Macierewicz i Naimski zasłużyli na Order Orła Białego. Za KOR, Baltic Pipe i WOT
W skrócie
Twórcy Komitetu Obrony Robotników – Piotr Naimski, Antoni Macierewicz i Mirosław Chojecki – odznaczeni Orderem Orła Białego. Chociaż decyzja budzi, szczególnie gdy chodzi o byłego szefa MON, potężne kontrowersje, to należy ją ocenić jako dobry ruch ze strony prezydenta Andrzeja Dudy i Kapituły Orderu.
Macierewicz, Michnik i Kuroń znowu razem
„Gwarancją suwerenności Polski jest suwerenność narodów dzielących nas od Rosji i polityka godząca w suwerenność tych narodów jest antypolska. Nie ma granicy polsko-rosyjskiej, a każdy, kto ją buduje musi sobie uświadomić, że robi to za cenę uciemiężenia Ukraińców, Białorusinów i Litwinów. Dla Polski to program niesuwerenności, stałego, śmiertelnego niebezpieczeństwa, dla narodu rosyjskiego – program dyktatury deprawującej społeczeństwa” – czytamy w datowanej na 1977 rok, a brzmiącej od ponad pół roku bardzo aktualnie odezwie pt. Sprawa polska – sprawa rosyjska.
Dalsza część krótkiego tekstu mówi wiele nie tylko o konieczności wspierania niezawisłości Ukrainy, Białorusi i Litwy, ale też… konieczności współpracy z demokratycznymi Rosjanami.
„Wynika stąd program działania: walczyć z ksenofobią i szowinizmem we własnym narodzie, krzewić zrozumienie niepodległościowych aspiracji Ukraińców, Litwinów, Białorusinów. Krzewić zrozumienie, że z demokratami rosyjskimi łączy nas wspólnota celu w dążeniach demokratycznych i wolnościowych. Oto realistyczna droga do suwerenności Polski”.
Z dzisiejszej perspektywy wielu nieznających historii opozycji w PRL może zdziwić grono autorów tych słów. Jacek Kuroń, Antoni Macierewicz, Adam Michnik. Opublikowano je w podziemnym piśmie Głos, początkowo… współredagowanym wspólnie przez Michnika i Macierewicza.
Dziś, w symbolicznym roku 2022 roku, gdy Rosja znów bandycko zagraża niezależności wschodnich sąsiadów Polski, a scenę polityczną ponad podziałami znów łączy orientacja antyrosyjska i wsparcie dla obrońców ukraińskiej niepodległości, autorzy spotykają się symbolicznie ponownie – w gronie Kawalerów Orderu Orła Białego.
KOR igłą i nitką, nie nożyczkami
Mam małą satysfakcję. 20 lipca tego roku, gdy jak grom z jasnego nieba pojawiła się informacja o dymisji Piotra Naimskiego z funkcji pełnomocnika rządu do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej, napisałem twitta:
Abstrahując od bieżącego, zapewne trudnego kontekstu, to Piotr Naimski w tym roku powinien dostać raczej Order Orła Białego.
Panie Prezydencie @AndrzejDuda, Panie Ministrze @wkolarski, uprzejmie proszę rozważyć w odpowiednim czasie!
— Piotr Trudnowski (@pio_tru) July 20, 2022
Pomysł publicznego apelu do prezydenta Andrzeja Dudy o uhonorowanie Naimskiego w tym roku najwyższym odznaczeniem państwowym chodził mi zresztą po głowie od 24 lutego. Rzeczywistość przyspieszyła i zamiast planowanej formalnej petycji – po prostu upubliczniłem pomysł. Nie przypisuję sobie rzecz jasna najmniejszej sprawczości w tej sprawie, choć skądinąd wiem, że w Kancelarii Prezydenta pomysł został dostrzeżony. Nie spodziewałem się jednak, że do odznaczenia dojdzie, a szczególnie, że stanie się to w tym roku.
Piotr Naimski i Antoni Macierewicz powinni byli zostać uhonorowani Orderem Orła Białego już dawno. Tak jak bezdyskusyjnie zasługiwali na niego, pomimo potężnych politycznych kontrowersji co do całokształtu ich dorobku i działalności w III RP, wcześniej uhonorowani współtwórcy Komitetu Obrony Robotników – Adam Michnik i Jacek Kuroń.
W historii III RP opowieść o KOR-ze była zdominowana przez twórców i pogrobowców Unii Demokratycznej. Wiedza o tym, że nie byłoby Komitetu właśnie bez Naimskiego i Macierewicza, była wstydliwie ukrywanym albo bagatelizowanym („niby zakładali, ale szybko zaczęli się dystansować”) faktem. Zresztą strona „prawicowa” nie pozostawała dłużna – od pewnego momentu prowadzono równoległe, alternatywne obchody, wspomnienia i prace historiograficzne.
A tymczasem być może to, co w dziedzictwie KOR-u najbardziej wartościowe – to właśnie fakt, że spotkali się tam ludzie, którym w III RP było do siebie tak daleko. Odznaczenie dla Naimskiego, Macierewicza i Chojeckiego w obliczu wcześniejszego uznania dla Kuronia i Michnika powinno nam o tym dziedzictwie przypominać i stać się jego dobrym symbolem.
To zresztą mógłby być dobry krok w stronę polityki symboliczno-historycznej, którą w naszym środowisku od dawna postulujemy. Potrzebujemy „prowadzenia polityki historycznej nie nożyczkami, lecz igła i nitką. Nie wycinania i wyrzucania niepasujących nam fragmentów, ale zszywania polskiej historii XX wieku na tyle, na ile jest to możliwe” – pisał w 2018 r. redaktor naczelny naszego portalu, Piotr Kaszczyszyn.
