Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Gender jako hasło-wytrych na całe zepsucie lewicowego świata? Warto krytykować, ale z głową

Gender jako hasło-wytrych na całe zepsucie lewicowego świata? Warto krytykować, ale z głową Wenzel Peter, Adam and Eve in the Garden of Eden

Popularny dziś dyskurs genderowy jest traktowany przez katolików i prawicę uczuleniowo. Feministyczne i marksistowskie korzenie badań nad płcią uwarunkowaną kulturowo i społecznie są oczywiste. Trzeba jednak mieć świadomość, że Kościół katolicki również proponuje swoją wizję gender, i to w oficjalnym nauczaniu. Nie możemy oddawać tej tematyki walkowerem, bo dotyka nas wszystkich, a sam dyskurs nie jest wyłącznie siedliskiem „lewackiego zła”. 

Esej pochodzi z najnowszego numeru czasopisma idei „Pressje” pt. „Katolicki gender”. Zachęcamy do bezpłatnego pobrania całości numeru.

Tematyka gender, czyli tzw. płci społeczno-kulturowej, podejmowana jest na gruncie uniwersyteckim od lat 70. XX wieku, a do Polski dotarła w latach 90. Przez długi czas jednak nie interesowała ona praktycznie nikogo poza wąskim gronem badaczy akademickich. W ostatnich latach pojęcie gender stało się przedmiotem bardzo istotnego sporu pomiędzy lewicą a Kościołem katolickim. Katolicy, w szczególności hierarchia kościelna, dostrzegają w gender zagrożenie dla tradycyjnej rodziny i porządku społecznego, co znalazło wydźwięk w wypowiedziach duchownych, materiałach w mediach katolickich, a także w słynnym liście pasterskim pt. Zagrożenie rodziny płynące z ideologii gender z 2013 roku.

Sporowi temu, podobnie jak w wypadku sporów o aborcję, związki homoseksualne i inne kwestie światopoglądowe, towarzyszy bardzo wiele skrajnych emocji podkręcanych przez obie strony. Czasem jednak warto odłożyć uczucia na bok i zastanowić się, czym tak naprawdę jest gender, czym zajmują się gender studies, gdzie tkwi sedno sporu z doktryną katolicką i czy katolik musi potępić wszelkie badania nad społecznym osadzeniem płci, czy też może on twórczo włączyć się w nie i wynieść z tego jakieś dobro.

Czym jest gender?

Pojęcie gender, w języku angielskim funkcjonujące pierwotnie jako określenie rodzaju gramatycznego, zostało przeniesione do nauk społecznych przez seksuologa Johna Moneya w latach 50. XX wieku. Kwestię gender spopularyzowały w latach 70. przedstawicielki drugiej fali feminizmu. Pojęcie szybko zadomowiło się w języku naukowym i publicystycznym. Niestety do tej pory nie doczekało się zadowalającego polskiego odpowiednika i najczęściej tłumaczone jest jako płeć społeczno-kulturowa.

Termin ten jest jednak mało poręczny, dlatego też najczęściej polscy autorzy decydują się na stosowanie oryginalnego angielskiego słowa, konwencja ta zostanie zachowana również w tym tekście. Zastosowanie terminu obcego sprawia jednak wrażenie, że mamy do czynienia z czymś nowym, egzotycznym i nieprzystającym do naszej rzeczywistości. Aby wyzbyć się związanego z tym niepokoju, warto rozłożyć to pojęcie na czynniki pierwsze i spróbować zrozumieć, o co tak naprawdę chodzi.

Najbardziej podstawowa definicja gender głosi, że jest to zestaw znaczeń i zachowań kulturowo utożsamianych z kobietą i mężczyzną w określonym miejscu i czasie historycznym. Elementem gender mogą być role w rodzinie, „męskie” i „kobiece” zawody, rola poszczególnych płci w życiu ekonomicznym, społecznym i politycznym, a także kwestie związane ze stylem życia, takie jak styl ubierania, pielęgnacji ciała, rozrywka czy uczestnictwo w kulturze.

Gender w przeciwieństwie do płci biologicznej może podlegać i wielokrotnie podlegał zmianom, które mogą przebiegać oddolnie (na przykład w wyniku oddziaływania organizacji feministycznych kwestionujących zakorzenione w kulturze przekonania na temat płci) lub odgórnie (na przykład w wyniku wprowadzania urlopów ojcowskich, które mają na celu przedefiniowanie roli mężczyzny w rodzinie).

