Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Akceptacja każdego ciała rozwiąże wszystkie problemy? Ruch body positive zderza się z rzeczywistością

Ruch ciałopozytywny walczy z ocenianiem kobiet na podstawie ich wyglądu w przestrzeni publicznej, środkach masowego przekazu i kulturze popularnej. Używając takich haseł, jak every body is a beach body, przekonuje swoje odbiorczynie, że ich ciała są wartościowe i piękne bez względu na rozmiar. Ciałopozytywne aktywistki normalizują każdy rodzaj cielesności, epatują obrazami intymnych sfer ciała – włosów łonowych, blizn czy krwi menstruacyjnej. O tym, jak ma się wizja działaczek dotycząca samoakceptacji do rzeczywistości osób grubych, pisze Roxane Gay w książce Głód. Pamiętnik (mojego) ciała.

Roxane Gay to uznana feministyczna pisarka. W książce Głód. Pamiętnik (mojego) ciała przedstawia swoje doświadczenie nadwagi. Poznajemy bohaterkę tuż przed zabiegiem chirurgicznego zmniejszenia żołądka. Następnie prowadzi ona czytelnika przez historię swojego ciała od najmłodszych lat aż do dnia dzisiejszego. Opowiada o szeregu wydarzeń, oczekiwań społecznych, diet i programów odchudzających, które doprowadziły jej ciało do obecnego stanu.

Wróg twój najgorszy – piękne lub brzydkie ciało

Głodzie ściera się perspektywa grubopozytywności z osobistym doświadczeniem traumy, które spowodowało kompulsywne jedzenie. To zaś doprowadziło do stadium określanego medycznie jako chorobliwa otyłość. W wieku 12 lat Roxane Gay została zgwałcona. W wielkim skrócie, by czuć się bezpiecznie w swoim ciele, zaczęła jeść – chciała zmniejszyć swoją atrakcyjność, a w następstwie ryzyko ponownego doświadczenia przemocy seksualnej. Dodatkowo osoby, które ją skrzywdziły, miały większe ciała niż ona. Chciała więc poprzez jedzenie zyskać większą siłę.

Głównym celem ruchu ciałopozytywnego ma być walka o równą dostępność przestrzeni dla ciał z różnymi ograniczeniami. Obecnie jednak walka skupia się głównie na edukowaniu o tym, że każdy niezależnie od wyglądu powinien mieć szansę na normalne funkcjonowanie w przestrzeni publicznej. Coraz częściej narzucany jest stosunek do swojego wyglądu – radykalna miłość. Oczywiście wygląd nie definiuje naszej wartości. Jednak w przypadku grubych ciał pięknie brzmiące hasła widniejące na tle różowych grafik nie pomagają funkcjonować w rzeczywistości do nich nieprzystosowanej.

Gay długo i wyczerpująco pisze o tym, jak otyłość ją ogranicza. Podaje przykład konieczności sprawdzenia, czy krzesła w restauracji są dostosowane do jej tuszy oraz czy na spotkaniu autorskim na scenę prowadzą schody. Staje to w poprzek komunikatom o tym, że każde ciało jest zdrowe. Nadwaga oznacza bowiem nie tylko podwyższone ryzyko wielu chorób, lecz także znacząco utrudnia codzienne życie. Hasła o samoakceptacji nie zmieniają tej rzeczywistości.

Ostatecznie więc w odzyskaniu kontroli nad swoim ciałem autorce bardziej niż feministyczne tezy o miłości do swojego ciała pomagają czynności podkreślające to, że to ona ma wpływ na ciało, a nie odwrotnie, na przykład tatuowanie się. Gay zauważa także, jak ciałopozytywność narzuca kobietom określony stosunek do własnego ciała – bezwarunkowe kochanie go. Próba zmiany wyglądu bywa w najbardziej radykalnych środowiskach interpretowana jako fatphobia. Tak ujęta grubopozytywność nie pomaga wyjść z kultury narzucającej ciągłe dążenie do coraz chudszej wersji siebie, lecz tworzy swoistą sektę, w której odchudzanie się ze względu na to, że nie podoba się nam nasz wygląd, jest niedopuszczalne.

Ciało Gay stało się sprawą publiczną nie tylko dlatego, że jest grube, ale również dlatego, że autorka zdecydowała się na opisanie najbardziej intymnych części jego historii. Po napisaniu czegoś tak prywatnego Gay niejako oddała się czytelnikom. Ma jakieś obowiązki – tak to odczuwa – zarówno wobec środowiska feministycznego, szczególnie części ciałopozytywnego, jak i swoich odbiorców.

