Polska największą ofiarą drenażu mózgów w UE. Mamy szansę odwrócić ten trend, kierując wzrok w stronę Azji i Afryki
W skrócie
Przez ostatnie trzy dekady to Polska była największą ofiarą odpływu wykwalifikowanej kadry na terenie UE. Problem drenażu mózgów w naszym kraju jest ciągle aktualny, a z czasem może nawet narastać. Poza podjęciem próby zatrzymania odpływu młodych talentów za granicę, Polska powinna wykorzystywać własny potencjał do przyciągania i kształcenia wysoko wykwalifikowanych kadr specjalistów z zagranicy, przede wszystkim studentów z Azji Południowej i Afryki, które dysponują największym źródłem zasobów ludzkich. Umiędzynarodowienie polskich uczelni wpłynie nie tylko na dobrostan ich finansów, zwiększenie rozpoznawalności i popularyzację osiągnięć polskiej nauki, ale uzupełni niedobór rąk do pracy w wysokorozwiniętych sektorach gospodarki, ale też poprawi wizerunek i pozycję Polski w świecie.
W dynamicznie rozwijającym się świecie kapitał ludzki jest dodatkowym czynnikiem rozwoju i wzrostu gospodarczego. Polska, której gospodarka opiera się w dużej mierze na wiedzy, jest jednym z tych krajów, gdzie transfer wiedzy z obszaru nauki do sektora gospodarki stanowi podstawę innowacyjności i wzrostu gospodarczego. Sam biznes również nie może efektywnie funkcjonować bez wykorzystywania badań naukowych do zaspokajania własnych potrzeb rozwojowych.
Wpływ na budowę kapitału ludzkiego mają tzw. migracje potencjału ludzkiego, innymi słowy „drenaż mózgów”. Sam drenaż mózgów jest definiowany jako odpływ za granicę wysoko wykwalifikowanych pracowników w wieku produkcyjnym, których główna motywacja jest związana z przebiegiem kariery zawodowej. Wydawałoby się, że Polska jako 23. największa gospodarka świata według Międzynarodowego Funduszu Walutowego i jedna z największych w Unii Europejskiej, z niskimi kosztami życia i szerokim dostępem do edukacji powinna być jednym z tych państw, które przyciągają najwięcej młodych talentów. Niestety przez ostatnie trzy dekady to Polska była największą w Unii Europejskiej ofiarą ich odpływu. Problem drenażu mózgów w naszym kraju jest ciągle aktualny, a z czasem może nawet narastać.
Polska, odwracając ten trend i przyciągając wykwalifikowanych pracowników, ma szansę na przyspieszenie wzrostu gospodarczego i polepszenie swojego wizerunku na arenie międzynarodowej.
Polskie uczelnie uczą głównie po polsku, głównie Polaków. Co zrobić, aby to zmienić?
Zdaniem ekspertów Banku Światowego wykwalifikowana migracja będzie w najbliższych latach postępowała. Poza podjęciem próby zatrzymania odpływu młodych polskich talentów za granicę należy zastanowić się, dlaczego Polska, pomimo dużego potencjału do kształcenia wysoko wykwalifikowanych kadr specjalistów, jest tak często omijana przez młode osoby spoza Europy, chcące rozpocząć studia w jednym z państw UE. Co prawda liczba obcokrajowców studiujących na polskich uczelniach w roku akademickim 2020/21 była najwyższa od lat, ale i tak w znacznym stopniu odbiega od liczby zagranicznych studentów w Niemczech, krajach skandynawskich czy we Francji.
Według GUS na polskich uczelniach w tym okresie studiowało 84,7 tys. obcokrajowców, z czego ponad 50% stanowili Ukraińcy. W Niemczech ta liczba wyniosła 411 tys., a w charakteryzującej się bardzo wysokim czesnym i kosztami życia Wielkiej Brytanii 538 tys. Polska ma więc wiele do nadrobienia. Biorąc pod uwagę znacznie lepsze perspektywy zawodowe dla młodych ludzi w wyżej wymienionych państwach, Polska powinna szukać swoich szans w grupie najszybciej rozwijających się gospodarek tzw. drugiego i trzeciego świata.