Gender studies z kolei to interdyscyplinarny obszar badań, w ramach których próbuje się dociec, w jaki sposób kobiecość i męskość manifestują się w różnych grupach i społeczeństwach, jak kształtowany jest kulturowy obraz płci, jakie są jej uwarunkowania historyczne i jak można to zmieniać. Przedstawiciele tej nauki starają się także zbadać, w jaki sposób normy płciowe są internalizowane, a także wytropić pewne struktury dominacji i wyzysku, które mogą wypływać z takiego, a nie innego określenia kulturowych norm.

Wynika z tego, że gender studies nie jest nauką wyłącznie deskryptywną, lecz ma charakter preskryptywny, czyli nakierowany na proponowanie konkretnych rozwiązań, które służyłyby lepszemu określeniu kulturowych ról dotyczących płci. Takie działanie wymaga jednak przyjęcia pewnego sposobu wartościowania, co sprawia, że badacze gender często przyjmują założenia ideologiczne, niejednokrotnie trudne do zaakceptowania przez osoby o poglądach bardziej konserwatywnych.

Mężczyzna/kobieta a męskość/kobiecość

Jednym z podstawowych pytań stawianych przez badaczy gender studies jest to dotyczące różnicy seksualnej, czyli co odróżnia kobiety od mężczyzn. Bardzo istotny jest także charakter tej różnicy: czy jest ona przede wszystkim oparta o naturę (utożsamianą najczęściej z biologią), czy o kulturę.

Odpowiedzi są bardzo różnorodne. Jedni podkreślają kluczową rolę biologii i twierdzą, że kulturowe role płci wynikają bezpośrednio z uwarunkowań biologicznych. Inni z kolei uważają, że w biologii nie istnieje de facto jasny podział na płeć męską i żeńską, a wszystko, co uważamy za kobiece lub męskie ma źródła wyłącznie kulturowe. To jednak stanowiska skrajne. Większość badaczy uważa, że różnica seksualna nie jest ani całkowicie nadana przez naturę, ani w pełni konstruowana.

Przyjęcie takiej perspektywy sprawia, że wielu naukowców zajmujących się tą tematyką odchodzi od esencjonalistycznych określeń „kobieta” i „mężczyzna” i operuje kategoriami „kobiecości” i „męskości”, którymi chcą opisać, w jaki sposób w społeczeństwie manifestują się cechy kulturowo utożsamiane z daną płcią.

Sedno perspektywy genderowej dobrze uchwycił Michael Kimmel. Ten amerykański badacz zaznaczał, że „płeć to mężczyzna i kobieta, gender to kobiecość i męskość – czyli to, co oznacza bycie mężczyzną i kobietą”. Mimo że takie postawienie sprawy teoretycznie nie neguje różnicy seksualnej na poziomie biologicznym i wydaje się, że wyobrażenia kulturowe są zbudowane na podstawie do pewnego stopnia obiektywnej, to jednak współcześnie przedstawiciele gender studies coraz częściej negują pierwotny dualizm lub umniejszają jego znaczenie.

Płeć, zarówno w wymiarze biologicznym, jak i kulturowym, jest wówczas postrzegana jako spektrum. Pojawia się także tendencja, aby odchodzić od uznawania silnych tożsamości płciowych za normę i dowartościowywać różne formy pośrednie. Brak osadzenia w pewnym obiektywnym dualizmie sprawia z kolei, że coraz bardziej akcentuje się czynniki kulturowe i społeczne. Skrajną postacią takiego stanowiska jest na przykład twierdzenie, że osoba zdolna do rodzenia dzieci jest mężczyzną, ponieważ zdecydowała się realizować w społeczeństwie role męskie.

Takie stanowisko jest oczywiście nie do pogodzenia z katolickim obrazem świata, w ramach którego człowiek został stworzony przez Boga jako kobieta i mężczyzna, a różnice między płciami nie mają wyłącznie charakteru biologicznego i kulturowego, ale także metafizyczny. Mimo że ostatecznie człowiek niezależnie od płci powołany jest do świętości i zbawienia, to jednak kobiety i mężczyźni mają nieco odmienne role do odegrania w Bożym planie.

