Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Bruksela uderzy mocno po kieszeni Putina. Eksport ropy do UE to 10% budżetu Rosji

Po czterech miesiącach od wybuchu wojny Unia Europejska w końcu zawarła porozumienie w sprawie embarga na rosyjską ropę. Szczególnie napięty był ostatni miesiąc, a to wszystko z powodu weta Węgier. Udało się je przełamać dzięki ustępstwom i ograniczeniu sankcji na ropę transportowaną drogą morską. Tym samym stworzono wyjątek, który już teraz jest widoczny w cenach paliw w Budapeszcie i w innych stolicach UE.

Sankcje trudniejsze do osiągnięcia, niż zakładała Europa

Bruksela przez ostatni miesiąc bezskutecznie forsowała propozycje sankcji na ropę. Pierwotny pomysł zakładał wprowadzenie do końca 2021 r. embargo na ropę dostarczaną zarówno rurociągami (ok. ⅓ wszystkich dostaw), jak i drogą morską za pomocą tankowców. Kraje pozbawione możliwości sprowadzania surowca tą drugą ścieżką zażądały długich okresów przejściowych. Węgry, Słowację i Czechy, których uzależnienie od rosyjskiej ropy wynosi ok. 70% całości importu, argumentowały, że w ich wypadku trudno zapewnić dostawy innymi drogami lub z innego źródła.

Jako głównego hamulcowego unijnych sankcji bardzo długo obwiniano Niemcy. O ile jednak stanowisko Niemiec (podobnie jak wielu innych państw UE) wobec sankcji na ropę było jedynie zachowawcze, o tyle węgierskie było jednoznacznie negatywne. Już na początku marca węgierski minister spraw zagranicznych, Peter Szijjarto, otwartymi słowy deklarował, że Węgry nie wesprą żadnej decyzji UE, która uderzy w ich bezpieczeństwo energetyczne. W tym samym czasie Robert Habeck jeździł po świecie i szukał alternatywnych dostawców zarówno gazu LNG, jak i ropy. Przyjechał również do Polski, gdzie od minister Anny Moskwy otrzymał zapewnienie wsparcia dostaw ropy z pomocą gdańskiego naftoportu.

Pod koniec maja na specjalnym szczycie Rady Europejskiej poświęconym formom dalszej pomocy Ukrainie mało wskazywało, że uda się przełamać impas. Węgry jechały z jasną deklaracją, że wesprą decyzję o sankcji wyłącznie wtedy, gdy otrzymają długi okres przejściowy i wysoką pomoc finansową. Węgierski minister spraw zagranicznych przekazał, że przyjęcie embarga oznaczałoby dla Węgier konieczność wydania 500-550 mln euro na zakłady przetwórstwa ropy oraz kolejnych 200 mln na zwiększenie przepustowości rurociągu z Chorwacji na Węgry. Na to jednak od początku nie było zgody wśród unijnych urzędników. Prezydencja francuska wraz z Komisją Europejską zaproponowała jednak, by sankcjami objąć ropę dostarczaną drogą morską, co powinno zostać przyjęte przez Węgry, które rosyjską ropę dostarczają rurociągiem.

Tak się też stało. Z sankcji została wyłączona południowo-zachodnia część Ropociągu Przyjaźń. Polska i Niemcy już wcześniej zadeklarowały, że niezależnie od losu embarga naftowego porzucą dostawy z Rosji do końca roku. Stworzono więc wyjątek dla Węgier, żeby rosyjska ropa wciąż mogła płynąć południową częścią ropociągu Przyjaźń do Budapesztu, Pragi i Bratysławy. Ta część ropociągu dostarcza ok. 10-11 proc. ropy, stąd embargo na ropę zostanie nałożone na 90% sprowadzanej do Europy ropy. Embargo na zostać nałożone do końca roku.

Tym samym jest to drugie (po węglowym) embargo energetyczne UE. Szósty pakiet sankcji obejmuje także inne środki, jak odłączenie od systemu SWIFT największego rosyjskiego banku Sbierbank, zakaz nadawania dla trzech kolejnych rosyjskich nadawców państwowych oraz poszerzenie grona osób objętych sankcjami.

Kolos na glinianych nogach boi się sankcji

Nieprzypadkowo unijne wysiłki skoncentrowały się wokół embarga na ropę, a nie wokół gazu. Przede wszystkim państwa UE są dużo mniej zależne od rosyjskich dostaw ropy niż od importu błękitnego paliwa, mają dużo lepiej rozbudowaną infrastrukturę, a rynek naftowy jest dużo bardziej zliberalizowany i łatwiej znaleźć na nim dostawcę niż na rynku gazowym. Nie bez znaczenia jest również to, że embargo na ropę będzie skuteczniejsze –  wbrew pozorom to wpływy ze sprzedaży ropy, a nie gazu, są podstawą budżetu Rosji.