Dywersyfikacja, Baltice Pipe, WOT
Odznaczenie Piotra Naimskiego w mojej opinii nie powinno budzić najmniejszych wątpliwości – zasłużył sobie na nie jak mało kto. I to zarówno w działalności opozycyjnej, jak i działalności państwowej w III RP.
Naimski od czasów rządu Jerzego Buzka wytrwale zabiegał o uniezależnienie Polski od rosyjskich źródeł energii. Poświęcił tej misji właściwie całe życie w demokratycznej Polsce, wychowując przy okazji rzesze państwowców już nie ze „styropianowym” rodowodem, ale kompetencjami i doświadczeniem urzędniczym i menedżerskim. Był też jednym z najgorętszych orędowników budowy w Polsce elektrowni atomowej – i to w „scenariuszu amerykańskim”. Nie jest zresztą przypadkiem, że w czasie tegorocznej wizyty Joe Bidena Naimski znalazł się w bezpośrednim otoczeniu Andrzeja Dudy, a z prezydentem USA i jego świtą rozmawiał osobiście.
Fakt, że w roku brutalnej rosyjskiej agresji jesteśmy infrastrukturalnie (od kwestii spornych wątpliwości co do umów na wypełnienie bałtyckiej rury i odpowiedzialności za ewentualne braki możemy abstrahować) gotowi na odcięcie od rosyjskiego gazu to jego osobista, niemal unikalna w historii III RP zasługa. To pomnik wytrwałej pracy państwowej i zorientowania na jeden cel.
Nie oznacza to oczywiście, że Naimski nie popełniał błędów, bezbłędnie współpracował z otoczeniem i zawsze, w każdej sprawie musiał mieć rację. Na dziś nie rozpatrujemy jednak jego kanonizacji, ale odznaczenie państwowe za służbę Rzeczypospolitej.
Gdy chodzi o dorobek Antoniego Macierewicza w III RP znaków zapytania jest oczywiście więcej. Sam miewam wątpliwości czy współzałożyciel KOR – abstrahuję od intencji, rozważam efekty – realnie otworzył, czy zablokował na lata rzetelną lustrację i pogrzebał szanse na dekomunizację. W słusznej sprawie rozwiązania Wojskowych Służb Informacyjnych podejrzewam, że popełnił wiele błędów. Nie podobało mi się, delikatnie rzecz ujmując, częstokroć otoczenie Macierewicza i język, jakim w debacie zdarza mu się niestety posługiwać.
Jeśli chodzi o jego sposób „wyjaśniania” katastrofy smoleńskiej, to, nie wchodząc w szczegóły, również jestem jej zdecydowanym krytykiem. W zakresie sposobu zarządzania Ministerstwem Obrony Narodowej – nie mając kompetencji do ich kompleksowej oceny ufam raczej głosom wyraziście krytycznym, które zresztą były dość bliskie prezydentowi Dudzie, odznaczającemu dziś Macierewicza.
Ale jednocześnie Macierewicz rozpoczął proces budowy Wojsk Obrony Terytorialnej – koncepcji wyśmiewanej, brutalnie atakowanej i dezawuowanej. Tymczasem WOT okazał się być bardzo potrzebny w rzeczywistości pandemii COVID-19, hybrydowego ataku Łukaszenki i Putina na polsko-białoruską granicę i wreszcie w czasach, gdy prawdziwa wojna toczy się za naszą granicą. I to dowód, że okaże się tym politykiem z korowsko-styropianowym rodowodem, który również pozostawi po sobie trwały, instytucjonalny pomnik już w wolnej Polsce.
To nie akt łaski in blanco
Nie umiem niestety wykluczyć, że są obszary, w których były szef MON równolegle pozostawił zgliszcza. Nie śledzę wszystkich formułowanych wobec Macierewicza zarzutów. Dopuszczam, że zarówno w pracach komisji smoleńskiej, jak i w zarządzaniu Ministerstwem Obrony Narodowej mogło dochodzić do nieprawidłowości.
Ale to nie jest argument przeciw odznaczeniu za pracę na rzecz wolnej Polski w PRL czy za służbę państwową w III RP. Order Orła Białego to nie jest specjalny immunitet, akt łaski in blanco ani inny glejt nietykalności. To uhonorowanie realnych, niekwestionowanych zasług.
Jeżeli istnieją lub zaistnieją realne przesłanki, że działania Macierewicza należy prawnie rozliczyć, to powinny zostać rozliczone. Przez prokuraturę, sądy, odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu. Być może nie stanie się to za tej, ale myślę, że z pewnością po ewentualnej zmianie władzy.
A dzisiejsze uhonorowanie nie ma tu nic do rzeczy, bo zwyczajnie mu się należy. Tak jak Naimskiemu i Kuroniowi, Michnikowi i Romaszewskim, Chrzanowskiemu i Modzelewskiemu, Gwiazdom i Geremkowi. Ojcowie niepodległości to w pierwszej kolejności ludzie z krwi i kości, ze wszystkimi ludzkimi blaskami i cieniami, a nie od razu spiżowe postacie. Na pomniki kiedyś trafią – albo i nie.
Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki 1% podatku przekazanemu nam przez Darczyńców Klubu Jagiellońskiego. Dziękujemy! Dołącz do nich, wpisując nasz numer KRS przy rozliczeniu podatku: 0000128315.
Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.