Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Gdyby nie pandemia, PiS zlikwidowałby nierówności ekonomiczne Polaków? [SPRAWDZAMY]

Gdyby nie pandemia, PiS zlikwidowałby nierówności ekonomiczne Polaków? [SPRAWDZAMY] Grafikę wykonała Julia Tworogowska

Nierówności ekonomiczne to jeden z najgorętszych tematów ostatnich lat zarówno w Polsce, jak i na całym świecie. Zjednoczona Prawica bardzo wiele uwagi w swojej kampanii przed wyborami w 2015 r. poświęciła właśnie tej kwestii i szła do wyborów z obietnicą rozdystrybuowania owoców wzrostu gospodarczego w bardziej egalitarny sposób. Czy to się udało w przeciągu ostatnich 7 lat rządów prawicy? 

Jak rozmawiać o nierównościach?

Wszystkie osoby starające się powiedzieć coś w kwestii nierówności ekonomicznych w sposób niezależny są skazane na porażkę, bowiem już na etapie wyboru sposobu opisu tracimy na obiektywności. Różne wskaźniki nierówności w odmienny sposób oddają to zjawisko. Jedne są bardziej jaskrawe i sugerują ogromną przepaść w dochodach między ludźmi, inne są nieco bardziej zachowawcze w swojej ocenie.

Gdybyśmy ograniczali się wyłącznie do jednego wskaźnika, nasz obraz sytuacji byłby niepełny lub wręcz zniekształcony, a wnioski wadliwe. Co więcej, źródeł danych o nierównościach jest wiele i każde z nich ma nieco inną metodologię zbierania informacji. Z powyższych względów, jeżeli chcemy potraktować temat nierówności poważnie, musimy oprzeć się na kilku współczynnikach bazujących na wielu źródłach.

Każda rozmowa o nierównościach ekonomicznych powinna rozpocząć się od zdefiniowania tego, o czym tak naprawdę chcemy rozmawiać. W pierwszej kolejności należy odróżnić nierówności dochodowe (kto ile zarabia) od nierówności majątkowych (kto ile posiada). Nie jest oczywiste, który z tych 2 aspektów nierówności jest bardziej istotny i z pewnością oba się ze sobą wiążą.

Nierówności majątkowe są bowiem w pewnym sensie sumą nierówności dochodowych z przeszłości, stąd też majątek jest bardziej nierówno rozdystrybuowany, a wielkość dochodu w dużej mierze uzależniona od majątku, jaki ktoś posiada. Osoby dysponujące znacznym majątkiem mogą odłożyć pieniądze na lokatę, kupić mieszkanie na wynajem lub zainwestować w papiery wartościowe, a to zapewni dodatkowe źródło dochodu co miesiąc.

Kolejne rozróżnienie, jakie należy wprowadzić, to podział na nierówności przed i po opodatkowaniu oraz wszystkich transferach socjalnych. Nie powinno dziwić, że nierówności przed interwencją państwa są generalnie większe niż po podjęciu tych działań (przynajmniej w gospodarkach rozwiniętych). Wynika to przede wszystkim z progresywnego opodatkowania i transferów socjalnych.

W tym tekście zajmuję się głównie dynamiką nierówności dochodowych po opodatkowaniu z 2 powodów. Po pierwsze, dochód rozporządzalny jest lepszym odzwierciedleniem faktycznych nierówności w dobrobycie między ludźmi od dochodu brutto bez uwzględnienia transferów społecznych. Tym, na podstawie czego określamy swój dobrobyt ekonomiczny, jest stan naszego konta pod koniec każdego miesiąca, a nie liczba zapisana w umowie. Po drugie, dostępność danych jest lepsza dla dochodu w porównaniu z majątkiem.

Ostatnią rzeczą, jaką należy mieć na uwadze, jest miernik, którego używamy do opisania i porównania poziomu nierówności. Tutaj również nie ma oczywistego faworyta, każdy miernik oddaje nieco inny aspekt tego zjawiska. Istotny jest też społeczny odbiór tych różnic. Ostatni raz społeczną recepcję nierówności GUS badał w 2018 r. Wówczas aż 87% badanych odpowiedziało, że „różnice dochodów w Polsce są zbyt duże”. Był to i tak niższy wynik niż w 2015 r., kiedy „tak” odpowiedziało 90% z nas.

W tym tekście postanowiłem wykorzystać 3 wskaźniki: współczynnik Giniego (im wyższy wskaźnik, tym wyższy poziom nierówności, szczegóły można znaleźć tutaj), udział 10% najbogatszych osób w całkowitym dochodzie i S80/S20, czyli stosunek dochodów 20% najbogatszych do 20% najbiedniejszych osób (przykładowo, jeśli ten wskaźnik wynosi 5, to 20% najbogatszych osób zarobiło w sumie 5 razy więcej niż 20% najbiedniejszych).