Oznacza to zatem, że Bóg stworzył nie tylko kobietę i mężczyznę, ale także kobiecość i męskość, pewien zbiór funkcji, które przedstawiciele poszczególnych płci mają do spełnienia w świecie. Czy oznacza to jednak, że katolik powinien całkowicie potępić rozważania nad kulturowym wymiarem „kobiecości” i „męskości”? Moim zdaniem absolutnie nie. Na naturze człowieka w toku historii nabudowało się bowiem mnóstwo interpretacji, z których jedne mają charakter konstruktywny, a inne szkodliwy.

Krytyczny namysł nad takimi interpretacjami może mieć bardzo pozytywne konsekwencje. Jestem w stanie nawet zaryzykować twierdzenie, że katoliccy autorzy przyjmują w pewnym sensie perspektywę genderową, gdy krytykują ideał mężczyzny-Casanovy lub nieobecnego ojca. Robiąc to, potępiają pewny zestaw znaczeń, który kulturowo odnosimy do mężczyzn, a jednocześnie sugerują, że te kulturowe role można zorganizować inaczej. Ważne tu jednak jest to, że w tym wypadku płciowość nie ulega rozmyciu, lecz zostaje odniesiona do pewnego ideału ponadkulturowego i nierelatywnego.

Spór o ideę człowieka

Gender studies, zajmujące się pojęciami „kobiecości” i „męskości”, „kobiety” i „mężczyzny”, nieuchronnie dotykają jednego z najbardziej fundamentalnych pytań filozoficznych: jaka jest natura człowieka? To pytanie w perspektywie dociekań na temat płci można rozbić na kilka kolejnych. Czy istnieje natura kobieca i męska? I, jeśli tak, to jak mają się one do ogólnej natury człowieka?

Wielu teoretyków gender uważa, że dotychczasowe rozważania nad naturą człowieka były naznaczone piętnem androcentryzmu, czyli utożsamiania cech męskich z cechami człowieka jako takiego. Twierdzą oni, że w toku procesu historycznego typowo męskie normy i wartości stały się uniwersalne i obiektywne.

Badacze uważają, że ten proces widać zarówno na poziomie abstrakcyjnych wartości (przykładowo, działalność wojskową i polityczną ceniono wyżej niż opiekę nad dziećmi i domem), jak i na poziomie życia codziennego, co przejawia się na przykład tym, że część infrastruktury, dóbr luksusowych lub nawet przedmiotów codziennego użytku projektowana jest tak, jakby to przede wszystkim mężczyźni byli ich domyślnymi użytkownikami. Taki stan rzeczy ma być krzywdzący nie tylko dla kobiet, które sprowadzone mają być do roli „gorszej” lub „drugiej” płci, lecz także dla mężczyzn, którzy zamknięci są w obiektywnych kategoriach i nie mają możliwości przyjrzenia się własnej męskości i skonfrontowania się z nią.

Przedstawiciele gender studies zwykle nie mają jednak silnych tendencji metafizycznych i nie próbują tworzyć nowej nieandrocentrycznej koncepcji natury ludzkiej, lecz ograniczają się do krytyki i dekonstrukcji dawnych teorii oraz do postulatów dotyczących włączenia w główny nurt perspektywy kobiecej lub agenderowej.

Dlatego też Judith Butler twierdzi, że wprowadzenie perspektywy genderowej może oznaczać koniec pewnego rodzaju uniwersalizmu. Mówi ona jednak nie o prawdziwym uniwersalizmie, w który nie wierzy, lecz o androcentrycznym i heteronormatywnym fałszywym uniwersalizmie, który rozpada się, gdy w ramy pojęcia „człowiek” chce się włożyć takie tożsamości, przeciwko którym wcześniej był on definiowany. Nowy „człowiek” nie ma mieć istoty, gdyż (podobnie jak gender) jest on wyłącznie konstruktem, który nigdy nie osiąga formy ostatecznej i stale podlega negocjacji. Z punktu widzenia katolicyzmu takie podejście jest, rzecz jasna, nieakceptowalne.

