Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Książka i wódka. Kultura rosyjska jako genetyczne źródło putinowskiego państwa

Książka i wódka. Kultura rosyjska jako genetyczne źródło putinowskiego państwa Autorka: Julia Tworogowska

Destrukcyjne i groźne tendencje istnieją w każdej kulturze narodowej. Jednakże zdecydowana większość intelektualistów podchodzi do nich krytycznie, dzięki czemu nie oddziałują one na społeczeństwo. Inaczej jest w Rosji, gdzie te najbardziej demoniczne aspekty są nie tylko krytykowane, lecz także pielęgnowane przez władzę. Nie ma się co dziwić. Wielkorosyjskim imperialistycznym politykom zależy na tym, aby mogli realizować własne plany i żeby podległy im naród nie przestawał ich popierać.

Rosyjska pogarda względem społeczeństwa

Noblistka z 2015 r. – białoruska reportażystka, Swietłana Aleksijewicz – jedną ze swoich książek zatytułowała Czasy secondhand. Koniec czerwonego człowieka. Wydawało się jej, że duch Związku Radzieckiego przestał straszyć. Niestety myliła się. W przedmowie do reportażu Wojna nie ma w sobie nic z kobiety, który opowiada o udziale kobiet w wojsku ZSRR w czasie II wojny światowej, przekonywała, że homo sovieticus przeistoczył się w swoją nową formę człowieka rosyjsko-radzieckiego, już nie wprost totalitarnego i oddanego komunizmowi, ale posiadającego wiele jego cech. Zrozumienie tej specyficznej formacji ducha umożliwi nam poznanie podstawowych mechanizmów rządzących putinowskim państwem.

W Rosji literatura jest wszystkim. Jak powiada anonimowy czołgista w Cynkowych chłopcach Aleksijiewcz, „książka i wódka… Dwie tajemnice Rosji”. Literatura odpowiada za tworzenie podstawowych idei, to w niej należy szukać wzorów do naśladowania. Jeden z klasyków socrealizmu, Nikołaj Ostrowski, autor powieści Jak hartowała się stal, która pełniła istotną pedagogicznie rolę w czasach komunizmu, przedstawia postać Pawki Korczagina, modelowego bolszewika i archetypicznego hominis sovietici. Dziarsko „tępi on jaśnie panów”, bojuje z Polakami i Ukraińcami. Charakteryzuje go ascetyzm, fanatyczne i całkowite oddanie partii i państwu, quasi-mesjanizm rozumiany jako walka o ludzkość oraz gotowość do cierpienia i każdego czynu, w tym pozbawienia życia „wrogów ludu” bez zawahania przy budowie „nowego, wspaniałego świata”.

Wiele z powyższych elementów obecnych jest w świadomości społecznej Rosjan i państwowej retoryce wojennej. Zmieniły się jedynie nazwy. Najbardziej niebezpieczną tendencją w kulturze rosyjskiej jest pogarda do osoby ludzkiej, nieprzypisywanie jej żadnych praw, godności czy autonomii. W sposób szczególny opisał to zagadnienie Andriej Płatonow w antyutopii Dół. W powieści bohaterowie prezentują coraz bardziej radykalne stanowiska dehumanizacyjne, Safronow nazywa innego człowieka „proletariacką materią”, Czyklin określa siebie samego jako „nic”. Dziewczynka Nastia zaś powiada: „Ja jestem nikt”, jej matka mówi o sobie „kanalia”.

Również Aleksander Sołżenicyn, opisując życie w łagrze, przedstawia agresywny stosunek władzy radzieckiej do ludzi. W wypowiedziach nadzorców obozu obecne są motywy odebrania więźniom człowieczeństwa, godności i porównywanie ich do kału. Jeden z rozmówców Aleksijewicz w Czasach secondhand powiada: „Nie ma człowieka… Tylko gówno!”. Wreszcie na gruncie filozofii Aleksander Dugin, współczesny ideolog euroazjanizmu (chyba najbardziej agresywnej formy imperializmu rosyjskiego, o którym mówił Paweł Rojek w wywiadzie), postuluje całkowite zniszczenie pojęcia jednostki ludzkiej, a także odebranie jej podmiotowego charakteru polityczno-społecznego. Głęboko zakorzenione wśród inteligencji rosyjskiej tendencje dehumanizacyjne nakierowują na myślenie o rzeczywistości w kategoriach totalitarnych.

