Od post-radzieckiego Dzikiego Wschodu do podmiotowego państwa. Ukraina w książkach Serhija Żadana
W skrócie
Jeśli chcemy zrozumieć Ukraińców, musimy poznać swoiste dla nich kategorie myślenia i ich doświadczenie. Tamtejsza rzeczywistość różni się od polskiej, chociażby pod względem rozwarstwienia ekonomicznego i braku realnej podmiotowości. Najlepszym sposobem, aby to zrobić, będzie zapoznanie się z Serhijem Żadanem, jednym z najważniejszych współczesnych ukraińskich pisarzy. Jego kategoriami myślą jego rodacy, a opisywane przez niego doświadczenia nihilizmu, braku społecznych aspiracji, a w ostatnim czasie wojny i jej wpływie na życie oraz narodową mentalność są dla nich typowe.
Marazm i beznadzieja jako podstawa budowania nowej tożsamości
Serhij Żadan jest poetą i pisarzem charkowskim, a jego twórczość w znacznej mierze opowiada o wschodniej Ukrainie. Jednocześnie nie jest to literatura jednolita, dojrzewa wraz z autorem. Z czasem skupia się na coraz istotniejszych społecznych, ale i abstrakcyjnych tematach. Wczesny Żadan to wyznawca pacyfistycznej filozofii „pochuizmu”, którą wyłożył w powieści Depeche Mode z 2004 r. – ma on wszystko „po ch*ju”, wycofuje się z wpływu na rzeczywistość, ponieważ nie widzi jakichkolwiek szans na zmianę na lepsze. Nie da się zaprzeczyć, że współgra to z realiami Ukrainy po 1991 r. Jej obraz pisarz koloruje buroszarymi barwami. Miesza sacrum i profanum.
Ukraina młodego Żadana jest krajem anarchicznym. Nie w rozumieniu społecznych tarć z powodu totalnej niesprawności administracji, zaniku władzy i państwa. Czytając powieści Woroszyłowgrad czy Depeche Mode, miałem poczucie, że stykam się z Dzikim Wschodem, przed oczami stawał mi kraj jak z westernu – kraina rzezimieszków. Taka Ukraina to państwo marazmu i wewnętrznych sprzeczności, pejzażu równocześnie industrialnego i rolniczego. Kraina wielkich przestrzeni na krańcu Europy, gdzie „zaczyna się bezkresna pustka, bez treści, formy i podtekstu, w której nawet nie ma się czego złapać”.
Istnieją tam jeszcze resztki postradzieckiej partii komunistycznej. Co prawda, zdjęto ze ścian portrety Lenina i zastąpiono je krzyżami, ale nikt nie zamalował pozostałych po obrazach konturów. Duch ZSRR unosi się w powietrzu. Rządzą politycy, łagodnie mówiąc, niskiej jakości, tajne służby, bandyci i oligarchowie, dla których akcje charytatywne to sposób na przykrycie swojej niecnej działalności. Powszechna jest przemoc. W państwie nad Dnieprem żyją m.in. ideowi komuniści handlujący pod dworcem przemyconą wódką z Rosji, muzułmanie-niewierzący i Żydzi-antysemici. Największym marzeniem jest emigracja albo do wielkich miast, szczególnie do Kijowa, albo za granicę, zwłaszcza do USA.
Ukraina przełomu wieków cechuje się pustką, rozdarciem między komunistyczną przeszłością, do której część Ukraińców nadal wzdycha z nostalgią, określoną przez Żadana jako „wrogi narodowi reżim”, a kapitalizmem wraz z jego nowościami i globalizacją. Autor Depeche Mode nie gryzie się w język, kiedy opisuje swoją ojczyznę w takich słowach: „[…] W Sajuzie były dwie rzeczy, z których można było być dumnym – mistrzostwa w piłce nożnej i broń jądrowa: wątpliwe, czy tych, którzy pozbawili naród takich atrakcji, czeka spokojna, beztroska starość – nic tak nie rozwala karmy, jak chujowa polityka wewnętrzna, to na pewno”. Mimo wszystko nie jest to kraj bez miłości. A ją Żadan ceni ponad wszystko i to ona jest jednym z głównych tematów jego poezji. Tylko ona ma absolutne znaczenie.