Do jakich zmian powinno zatem dojść w Polsce, żeby stała się atrakcyjnym miejscem pobierania edukacji? Przede wszystkim czołowe polskie uczelnie powinny poszerzyć swoją ofertę edukacyjną w j. angielskim. Uniwersytet Warszawski, który przyciąga zdecydowanie największą liczbę obcokrajowców w skali kraju, w akademickiej ofercie posiada ponad 100 kierunków, z których tylko 27 jest prowadzonych w języku angielskim. W przypadku innych najbardziej prestiżowych uczelni jest dużo gorzej. Uniwersytet Jagielloński na ponad 130 kierunków prowadzonych w języku polskim, prowadzi tylko kilkanaście w języku angielskim (pomijając programy Erasmus Mundus).
Poddając analizie pozostałe uczelnie, ich oferta pozostawia wiele do życzenia. Co więcej, pomijając fakt ubogiej oferty dydaktycznej w obcych językach, warto zwrócić uwagę, że większość obecnych już w ofercie dotyczy nauk społecznych. Lukę w wysoko wyspecjalizowanych kadrach w innych sektorach gospodarki mogłoby wypełnić otwarcie nowych kierunków w języku angielskim na kierunkach ścisłych, takich jak inżynieria czy informatyka.
Na rozpoznawalność zachodnioeuropejskich instytucji akademickich w dużym stopniu wpływa szeroko pojęta promocja uczelni poza granicami kraju. Zwiększenie widoczności i tzw. branding uczelni może również zaowocować zintensyfikowaną współpracą badawczą z podmiotami w poszczególnych krajach świata. Niestety polskie uczelnie cierpią na niedostatek międzynarodowych ambasadorów, „agentów” czy też akcji promocyjnych na innych kontynentach. Ambasadorzy zachodnioeuropejskich uczelni są najczęściej ich absolwentami, którzy wrócili do macierzystych krajów i mogą służyć jako obiektywne i bezpośrednie źródło wiedzy na temat uniwersytetu, warunków życia w danym kraju, jak również ogólnego poziomu kształcenia. Dlatego polskie uczelnie potrzebują jak największej liczby zagranicznych studentów.
Z drugiej strony profesjonalni przedstawiciele uczelni na dany region mogą w bardziej formalny sposób promować je podczas akademickich targów, odwiedzając różne uczelnie, żeby zachęcać do podjęcia studiów II i III stopnia właśnie w Polsce. Z kolei akcje promocyjne mogą być przeprowadzane przy użyciu mediów społecznościowych, spotów reklamowych czy też podczas ważnych wydarzeń społeczno-gospodarczych, a nawet politycznych, jeśli biorą w nich udział polscy dyplomaci.
Innym działaniem zwiększającym atrakcyjność uczelni jest nadanie jej typowo międzynarodowego wizerunku. Międzynarodowe kluby studenckie, kanały informacyjne dla rodziców studentów spoza kraju, którzy chcą być na bieżąco z tym, co dzieje się na uczelni, międzynarodowe akademiki – one również mogą wpływać na wybór uczelni. Polskie uniwersytety powinny również docierać do mniejszych miast i mniej zamożnych regionów wybranych krajów, gdzie wiedza o zagranicznych uczelniach jest niewielka.
Indie źródłem kapitału ludzkiego
Aby wykorzystać swoje atuty, polskie uczelnie, obok ścisłej współpracy z samorządami terytorialnymi i rządem, powinny podjąć próbę znalezienia niszy, w której Polska jawiłaby się jako najbardziej odpowiednie miejsce do rozpoczęcia swojej kariery naukowej. W tym kontekście warto rozwijać zapoczątkowane już relacje z krajami, które dysponują dużym kapitałem ludzkim, a przez to mogą być źródłem pozyskiwania talentów. Jednym z nich są Indie.