Aleksijewicz słusznie zauważa, że „człowiek chce dzisiaj żyć zwyczajnie, bez wielkiej idei. Czegoś takiego nigdy w Rosji nie było, nie zna tego nawet rosyjska literatura”. Optyka zachodnia różni się diametralnie od niebezpiecznych elementów kultury rosyjskiej, której obca jest zachodnioeuropejska racjonalność, podmiotowe pojęcie człowieka i chrześcijański personalizm. Spojrzenie niebezpiecznych przedstawicieli rosyjskiej kultury określiłbym jako ideocentryczne, w którym najważniejsze są misja i państwowość z pełniącym rolę absolutu „carem” na czele.

Absolutne oddanie idei i wartościom w momentach próby nie jest niczym niepożądanym. Najczęściej jednak są to idee złe, nieludzkie wyrażające się np. w dążeniu do anihilacji innego narodu. Tym kierują się ludzie rosyjsko-radzieccy. W okresie komunistycznym zadaniem rosyjskiej idei była budowa, jedynie deklaratywnie, sprawiedliwego ładu, dziś napędza się ona pompatyczną retoryką rzekomej denazyfikacji i posłannictwa narodu rosyjskiego, który realizuje w boju tę misję.

Wojna jako realizacja dziejowego posłannictwa

Tendencje dehumanizacyjne w świecie rosyjskich idei szczególnie widoczne są w spojrzeniu na wojnę i retorykę. Pozwalają na zadawanie wrogowi cierpienia bez wyrzutów sumienia, traktowanie go bez żadnych praw oraz szafowaniem życiem własnych żołnierzy w boju. W końcu łatwiej jest wyeliminować uosobienie zła – faszystę, nazistę czy bezimienną człekokształtną istotę niż człowieka z krwi i kości.

Rejestrują to reportaże Aleksijewicz. Czytamy w nich słowa weterana wojennego w Afganistanie: „Nie dało się tam we wrogu widzieć człowieka. Wtedy nie zdołalibyśmy zabijać”. Jedna z jej rozmówczyń tak opowiadała o zgwałconych Niemkach i konających mężczyznach w czasie II wojny światowej: „Sama chciałam, żeby cierpieli… Oczywiście… Chciałam widzieć ich łzy… Nie umiałam od razu być dobra”. Inna bojowniczka radziecka opowiadała autorce, jakie czuła szczęście podczas strzelania niemieckim jeńcom w tył głowy, gdyż przez to wymierzała zasłużoną karę. Pragnienie sprawiedliwości jest czymś, co posiada ofiara, ale nie każdej zależy na zwielokrotnieniu zła, wybieraniu obiektów niewinnych i bezbronnych.

Bliskość wojny w kulturze rosyjskiej jest czymś naturalnym. Inwalida, weteran wojny, bohater Dołu powiada, że mężczyzna, który nie widział wojny, jest niczym idiota. Autorka Wojna nie ma w sobie nic z kobiety w przedmowie ukazuje powszechność obcowania z walką, zwłaszcza wielką wojną ojczyźnianą. W retoryce i świadomości rosyjskiej każda kolejna wojna toczona przez państwowo powtarza czarno-biały schemat II wojny światowej – wypleniania zła z powierzchni ziemskiej, w którym wróg ma charakter absolutny, natomiast sama walka posiada wzniosły sens. Współgra to z toposami literatury rosyjskiej. Pisarz epoki komunistycznej oraz laureat literackiego Nobla, Michał Szołochow, w utworze Los człowieka przedstawił dzieje Andrieja Sokołowa, który dostał się do obozu koncentracyjnego, następnie z niego uciekł i przebił się do obozu Armii Czerwonej. Po tym wydarzeniu wymęczony, być może będący na granicy śmierci, nie chciał odpoczywać ani się leczyć. Myśli skierował ku ponownemu sięgnięciu po broń i walce z III Rzeszą. On sam był nikim, misja i walka ZSRR były wszystkim. Wielkoimperialna retoryka „denazyfikacji” Putina nie wzięła się znikąd, ona jedynie wypełniła istniejącą i uformowaną przez kulturę rosyjską przestrzeń.