Współczynnik Giniego 

Zacznijmy od spojrzenia na współczynnik Giniego, ponieważ w tym przypadku dostępność danych jest najlepsza. W 2015 r. współczynnik ten oscylował w okolicy 0,31 (poza danymi WID-u, zgodnie z którym wynosił 0,42) i według dostępnych źródeł, takich jak Bank Światowy, Eurostat, GUS, OECD i WID, spadł w latach 2015-2017 średnio o 0,02.

To sugeruje, że nierówności dochodowe zmalały w pierwszych latach rządów Zjednoczonej Prawicy. Po 2017 r. sytuacja się odwróciła, wszystkie źródła poza Eurostatem sugerują lekki wzrost nierówności w 2018 r. Mimo to współczynnik Giniego był niższy pod koniec pierwszej kadencji ZP w porównaniu z 2015 r.

Po 2018 r. sytuacja była bardzo niejasna, najpewniej ze względu na trudności w dostępie do danych w trakcie pandemii. 3 z 5 źródeł danych nie mają dostępnych informacji, a pozostałe 2 są sprzeczne. Dane GUS-u sugerują wzrost współczynnika Giniego po 2018 r., jednak według Eurostatu wskaźnik ten był w zeszłym roku najniższy, odkąd dane są dostępne, dlatego trudno jednoznacznie stwierdzić, co stało się z nierównościami w trakcie pandemii.

Pomimo tych nieścisłości żadne z powyższych źródeł nie sugeruje, aby współczynnik Giniego dla Polski był wyższy w którymkolwiek z lat po dojściu PiS-u do władzy niż w 2015 r.

Jeśli spojrzymy na dane Banku Światowego, zauważymy, że wartość współczynnika Giniego dla Polski jest zbliżona do średniej w Europie. Większość państw naszego regionu charakteryzuje się wyższą wartością, podobnie jak Francja i Niemcy. Niższy współczynnik Giniego można odnotować u naszych południowych sąsiadów i w krajach skandynawskich.

Udział 10% najbogatszych w całkowitym dochodzie

Wiele osób, w tym Thomas Piketty (prawdopodobnie najpopularniejszy ekonomista zajmujący się nierównościami), sugeruje, że współczynnik Giniego jest zwodniczy i nie powinien być traktowany jako jedyna słuszna metoda opisu nierówności. Zarzut dotyczy m.in. stosunkowo niskiej wrażliwości współczynnika Giniego na duże różnice w dochodzie na samym szczycie rozkładu (w okolicach 1% najbogatszych).

Innymi słowy, nie odzwierciedla on istnienia krezusów. Co więcej, współczynnik ten jest stosunkowo trudny do interpretacji, dlatego trudno zrozumieć, jaki aspekt nierówności tak naprawdę opisuje. Udział 10% najbogatszych osób w całkowitym dochodzie to bardzo łatwy do interpretacji wskaźnik, który ma stanowić alternatywę dla współczynnika Giniego.

Jak widać na powyższym wykresie, różnica między danymi Banku Światowego i GUS-u a WID-u jest dość duża. Według tych pierwszych w 2015 r. 10% najbogatszych osób otrzymywało nieco ponad 24% dochodu narodowego, według WID-u udział ten wynosił 32%.

Dane Banku Światowego i WID-u wskazują na spadek udziału najbogatszych w dochodzie narodowym w latach 2015-2017, a następnie wzrost w 2018 r., co jest spójne z trendem sugerowanym przez współczynnik Giniego. Według danych GUS-u udział najbogatszego decyla w całkowitym dochodzie nie zmienił się drastycznie w latach 2015-2018, jednak wystrzelił po 2019 r. i osiągnął poziom niemal 27% w 2021 r.

Według WID-u udział 10% najbogatszych osób w całkowitym dochodzie w Polsce jest nieco wyższy od tego w Niemczech (26,6%), jednak w porównaniu do innych państw naszego regionu Polska sytuuje się mniej więcej w środku stawki. Jednocześnie należy mieć na uwadze, że udział 10% najbogatszych osób w całkowitym dochodzie jest zdecydowanie niższy w Europie Zachodniej.

Dochód najlepiej i najgorzej zarabiających 20% społeczeństwa 

Ostatnim współczynnikiem, który chciałbym przeanalizować, jest S80/S20, czyli bezpośrednie porównanie dochodu najlepiej i najgorzej zarabiających 20% społeczeństwa. Zaletą tego współczynnika jest to, że bezpośrednio wiąże się on z dochodami zarówno najlepiej, jak i najgorzej zarabiających oraz jest stosunkowo łatwy do interpretacji.

Patrząc na S80/S20 również obserwujemy dość dużą przepaść między danymi WID-u a innymi źródłami. Według GUS-u i OECD najbogatsze 20% społeczeństwa zarabiało średnio niemal 5 razy więcej niż najbiedniejsze 20% w latach 2007-2015.