Na każde pytanie młody Żadan odpowiadał: „Po co?”, i to z dużą wulgarnością. Jego bohaterowie żyją od wypłaty do wypłaty. Kobiety z braku perspektyw imają się prostytucji. Ambicją jednego z bohaterów powieści Woroszyłowgrad jest posiadanie własnej stacji paliw. Postacie próbują równocześnie używek, szczególnie alkoholu i marihuany. Świat po zaaplikowaniu do gardła wódki jest znacznie łatwiejszy do strawienia. Ludzie nie mają żadnych aspiracji społecznych i politycznych, tak samo jak sam autor Internatu.
Takie zachowania są typowe dla młodych na całym świecie. Pod tym względem utwory Żadana są uniwersalne – opisują dojrzewanie młodzieży, która odrzuca przeszłość, w tym wypadku radziecką, w końcu wszędzie młodzi chcą się bawić. Z drugiej strony jest to obraz typowo ukraiński. Nie na całym świecie pomysłem na zarobek jest przemyt rosyjskiej wódki przez granicę albo kradzież popiersia Mołotowa z poradzieckiego zakładu pracy. Takie działania u Żadana dają jakąkolwiek realną nadzieję – finansową. W takich też warunkach zaczynała kształtować się współczesna tożsamość społeczna za naszą południowo-wschodnią granicą.
Naród nie tworzy się w szczęśliwych czasach
Ukraińcy, tak jak i Żadan, dojrzewali do swoich aspiracji. Nie chcieli już żyć w takim kraju. Autor Internatu nie poświęcił żadnego swojego dzieła stricte dążeniom modernizacyjnym Ukraińców, jednakże duch podmiotowego myślenia i chęć reform jest pośrednio obecny w jego twórczości. Ten swoisty western, jakim jest powieść Woroszyłowgrad z 2010 r., dobrze między wierszami przedstawia modernizacyjny typ myślenia społeczeństwa ukraińskiego.
Cechą charakterystyczną utworu jest zanik państwa w tym rejonie i brak możliwości odwołania się do instytucji państwowych w porachunkach między lokalną społecznością a przestępcami. Podczas lektury nie dostrzeżemy też instytucji społeczeństwa obywatelskiego wśród bohaterów powieści. Być może taki był zamysł autora, który stworzył przede wszystkim powieść w stylu łotrzykowskim. Ale, co należy zauważyć, jeden z bohaterów w sposób dosadny artykułuje myśli w duchu aktywizmu społecznego i nie przypadkiem powiada: „I co się stało z naszymi marzeniami? Kto odebrał nam bilety do nieba? Dlaczego zagnali nas w te zaułki, pytam?! […] Dla mnie to kwestia zasad. Chcę wznowić przewozy lotnicze w tym mieście, gdzie wszyscy okazali się słabiakami i zasrańcami i pozwolili różnym palantom sobie pomiatać”.
Uważam, że Żadan na początku swojej kariery nie napisałby takich słów, nie tylko dlatego, że można było uznać go za sympatyzującego z anarchizmem, lecz także dlatego, że jego naród musiał dojrzeć i się zmienić, aby było możliwe napisanie tych zdań. Mieszkańcy Lwowa, Kijowa i Charkowa zapragnęli mieć własne, sprawne państwo. Chcieli żyć w ramach społeczeństwa obywatelskiego wbrew szarej rzeczywistości. Zaczęli otwarcie artykułować swoje marzenia. Ta zmiana jest też obecna w twórczości Żadana, nawet jeśli nie pisze o niej wprost. Sami Ukraińcy przy okazji odrzucili przeszłość komunistyczną i doświadczenie otaczającego ich badziewia. Emanacją tego była myślenia była rewolucja godności w 2014 r. i wydarzenia na kijowskim Majdanie.