Nie tylko bowiem natura ludzka, ale także pewne formy kobiecości i męskości, zostały stworzone przez Boga i nie podlegają negocjacji. Już w Księdze Rodzaju możemy bowiem znaleźć fragmenty pokazujące, że Bóg stworzył człowieka jako kobietę i mężczyznę, a różnice płciowe istniały jeszcze przed grzechem pierworodnym. Nie oznacza to jednak, że katolik ma popierać androcentryczny i patriarchalny model kultury i społeczeństwa, mimo że niektóre fragmenty Pisma Świętego i nauczania Kościoła były i dziś wciąż są interpretowane w ten sposób.

W tej materii można wyróżnić trzy główne stanowiska. Po pierwsze, można twierdzić, że kobieta i mężczyzna są nierówni w porządku stworzenia i nierówni w porządku społecznym, dlatego też Ewa powinna być podporządkowana Adamowi. Po drugie, można uważać, że kobieta i mężczyzna są równi w porządku stworzenia, ale nierówni w porządku społecznym. I po trzecie, można także bronić tezy, że kobieta i mężczyzna są równi w porządku stworzenia i w porządku społecznym.

W nauczaniu Kościoła od wieków na poważnie pochyla się nad drugą opcją, którą znajdziemy jeszcze w encyklice Casti connubii Piusa XI z 1930 roku, i opcją trzecią, znaną z nauczania Jana Pawła II i jego następców. Pokazuje to jednak, że mimo pewnych metafizycznych założeń dotyczących ról kobiecych i męskich Kościół dopuszcza pewne zmiany w kwestii społecznego usytuowania kobiet i mężczyzn, czyli de facto swego rodzaju perspektywę genderową. Należy jednak pamiętać, że obszar negocjowalny ograniczony jest Bożym prawem i naturą, co dla wielu przedstawicieli gender studies – twierdzących, że wszelka obiektywność jest tylko konstruktem – okazuje się nie do przyjęcia.

Jakie role, jaka socjalizacja?

W ramach gender studies bardzo dużo uwagi poświęca się rolom płciowym oraz społecznym wyobrażeniom na temat kobiet i mężczyzn. Nic więc dziwnego, że bardzo żywo interesuje ich tematyka edukacji i wychowania. To rodzina i szkoła odgrywają kluczową rolę w procesie socjalizacji, w trakcie którego młodzi ludzi kształtują swoją tożsamość, nabywają podstawową wiedzę i rozwijają wartości.

Zwolennicy różnych teorii gender są bardzo krytyczni wobec tradycyjnego wychowania, w którym dzieci od najmłodszych lat socjalizowane są do typowo męskich i kobiecych ról. Uważają, że małe dzieci same nie dostrzegają, że chłopcy powinni bawić się samochodzikami, a dziewczynki lalkami, lecz że skłania je do tego presja rodziców, wychowawców i innych dzieci, które już wcześniej poznały obowiązujące zasady.

Wybór zabawek to oczywiście kwestia dość trywialna, ale zdaniem niektórych autorów to jeden z elementów całego mechanizmu, który ma wtłoczyć dziewczynki w role uznawane przez daną kulturę za kobiece, a chłopców w role męskie, mimo tego, że zdaniem niektórych badaczy w biologicznej konstrukcji kobiet i mężczyzn nie ma podstaw do przyporządkowania im tych ról.

Dla przykładu, dla niektórych przedstawicieli gender studies to, że chłopców zachęca się do zajęć praktycznych i przedmiotów ścisłych, a dziewczynki do nauk humanistycznych i zajęć wymagających empatii, nie wynika wcale z tego, że chłopcy i dziewczynki są z natury predestynowani do różnych zajęć, lecz z tego, że kulturowo oczekuje się od nich odnalezienia się w konkretnych rolach i zniechęca się do podejmowania innych.

Wielu badaczy gender studies bardzo krytycznie przygląda się zatem tradycyjnym strukturom wychowania. Twierdzą, że mają one charakter opresyjny i wtłaczają młodych ludzi w role, których bez presji społecznej być może nigdy by nie podjęli. Proponowany przez nich model wychowania i edukacji opiera się zatem na promowaniu emancypacji i podkreślaniu autonomii młodego człowieka. Proces socjalizacji ma ich zdaniem ukazać wielość ról, jakie człowiek może pełnić w społeczeństwie i zachęcać ich do samodzielnego decydowania, które z nich mieliby podjąć.

