„Downton Abbey” i „Najgorszy człowiek na świecie”. Jak nie stracić sensu życia w późnym kapitalizmie? [PODCAST]
Jest takie pytanie, które wielu z nas usłyszało pewnie jeszcze w przedszkolu – kim chcesz zostać, kiedy dorośniesz? Cechą charakterystyczną współczesnego świata jest to, że takie pytanie zadawać sobie możemy niemal przez całe życie. W najnowszym odcinku podcastu „Kultura Poświęcona”, na kanwie serialu Downton Abbey i filmu Najgorszy człowiek na świecie, Piotr Kaszczyszyn, Konstanty Pilawa i Bartosz Brzyski zastanawiają się, komu było łatwiej znaleźć sens w życiu – lokajowi, czy współczesnemu pracownikowi międzynarodowej korporacji. Czy łatwiej było to zrobić w hierarchicznym społeczeństwie sto lat temu, czy w dzisiejszym świecie, gdzie wszystko, co stałe, rozpływa się w powietrzu?
„W dziesiątym rozdziale filmu «Najgorszy człowiek na świecie» jest taka scena, w której główna bohaterka, Julie, patrzy na przeszłość swojej rodziny i na podstawie tego, jak przedstawione zostało życie kobiet sto, sto dwadzieścia lat wcześniej, widzimy jak wiele w kulturze się zmieniło. Podkreślona jest rola tego, że kobiety w przeszłości były nieszczęśliwe, umierały na gruźlicę, nie dożywały 35. roku życia, rodziły siódemkę dzieci w związku pozbawionym miłości.
I ta Julie, która ma wszystko, to znaczy: jest zdrowa, jest młoda, jest ładna, jest tak naprawdę nieszczęśliwa w tym świecie późnej nowoczesności. Jestem daleki, żeby mówić «kiedyś to było źle, a teraz jest dobrze, więc Julie weź się w garść i ogarnij życie», bo tak nie jest. Właśnie to jest ta «Kultura jako źródło cierpień», bo każda kultura jest ugruntowana na przemocy, każda hierarchia jest przepełniona pewnym uwikłaniem człowieka w ten świat niesprawiedliwości i krzywdy.
Dzisiaj również żyjemy w takim świecie i to jest bardzo uczciwe postawienie sprawy. Jest ono też bardzo krytyczne wobec tych wątków związanych z pop-feminizmem, ekologią, czy tymi wszystkimi narracjami, którymi dzisiaj żyją ludzie. Nie żyjemy w najlepszym świecie z możliwych. Ten świat jest zły, jest przepełniony cierpieniem, ludzie są zagubieni, tak samo jak zagubieni byli sto, sto dwadzieścia, sto pięćdziesiąt lat temu. To jest bardzo dobry film na poziomie odmitologizowania tego naszego szczęśliwego świata” – zauważył Konstanty Pilawa.
„Bardzo istotna jest tutaj konwencja. W czasach «Downton Abbey» konwencja zakładała, że pracą jest polerowanie sreber i to ma znaczenie, a dzisiaj przyjęliśmy sobie, że czymś społecznie uznanym jest to, że klepiesz excele w jakiejś firmie «Googlowej», czy tam innej «Capgemini», po to, żeby co? Reklamę jakąś robić w ten sposób? A dlaczego ta reklama ma jakąkolwiek wartość? To też jest konwencjonalne. I to jest pierwsza rzecz.
A druga istotna kwestia, która łączy na innej płaszczyźnie «Downton Abbey» z «Najgorszym człowiekiem na świecie» to fakt, że ten lokaj zajmował się rzeczami materialnymi (…). Natomiast w «Najgorszym człowieku na świecie», Axel, główny bohater, pod koniec swojego życia, kiedy już umiera na raka, zaczyna wspominać swoje życie – to, że kolekcjonował różne rzeczy i one były dla niego bardzo istotne. I na poziomie mentalnym bliżej mu było do Carsona niż do tej Julie, która już funkcjonowała o pokolenie dalej, w post-materialnym świecie” – stwierdził Piotr Kaszczyszyn.
Jeśli możesz przekaż nam 1% podatku. Nasz numer KRS: 0000128315.
Wspierasz podatkiem inny cel? Przekaż nam darowiznę tutaj!
Dalej rozwinął ten wątek Bartosz Brzyski: „Być może to jest też taka nie wprost postawiona teza, że na dobrą sprawę to faktycznie stanowi nowy «przewrót kopernikański», z którego trochę nie wiadomo, co wyniknie, bo jest za wcześnie na to, żeby oceniać. To funkcjonuje dopiero od 20 lat, a zanurzenie w świecie materialnym to jest cały okres do lat 90. Przez całą historię ludzie byli zakorzenieni w świecie rzeczy materialnych, a teraz mamy świat transferu bezpośredniego, emocji, wrażeniowości oraz chwilowości”.