Jest niejako uwięziona między próbami dostosowania się do kanonu a radykalną miłością własną. Już po wydaniu Głodu Gay zdecydowała się na operację zmniejszenia żołądka – opisała to w eseju What fullness is?, ponieważ czuła, że zdradza swoich czytelników. Jej ciało – jak pisze na kartach książki – jest kwestią publiczną. Gdy wypowiada się na istotne dla niej tematy i staje się widoczna, może spodziewać się komentarzy i memów na temat tuszy.

Czy można krytykować przeżytą traumę?

Czytelnicy otrzymują książkę niezwykle intymną. W ruchu ciałopozytywnym kobiety dzielą się swoimi osobistymi historiami odchudzania często po to, aby ukazać nieskuteczność diet. Nie chcą, żeby ich osobiste doświadczenia zostały sprowadzone do dowodu anegdotycznego. Niemniej tezy wyprowadzane z traumatycznych przeżyć nadal mogą podlegać krytyce.

Pamiętnikarska forma daje dużą swobodę autorowi, jednak powtarzalność wniosków, do których dochodzi Gay, jest uciążliwa w odbiorze. Kunszt widoczny jest za to w konstrukcji opowieści. Roxane Gay robi to bowiem tak, by odkryć dokładnie tyle, ile chce i na ile jest gotowa. Stanowi to część odzyskiwania kontroli nad historią swojego ciała oraz nawiązywania z nim relacji. To także próbę ucieczki od bycia definiowaną jedynie przez pryzmat ofiary. Ciekawe semantycznie jest to, że autorka każde pragnienie nazywa głodem, co zwraca uwagę na fakt, że nasze uczucia mogą mieć wymiar cielesny.

Cenne w książce jest zderzenie grubości z szeroko pojętym społeczeństwem w postaci establishmentu medycznego, rodziców, czytelników, dziennikarzy i internautów. Każda z tych grup, teoretycznie troszcząca się o zdrowie Gay, proponuje jej coraz to nowe metody schudnięcia. Jedyną korzyścią z ciągłego skupiania się świata zewnętrznego na wadze innych Gay dostrzega tylko większą wrażliwość na fizyczne ograniczenia innych. Poza tym ciągła presja z wielu stron nie pozwala nikomu dotrzeć do takiego ciała, w którym będzie mu się najwygodniej funkcjonowało.

Drugim trafnym aspektem w Głodzie jest konfrontacja obecnego kształtu ciałopozytywności z problemami i trudnościami osób grubych. Poza przestrzenią wirtualną nawet radykalna miłość do siebie nie jest nas w stanie uchronić przed komentarzami na temat wagi i wyglądu. Autorkę spotykało wiele upokarzających sytuacji, które rzadko były intencjonalne. W nawiązywaniu relacji z ciałem pomagała jej raczej terapia i przepracowanie krzywdy niż pobieżne i powierzchowne teksty o tym, że każde ciało jest piękne. Gdy czytamy o realnych problemach zwykłych ludzi, trudno uwierzyć w skuteczność różowych grafik o byciu wystarczającą niezależnie od rozmiaru.

Gdy liczy się tylko ciało. Jak kultura korzysta z nienormatywnej cielesności?

Ruch ciałopozytywny więc, co udowadnia autorka Głodu, zamiast prezentować ciała jako podrzędne wobec umysłu skupia się nadal na cielesności, ponieważ epatuje intymnymi obrazami. Wbrew postulowanemu odejściu od definiowania wartości człowieka z uwagi na jego wygląd nieustanne pokazywanie coraz to nowych obrazów ciał nie pozwala odejść od waloryzowania ich w taki czy inny sposób. Nie wychodzimy więc z kultury skupiającej się na kobiecym ciele, lecz rozszerzamy kanon oglądanych ciał.

Pierwotne założenia ruchu ewoluują w niebezpiecznym kierunku – czucie się piękną nie jest dobrze widziane, ponieważ wygląd nie powinien mieć wartości. Według profilu ciałopozytyw_polska nie powinno dochodzić do komplementowania aparycji zewnętrznej.

Zagraniczne profile ciałopozytywne posuwają się jeszcze dalej, twierdząc, że odchudzanie się jest fatphobiczne. Ciała rzekomo mają naturalnie różną wagę i wygląd. Wobec tego diety – czego nie poparto żadnymi badaniami – są w przeważającej części nieskuteczne, a zmiana swojego ciała nie ma sensu, bo każda dieta przynosi tylko zniszczenie. Skrajna radykalizacja ciałopozytywności sprawia, że trudno o rzeczywistą samoakceptację w obliczu presji na kochanie siebie. Nie każdy czuje potrzebę, by nawiązywać relację ze swoim ciałem i mieć do niego pozytywny stosunek, czasami wystarczy zwykła tolerancja.

