Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Kaszczyszyn: Teksty jej piosenek to koszmar feministek. Sanah jest muzyczną konserwatywką

Kaszczyszyn: Teksty jej piosenek to koszmar feministek. Sanah jest muzyczną konserwatywką Kadr z wideo Sanah „ Nic dwa razy”.

„Facet powinien założyć rodzinę, posadzić drzewo i spłodzić syna, a kobieta poszukuje tego jedynego, który wyciągnie ją z emocjonalnego zagubienia. O tym śpiewa Sanah, najbardziej popularna ostatnio polska piosenkarka.” – przypominamy fragmenty artykułu Piotra Kaszczyszyna z tygodnika „Plus Minus”.

Sanah jest tą artystką, która w istotnej mierze wyśpiewuje wciąż jedną i tę samą historię, tylko w kolejnych odsłonach, gdzie sama opowieść zachowuje swój główny temat, a podmiot liryczny wydaje się ciągle tą samą zagubioną i nieszczęśliwą dziewczyną, która nie potrafi znaleźć spełnienia w miłości.

To, co intryguje (także biorąc pod uwagę miliony odsłuchań i wyświetleń) w tej muzycznej opowieści rozpisanej na dwa minialbumy i dwa pełne wydania, to ich ostentacyjny wręcz wydźwięk antyfeministyczny.

W kolejnych utworach Sanah – najprawdopodobniej niezamierzenie – staje w kontrze do trzech aksjomatów współczesnego mainstreamowego liberalnego feminizmu: kobiety Królowej Śniegu, kobiecej autonomii oraz chirurgicznej równości w ramach związku.

Pierwszy aksjomat liberalnego feminizmu: Królowa Śniegu

Kiedy zastanowić się głębiej, to owa Królowa Śniegu może się jawić jako produkt liberalnego feminizmu, który za cel postawił sobie osiągnięcie równości płci za pośrednictwem rywalizacji.

Od teraz kobiety będą niejako jak mężczyźni: zimne, wyrachowane, pozbawione emocjonalności, skupione na wspinaniu się po szczeblach zawodowej kariery, organizujące świat wokół siebie na zasadzie pełnej kontroli i perfekcjonizmu. Ten aksjomat liberalnego feminizmu zakłada, że kobiety założą spodnie i pokonają facetów na ich własnym polu walki.

Wizja kobiecości, jaka wyłania się z tekstów Sanah, stoi z tym w całkowitej sprzeczności. Podmiot liryczny nie tylko nie odcina się od własnych emocji, on jest w tych emocjach wręcz zagubiony, niezdolny do samodzielnego wyplątania się z tego gąszczu.

Bohaterka piosenek Sanah jest daleka od zdolności do kontrolowania otaczającego ją świata. Perfekcjonizm w budowaniu własnej osobowości? Nic z tego. Dobrze widać to choćby w utworze Łezki me, gdzie możemy usłyszeć takie linijki:

Sama nie wiem, co się stało

Reklama

Patrzę w lustro, siebie już nie widzę

(…)

Miły, ty nie pozwól, bym płakała

Swoją dłonią ty otrzyj łezki me, łezki me 

Słodkie takie łezki me, łezki me 

Słodkie takie

Czuję jakby ktoś mnie popsuł

Pewna byłam, że taką pokochasz

A wolisz oddać i zostać sam

Drugi aksjomat liberalnego feminizmu: życiowa autonomia

W ten sposób płynnie przechodzimy do drugiego aksjomatu – życiowej autonomii. Zgodnie z nim kobieta musi osadzić się egzystencjalnie jako indywidualna jednostka, która samodzielnie odpowiada za własne szczęście i spełnienie. Funkcjonuje więc niezależnie od mężczyzny, ma łatwość wyjścia ze związku, jeśli czuje, że jego kształt ogranicza jej możliwości samospełnienia.

Zasada autonomii stoi w istotnej mierze w opozycji do katolicko-konserwatywnej kategorii komplementarności płci, która zakłada, że dla pełnego szczęścia obu partnerów konieczna jest dojrzała relacja miłosna mężczyzny i kobiety.

Bohaterka piosenek Sanah idzie nawet dalej, niż zakłada zasada komplementarności. W swoim emocjonalnym zagubieniu poszukuje faceta przewodnika, który będzie ją w stanie z tego zagubienia wyprowadzić. Mężczyzna pełni tutaj funkcję emocjonalnej kotwicy, jest tym, kto osadza podmiot liryczny w świecie.

W kolejnych utworach tenże podmiot wciąż goni za tym wymarzonym facetem. Niestety, ciągle bezskutecznie, pogrążając się w konsekwencji w depresyjnym rozczarowaniu. Dobrze to widać choćby w kawałku Królowa dram:

Ja modliłam się długo

Tylko 

O jedno

By przy sobie kogoś mieć

Czemu dzisiaj tu tak pusto

Smutno

Ponuro

Czy nie tak coś ze mną jest?