Niestety proces upodmiatawiania społeczeństwa ukraińskiego przerwała wojna Rosji i Ukrainy w 2014 r. Trwający konflikt stanowi jej przedłużenie. Tej wojnie Żadan poświęcił powieść Internat, będący moim zdaniem arcydziełem literatury ukraińskiej. Podobnie jak w przypadku pozostałych utworów pisarza tekst ten ma aspiracje uniwersalne.
Żadan chce pokazać wojnę jako taką, nie używa słów „Ukraina”, „Rosja”, „Donbas”, żeby ją opisać. Zamiast tego mówi „nasi”, „wasi”, „miasto”, „państwowa granica”, pragnie oddać doświadczenie horroru ludności cywilnej podczas wojny. Pokazuje to już sam tytuł – wojna jest jak internat, a więc „nic nie ukryjesz, wszystko jest na wierzchu”. Ludzie pozbawieni są prywatności, spotykani nieznajomi zmieniają się co chwilę, ich miejsce zajmują kolejni, nie pozostawiają po sobie śladu.
Jednakże kontekst lokalny zostaje i tu również zarysowany. Nie na każdej wojnie śmierć można ponieść z powodu różnego akcentowania słów, a właśnie dzięki temu najłatwiej odróżnić Ukraińców i Rosjan, nawet jeśli posługują się językiem rosyjskim. Wyjątkowość wojny ukraińsko-rosyjskiej wynika z miejsca, gdzie się ona toczy. Przeciwne strony wyglądają tak samo, pochodzą z tych samych miejsc. Rabują wszyscy, zaś mieszkańcy wschodniej Ukrainy muszą się zdecydować o swojej tożsamości. W czasie walk Ukraińców z Rosjanami nie da się już być po prostu „tutejszym”.
Głównym bohaterem Internatu jest nauczyciel języka ukraińskiego, Pasza. Nie jest w stanie walczyć ze względu na swoją niepełnosprawność, zresztą nie ma aspiracji militarnych. Przez pracę tego bohatera Żadan pokazuje problem językowy we wschodniej Ukrainie i jej wewnętrzne pęknięcie. Pasza uczy ukraińskiego, podczas lekcji mówi do swoich uczniów w tym języku, jednak, gdy chce być zrozumianym, używa rosyjskiego. Nie ma poczucia misji, raczej beznadziei. Wie, że jego zawód nie daje realnych szans na zmianę. Gdy nadejdzie czas próby, jego uczniowie niezależnie od niego wybiorą język i tożsamość, z którą chcą się identyfikować.
Ukraina jest miejscem specyficznym, gdzie język oficjalny i państwowy może być językiem obcym dla jego pełnoprawnych obywateli. W jednej ze scen Internatu Pasza rozpoznaje swojego dawnego ucznia, który opowiedział się po stronie separatystów, podczas kontroli widzi jego uśmieszek pod nosem – chłopak wie, że w tym momencie jest panem życia i śmierci, ostatecznie nie wydaje go swoim towarzyszom broni. Nauczyciel miał szczęście, którego nie miało wielu jego rodaków.
Wbrew pesymizmowi pisarza takie wydarzenia były w rzeczywistości jednostkowe. Wraz z kolejnymi rosyjskimi bombardowaniami i aktami agresji rosyjskojęzyczni Ukraińcy zdecydowali się opowiedzieć za swoim rodzinnym krajem. W ostateczności nie chcą być jedną wspólnotą z narodem, z którym mogą się porozumieć bezproblemowo, ale który pragnął zakończyć ich życie.
Cierpienia ludności ukraińskiej wynikają z braku stałości i agresji napastników. Cywile schronieni na dworcu kolejowym boją się o własne życie, barykadują się. Wojska wymieniają się na pozycjach co chwilę, front nie ma mocy, aby się ustabilizować. Dla cywili najprostsze czynności stają się czymś na kształt wspinaczki na Mount Everest. Słusznie pisze Żadan w wierszu Nosorożec, że „strasznie patrzeć, jak tworzy się historia”.
