Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Nie chcą Polaków w Brukseli? Polska najmniej eksponowanym krajem w gremiach unijnych

Nie chcą Polaków w Brukseli? Polska najmniej eksponowanym krajem w gremiach unijnych The European Commission (Brussels - Belgium)/flickr.com

Polacy są najsłabiej reprezentowaną narodowością w instytucjach unijnych. Jest ich stosunkowo najmniej na najwyższych stanowiskach – wynika z analizy na blogu Pawła Dobrowolskiego w oparciu o dane Komisji Europejskiej. Pomimo stosunkowo dużej liczby ludności Polski, nasi rodacy bardzo rzadko zajmują wyższe stanowiska w unijnej administracji.

Polska dołączyła do Unii Europejskiej prawie 20 lat temu i od tego czasu Polacy mogą się ubiegać o stanowiska urzędnicze w instytucjach UE. O ile Polacy stanowią ok. 8% obywateli Unii, to na najwyższym szczeblu zaszeregowania w unijnej biurokracji jest ich ok. 3%. Są również niedoreprezentowani na stopniach najniższych. Nieco więcej jest ich na szczeblach 9 i 10 z 16-stopniowej struktury zatrudnienia. Najprawdopodobniej są to osoby, które rozwijają swoją karierę od czasu akcesji i zdążyły awansować na stanowiska średniego szczebla.

O szerszym problemie niewystarczającej reprezentacji państw Europy Środkowej i Wschodniej pisało w styczniu 2021 roku „Politico” powołując się na raport „European Democracy Consulting”. Region ten stanowi ok. 20% populacji unijnej, jednak nawet w okresie 2016-2020 otrzymały jedynie 14% mianowań na najwyższe stanowiska. Najlepiej reprezentowana jest Europa zachodnia i południowa. Wydaje się to stać w sprzeczności z deklarowaną przez Europejski Urząd Doboru Kadr polityką różnorodności. Do podobnych wniosków doszedł w swojej analizie na łamach Instytutu Wolności Adrian Purzycki. W obecnej Komisji Polak stoi na czele zaledwie jednej z 34 niezwykle wpływowych Dyrekcji Generalnych – w tym przypadku jest to Maciej Popowski pełniący obowiązki Dyrektora Generalnego w DG NEAR, odpowiadającej za politykę sąsiedztwa i rozszerzenia. Na podobnych stanowiskach jest np. dwóch Cypryjczyków, a Francuzów i Niemców – po czterech.

Wydaje się, że na słabą reprezentację Polaków wpływają dwa główne czynniki. Po pierwsze, kariera w unijnych instytucjach obliczona jest na długie lata. O ile ktoś nie dołączył do europejskiej biurokracji niedługo po 2004 roku, to zapewne w dalszym ciągu zajmuje co najwyżej stanowisko średniego szczebla. Drugi czynnik to stosunkowo niska reprezentacja większych państw członkowskich w kadrze urzędniczej. Trudno się spodziewać, żeby niemal co piąty unijny urzędnik był Niemcem, jak mogłoby wynikać z parytetu ludności (chociaż trudno dopatrzeć się tej zależności na czele Dyrekcji Generalnych). Możliwe, że dochodzi do tego trudność polskich władz w lobbowaniu za poszczególnymi urzędnikami, uwarunkowana konfliktem pomiędzy naszym rządem a instytucjami europejskimi. Rządząca od 2016 roku Zjednoczona Prawica znajduje się również poza największymi ugrupowaniami, takimi jak Europejska Partia Ludowa czy Socjaliści i Demokraci.

Analizując skalę migracji zarobkowej Polaków po akcesji także trudno domniemywać, że Polacy nie chcą opuszczać kraju w celu zdobycia lukratywnego stanowiska. Dostęp do odpowiedniego wykształcenia nie jest dużą przeszkodą, ponieważ w Natolinie pod Warszawą ma swoją siedzibę jeden z dwóch kampusów College of Europe – kuźni unijnych kadr. Natomiast przy Szkole Głównej Handlowej funkcjonuje Akademia Kadr Europejskich.

Mimo stosunkowo słabej reprezentacji w unijnym korpusie urzędniczym Polacy sięgają nieraz po bardzo prestiżowe stanowiska. Pomijając nominacje polityczne takich osób jak Donald Tusk – były Przewodniczący Rady Europejskiej czy Jerzy Buzek – były przewodniczący Parlamentu Europejskiego (obaj PO, EPP), przykładem może być Wojciech Wiewiórkowski – Europejski Inspektor Ochrony Danych, stojący na straży ochrony danych osobowych przez instytucje unijne.

Pewne wskazówki odnośnie tego, jak walczyć o swoje interesy w Brukseli możemy wyciągnąć z doświadczeń w Parlamencie Europejskim, z których pochodzi najwięcej danych. Z analizy statystycznej w 2018 roku wynika, że Polacy mają największe szanse na kluczowe stanowiska i przegłosowanie korzystnych dla nich poprawek i przepisów wtedy, gdy współpracują z Niemcami. Chociaż kontekst polityczny nieco się zmienił od tamtego czasu, dla osiągania swoich celów w Unii wciąż kluczowa pozostaje umiejętność budowania koalicji i uzyskanie wsparcia ze strony najsilniejszych graczy.