Społeczeństwu rosyjskiemu przy okazji każdej wojny towarzyszy mechanizm tworzenia dezinformacji i mitologii w celu pozbawienia społeczeństwa prawdy wojny przy jednoczesnej gloryfikacji złoczyńców. Aleksijewicz w Cynkowych chłopcach, reportażu opowiadającym o „Afgańcach”, radzieckich żołnierzach walczących w Afganistanie, zaobserwowała, że każde pokolenie Rosjan ma własną wojnę. Dziś ich kolejna generacja wojuje na Ukrainie. Wielu komentatorów przekonuje, że współczesna wojna przypomina wojnę ZSRR z lat 80. XX w., która ostatecznie zakończyła się porażką i przyczyniła się do upadku państwa komunistycznego. Życzeniowo chcieliby, aby identycznie stało się z putinowską Rosją. Niewątpliwie wiele cech jest wspólnych obu starciom, szczególnie ta najważniejsza – z okolic Kijowa, Charkowa i Donbasu Rosjanie również wracają masowo do ojczyzny w cynkowych trumnach.

Drugą jest dezinformacja, brak świadomości o realnej wojnie, martwych wojskowych w społeczeństwie rosyjskim i zakłamanie względem własnych wojskowych. W Afganistanie żołnierze również byli przekonani, że jadą dokonywać wyzwolenia i walczyć z bandytami. Zamiast tego spotkali się z narodem, który stawiał im opór. Dopiero z czasem, wraz z zwłokami wojskowych przyszła niechęć do interwencji afgańskiej.

Mechanizm dezinformacji społecznej towarzyszył w przypadku wojny w Afganistanie świadomości bezsensu własnej misji wśród radzieckich żołnierzy, która pojawiła się po rozeznaniu na miejscu i uświadomieniu sobie, że to Rosjanie pełnią rolę agresywnych Niemców w owej sytuacji. W ten sposób podstawowy mit tożsamości radzieckiej uległ dekonstrukcji. Jeden z „Afgańców” Aleksijewicz mówił: „Nie wiem, kim jestem: bohaterem czy durniem, którego trzeba wytykać palcem? A może zbrodniarzem? Już teraz się mówi, że to był błąd polityczny. Dzisiaj mówią cicho, jutro zaczną głośniej. A ja tam przelałem krew… swoją… Cudzą też… dawali nam ordery, których nie nosimy… Jeszcze będziemy je zwracać… Ordery, które uczciwie zdobyliśmy na nieuczciwej wojnie”. Tym emocjom z czasem zaczęło towarzyszyć poczucie bycie oszukanym i osamotnionym – ordery miały zaspokoić potrzeby i uspokoić sumienia weteranów. Oczywiście nie było to możliwe. „Afgańcy” popełniali samobójstwa lub zapijali traumę i cierpienie w bazach wojskowych oraz w domach, po powrocie zatracali własne człowieczeństwo. Zło imperializmu wracało jednak w postaci wyrzutów sumienia. Nie da się go zapomnieć lub utopić w alkoholu.

 Miłość do „Z” nadal będzie trwać

Przeczytawszy reportaże Aleksijiewicz, doszedłem do wniosku, że opisani przez nią rosyjscy weterani przeżywali dwie wojny – tę prawdziwą, emocjonalną, o której nie chcą mówić, gdyż powala ona na kolana, oraz drugą, zmitologizowaną. Ta ostatnia zrodziła się z propagandy oraz martyrologii ZSRR i współczesnej Rosji. Opowiada o heroicznym wysiłku społeczeństwa radzieckiego, walce ze słusznym wrogiem. Taka wojna jest sprawiedliwa. Wspomina się ją w rodzinnym gronie z radością na twarzy i herbatką w ręku. Jednak nie ma ona najważniejszej dla każdej opowieści cechy – nie mówi nic prawdziwego, odwołującego się do cierpienia pokrzywdzonych przez wojnę, gdyż to nie byłoby w stanie mobilizować społeczeństwa do „wielkiego czynu”.