Tu jednak pojawia się pytanie o granice takiego typu socjalizacji, a także o rolę rodziców w tym procesie. Skoro role płciowe są konstruktem społecznym, a biologia nie ma być przeznaczeniem, to taka granica de facto zostaje wyznaczona arbitralnie. Co więcej, trudno nawet wyobrazić sobie całkowicie agenderową socjalizację.

Nawet jeśli rodzice będą z całych sił starali się nie narzucać dziecku żadnych ról płciowych, to z pewnością do wejścia w nie może zmusić je społeczeństwo – rola rówieśników, mediów i całej kultury jest dla socjalizacji niebagatelna. Ponadto dzieci, które od najmłodszych lat były przystosowane do pełnienia pewnych ról, mogą odnajdywać się w nich lepiej niż te, które otrzymały socjalizację agenderową.

W tym miejscu powracają problemy, które poruszyłem w części poświęconej naturze ludzkiej. Osoba przywiązana do wartości katolickich nie może bowiem zgodzić się na to, aby dzieci nie były socjalizowane do żadnych ról, ponieważ niektóre z nich, przede wszystkim role w rodzinie, są wyznaczone przez zamysł Boży wobec kobiety i mężczyzny. Nie oznacza to jednak tego, że katolik nie może krytykować z genderowej perspektywy różnych niepożądanych i szkodliwych mechanizmów. Jeszcze nie tak dawno uważano bowiem, że kobieta nie może odnaleźć się w zawodzie lekarza, a dziś wiele lekarek udowadnia, że w tym niezwykle potrzebnym i trudnym zawodzie radzą sobie świetnie.

Pozytywne konsekwencje ma także dopuszczenie kobiet do życia politycznego, dzięki czemu polityka przynajmniej w pewnym zakresie przestała opierać się na typowo męskim podejściu opartym na kalkulacji interesów, lecz dopuszczono także głos kobiecy, podkreślający rolę empatii i wzajemnej troski. Oczywiście można argumentować, że kobiety w polityce bardzo często wchodzą w role męskie, czego przykładem jest m.in. Angela Merkel, lecz warto zauważyć, że odkąd kobiety bardziej partycypują w życiu politycznym, wydatki na zbrojenia spadają, a nakłady na transfery socjalne rosną. Być może warto z tej perspektywy przyjrzeć się także roli kobiet w Kościele. Kobiety mogą być (i często są) liderkami wspólnot, a także coraz częściej zajmują ważne stanowiska w administracji kościelnej, czego przykładem jest m.in. Beate Gilles, sekretarz generalna episkopatu Niemiec. Kobieca perspektywa może także stać się ważnym elementem drogi synodalnej.

Gender, feminizm, marksizm

Przedstawiciele gender studies nie ukrywają, że ich dyscyplina wywodzi się bezpośrednio z women’s studies i stanowi intelektualne dziedzictwo drugiej fali feminizmu, a przede wszystkim popularnego wówczas hasła głoszącego, że biologia nie jest przeznaczeniem. Badacze i badaczki z kręgów feministycznych zaczęli wówczas kwestionować „naturalność” kobiecych ról społecznych, co później przerodziło się w namysł nad kulturowym uwarunkowaniem obu płci. Ujmując kwestię relacji gender i feminizmu z nieco innej strony, można także powiedzieć, że feminizm dąży do dowartościowania obszarów tradycyjnie uważanych za kobiece, a celem gender jest włączenie kategorii płci do analizy wszystkich zagadnień, także tych obszarów, które tradycyjnie uznawało się za uniwersalne lub męskie.

Należy jednak zaznaczyć, że gender studies, przynajmniej w swoim głównym nurcie, nigdy nie uwolniły się od feministycznego dziedzictwa, a tym samym od pewnych antropologicznych i etycznych założeń. Jednym z nich jest przeświadczenie o patriarchalnym charakterze kultury, która przesiąknięta jest różnymi mechanizmami wykluczenia, opresji, dominacji i przemocy. Mechanizmy te zdaniem wielu badaczy sięgają bardzo głęboko, aż do samej definicji człowieka, co można było zauważyć w części dotyczącej androcentryzmu.