Liczba Hindusów studiujących obecnie na polskich uczelniach osiągnęła poziom ok. 3 tys. Biorąc pod uwagę, że w Polsce w ciągu ostatniej dekady liczba studentów spadła o 34%, a w Indiach w przeciągu najbliższych pięciu lat rynek powiększy się o ok. 40 mln młodych ludzi, których nie pomieści zaledwie 786 tamtejszych uniwersytetów, mogą oni poprawić pogarszającą się sytuację na polskich uczelniach.
Warto wspomnieć, że oznaczałoby to również dodatkowe pieniądze dla naszych instytucji badawczych w postaci czesnego, a także dla gospodarki przez wydatki na wynajem mieszkań, żywność czy podróże między Polską a ojczyzną. Dla przykładu w roku akademickim 2015/2016, zagraniczni studenci przywieźli do Wielkiej Brytanii szacunkową wartość 22,6 mld funtów, czyli ponad 126 miliardów złotych.
Skoro zainteresowanie Hindusów studiami w Polsce jest rosnące, skanalizowanie obopólnie korzystnego napływu studentów mogłoby się wydawać proste. Niestety tak nie jest. Mimo rosnącej liczby zagranicznych aplikantów na polskie uczelnie, dalej w znaczący sposób odbiega ona od standardów zachodnioeuropejskich, dlatego państwo polskie musi również zintensyfikować swoje działania na podłożu dyplomatycznym. Polski rząd, poprawnie diagnozując problem, zdecydował się zwiększyć środki dla NAWA do 110 mln zł i stworzył program „Study in Poland”. Mimo to polskie uczelnie, które podejmują odpowiednie działania promocyjne, otrzymują niewystarczającą pomoc ze strony organów rządowych – w szczególności ze strony dyplomacji.
Hindusi chcący studiować w Polsce potrzebują wiz, jednak według Pradeepa Kumara, szefa fundacji, która w Indiach propaguje naukę w Polsce, „czekają nawet sześć miesięcy nie na samą wizę, ale na wolny termin – żeby złożyć o nią wniosek. Nawet jeśli dostaną list akceptacyjny z uczelni w połowie lipca, do września najczęściej nie są w stanie zdobyć wolnego terminu, nie wspominając o wizie. Mija im semestr, choć dostali się na uczelnię. Poza tym zdarza się, że polskie uniwersytety nie mają biura obsługi studentów zagranicznych, które potrafiłyby obsługiwać obcokrajowców”.
Kolejnym źródłem pozyskiwania zagranicznych studentów jest Kazachstan. W roku akademickim 2018/2019 w Polsce studiowało ponad tysiąc Kazachów. Ogólna liczba studiujących za granicą Kazachów osiągnęła 86 tys., z czego duża część zdobywała wykształcenie w Rosji. Kazachowie przywiązują wielką wagę do edukacji i szukają możliwości studiowania poza granicami swojego kraju. Pojawiający się trend nauki w języku angielskim w tym kraju może zostać wykorzystany przez polskie uczelnie. Do pracy w Polsce przyjeżdża również coraz więcej osób z ościennych państw, np. z Turkmenistanu – korzystając z rosnącej atrakcyjności Polski jako rynku pracy, nasze uczelnie mogą odnieść pewien sukces.
Filie polskich uczelni w Afryce?
Oczywiście Azja to nie jedyny kierunek, skąd polskie uczelnie mogą potencjalnie czerpać korzyści w postaci zastrzyku nowych studentów. Warto zwrócić uwagę na obecną sytuację demograficzną w Afryce, której populacja ma się podwoić do 2050 r., a klasa średnia rośnie najszybciej na świecie.
Chcąc sięgnąć po afrykańskich studentów, polskie uczelnie nie byłyby osamotnione, a wręcz dołączyłyby do długiej kolejki rekrutujących. Od lat to Chiny są największym beneficjentem drenażu mózgów z Afryki. Wskaźnik wzrostu afrykańskich studentów studiujących w Chinach pomiędzy 2011 a 2017 r. wyniósł 258% w porównaniu z 30%-owym wzrostem studentów z Afryki w USA i spadkiem o 2% we Francji i o 24% w Wielkiej Brytanii.
