Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Austriacki chadek walczący z hitleryzmem? Eduard Pant, czyli Śląsk w jednej osobie

Austriacki chadek walczący z hitleryzmem? Eduard Pant, czyli Śląsk w jednej osobie Grafikę wykonał Marek Grąbczewski

Górny Śląsk to swoisty konglomerat tożsamości. To miejsce, gdzie historie ludzi odwołujących się do polskości łączą się z losami osób wielu innych narodowości i prowadzą ich losy po nieoczywistych ścieżkach. Nie inaczej jest z Eduardem Pantem – śląskim chadekiem austriackiego pochodzenia, wybitnym działaczem na rzecz mniejszości niemieckiej, zajadłym przeciwnikiem nazizmu. Postać dziś zapomniana, ale bardzo ważna dla Śląska okresu dwudziestolecia międzywojennego. Kim był i dlaczego warto o nim pamiętać?

Skomplikowana tożsamość śląskiego chadeka

Eduard Pant urodził się 28 stycznia 1887 roku w Witkowicach (obecnie jest to dzielnica czeskiej Ostrawy) w monarchii austro-węgierskiej. Nie był zatem Ślązakiem z urodzenia, ale człowiekiem ze społeczności etnicznej określanej mianem Deutschböhmen – czeskich Niemców związanych z tożsamością i kulturą niemiecką, ale żyjących od dawna na terenie Czech i Moraw. Jego pochodzenie odróżnia go zatem od Niemców górnośląskich, dla których naturalną stolicą niemieckości był Berlin. Przypadek Panta jest inny: to człowiek, który osiedlił się na Śląsku i reprezentował swoistą opcję austriacką. Pant nigdy nie ukrywał, skąd pochodził i jakie były jego korzenie.

Rodzina Eduarda Panta była głęboko katolicka, rodzice chcieli, by syn został księdzem. Pant, co prawda, wstąpił do seminarium w Kromieryżu, jednak po krótkim okresie odszedł i wybrał studia filologiczne i filozoficzne na Niemieckim Uniwersytecie Karola Ferdynanda w Pradze. W wieku 26 lat (czyli stosunkowo późno jak na ówczesne standardy) Pant został doktorem filozofii oraz filologii. Jeszcze na studiach podjął pracę nauczycielską. Pracował m.in. w Wiedniu, w różnych częściach monarchii habsburskiej, zaś przed I wojną światową trafił do Bielska.

Brał udział w I wojnie światowej w szeregach armii austriackiej, odniósł poważne rany. W 1918 roku wrócił z frontu do Bielska, tam mieszkał do końca swego życia. Po przybyciu do miasta podjął pracę nauczyciela łaciny w miejscowym gimnazjum. W tym czasie Bielsko przestało być częścią rozpadającej się monarchii habsburskiej i stało się polskie, zaś rodzinna miejscowość Panta, Witkowice, została częścią tworzącej się Czechosłowacji.

Eduard Pant przyjął jednak obywatelstwo polskie, zaczął uczyć się polskiego i zdecydował, by pozostać w naszym kraju. Możliwe, że ważnym motywem tej decyzji była miłość do córki dyrektora jego gimnazjum, Margarethe Kiesewetter, która później została jego żoną. Szkoła, gdzie uczył Pant, otrzymała status mniejszościowy i w okresie międzywojennym była placówką, w której językiem wykładowym był niemiecki. 

Mniej więcej w tym czasie Pant związał się z austriackim ruchem chrześcijańsko-społecznym i bardziej angażował się politycznie. Został radnym i redagował lokalną gazetę o chrześcijańsko-społecznym profilu. Bielsko było wówczas niemiecką wyspą na Śląsku Cieszyńskim, miastem o zdecydowanej przewadze niemieckiej ludności i kultury. Zapewne to też wzmocniło decyzję Panta o pozostaniu w Polsce i w tym mieście.

Radykalny katolicyzm Eduarda Panta

Decyzja Panta o wejściu w politykę była związana z przekonaniem o negatywnym kierunku, jaki obrała cywilizacja europejska. Ten pogląd wzmocniła lektura pism Nietzschego, którego Eduard uważał za znakomitego diagnostę. Pant mimo tego, że Nietzsche był krytykiem chrześcijaństwa, bronił go i zgadzał się z krytyczną diagnozą Zachodu wyłożoną przez niemieckiego filozofa. Zachód poszedł w stronę materialistyczną, minimalizował element duchowy. To punkt, w którym diagnozy niemieckiego filozofa-nihilisty i katolickich konserwatystów się zbiegały.