Znamiennym jest, że osoby wypowiadające się w Cynkowych chłopcach z czasem pozwały autorkę reportażu do sądu. Matki „Afgańców” deklarujące wcześniej nienawiść do Związku Radzieckiego za to, że posłał ich synów na śmierć, zaczęły odwoływać własne słowa, gloryfikowały działania ZSRR w Afganistanie. „Prawda jest zbyt straszna, prawdy nie będzie” – ogłaszał Aleksijewicz, jeden z radzieckich oficerów tamtego okresu. Potrzeba chwalebnej mitologii i fałsz okazały się silniejsze niż brutalna prawda o rzeczywistości. Niezmienna mentalność rosyjskiego społeczeństwa sprawia, że w takiej samej optyce patrzy ono na wojnę na Ukrainie.

Najlepiej istniejące pojęcia oraz tendencje w kulturze i społeczeństwie rosyjskim zrozumiał „nowy Stalin” – Władimir Putin, który stworzył własną ideologię władzy. Odwoływał się sprawnie do figur i archetypów silnie zakorzenionych w przeszłości własnego kraju. Dzięki temu uchodzi mu płazem zbrodnicza polityka, może budować autorytarne, wręcz totalitarne, państwo we względnym spokoju.

Nie każdy Rosjanin jest człowiekiem rosyjsko-radzieckim. Nie ma sensu generalizować. Obcy tej formacji są dziś są tacy pisarze, jak Siergiej Lebiediew, Wiktor Pielewin, a w pierwszej połowie XX w. emigracyjny pisarz Iwan Bunin. Jednakże popierający Putina i wojnę na Ukrainie odznaczają się wieloma przywarami hominis sovietici. Ta formacja kulturowa jest jednoznacznie odmienna od światopoglądu i imaginarium zachodnio-europejskiego. Polacy trafnie od wieków rozpoznają wiele zagrożeń wynikających z typowo rosyjskich fenomenów. Inaczej sprawa wygląda w Niemczech i we Francji. Ten poważny błąd wynikający z nieznajomości rosyjskiej duszy to jedna z przyczyn podejmowania żałosnego i uwłaczającego dialogu z Putinem.

Sami przedstawiciele rosyjskiej kultury wiedzą o własnej odmienności. Zachar Prilepin w książce Niektórzy nie pójdą do piekła z lubością opisuje, a jednocześnie naśmiewa się z tego, jak zachodnie społeczeństwa hołubią go jako pisarza pomimo jego otwartej niechęci do nich. Europejczycy go nie rozumieją, nie traktują poważnie jego imperialnej retoryki i wątków ksenofobicznych, na festiwalach kulturalnych po 2014 r. uznają go za bardzo dobrego twórcę. Tak samo serdecznie jak Ukraińców. Jest to zadziwiające w obliczu uczestnictwa Prilepina na froncie podczas wojny na Donbasie. Rosyjscy pisarze i politycy potrafią sprawnie wykorzystać naiwność europejską oraz dobierać do niej własną retorykę i działania, aby rozsiewać propagandę i idee, które przynoszą konsekwencje. Szczególnie tyczy się to dyplomacji i gospodarowania zasobami naturalnymi. Putin wie, że do niego należy cała tablica Mendelejewa. Tyczy się to także kultury.

W 2022 r. wspominany przeze mnie Dół Płatonowa jest bardzo aktualną i kształcąca lekturą. Fabuła dzieła koncentruje się wokół wykopywania fundamentów ogólnoproletariackiego domu. Praca ta ma charakter eschatologiczny, tworzy podstawę sprawiedliwego świata. Jednak jest ponad siły pracujących, wraz z poszerzaniem się wykopu upływa z nich życie. Część umiera, przez co wykop, zamiast stać się zaczątkiem nowego, lepszego świata, okazuje piekłem i masowym grobem. Sądzę, że analogia treści książki z działaniami Putina i Rosjan na Ukrainie narzuca się sama – „wielka i zbawcza” denazyfikacja zmienia kolejne pokolenie Rosjan w cynkowych chłopców. Co straszniejsze, dzieje się to przy poparciu ichniejszego społeczeństwa.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.