Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Historia dzieje się w Przemyślu, a nie w Warszawie. Ukryty potencjał Polski średnich miast

Historia dzieje się w Przemyślu, a nie w Warszawie. Ukryty potencjał Polski średnich miast Grafikę wykonała Julia Tworogowska.

Nie Warszawa, Kraków czy Wrocław, ale Radom, Stalowa Wola czy Ożarów Mazowiecki. Po 24 lutego opinia publiczna odkryła, że to nie na metropoliach, ale na miastach średniej wielkości opiera się główna część naszego potencjału zbrojeniowego, stanowiąc tym samym istotne zabezpieczenie na wypadek wojny. Do tej pory miasta niedostrzegane albo bagatelizowane teraz znalazły się w centrum zainteresowania. Jakie są zdolności produkcyjne fabryki w Kraśniku? Czy huta w Stalowej Woli może produkować więcej krabów? Jakie zdolności konstrukcyjne mają zakłady w Ożarowie Mazowieckim? O Polsce lokalnej na łamach Plusa Minusa pisze Bartosz Brzyski.

Dyplomacja w Jasionce

Kiedy w Jasionce pod Rzeszowem, tak jak dziesiątki innych oficjeli wcześniej i później, lądował prezydent Joe Biden, a Przemyśl wizytowały kolejne europejskie delegacje, stało się oczywiste, że ciężar polityki znajduje się daleko poza stolicą. Jasionka stała się istotnym miejscem dla kreowania polityki zagranicznej, a Przemyśl, przez który przejechało ponad milion uchodźców, ambasadorem polskiej gościnności.

Jeszcze kilka lat wcześniej w popularnym serialu „Wataha” przedstawiony jako siedlisko narodowców atakujących imigrantów z Ukrainy teraz stał się centrum polskiej akcji humanitarnej. Miejsca na obrzeżach polskiej świadomości stanęły na pierwszej linii frontu walki nie tylko z wojennym kryzysem, ale też z zakorzenionymi kompleksami, upominając się o poczucie lokalnej, ale i ogólnopolskiej wartości.

W tym 60-tysięcznym mieście znajduje się Huta Stalowa Wola, gdzie tworzone są nowoczesne haubice samobieżne Krab. A także Wydział Mechaniczno-Technologiczny Politechniki Rzeszowskiej i Muzeum COP.

W tym ostatnim, otwartym w lipcu 2022 roku, znajdziemy opowieść o największym przedwojennym planie modernizacyjnym Polski umiejscowionym na terenie rozciągającym się między Wisłą, Sanem a Karpatami. Stolicą nowego województwa skupiającego najważniejsze ośrodki miał zostać przepiękny zabytkowy Sandomierz. W założonym planie, którego realizację przerwała II wojna światowa, powstać miało ponad 100 zakładów zatrudniających ponad 110 tys. osób.

Dziś w pobliżu huty w Stalowej Woli znajdziemy wspaniałe modernistyczne kamienice wybudowane właśnie z myślą o napływie nowej kadry. Ostatecznie więc, chociaż naukowcy kształcili się na uczelniach Lwowa, Warszawy czy Krakowa, poligon doświadczalny dla implementacji swoich projektów badawczych znajdowali w kilkunastotysięcznych miastach – Dębicy, Mielcu czy Starachowicach. Ale aby tak się działo także dziś, Polska lokalna musi odzyskać zerwaną ciągłość.

Radomskie możliwości

Wyobrażenie o powodzeniu życia w wielkim mieście najmocniej zaczęło pękać już w czasie pandemii, kiedy z powodów zdrowotnych i ekonomicznych część osób została zmuszona do wyjazdu z metropolii w rodzinne strony. Okazało się, że Nassim Taleb miał rację z kruchością zoptymalizowanych do bólu i tym samym nieodpornych systemów. Dobrze pokazują to problemy chińskich megapolis, które do tej pory walczą z Covid-19, ale także nasze miasta były dużo trudniejsze w obronie przed rozprzestrzenianiem się wirusa niż mniejsze ośrodki, bo przede wszystkim dużo łatwiej importowały go z innych miast świata.

Z punktu widzenia zarządzania całym systemem i szukając źródła „antykruchości”, dużo bardziej elastyczne i oferujące większą wolność i bezpieczeństwo okazały się miejsca oddalone od największych ośrodków. Te same argumenty podnoszono już wcześniej pod ogólnym hasłem potrzeby adaptacji do zmian klimatu, a w obawie przed kryzysem energetycznym, wodnym czy zdrowotnym właśnie, dowodząc, że coraz trudniej będzie nam rozwiązywać problemy dotykające tak dużych skupisk ludności.

Na własnej skórze akademickie debaty można było sprawdzić przez dwa lata pandemii, która spowodowała, że część osób przestała codziennie pojawiać się w miejscu pracy, uświadamiając, jak dużo czasu w ciągu tygodnia traci się, stojąc w korku, przemieszczając się między kolejnymi rozproszonymi punktami na mapie miasta.

W takich momentach kluczowa była nawet nie wysokość pensji, ale jakość życia – metraż mieszkania, park obok, standard budynku, w którym nie słychać sąsiada, okoliczne sklepy i wreszcie komfort psychiczny, jaki zapewnia przestrzeń i sąsiedztwo rodziny czy znajomych. Niestety, w przeciwieństwie do małych i średnich miast, które z zasady można pokonać dość szybko, te duże nie są zaprojektowane w myśl „miasta 15-minutowego”, gdzie wszystko jest w pobliżu.

Radom, największe średnie miasto w Polsce, wielkością przypomina amerykańskie Salt Lake City, w którym to odbywały się zimowe igrzyska w 2002 r. Tak jak podobnej wielkości przemysłowe i mieszczące na swoim terenie popularne lotnisko 200-tysięczne Luton pod Londynem, tak i Radom może z powodzeniem pełnić istotną rolę na mapie Polski, m.in. z siedzibą producenta karabinów Grot – firmą Łucznik. Nasze miasta nie potrzebują już rosnąć, ale muszą być lepiej wykorzystywane, tworząc z poziomu makro zgrany system, tymczasem on często dziś przypomina walkę na wyniszczenie, na czym tracą wszyscy.

Duma Stalowej Woli, aspiracje Ożarowa

Niedawno otwarta wystawa w krakowskim Muzeum Narodowym pt. „Nowy początek. Modernizm w II RP” pokazuje, że w ówczesną wizję nowoczesności – polski modernizm, zaangażowany był cały kraj, tworząc nie tylko sztukę wysoką, ale też techniczne wynalazki, architekturę, tkaniny, aż po meble i przedmioty codziennego użytku. Kiedy zwiedzałem muzeum w Stalowej Woli, o wystawie obok dyskutowali trzej mężczyźni w koszulkach WB Group, jednego z największych koncernów sektora obronnego w Polsce z siedzibą w Ożarowie Mazowieckim. Być może oni, jak i inni inżynierowie pracujący w zakładach Polski lokalnej, która wytwarza na rynek globalny, poczują, że ktoś wreszcie opowiada o nich, znajdując miejsce dla ich aspiracji.

Polska lokalna nadal będzie obiektem żartów i szyderstw za betonowe rewitalizacje ryneczków i budy z kebabami, jeżeli nadal będziemy z niej drenować lokalną inteligencję, która powinna zmieniać te miejsca na lepsze. Chociaż może pandemia i wojna sprawią, że coraz chętniej inteligencja z dumą będzie wybierać Polskę lokalną.