Jednym z głównych celów namysłu nad płcią kulturową, co wielu badaczy przyznaje otwarcie, jest tropienie tych mechanizmów i walka z nimi. Bardzo często nie chodzi zatem o bezstronny namysł nad kulturowym uwarunkowaniem płci, lecz o naukowe podbudowanie konkretnego programu politycznego lub zabezpieczanie bazy teoretycznej dla walki ideologicznej.

Jeśli już jesteśmy przy temacie ideologii, to warto zaznaczyć, że na prawicy gender często określane jest mianem ideologii neomarksistowskiej. Przez lewicę zarzut ten nie jest zwykle traktowany poważnie, lecz gdy przyjrzymy się temu bliżej, możemy dostrzec pewne poważne ideowe pokrewieństwa.

Jednym z głównych założeń marksizmu jest bowiem teza o tym, że ludzie dzielą się na grupy, z których jedne mają charakter dominujący, a inne podporządkowany. Grupy te pozostają ze sobą w nieustającym konflikcie, ponieważ jedna z nich dąży do emancypacji, a druga do coraz silniejszego podporządkowania sobie słabszych. W klasycznej wersji na pierwszy plan wysuwają się różnice ekonomiczne, kluczowy jest podział na kapitalistów i proletariuszy.

Później zaczęto jednak dostrzegać, że podobne zależności można dostrzegać również na innych płaszczyznach, także tej dotyczącej relacji kobiet i mężczyzn. W tym miejscu można przywołać tezy Lucy Irigaray, która twierdziła, że kobieta w patriarchacie funkcjonuje jak towar w gospodarce kapitalistycznej.

Stosunki społeczne w takim ujęciu są intepretowane jako nieustanna asymetryczna walka, w której uciskani starają się wyemancypować i odzyskać podmiotowość. Taki efekt może jednak zostać osiągnięty dopiero wtedy, gdy wszystkie istotne różnice pomiędzy grupami zostaną zniwelowane, gdy osiągniemy społeczeństwo bezklasowe lub społeczeństwo bez ostro zarysowanych ról płciowych. Narzędziem w tej nieustannej walce może być dosłownie wszystko – od czołgów i karabinów przez instytucje społeczne i polityczne aż po teorie naukowe i systemy religijne.

Takie podejście jest jednak istotowo sprzeczne z katolicyzmem, który opowiada się za modelem współpracy i braterstwa, a nie konfliktu. W ramach współczesnej doktryny katolickiej nie neguje się oczywiście, że w świecie funkcjonują mechanizmy dominacji i opresji, lecz twierdzi się, że są one skutkiem grzechu, a prawdziwym powołaniem człowieka jest życie wspólnotowe, prowadzone w duchu miłości i odpowiedzialności za siebie nawzajem. Jest to widoczne także w nauczaniu na temat płci. Jan Paweł II wielokrotnie mówił o komplementarności oraz wzywał kobiety i mężczyzn do służenia sobie nawzajem. W ramach takiej antropologii nie ma miejsca na walkę klas i walkę płci, a różnice nie są postrzegane jako źródło konfliktu, lecz jak wielki dar.

Gender a LGBT i queer

W publicystycznych dyskusjach słowo gender jest bardzo często wymawiane jednym tchem z takimi hasłami, jak LGBT czy queer. W rzeczywistości jednak sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana. Z jednej strony bowiem osoby homoseksualne lub nieodnajdujące się w płciowym dualizmie, jeśli nie chciały sprzeciwić się swojej orientacji seksualnej lub odczuwanej tożsamości płciowej, z przyczyn obiektywnych nie mogły odnaleźć się w rolach społecznych przewidzianych dla kobiet i mężczyzn i musiały szukać alternatyw. Mam tu na myśli przede wszystkim role w rodzinie. Z tego powodu wielu badaczy gender analizowało funkcjonowanie środowisk LGBT, które z racji tego, że nie mogły odnaleźć się w tradycyjnych rolach, zaczęły bardziej krytycznie przyglądać się swojej płciowości i rolom społecznym, które w związku z nią odgrywają.

