Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Nawet Owsiak musiał się pojawić. Żywot liberalnego świętego? [PODCAST]

Nawet Owsiak musiał się pojawić. Żywot liberalnego świętego? [PODCAST] Grafikę wykonała Julia Tworogowska

Sztuka dobrego umierania – zgodziliśmy się we trzech, że w tym zdaniu można podsumować największą wartość filmu „Johnny”. W najnowszym odcinku Kultury Poświęconej zastanawiamy się, czy aby na pewno kinowy obraz życia ks. Jana Kaczkowskiego można zakwalifikować do kategorii kina religijnego. Może mamy raczej do czynienia z sekularną hagiografią liberalnego świętego.

„Problem z większością współczesnych historii o Kościele jest taki, że postacie występujących tam księży buduje się na kontrze do instytucjonalnego Kościoła. Mój największy problem z opowiadaniem takich fabuł jest taki, że opierają się one na budowaniu indywidualnych relacji świeckiego bohatera z księdzem, pomijając wspólnotę – „ja poznałem księdza, który jest super, on mnie prowadzi i ja mu ufam”. Zachodzi ryzyko, że ta relacja zatrzyma się na poziomie księdza, nie wykształci się relacja z wiarą, Kościołem. Jest znakiem czasów to, że ewangelizacja postępuje poprzez media społecznościowe i katolickich celebrytów – ludzie mogą zacząć myśleć: „to jest człowiek, który nie jest z Kościoła, jest adwokatem kościoła, ale jest inny (domyślnie: lepszy niż zdegenerowany kler)”. Może nieintencjonalnie, ale ten film niejako wpisuje się w tę narrację” – mówił Bartosz Brzyski.

„Ten film miał być opowieścią o dobrym człowieku, a przy okazji przemycać katolickie treści i na podstawowym poziomie udało się zrealizować ten cel. Dla nas może to być naiwne, ckliwe, banalne i zresztą mam zarzut do Tomka Samołyka, że momentami był zniesmaczony paździerzem estetycznym tego filmu. Kurde Tomek, dajże spokój – nawrócenie i opowieść o dobrym człowieku jest tkliwa, nie uciekniemy od pewnej banalności. Ja się w tym filmie mocno odnalazłem i wydaje mi się, że dawno nie widziałem tak dobrej polskiej produkcji, mimo wszystkich jej mankamentów – tego, że jest naiwny, teledyskowy itd. Jeśli założeniem tego filmu jest mówienie do ludzi, którzy nie mają nic wspólnego z Kościołem, to lepiej nie można było tego zrobić” – mówił Konstanty Pilawa.

„»Johnny« pokazuje sztukę dobrej śmierci i dobrego umierania w hospicjum. Może i czasami w trochę pastelowych barwach, ale nie pamiętam kiedy ostatni raz oglądałem w miarę popularny film, który pokazywałby hospicjum. Śmierć jest generalnie w naszej kulturze banalizowana, wulgaryzowana lub w ogóle wypierana, tymczasem mamy tu do czynienia z filmem, który porusza tę sferę w sposób bezpośredni, a równocześnie intymny i wywołujący w człowieku duże emocje. To właśnie było dla mnie najbardziej wartościowe w tym obrazie” – podsumował Piotr Kaszczyszyn.