W czasie, gdy Eduard Pant rozpoczynał swą działalność polityczną, w Austrii rosła popularność wspomnianego ruchu christlich-soziale, odpowiednika katolickiej Partii Centrum w Rzeszy Niemieckiej. Ruch polityczny wiązał się z katolicyzmem, a jego działacze uważali, że był za słabo reprezentowany politycznie. Adresowano go głównie do drobnego mieszczaństwa i proletariatu. Ruch dążył do zminimalizowania wpływów liberałów, socjalistów i tych konserwatystów, którzy byli społecznie powiązani z arystokracją. Za najbardziej prominentnego reprezentanta można wskazać nadburmistrza Wiednia, Karla Luegera.

Eduard Pant reprezentował ruch christlich-soziale, ale jego postawa cechowała się nieco silniejszym radykalizmem ideowym niż w „chadecji” głównego nurtu. Pant wyrażał przekonanie, że cywilizacja zmierza w kierunku, który w zasadzie usuwa chrześcijaństwo z przestrzeni publicznej. W związku z tym trzeba zapewnić chrześcijaństwu, zwłaszcza katolicyzmowi, należne mu miejsce – pozycję dominującą, która umożliwiłaby kształtowanie porządku społecznego, politycznego i gospodarczego w oparciu o nauczanie Kościoła katolickiego.

Pant związał się z tym ruchem ze względu na takie zjawiska, jak sekularyzacja, wzrost znaczenia socjalistów i rewolucja bolszewicka. Bliska była mu wizja ładu społecznego wyłożonego przez Leona XIII w encyklice Rerum novarum. Dokument stanowił fundamentalny punkt odniesienia zarówno dla samego Panta, jak i dla chrześcijańsko-społecznego ruchu w Austrii w ogóle.

Niewątpliwie ważnym elementem w działalności politycznej była działalność narodowościowa na rzecz mniejszości niemieckiej, co częściowo wynikało z sytuacji, w jakiej znalazł się Pant po 1918 roku. Jednak główną tożsamością polityczną Eduarda był katolicyzm, a szerzej chrześcijaństwo. Zwłaszcza w późniejszym okresie swojej działalności Pant otworzył się na współpracę ze środowiskami ewangelickimi, bo szukał sojuszników w walce z nazizmem. Mimo że traktowano go nieraz jak niemieckiego narodowca, Pant zawsze nacjonalizm odrzucał, a zwłaszcza jego skrajne odmiany.

Po 1933 roku, kiedy naziści przejęli władzę w Niemczech, Eduard zaczął pomniejszać znaczenie czynnika narodowego w polityce. Uznał, że niemiecki nacjonalizm zdegenerował się zupełnie i stoczył w kierunku głęboko neopogańskim.

Działalność polityczna Panta w okresie międzywojennym

Bielsko, w którym żył i działał Pant, było ważnym punktem kształtującego się województwa śląskiego. To miasto w Polsce o najwyższym odsetku ludności niemieckiej, najważniejsza miejscowość Śląska Cieszyńskiego, którego część przypadła Polsce już w 1918 roku i znalazła się w odrodzonej Rzeczypospolitej, a w 1922 roku włączona została do województwa śląskiego.

Drugą, większą częścią tego województwa były tereny górnośląskie, które do 1922 roku stanowiły część państwa pruskiego. Tu również bardzo silna była pozycja społeczności niemieckiej, szczególnie w takich miastach, jak Katowice czy Królewska Huta (późniejszy Chorzów). Niemcy cieszyńscy i górnośląscy byli skazani na współpracę. 

Pant (będący już wówczas rozpoznawalny jako nauczyciel języka niemieckiego, dziennikarz i lokalny polityk bielski) rozpoczął działalność na rzecz mniejszości niemieckiej. Związał się wówczas z założoną przez pruskich Niemców w Królewskiej Hucie Katolicką Partią Ludową (Deutsche Katholische Volkspartei), która była kontynuacją Partii Centrum.

