POLexit, oszustwo Brukseli czy złote zasady rządów prawa? Nowa odsłona konfliktu z Brukselą w 13 punktach
W skrócie
Wywiad Jarosława Kaczyńskiego w tygodniku „Sieci” i szereg wypowiedzi ważnych polityków Prawa i Sprawiedliwości zapowiada daleko idące zaostrzenie się konfliktu pomiędzy polskim rządem a instytucjami europejskimi z Komisją na czele. Żeby go zrozumieć, trzeba wyjść poza spór obozów „suwerenistów” i „kosmopolitów”.
1. W Polsce dyskusja o Unii Europejskiej jest trudna, jeśli nie niemożliwa. Mamy dwa, mocno skonfliktowane obozy i ich sprzeczne narracje – suwerenistów („zła Unia czyha na Polskę/polski rząd”) i kosmopolitów („dobra UE i zły rząd, który chce nas z niej wyprowadzić”). Przebicie się z argumentami w tej wojnie graniczy z cudem. Albo się jest zdrajcą (obóz suwerenistów), albo obrońcą faszystów (obóz kosmopolitów).2. Poczynić trzeba zastrzeżenie, które dla części obozu suwerenistów będzie jednoznaczne z opowiedzeniem się po stronie kosmopolitów. Zbigniew Ziobro dokonał deformy wymiaru sprawiedliwości i można uznać, że Unia Europejska miała prawo krytycznie się do niej odnosić.
3. Ale spór o praworządność ma nie tylko wymiar merytoryczny, ale i polityczny – i to po obu stronach. Trudno jednak zarzucać politykom, tak polskim jak i unijnym, że zachowują się politycznie. To ich nie usprawiedliwia, ale pozwala złapać emocjonalny dystans i zachować proporcje.
4. Sejmowa większość PiS wisi na Solidarnej Polsce. PiS nawet gdyby chciało, to nie może cofnąć się z deformy, bo straci większość. Co więcej, twardy elektorat prawicy takiej dezercji nie zrozumie, a najtwardsza część suwerenistów powie, że PiS ugiął się przed dyktatem Brukseli. Oczekiwanie, że PiS się bardzo cofnie, jest naiwne – szczególnie, że tak naprawdę dla dużej części unijnych elit realne „cofnięcie” się oznaczać musiałoby odejście od wszystkich zmian dot. sądownictwa od 2015 roku.
5. Tak samo naiwne jest oczekiwanie, że cofnie się Bruksela. Od kiedy ma rozporządzenie praworządnościowe i Fundusz Odbudowy może bezkarnie rugać PiS, a nawet starać się go obalić. Byłoby dziwne, gdyby z tego nie skorzystała.
6. Dlaczego Bruksela chce obalić PiS? Powodów jest kilka. Pierwszy jest najbardziej banalny i doskonale znany: PiS to dla nich narodowo-konserwatywni faszyści, którzy nienawidzą LGBT. PiS to nie jest partia „białych ludzi”.
7. PiS uderza też w „sędziokrację”, co stanowi egzystencjalne zagrożenie dla części europejskich, często prawniczych lub blisko związanych z prawniczymi elit. Konfrontacja władzy wykonawczej odwołującej się do ludowej emocji i legitymizacji z merytokratyczną elitą sędziowską postrzega jako niebezpieczny precedens i działa w odruchu solidarnościowym.
8. Bruksela po Brexicie nie może też sobie pozwolić porażkę i upokorzenie. Inna sprawa, że właśnie takie stanowisko doprowadziło do Brexitu i wzmacnia dotąd zupełnie niszowe na polskiej prawicy nastroje polexitowe. Elity unijne mają jednak nadzieję, że powtórka z tamtego scenariusza jest niemożliwa. Wierzy, że w efekcie zaostrzenia konfliktu do władzy w Polsce wróci Donald Tusk. Są przekonani, nie bez racji, że polskie społeczeństwo jest zbyt proeuropejskie, by zaakceptowało na dłuższą metę kurs kolizyjny.
9. Wreszcie, rozgrywka z Polską i Węgrami to szansa na wprowadzenie warunkowości w budżecie. Potrzebują jej państwa Północy w Unii, ale… względem Południa. Problem w tym, że nie mogła jej tak ordynarnie wprowadzić przeciw krajom Południe, więc staliśmy się idealnym proxy war.
10. Jak pokazał między innymi Janis Warufakis w UE toczy się walka o kasę i władzę, gdzie jedni oszukują drugich, czyli… dość normalna polityka. Nie ma co się łudzić, że idzie tylko o złote zasady rule of law.
11. Unia Europejska nieustannie się zmienia. Zmieni się także pod wpływem wojny w Ukrainie. PiS nie ma żadnych szans, by na to wpływać, bo w optyce Brukseli nie jest „partią białych ludzi”. Ale co gorsza Polska jako kraj również ma ku temu umiarkowane szanse, bo nasz wpływ na UE także przed 2015 był znikomy.
12. W efekcie wojny sytuacja zmieniła się jednak na naszą korzyść na tyle, że po zmianie władzy byłaby szansa na jakieś nowe otwarcie i bardziej podmiotową rolę Polski i naszego regionu w zmianach kształtu Unii. Problem w tym, że na polskiej opozycji mało kto to rozumie. Mówiąc dosadnie: chcą wrócić do grzecznego siedzenia cicho z nadzieją, że nadal będą spadać okruchy z pańskiego stołu.
13. Problem w tym, że nie będą. Unia Europejska AD 2022 nie jest i nie będzie już Unią z roku 2004 ani nawet 2014. Żeby to zrozumieć, trzeba wyjść poza obóz suwerenistów i kosmopolitów, co próbowałem robić w dwóch dużych tekstach z ubiegłego roku przewidując wstrzymanie pieniędzy z Funduszu Odbudowy dla Polski i prognozując postępującą konsolidację Unii wokół państw Zachodu. Problem w tym, że o wyjście poza ten upraszczający rzeczywistość spór i zainteresowanie inną, bardziej zniuansowaną perspektywą – szalenie trudno.
Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.
Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.