W kulturze coraz częściej pojawiają się komedie romantyczne, w których protagonistką jest gruba dziewczyna. Te filmy w dziwaczny sposób pokazują, że każdy zasługuje na miłość. Jako przykład może posłużyć produkcja Sierra Burges jest przegrywem. Opis tego filmu mówi nam o uczuciu między inteligentną, ale mało atrakcyjną Sierrą a czarującym sportowcem. Choć idea reprezentacji osób otyłych w filmach young adult może nie budzić wątpliwości, to stosowanie określeń „mało atrakcyjna” i „gruba” jako wyrażeń synonimicznych jest po prostu obraźliwe. Dodatkowo film hołduje stereotypowi osoby otyłej, po pierwsze, jako nieładnej, po drugie, jako nieumiejącej nawiązać relacji z koleżankami, a z konieczności dobrze się uczącej i mającej ponadprzeciętne zdolności intelektualne.

Jeśli możesz przekaż nam 1% podatku. Nasz numer KRS: 0000128315.
Wspierasz podatkiem inny cel? Przekaż nam darowiznę tutaj!

Kolejnym filmem w podobnym nurcie jest Kluseczka. W tym przypadku główna, gruba bohaterka bierze udział w konkursie piękności. Robi to w zasadzie na złość matce, by udowodnić, że ona też może mimo dużego rozmiaru być piękna. Dziewczyna jest więc ładna, ale nie tak po prostu, tylko pomimo otyłości. Na wyborach miss nie występuje w celu wygrania, lecz w imię idei akceptacji każdego ciała w przestrzeni publicznej. Jest to reprezentacja, która wyróżnia osobę otyłą spośród rówieśniczek zamiast dawać jej równe szanse.

Swoistą antykomedią jest Jak romantycznie. Protagonistka nie wierzy w zakochanie rodem z rom-comu, dlatego też właśnie ona musi po uderzeniu się w głowę w nowojorskim metrze przenieść się w świat sztampowej miłości. Ostatecznie jednak gruba Nathalie w momencie powrotu do swego normalnego życia nie pozostaje w związku z najprzystojniejszym bohaterem, ale z nieporadnym, acz słodkim Joshem. W istocie więc nie mamy żadnego przełamania tradycyjnego modelu, ponieważ ludzie o przeciętnej urodzie lądują ze sobą. Nathalie jakby nie zasługuje na uwagę najbardziej atrakcyjnego mężczyzny, lecz jest razem z przeznaczonym jej od początku filmu najlepszym przyjacielem.

Próby przełamania konwencji tradycyjnych komedii romantycznych są zatem wymuszone i nie do końca udane. Jesteśmy w stanie jasno wskazać, który element ma być zagraniem nieoczywistym – w omawianych przypadkach jest to otyłość bohaterki. Filmy dla młodzieży posiadają często jeden kanon atrakcyjności i nieatrakcyjności, który nie przystaje do rzeczywistości. I choć część dorastających nastolatek marzy o miłości rodem z komedii romantycznej, to świat w nich wykreowany rzadko kiedy jest podobny do tego realnego. Taka więc reprezentacja – niepozwalająca grubym bohaterkom przeżyć sztampowego zakochania lub innych doświadczeń – oddziela je od reszty dziewczyn o wyglądzie bardziej zgodnym z kanonem.

Gay w swojej książce nie wspomina o reprezentacji. Przekonanie o niezasługiwaniu na miłość wzięło się raczej z traumatycznych przeżyć niż z braku wystarczającej widoczności. Być może też autorka Głodu nie wierzy, że kultura ma aż tak bezpośredni wpływ na rzeczywistość, a odpowiedni procent osób grubych w filmach i social mediach przełoży się na lepsze traktowanie otyłych oraz dostosowanie do nich przestrzeni. Gay stawia raczej na podejmowanie konkretnych działań względem własnego ciała.

Głód otwiera czytelnika na mnogość problemów osób grubych. Roxane Gay mówi, że zgadza się z grubopozytywnymi założeniami, jednak ruch nie pomaga jej w codziennym funkcjonowaniu we własnym ciele wraz z całym pakietem jego ograniczeń. Aktywizm ten nieco mija się z celem, jedynie edukując osoby zazwyczaj już przekonane o tym, że wartość nie jest zależna od wyglądu. To książka, która nie daje, w przeciwieństwie do ciałopozytywnych profili, jasnych odpowiedzi, na to jak zaakceptować siebie. Jest pełna wahania. I to właśnie jest w niej cenne – nie próbuje narzucać czytelnikom żadnego konkretnego stosunku do nich samych, otwierając ich na przeszkody, ale też zalety życia w tym konkretnym ciele.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.