We wrześniu 1922 roku odbyły się pierwsze wybory do Sejmu Śląskiego, czyli parlamentu autonomicznego województwa śląskiego. Pant kandydował z listy Deutsche Katholische Volkspartei. Partia łączyła w sobie nurty ruchu austriackiego chrześcijańsko-społecznego oraz dawnych pruskich centrowców. Pant został wiceszefem tej partii obok Thomasa Szczeponika z Katowic. Po śmierci tego polityka w 1927 roku Pant przejął kierownictwo i prowadził partię (pod zmienioną później nazwą) aż do końca życia. Dostał się do Sejmu Śląskiego i został jego wicemarszałkiem oraz jednym z liderów Klubu Niemieckiego.

Obok działalności stricte politycznej przewodził ruchowi świeckich katolików niemieckich (pamiętać należy, że górnośląscy Niemcy byli w większości katolikami, to wyjątek w skali tej mniejszości w Polsce, wszędzie indziej dominował wśród nich protestantyzm). Pant współzałożył ogólnopolską organizację – Związek Niemieckich Katolików w Polsce.

Równolegle przejął pod swoje skrzydła redagowanie jednego z najpoczytniejszych pism Niemców w Polsce, czyli wydawanego w Królewskiej Hucie dziennika „Der oberschlesische Kurier”, centrowego pisma o profilu katolicko-społecznym. To środowisko odwoływało się głównie do robotników, drobnomieszczaństwa, w mniejszym stopniu do środowisk chłopskich. W silnie uprzemysłowionym województwie śląskim ten ostatni akcent był słabszy.

Kiedy w 1927 roku umarł Thomas Szczeponik, który był też senatorem RP, jego mandat senatorski objął właśnie Pant. Stał się w ten sposób twarzą niemieckich katolików w całej Polsce, a zarazem jednym z najbardziej prominentnych polityków mniejszości niemieckiej w Rzeczypospolitej. Przez 7 lat (do 1935 roku) zasiadał w Senacie Rzeczpospolitej. Jednocześnie przez ten cały czas był posłem w Sejmie Śląskim, liderem niemieckiej partii katolickiej, prezesem Związku Niemieckich Katolików w Polsce i szefem „Der oberschlesische Kurier”.

Zasiadła we władzach głównej reprezentacji Niemców w województwie śląskim – Volksbundu. Przeniósł się z Bielska do Królewskiej Huty, potem osiedlił się w Katowicach. Warto wspomnieć, że zamieszkał w willi przy ul. Powstańców, a jego bezpośrednim sąsiadem był Wojciech Korfanty.

Pant uzyskał ogromne wpływy wśród mniejszości niemieckiej na Górnym Śląsku i w całym kraju. W tamtym okresie Niemcy czuli się ofiarami huraganu przemian, jaki przeszedł przez Europę po 1918 roku. Spora część z nich nie miałaby nic przeciwko rewizji granic i powrotowi ich rodzinnych ziem do państwa niemieckiego. Rząd niemiecki w sposób niejawny dotował mniejszościowe organizacje niemieckie, starał się zatrzymać opuszczanie przez Niemców Górnego Śląska, szykował w ten sposób ewentualną bazę do próby odzyskania tego regionu w przyszłości.

Eduard Pant z racji swojego pochodzenia starał się zainteresować władze w Wiedniu losami Niemców na tych terenach, jednak Górny Śląsk znajdował się daleko poza sferą interesów austriackich. Był więc poniekąd skazany na Berlin i Rzeszę Niemiecką jako rzecznika i orędownika Niemców polskich. Regularnie odbywał więc spotkania z politykami, duchownymi, działaczami społecznymi z Niemiec.

Kursował do pobliskiej Rzeszy na odczyty i posiedzenia rozmaitych organizacji. Publicznie w dobitny sposób oskarżał polskie władze o ograniczenie praw Niemców w Polsce. Stał się wyrazistym politykiem mniejszościowym, którego wystąpienia budziły kontrowersje i sprzeciwy środowisk polskich. Nie zapominajmy, że jednocześnie Klub Niemiecki w Sejmie Śląskim podnosił kwestie socjalne i bytowe, zwłaszcza dotyczące ubogich i bezrobotnych, co było ważną agendą aktywności Panta.

Zmiana sytuacji po przewrocie majowym

Nadszedł rok 1926 i porządek polityczny w całej Polsce, również w województwie śląskim, uległ radykalnej zmianie. Władzę przejęła sanacja. Paradoksalnie Niemiec, Eduard Pant, wylądował po jednej stronie barykady z opozycją, której lider, Wojciech Korfanty, postrzegany był jako antyniemiecki i polsko-narodowy. Obydwaj politycy z przeciwnych obozów narodowych stali się rzecznikami obrony autonomii województwa śląskiego przed centralizacyjnymi zakusami sanacji. Zresztą z Korfantym Panta łączyło wbrew pozorom bardzo dużo.