Według wstępnych szacunków Rosja straci około 10 mld USD rocznie, gdy zacznie obowiązywać unijne embargo na ropę rosyjską, której bardzo duże wolumeny trafiały do tej pory co roku na europejski rynek. W 2020 r. było to 138,2 mln ton surowej ropy z 260 mln ton całego eksportu tego surowca. PIE szacuje, że zyski ze sprzedaży ropy naftowej tylko do państw UE stanowią ok. 10 proc. centralnego budżetu Federacji Rosyjskiej. W wypadku produktów naftowych zależność Rosji od europejskiego rynku jest jeszcze większa. 58 mln ton ze 107 mln ton trafia rocznie do Europy.

Rezygnacja UE ze sprowadzania rosyjskiej ropy oznacza utratę najważniejszego na Kremlu rynku zbytu. Emabrgo na rosyjski surowiec, oprócz wyraźnych strat finansowych, będzie zatem systemowym problemem dla Rosji. Kreml nie może pozwolić sobie na zaprzestanie produkcji ropy, a państwa na Wschodzie korzystają i negocjują lukratywne umowy. Rosja jest zmuszona sprzedawać ropę z dużą zniżką m.in dla Indii, które kupują ją od Moskwy za cenę wynoszącą około 35 dolarów za baryłkę. Rosyjską ropę kupują też Chińczycy – co prawda państwowe koncerny z obawy przed europejską reakcją nie decydują się na ten ruch, ale niezależne chińskie rafinerie zaczęły masowo sprowadzać tanie rosyjskie paliwo. Już teraz eksport ropy z Rosji wrócił do poziomu przed wojny, a jeśli trend się utrzyma, to konsekwencje dla Moskwy będą lżejsze, niż zakładano.

Ceny paliw rosną najszybciej w Polsce, najmniej na Węgrzech

Taryfa ulgowa dla Węgier stawia koncern MOL w uprzywilejowanej pozycji na europejskim rynku. Obecnie różnica między ceną baryłki europejskiej ropy Brent a rosyjskiej ropy Ural wynosi około 35 dolarów, więc surowiec z Rosji jest dziś zdecydowanie tańszy od innych gatunków dostępnych na rynku. Mówiąc wprost, wyłączenie Węgier spod embarga pozwoli na utrzymanie niskich cen energii i wzmocnienie konkurencyjności Grupy MOL na środkowoeuropejskim rynku paliwowym i zbudowanie znacznej przewagi nad polskim Orlenem.

Różnicę już widać w statystykach cotygodniowego monitoringu cen paliw na rynku europejskim. Ceny na stacjach paliw w Polsce rosną najszybciej w Unii Europejskiej. Ceny benzyny wzrosły w ciągu trzech miesięcy wojny o prawie 35,6 proc. Podobnie jest z cenami diesla, gdzie Polska też jest liderem. Jednak w przypadku oleju napędowego różnice między polskim a europejskim rynkiem nie są aż tak wyraźne. Cena litra diesla na polskich stacjach paliw wzrosła w czasie wojny o 32 proc. Dla porównania na Łotwie wzrost cen wyniósł 30 proc., a w Rumunii 28 proc.

I chociaż wzrost cen nie sprawia, że paliwo w Polsce jest najdroższe w UE, to Polak za średnią pensję może zatankować „tylko” 12 razy, podczas gdy Niemiec 21 razy, Francuz 19, a Hiszpan 18. W gorszej sytuacji są jednak Portugalczycy, Grecy czy Bułgarzy.

Źródło: https://300gospodarka.pl/news/ceny-benzyny-paliwa-dzisiaj.

Tymczasem na Węgrzech odnotowano tylko niewielkie zmiany wzrostu cen. Od listopada rząd w Budapeszcie wprowadził limit na ceny paliw. Dzięki temu obecnie najtaniej można zatankować właśnie tam.

Niewiele wskazuje na to, by taka sytuacja miała się zmienić w najbliższych miesiącach. Chociaż minister Anna Moskwa zapewnia, że embargo na ropę nie podniesie cen na stacjach paliw i Polska nie będzie w gorszej sytuacji od innych państw, to jednak rzut oka na powyższe statystyki skłania do wniosku, że jest to marne pocieszenie. Drogo już jest, a na wiadomość o embargu na ropę rynki właśnie zareagowały nieznacznymi podwyżkami.

Unijna dyplomacja sankcje wobec Rosji stara się rozegrać jako dowód na jedność i wsparcie, którego Unia udziela Ukrainie. Co prawda już samo osiągnięcie porozumienia jest wielkim sukcesem dyplomatycznym, jednak negocjacje nad szóstym pakietem sankcji trwały blisko miesiąc, a embargo zacznie obowiązywać dopiero za 7 miesięcy. Wciąż bez odpowiedzi zostaje pytanie, czy wyłączenie Węgier spod embarga nie będzie powodować napięć wewnątrz UE. Unijne sankcje opierają się przecież na zaufaniu i wiarygodności partnerów, a na tym polu Niemcy i Węgrzy ponieśli od wybuchu wojny dramatyczne straty. Filary unijnych sankcji opierają się bowiem na ustnych zobowiązaniach, że Niemcy odejdą od rosyjskiej ropy, a Węgry nie będą sprzedawać rosyjskiej ropy na rynek UE kosztem partnerów. Tym samym fundamenty unijnego embarga mogą okazać się kruche, a tezy o jedności i wsparciu dla Kijowa będą możliwe do zweryfikowania dopiero za kilka miesięcy.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.