Podobne zagubienie i brak poczucia własnej wartości znajdziemy w całej serii piosenek: Sama, Cząstka, No, sorry czy Oczy. Podmiot liryczny bez wejścia w związek z mężczyzną czuje pustkę i wybrakowanie.

Trzeci aksjomat liberalnego feminizmu: chirurgiczna równość

Trzeci z aksjomatów liberalnego feminizmu bardzo często korzysta z linijki. Podział obowiązków, gospodarowanie czasem, godzenie ze sobą indywidualnych ambicji – według liberalnego feminizmu mamy w związku dążyć do maksymalnego, wręcz chirurgicznego balansu. Naczelną zasadą jest równość na każdej płaszczyźnie damsko-męskich relacji. W twórczości Sanah znów jest odwrotnie.

To, czego pragnie podmiot liryczny jej utworów, to być otoczoną opieką, znaleźć chłopaka, który uratuje z emocjonalnego zagubienia. Niczym w popularnej w części środowisk konserwatywnych książce Dzikie serce Johna Eldridge’a, której autor stwierdza, że jednym z zadań mężczyzny jest uratowanie księżniczki i wzmocnienie jej wartości poprzez wejście w miłosną relację. Mocno widać to choćby w utworze Pora roku zła:

Oni szeptali o mnie

Kto taką letnią pannę by chciał

Oni szeptali o mnie

Że taki ciężko w życiu by miał

A tyś wyśpiewał mi 

Tyś wyśpiewał mi 

Chodź przytulę

Minie pora roku zła

Wyśpiewał mi 

Tyś wyśpiewał mi 

Daj swą dłoń a minie

Pora roku zła

Sanah to trad wife?

Spójny z treścią utworów pozostaje styl retro, jaki znajdziemy w istotnej części teledysków. Dużo tiulu, jeszcze więcej różu, bombastyczne suknie, buty na wysokich obcasach. Ten staromodny wizerunek odsyła nas nie tylko do wcześniej wspomnianych lat 30. ubiegłego wieku, ale również okresu o dwie dekady późniejszego, do świata amerykańskich przedmieść, skąd historyczne inspiracje czerpie – coraz popularniejszy także w Polsce – ruch instagramowych tradwives, tradycyjnych żon. Wizerunek kobiecości, jaki znajdziemy w piosenkach Sanah, koresponduje z proponowanym przez nie konserwatywnym stylem życia.

Sam ruch tradwives ma janusowe oblicze. Na plus można mu zapisać pewnego rodzaju ideową przekorę. Po latach dominacji w dyskursie publicznym narracji za wzór kobiecości stawiającej wspomnianą Królową Śniegu, teraz ruch tradycyjnych żon proponuje odchylenie wahadła w drugą stronę.

Zamiast promowania rzekomo bezalternatywnej wizji samospełnienia w życiu zawodowym i indywidualnej karierze, wskazuje się na życie domowe i wychowanie dzieci, ostentacyjnie podkreślając, że do szczęścia nie trzeba korporacyjnych stanowisk.

Jest też oczywiście duży minus – to tylko instagramowa poza, zabawa estetyką, bez zakorzenienia w historycznym konkrecie. A ten nie jest już taki przyjemny.

Aby przekonać się, jak naprawdę wyglądało życie kobiet na amerykańskich przedmieściach, jak mocno były one infantylizowane i redukowane do roli gospodyń i matek, wystarczy zajrzeć do klasyki starszego datą feminizmu, czyli książki Betty Friedan pt. Mistyka kobiecości lub obejrzeć kilka odcinków popularnego serialu Mad Men.

Liberalna fala feminizmu może być interpretowana właśnie jako do pewnego stopnia przesadzona odpowiedź na rzeczywistość amerykańskich przedmieść z lat 50. ubiegłego wieku.

Nie chodzi tutaj oczywiście o to, aby zapisać Sanah do ruchu tradwives. Warto jednak połączyć antyfeministyczny wydźwięk jej tekstów, który rymuje się również z wizerunkiem podmiotu lirycznego, jaki znajdziemy w teledyskach, aby zaproponować interpretację jej twórczości jako niezamierzonego stworzenia konserwatywnej retroutopii, rodzaj duchologicznego odtwarzania starego świata z przeszłości, gdzie relacjami miłosnymi rządzą wciąż stare, tradycyjne zasady. Muzyczny wehikuł czasu do uniwersum sprzed kolejnych fal feminizmu.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki 1% podatku przekazanemu nam przez Darczyńców Klubu Jagiellońskiego. Dziękujemy! Dołącz do nich, wpisując nasz numer KRS przy rozliczeniu podatku: 0000128315.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.