Chrześcijańsko-demokratyczna optyka polskiego działacza w dużej mierze była zbieżna z tym, co reprezentował Pant. Różniło ich to, że Korfanty był wyrazicielem polskiej ogólnokrajowej większości, a Pant mniejszości. Trzeba zarazem pamiętać, że większość Niemców w Polsce postrzegało Korfantego skrajnie negatywnie. Uznawano, że był odpowiedzialny za to, że Górny Śląsk częściowo odpadł od państwa niemieckiego, co zdaniem większości Niemców górnośląskich stanowiło katastrofę. Czy Pant podzielał ich wizję? Można powątpiewać. Powtórzmy: pochodził z Austrii, a nie z Prus, nie brał udziału w powstaniach śląskich i plebiscycie górnośląskim.

Raczej nie był nastawiony do Korfantego specjalnie życzliwie, gdyż uważał go za polskiego nacjonalistę. Współpraca między nimi była okazjonalna i wynikająca głównie z przyczyn taktycznych, polegających na wspólnym zwalczaniu pewnych koncepcji sanacyjnych. Przede wszystkim łączyła ich obrona autonomii Śląska. Sanacja próbowała wówczas tworzyć na Śląsku swój własny obóz polityczny, zdobywać wpływy przez obsadzanie stanowisk samorządowych i państwowych oraz wspierać się na organizacjach takich jak Związek Obrony Kresów Zachodnich i Związek Powstańców Śląskich, który funkcjonował w skrajnych przypadkach niemalże jak bojówka sanacyjna rozbijająca imprezy korfantowców i mniejszości niemieckiej.

Zarówno Pant jak i Korfanty uważali, że tworzony przez sanację system władzy oparty był na argumencie siły, a nie na prawie, i polegał na dążeniu do eliminacji mechanizmów demokratycznych, wytworzeniu struktury autorytarnej, agresywnej wobec wszelkiej opozycji, zarówno narodowościowej, jak i politycznej. W praktyce prowadziło to niejednokrotnie do fizycznej konfrontacji, czego ofiarą padł nawet sam Pant (był ranny w zamachu bombowym, jeszcze przed 1926 rokiem), a także wielu przedstawicieli opozycji korfantowskiej i mniejszości niemieckiej. 

Mimo wszystkich zastrzeżeń wobec rządów sanacyjnych Pant niejednokrotnie na forum publicznym podkreślał lojalność mniejszości niemieckiej wobec państwa polskiego, szczególnie po roku 1933, gdy doszło do fundamentalnej zmiany politycznej w Niemczech. Pant przyjął polskie obywatelstwo, uważał się za obywatela polskiego niemieckiej narodowości. Sądził, że trzeba funkcjonować tak, aby z jednej strony szanować prawa państwa polskiego, a z drugiej zachować własną narodowość i tożsamość, które po prostu odziedziczył.

Protest Panta przeciwko sanacji nie wynikał wyłącznie z tego, że bielski polityk uznawał demokrację za jedyny słuszny ustrój. Owszem, był republikaninem i demokratą, ale w obliczu wzmacniających się totalitaryzmów przychylnym okiem spoglądał na autorytarne chrześcijańskie państwo stanowe kanclerza Engelberta Dolfußa w Austrii. Sanację odrzucał nie tylko dlatego, że miała autorytarne cechy, ale dlatego, że jego zdaniem była kiepską dyktaturą, która dopuszczała się nadużyć i była rozmyta ideowo.

Dysydent epoki III Rzeszy

Sytuacja Eduard Panta radykalnie się pogarsza po przejęciu władzy przez nazistów w 1933 roku. Naziści i Hitler byli dla niego przedstawicielami idei kompletnie absurdalnej. Hitlerowców szeregował w sposób jednoznaczny jako środowisko neopogańskie i barbarzyńskie, którego działania zmierzały w kierunku zniszczenia Europy w dotychczasowej postaci. Pant mówił o tym publicznie. Jego wystąpienia wywoływały wściekłość władz w Berlinie. Doprowadziły one do tego, że Pant został odsunięty od wpływów na ważne instytucje związane z mniejszością niemiecką. Został odsunięty od przewodzenia Związkowi Niemieckich Katolików oraz redagowania „Der oberschlesische Kurier”. Odsunięcie Panta było warunkiem sine qua non dalszego dofinansowania przez Rzeszę jakiejkolwiek organizacji mniejszości niemieckiej w Polsce.