Z drugiej strony wielu aktywistów i badaczy LGBT sprzeciwia się określaniu ich tożsamości przez uwarunkowania społeczne czy kulturowe. Uważają oni, że płeć kulturowa jest pojęciem kluczowym dla feminizmu, ale dla queer studies znacznie istotniejsze są takie kwestie, jak seksualność czy płeć biologiczna. Oczywiście dostrzegają oni kulturowy wymiar płci, ale sprzeciwiają się nadmiernej socjologizacji ich doświadczenia. Co więcej, sugerują nawet, że przyjęcie perspektywy genderowej, która opiera się na pojęciach „kobiecości” i „męskości”, nie pozwala adekwatnie opisać perspektywy osób niebinarnych oraz może utrwalać stereotypy związane z tzw. heteronormatywnością.

Przyjmując katolicką perspektywę, trudno odnaleźć się w tym sporze. Dla katolika bowiem istnieją nie tylko kulturowe i biologiczne aspekty płci, ale także aspekt metafizyczny związany z opisywanymi już wcześniej rolami, jakie kobiety i mężczyźni mają odgrywać w Bożym planie. Z tego też powodu orientacja homoseksualna uznawana jest za „obiektywne nieuporządkowanie”, nawet jeśli zgodzimy się, że ma ona swoje korzenie w biologii człowieka, a osoby LGBT odgrywają różnorodne role społeczne. Kwestią otwartą pozostaje jednak pytanie, jakie funkcje w Kościele i życiu społecznym powinny pełnić takie osoby. Są one przecież „chciane przez Boga” i również dla nich powinna istnieć droga prowadząca ich do zbawienia.

Nie oddawajmy kwestii gender walkowerem

Nie ulega wątpliwości, że zarówno w Polsce, jak i na świecie tematyka gender zdominowana jest przez środowiska lewicowe. Nie powinno to dziwić, gender studies wywodzą się bezpośrednio z feminizmu i są inspirowane przez marksizm i teorię krytyczną. Nie zmienia to jednak faktu, że przedmiot badań tej dyscypliny – czyli przekonania, kompleksy znaczeniowe, wzorce zachowań i praktyki społeczne zbudowane na pojęciu płci – rzeczywiście istnieje, a wyniki badań dotyczących kulturowego uwarunkowania płci są często wykorzystywane przy kształtowaniu polityk publicznych oraz w biznesie. Co więcej, tematyka gender była i jest podejmowana przez przedstawicieli Kościoła. Znajdziemy ją w bardzo wielu miejscach, od oficjalnego nauczania przez literaturę i publicystykę katolicką aż po wypowiedzi poszczególnych duchownych i świeckich.

Dlatego uważam, że należy odejść od traktowania gender jako wygodnego słowa-wytrychu, za pomocą którego możemy łatwo i bez większego wysiłku skrytykować różne niepokojące nas zjawiska współczesności. Zjawiska te należy krytykować, ale w sposób mądry. Oczywiste jest bowiem, że Kościół powinien sprzeciwiać się postrzeganiu społeczeństwa przez pryzmat walki klas, walki płci czy jakiekolwiek innej walki, być może poza walką dobra ze złem. Nie można także zgodzić się na całkowite porzucenie kategorii natury ludzkiej i uznanie człowieka za konstrukt, który może podlegać dowolnemu uzgodnieniu. Walka z tym wszystkim nie musi jednak oznaczać porzucenia tematyki gender.

Kościół ma przede wszystkim prowadzić ludzi do zbawienia, ale w swojej historii nigdy nie unikał trudnych tematów społecznych oraz aktywnie uczestniczył w tworzeniu kultury. Również dziś powinien aktywnie włączyć się w dyskusję na temat kulturowego i społecznego usytuowania kobiet i mężczyzn. Ucieczka w biologię nie jest tu dobrym rozwiązaniem, w końcu katolicka nauka o płci zdecydowanie wykracza poza biologię. Jedno z najważniejszych powołań – powołanie do kapłaństwa, które silnie łączy się obecnie z ideą bezżeństwa dla Chrystusa – wręcz ma tę biologię transcendować. Mamy bardzo bogatą tradycję, z której możemy korzystać, a nie się jej wstydzić. Jeśli nie chcemy przegrać bitwy o płeć, musimy stworzyć i systematycznie rozwijać katolicki gender. Gender, który nie będzie uciekał od trudnych wyzwań społecznych, ale jednocześnie będzie dostrzegał, że płeć ma nie tylko wymiar biologiczny i kulturowy, ale także metafizyczny.

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych.

Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o zachowanie informacji o finansowaniu artykułu oraz podanie linku do naszej strony.