Dla każdego coś miłego, czyli przemówienie von der Leyen bez konkluzji
Wygłoszone przez Ursulę von der Leyen przemówienie dość szybko stało się głośne nie tylko w polskich mediach. Wprawdzie przewodnicząca mówiła o konsolidacji wspólnoty Unijnej, a pomoc Polski udzieloną Ukraińcom stawiała za wzór do naśladowania, jednak ani słowem nie wspomniała o kryzysie w sektorze rolnictwa czy Niemcach zamykających swoje fabryki jądrowe.
Tematem przewodnim przemówienia była trwająca wojna na Ukrainie. Ponieważ von der Leyen stoi na czele wspólnoty przede wszystkim gospodarczej, a nie militarnej, zaproponowała Prezydentowi Zełenskiemu dalszą pracę nad ułatwieniem dostępu Ukrainy do Jednolitego Rynku i wsparciem odbudowy ukraińskich szkół. Ukrainę wymieniono obok państw Bałkanów Zachodnich, Mołdawii i Gruzji, i wszystkie zostały zapewniona, że ich przyszłość leży w Unii. A na razie miałyby dołączyć do naszkicowanej przez Emmanuela Macrona Europejskiej Wspólnoty Politycznej —nowej formy „przedsionka Unii”.
Z mównicy von der Leyen przyznała również, że nauczką z tej wojny jest niesłuchania „tych, którzy znają Putina”. Są to słowa, które wywołały największe poruszenie i najczęściej się je cytuje – nie tylko w Polsce, ale i w Moldawii, Gruzji, krajach bałtyckich i Europy Środkowej.
Przewodnicząca KE wskazała państwa Bałtyckie jako wzór dla całej Unii w uniezależnianiu się od rosyjskich węglowodorów. Zwróciła uwagę na spadek udziału unijnego importu gazu z Rosji z 40% do 9%. Odpowiedzią na kryzys na rynku energii mają być podatki od nadzwyczajnych zysków firm energetycznych, a także nowy wskaźnik cen gazu i zmiana systemu wyznaczania ceny energii elektrycznej. Jako technologia przyszłości został wskazany wodór, który ma być produkowany z odnawialnej energii na masową skalę.
Wśród wyzwań, przed którymi stoi Unia, znalazły się plany zielonej i cyfrowej transformacji przy jednoczesnym wysokim poziomie długu publicznego. Reakcją ma być rewizja zasad fiskalnych, które mają pozostawić państwom członkowskim więcej elastyczności, ale nie odrzucą celu redukcji zadłużenia.
W kwestii uproszczenia zasad funkcjonowania małych i średnich przedsiębiorstw na pierwszy plan wysuwa się propozycja wspólnych zasad podatku CIT dla całej Unii – na razie brak jednak szczegółów, a jakikolwiek projekt w tej kwestii natknie się na stanowczy opór niektórych państw.
W odpowiedzi na brak kadry w wielu sektorach von der Leyen proponuje ułatwienie uznawania kompetencji przedstawicielom państw trzecich i przyciąganie wykwalifikowanej kadry spoza Unii. Ponadto, aby sprostać rosnącemu zapotrzebowaniu na surowce takie jak lit czy metale ziem rzadkich, szefowa Komisji chce ratyfikacji umów handlowych z Chile, Meksykiem i Nową Zelandią oraz postępów w negocjacjach z Australią i Indiami. Równolegle Unia planuje przejąć część zdominowanego przez Chiny rynku przetwarzania rud metali rzadkich.
Zwracając uwagę na wpływy obcych mocarstw w europejskiej debacie i badaniach, von der Leyen zapowiedziała pakiet dla Obrony Demokracji, ujawniający zagraniczne źródła finansowania ośrodków naukowych i think-tanków. Nie wskazując winnego zapowiedziała również opór wobec autokratycznych koni trojańskich, atakujących europejskie demokracje od środka. Ma to zapewnić upominanie się o niezależność sędziów i ochronę przed sprzeniewierzaniem unijnych pieniędzy dzięki mechanizmowi warunkowości.
Nie mogło zabraknąć odwołania do przeprowadzonej w tym roku Konferencji na temat Przyszłości Europy. Zgodnie z naszymi przewidywaniami jeszcze przed jej rozpoczęcia, ma posłużyć jako podstawa do zwołania Konwentu Europejskiego i zmian traktatowych. Von der Leyen nie podała szczegółów, jednak możemy się domyślać, że chodzi min. o zniesienie jednomyślności państw w kluczowych kwestiach.
Na koniec szefowa Komisji przedstawiła zgromadzonym Europosłom dwie Polki — Magdalenę i Agnieszkę, które na wieść o nadjeżdżających pociągach z uchodźcami rzuciły się organizować pomoc na warszawskim Dworcu Centralnym. Wskazała je jako wzór cnót, potrzebnych do sprostania europejskim wyzwaniom.
W przemówieniu zabrakło natomiast wizji miejsca Unii w świecie, który na naszych oczach tak szybko się zmienia. Próżno szukać w nim projektu relacji ze Stanami Zjednoczonymi, chociaż ich niezbędność w obronie Europy stała się przez ostatnie pół roku widoczna tak, jak nie była od dekad. Sprostanie konkurencji Chin ograniczone zostaje do lustrowania think-tanków i zdobywania rud potrzebnych do pozyskiwania odnawialnej energii oraz kontynuacja inwestycji w ubogich państwach. Jest to pewne rozczarowanie ze strony Komisji, która po wyborze miała ambicje zostania geopolitycznym graczem.
Znamienne, że w odezwie padły słowa o wspieraniu odbudowy ukraińskich szkół, a nie o bezprecedensowym przecież finansowaniu broni dla Ukrainy z unijnej kasy. W obliczu kryzysu energetycznego, jakiego nie pamiętają najstarsi europejscy górale, szefowej Komisji łatwiej przyszło roztaczanie świetlanej przyszłości technologii wodorowej, niż zajęcie stanowiska w kwestii wyłączania przez Niemcy działających elektrowni jądrowych z końcem roku. Nie zająknęła się też o rolnictwie, mimo dramatycznej sytuacji w tym kluczowym sektorze, który pozostaje pozycją numer jeden w unijnym budżecie.
Przemówienie Ursuli von der Leyen, dosyć skromne i ogólnikowe jak na skalę wyzwań przed którymi stoi Unia, świadczy o tym, że mocarstwowe plany Europy zostały przynajmniej w dużej części odłożone ad calendas Graecas. Nie dotyczy to jednak konsolidacji wewnętrznej, w której upatruje się panaceum na europejskie bolączki w wielu gabinetach w Brukseli, Paryżu, czy Berlinie. Warto byłoby mieć na te plany odpowiedź.