W związku z podpisaniem przez Rzeczpospolitą w styczniu 1934 roku paktu o nieagresji z Rzeszą Niemiecką Pant stał się persona non grata także z punktu widzenia władz polskich ze względu na jego absolutny krytycyzm wobec Hitlera i nieustępliwość w tej krytyce. Eduard uważał Hitlera, którego poznał przelotnie (a właściwie poznał jego krewnych), jeszcze gdy pracował w Kufstein w Tyrolu, za człowieka skrajnie niebezpiecznego, wręcz zdegenerowanego.

Po zmianie Konstytucji RP w 1935 roku i wprowadzeniu de facto nadawania mandatu senatorskiego z mianowania sanacja zastąpiła Panta na stanowisku senatora mniejszościowego Rudolfem Wiesnerem – szefem faszyzującej Jungdeutsche Partei, człowiekiem, który był de facto głową ruchu nazistowskiego wśród mniejszości niemieckiej w Polsce i rzeczywistym adoratorem Hitlera. To wielki paradoks, efekt wspomnianego polsko-niemieckiego paktu o nieagresji z 1934 roku. Z Pantem nie chciała rozmawiać sanacja, odwrócili się od niego rodacy, których przez tyle lat reprezentował. Pant miał wszystkie powody, żeby się załamać.

Jednak Pant wykonał wtedy ruch, dzięki któremu zapisał się złotymi zgłoskami w historii II Rzeczypospolitej, ale też Niemiec i mniejszości niemieckiej. W lutym 1934 roku założył w Katowicach pismo „Der Deutsche in Polen”. To tygodnik o niewielkim dość nakładzie – 6 tysięcy egzemplarzy tygodniowo. Dla porównania wówczas już pronazistowski „Der oberschlesische Kurier” był drukowany w nakładzie 30 tysięcy egzemplarzy.

Pismo Panta – „Der Deutsche in Polen” – było jednak niezwykłe z innych powodów. Pant zebrał wokół siebie sporą grupę ludzi, którzy uciekli z Rzeszy Niemieckiej, katolików, ale też socjalistów, którzy nie chcieli mieć nic wspólnego z Niemcami hitlerowskimi. Pisali do gazety analizy i eseje. Wśród nich znajdował się np. Waldemar Gurian, który pochodził z żydowsko-rosyjskiej rodziny z Petersburga, konwertyta na katolicyzm, uciekinier przed Hitlerem do USA, jeden z twórców teorii totalitaryzmów rozwijanej później m.in. przez Zbigniewa Brzezińskiego i Hannah Arendt.

Do pisma tworzył również Dietrich von Hildebrandt – dobry przyjaciel Panta, uciekinier z Rzeszy, człowiek, którego filozofia była wielką inspiracją dla teologii ciała Jana Pawła II, oraz myśliciel, którego Benedykt XVI nazwał „doktorem Kościoła XXI wieku”. W Austrii, gdzie schronił się Hildebrandt, wydawał on opozycyjne, antyhitlerowskie pismo „Der Christliche Ständestaat”.

Innymi intelektualistami byli o. Friedrich Muckermann, jezuita, emigrant we Francji czy Immanuel Birnbaum – niemiecki reportażysta z Warszawy, wieloletni korespondent gazet niemieckich, który mimo że był zwolennikiem nielubianego przez Panta socjalizmu, to znalazł w „Der Deutsche in Polen” gościnne łamy.

Czasopismo tworzyły więc znakomite postaci, wielkie pióra, potężne intelekty. W efekcie „Der Deutsche in Polen”, jak pisano pod koniec lat 30. w „The Catholic Herald” w Londynie, stało się najciekawszym pismem katolicyzmu niemieckiego. Stało się tak dlatego, że było pismem niepokornym i wyrażającym to, czego w Rzeszy nie można było napisać. Eduard Pant, który zebrał plejadę ludzi pochodzących z różnych środowisk, i mówiących hitleryzmowi: „Nein”, starał się w ten sposób tworzyć swoją antyhitlerowską koalicję.