Głównym motywem Internatu jest podróż Paszy po swojego siostrzeńca Saszę do tytułowego internatu. Zwykła czynność przeradza się w drogę przez mękę i kilkudniową wyprawę, podczas której igra się ze śmiercią. Weterynarze są zmuszeni leczyć ludzi, a ludzie sypiają za dnia, bo w nocy jest na to zbyt strasznie. Wojna to przede wszystkim cierpienia cywili. Żadan pozbawia wojnę wszelkiej wzniosłości – chwalebny nie może być czas, gdy człowiek potyka się o rozkładające się zwłoki. W kieszeniach trupów czasem dzwonią telefony. O martwych nikt nie martwi się poza tymi, którzy jeszcze nie wiedzą o ich śmierci.
Doświadczenie wojny ukraińsko-rosyjskiej z 2014 r. jest także dla Ukraińców doświadczeniem osamotnienia. Na koniec Internatu Żadan przedstawia rozmowę Paszy z dziennikarzem Peterem. Główny bohater wprost mu mówi, że cudzoziemiec nie jest w stanie go zrozumieć. Nie pojmie również języka ukraińskiego. Dla niego to zwykła ciekawostka, dlatego też Pasza ma dziennikarza za „palanta”.
Podobnie wojna w 2014 r. dla zagranicznych dziennikarzy była tylko materiałem prasowym, zjawiskiem do opisania. Po jej zakończeniu wyjechali, Ukraińcy zostali ze swoimi problemami. Medialny szum wokół ich państwa ucichł, a realna pomoc działa się poza rzeczywistością medialną i powszechną świadomością Zachodu. To zahartowało Ukraińców. Wiedzieli, że w przypadku kolejnej agresji rosyjskiej będą musieli liczyć w pierwszej kolejności na samych siebie.
Niepodległość tożsamości musi być efektem świadomej i ciężkiej pracy
Proza Żadana kapitalnie rejestruje ukraińskie doświadczenia. On sam nie opuścił Charkowa w momencie próby. Dziś autor Internatu jest jednym z kluczowych przedstawicieli kultury i działaczem społecznym. Apeluje o pomoc oblężonemu miastu i krwawiącej Ukrainie. Przekuwa swoją popularność w szerzenie wiedzy i wiadomości o Ukrainie. Po młodzieńczym buntowniku-pochuiście nie ma już śladu. Tak też jest z Ukraińcami. Nie decydują się na samotną egzystencję. Odrzucili marazm i beznadzieję, a otaczająca rzeczywistość dobrze przygotowała ich na kryzysy i zło.
Mieszkańcy Kijowa, Charkowa czy Mariupola mieli świadomość tego, że w momencie próby przede wszystkim będą musieli liczyć na samych siebie, a solidarność wewnętrzna stanie się ich najistotniejszą bronią obok ewentualnej pomocy zagranicznej. Jak przekonuje Żadan w Woroszyłowgradzie, „wszystko jest bardzo proste: trzymać się razem, bronić się przed obcymi, chronić swój teren, swoje kobiety i domy. I wszystko będzie dobrze. A nawet jeśli nie będzie dobrze, to będzie sprawiedliwie”. Wspólne życie i wspólna śmierć połączyły państwo ze stolicą w Kijowie i społeczeństwo. Ukraińcy wiedzieli, że będą zmuszeni działać ogólnospołecznie, narodowo. Szarość życia i problemy społeczne ich zahartowały. Dziś to procentuje.
W Mezopotamii Żadan stwierdza, że Ukraińcy zawsze będą wracać do swojego kraju, niezależnie gdzie dziś przebywają. Będzie tak i tym razem, wrócą oni do swoich miasta, tak jak się reemigruje w rodzinne strony. Tylko w nich czujemy się w pełni dobrze, całkowicie sobą. Znamy każdy kąt i zakamarek. Odbudują oni swoje państwo. Dziś wiedzą czego pragną, a czego nie – nie chcą postkolonialnego państwa w stylu rosyjskim, z jej despocją, rozwarstwieniem, oligarchami i panoszącymi się bandytami. Pragną być podmiotowi. Co prawda, nadal artykułują myśli w dwóch różnych językach. Taki ich urok. Jednakże myślą na jedną modłę – ukraińskiej racji stanu. Ostatecznie nie jest ważne w jakim języku się mówi, ale co się głosi, myśli oraz czyni.
Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.
Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.