Polska ma predyspozycje, żeby zacząć czynić zabiegi o studentów z wielu afrykańskich krajów. Najbliższe lata wydają się odpowiednim momentem, żeby zarezerwować dla siebie „kawałek tortu”. Klasa średnia w Afryce rośnie w zastraszająco szybkim tempie. Dlatego jednym ze sposobów przyciągania studentów jest otwieranie badawczych centrów afrykańskich na polskich uczelniach. Niestety na chwilę obecną kontynent afrykański jest szeroko pomijany jako przedmiot badań naukowych, chociaż zwiększenie świadomości społecznej, biznesowej i politycznej na temat dynamicznie zachodzących przemian w Afryce jest po prostu koniecznością.
Jako wzór dla Polski może posłużyć African Leadership Centre w King’s College London na Uniwersytecie Londyńskim i inne podobne inicjatywy na czołowych brytyjskich uczelniach. Wyzwania XXI wieku wymagają czynnej aktywności polskich uczelni w Afryce i nawiązywania współpracy akademickiej, która może z jednej strony poprawić pozycję i widoczność polskiej nauki na tym kontynencie, a z drugiej zwiększyć atrakcyjność Polski jako miejsca podjęcia studiów. Władze polskich uczelni powinny również zastanowić się nad otwarciem swoich filii w Afryce.
Warto przypomnieć, że państwo polskie już posiada pewne narzędzia, które mogą pomóc w poprawieniu obecnej sytuacji. NAWA (Narodowa Agencja Wymiany Akademickiej), która powstała w 2017 r., działa na rzecz internacjonalizacji polskiej nauki poprzez wspieranie i stymulowanie międzynarodowej współpracy badawczej i wymiany akademickiej. Odpowiednie wykorzystanie tej instytucji może prowadzić do efektywnych działań promocyjnych na całym świecie. Oczywiście musiałoby to się wiązać z zainteresowaniem odpowiednich organów rządowych i dodatkowymi funduszami.
Niestety oficjalna strona agencji w ograniczony sposób dostarcza informacji na temat kierunków promocji polskich uczelni. Warto jednak zwrócić uwagę na informację zawartą w Raporcie Rocznym NAWA z 2020 r. Wydatki na edukację wyższą stanowiły tylko 0,8% PKB, podczas gdy w Stanach Zjednoczonych, uznawanych za mające jeden z najlepszych systemów edukacji, wydatki te wyniosły 2,6%, a w Holandii 1,59% PKB – przy czym oba państwa posiadają znacznie większe budżety w liczbach bezwzględnych.
***
Stale ubywająca liczbą polskich studentów na krajowych uczelniach wymaga szybkiej reakcji. Jednym z rozwiązań jest podtrzymanie napływu zagranicznych studentów. Polska, która sama jest ofiarą drenażu mózgów do krajów Europy Zachodniej, powinna stworzyć odpowiednie warunki przede wszystkim dla studentów z Azji Południowej i Afryki, które dysponują największym źródłem zasobów ludzkich. Ci studenci, stając się absolwentami lub podejmując pracę w czasie studiów, będą wypełniali lukę związaną z popytem w wielu sektorach polskiej gospodarki. Nie można też pominąć finansowego aspektu działalności naszych uczelni i wpływów z czesnego na ich budżet.
Potrzebne są do tego skoordynowane i zintensyfikowane działania nie tylko polskich uczelni, ale również rządu. Polskie uczelnie muszą skupić się na stworzeniu odpowiedniej oferty akademickiej dla anglojęzycznych studentów, natomiast rząd na usprawnieniu procedur biurokratycznych związanych z przyznawaniem wiz (co teraz kuleje np. we wspomnianych Indiach) i legalizacją pobytu w kraju. Większa liczba studentów z zagranicy ma ogromne przełożenie na globalną rozpoznawalność kraju. Umiędzynarodowienie polskich uczelni wpłynie więc nie tylko na dobrostan ich finansów, zwiększenie rozpoznawalności i popularyzację osiągnięć polskiej nauki oraz uzupełni niedobór rąk do pracy w wysokorozwiniętych sektorach gospodarki, ale też poprawi wizerunek i pozycję Polski w świecie.
Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.
Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.