„Der Deutsche in Polen” zostało już w sierpniu 1934 roku zakazane w całych Niemczech. Szmuglowano je przez granicę, a tajni, choć bardzo nieliczni kurierzy regularnie przewozili egzemplarze tej gazety do Rzeszy – najpierw do Bytomia i Gliwic leżących wówczas w Niemczech, a potem do całego kraju. Ludzie, którzy decydowali się na kolportaż gazety do Niemiec, podejmowali ogromne ryzyko aresztowania przez Gestapo. Część działaczy później rzeczywiście to spotkało. Trzeba jednak podkreślić, że pismo Panta miało charakter niszowy i chociaż czytano je w wielu środowiskach, jego oddziaływanie było jednak ograniczone.

Eduard Pant zmarł w październiku 1938 roku. Został pochowany w Bielsku w grobie rodziny swojej żony. Pod koniec życia był ciągle rozpoznawalnym politykiem, ale zarazem człowiekiem pozbawionym realnych wpływów politycznych. Ostatni numer „Der Deutsche in Polen” ukazał się 27 sierpnia 1939 roku. Jego rodzinie udało się przetrwać wojnę, została jednak wysiedlona w 1945 roku z Polski. Panta odniósł zwycięstwo – zachował elementarną przyzwoitość w czasach, gdy Niemców ogarniało szaleństwo nazizmu.

Świadectwo niemieckiego heroizmu

Warto na koniec wspomnieć o losach 3 innych osób związanych z Eduardem Pantem i działalnością na rzecz mniejszości niemieckiej. Pochodzący z Hulczyna (obecne Czechy) Johannes Hultschin-Maier, redaktor „Der Deutsche in Polen”, pisał równie ostre antyhitlerowskie teksty, jak Pant. Przed wojną w ostatniej chwili zbiegł do Szwajcarii, skąd przedostał się do Londynu i został szefem niemieckiej sekcji Radia BBC. Nadawał niemieckojęzyczne audycje o antyhitlerowskim profilu w czasie całej wojny. Po wojnie wrócił do Niemiec, gdzie był rzecznikiem prasowym chadeckiego rządu landowego Nadrenii Północnej-Westfalii.

Drugą postacią był wspomniany już Immanuel Birnbaum. Po 1945 roku przyjechał do Warszawy i został rzecznikiem kulturalnym w ambasadzie austriackiej w Warszawie. Ożenił się z Polką, ale w 1949 roku został zmuszony do wyjazdu z kraju. Przez 25 lat był redaktorem naczelnym „Süddeutsche Zeitung”, jednego z najważniejszych dzienników w Niemczech po stronie liberalno-lewicowej. Birnbaum jest uważany za jednego z autorów nowej niemieckiej polityki wschodniej z czasów Willy’ego Brandta.

Ostatnią z postaci jest rejent kurii katowickiej, ks. Bolesław Kominek, który po latach już jako biskup był jednym z architektów pojednania polsko-niemieckiego. Po śmierci Panta wspierał finansowo wdowę i 3 dzieci po niemieckim senatorze RP, zaś po wkroczeniu Wehrmachtu do Polski jakiś czas ukrył rodzinę Panta w Małopolsce. Z pewnością w oczach biskupa Kominka Pant był tym człowiekiem, który jako Niemiec zajął wobec hitleryzmu jedyną słuszną postawę.

***

Czy możemy powiedzieć, że Eduard Pant był dalekim współautorem polsko-niemieckiego pojednania, które m.in. biskup Kominek inicjował 20 lat po wojnie? Czy postawa Panta znalazła swoje dalekie echo w przełomowej wizycie kanclerza Brandta w Warszawie 25 lat po wojnie? Choć Pant nie miał żadnego bezpośredniego wpływu na dzieło biskupa Kominka ani kanclerza Brandta, to był w takim stwierdzeniu niemało racji. Ziarno zasiane przez Eduarda Panta zakiełkowało. Znakomici intelektualiści, których spotkał i wziął pod swoje skrzydła, wytyczyli drogę do pojednania. Jednoznaczny sprzeciw wobec nazizmu, który Pant okupił odebraniem mu politycznych wpływów, zaowocował po latach ręką wyciągniętą w geście dobrej woli.

Artykuł został zrealizowany w ramach grantu Muzeum Historii Polski „Patriotyzm Jutra”.

Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.