszałam niedawno wypowiedź biskupa Rysia, który powiedział, że teraz jest czas, kiedy ewangelizują przede wszystkim świeccy. Przez problemy, z którymi Kościół wciąż się boryka, a które wyszły na jaw w ciągu ostatnich lat, zaufanie do duchownych bardzo spadło. My, jako osoby pochodzące z duszpasterstwa, możemy ewangelizować niekoniecznie przez nieustanne zachęcanie ludzi, żeby chodzili do Kościoła na Mszę, ale przez świadectwo życia.
Chrześcijanin powinien tak żyć, żeby ludzie zadawali sobie pytanie, skąd ma w sobie tę siłę i dlaczego zachowuje się tak, jak się zachowuje. Osobiście jest mi naprawdę bliskie takie podejście i mogę powiedzieć, że miałam do tej pory kilka sytuacji, w których ludzie pytali mnie skąd mam tyle siły do robienia tego, co robię (oczywiście, nie zawsze, kryzysy też się zdarzają). Ale naprawdę bardzo cenne było dla mnie to, że moja zwykła postawa życiowa pociągnęła za sobą bardzo głębokie rozmowy, w dużej mierze o wierze.
K.S.: Moim zdaniem najważniejsze, co wynosi się z duszpasterstwa, to dostrzeganie Boga w codzienności i zwyczajności. Wiadomo, różnie jest w życiu religijnym – czasem są fajerwerki, a czasem nie ma. Z własnego doświadczenia wiem, że przez większość czasu ich nie ma. Kluczowe jest dawanie świadectwa swoim życiem. Jest zresztą takie powiedzenie, chyba dominikańskie, że należy głosić Ewangelię przede wszystkim swoimi czynami, a w ostateczności słowem.
Bardzo ważna jest uczciwość i otwartość na innych ludzi, często – radykalnie różnych i innych od nas. Duszpasterstwo uczy wysłuchiwania drugiego człowieka. To jest bardzo dominikańskie – mamy głosić tam, gdzie idziemy, a idziemy w różne miejsca i spotykamy się z różnymi ludźmi. Wszędzie tam niesiemy nawet nie dominikańskość, ale Ewangelię. Pewnie nigdy nie będziemy kaznodziejami z zawodu, bo nie każdy ma takie powołanie – ale za to możemy być kaznodziejami-hobbystami. A przede wszystkim kaznodziejami głoszącymi Ewangelię swoim życiem.
Duszpasterstwo akademickie Freta 10 przy klasztorze oo. Dominikanów na warszawskim Nowym Mieście serdecznie zaprasza wszystkich studentów do 26 roku życia. Więcej informacji o duszpasterstwie można znaleźć na stronie internetowej i w mediach społecznościowych.
Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.
Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.