Zdaniem OECD i WID-u również i ten wskaźnik spadł w latach 2015-2017, po czym odbił nieco w 2018 r. Spadek był szczególnie drastyczny według WID-u. W ciągu 2 lat różnica spadła z ponad dziesięciokrotnej do mniej niż ośmiokrotnej. Po 2018 r. dane dla tych 2 źródeł się urywają, a Eurostat sugeruje spadek S80/S20 po 2019 r. Według danych Eurostatu (tak jak w przypadku współczynnika Giniego) nierówności zmalały w trakcie pandemii, a 2021 r. był najmniej nierówny, odkąd zaczęto zbierać dane.

W porównaniu do innych krajów Unii Europejskiej wartość tego współczynnika w Polsce jest niższa od średniej. Poniżej naszego kraju sytuuje się Finlandia, a powyżej Austria. Państwem o najniższej wartości tego współczynnika w Europie jest nasz południowy sąsiad, Słowacja (3,0). Również Czesi mogą pochwalić się stosunkowo niską wartością (4,0), a w Niemczech S80/S20 oscyluje w okolicach 4,5.

Nierówności majątkowe

W przypadku nierówności majątkowych dostępność danych jest dużo gorsza, tak naprawdę tylko World Inequality Database skutecznie prowadzi statystykę. Dopiero Piketty, który jest jedną z osób stojących za WID-em, spopularyzował analizowanie długookresowej dynamiki nierówności majątkowych. Ze względu na swoją specyfikę nierówności te są dużo mniej dynamiczne od nierówności dochodowych, szczególnie jeśli wyłączymy wydarzenia takie jak wojny czy klęski żywiołowe.

W przypadku Polski biedniejsza połowa społeczeństwa posiada ujemny udział majątku (w okolicach -1%), co oznacza, że jest nieco zadłużona. Środkowe 40% społeczeństwa dysponuje ok. 40% całego majątku, a najbogatsze 10% ok. 60%. Te liczby nie zmieniły się znacząco za czasów rządów Zjednoczonej Prawicy.

W przypadku nierówności majątkowych warty odnotowania jest znaczny wzrost udziału 1% najbogatszych osób z ok. 25,7% w 2014 r. do niemal 30% w 2016 r. Podobny wzrost w tym czasie można zauważyć w niemal wszystkich krajach naszego regionu, jednak w Polsce był on szczególnie silny.

Niemalże ten sam trend widać po 2004 r. Od czasu wstąpienia do Unii wszystkie nowe państwa członkowskie odnotowały wzrost udziału 1% najbogatszych w majątku narodowym, jednak w Polsce był on wyższy od średniej.

Niejednoznaczny bilans

Przytoczone powyżej dane sugerują, że w czasie pierwszych 2 lat rządów Zjednoczonej Prawicy nierówności dochodowe po opodatkowaniu spadły. Spadek ten nie utrzymał się jednak w 2018 r., większość dostępnych źródeł sugeruje lekki wzrost nierówności w tym czasie.

Sytuacja tuż przed wyborami parlamentarnymi w 2019 r. była nieco mniej jasna ze względu na mniejszą liczbę źródeł, jednak dostępne dane (GUS-u i Eurostatu) zdają się sugerować lekki wzrost nierówności również przed samymi wyborami. Jednocześnie wzrost ten nie był na tyle duży, aby przewyższyć spadek z lat 2015-2017. Wydaje się, że nierówności dochodowe za pierwszej kadencji rządów ZP spadły.

Druga kadencja to przede wszystkim pandemia, która zaburzyła normalne funkcjonowanie społeczeństwa, co ma swoje odzwierciedlenie w ilości i jakości dostępnych danych. Jeśli wierzymy tym rodzimym, możemy zauważyć, że nierówności dochodowe w czasie pandemii znacząco wzrosły. Dane GUS-u zdają się wręcz sugerować, że wróciły one do poziomu z 2015 r., kiedy Zjednoczona Prawica przejęła władzę. Z drugiej strony według danych Eurostatu 2021 r. był w Polsce najmniej nierówny od dekady. Rozstrzygnięcie, które z tych źródeł ma bardziej rzetelne dane, wymagałoby porównania ich metodologii, co wykracza poza ramy tego tekstu.

Należy jedynie nadmienić, że dane przedstawione powyżej nie mogą odpowiedzieć na pytanie, czy rządy Zjednoczonej Prawicy spowodowały spadek lub wzrost nierówności.

Aby to zrobić, trzeba by uwzględnić działanie wszystkich innych czynników, które wpływają na poziom nierówności dochodowych i które są niezależne od działania rządu.

Przykładowo, wiele wskazuje na to, że pandemia spowodowała wzrost nierówności na całym świecie, co sugeruje, że mogą istnieć pewne globalne czynniki, które przyczyniły się do wzrostu nierówności po 2019 r. Głównym z nich jest zapewne zróżnicowanie pod kątem łatwości dostosowania do konsekwencji pandemii.

Osoby lepiej zarabiające mogą zazwyczaj bez problemu przejść na pracę online, a ich oszczędności spowodowane mniejszą konsumpcją będą większe i przełożą się na większy dochód. Gdyby faktycznie tak było, Polska doświadczyłaby presji związanej z kierunkiem wzrostu nierówności dochodowych niezależnie od składu rządu.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.