Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Wszystkie nasze strachy. Kościół, LGBT, dialog [PODCAST]

Wszystkie nasze strachy. Kościół, LGBT, dialog [PODCAST] Screen ze zwiastuna filmu „Wszystkie nasze strachy”

Katolik a jednocześnie osoba bezreligijna. Mieszkaniec wsi, a jednocześnie artysta tworzący sztukę współczesną. I w końcu religijny gej dążący do dialogu obu światów: Kościoła i środowiska LGBT. W najnowszym odcinku ,,Kultury Poświęconej” Konstanty Pilawa, Bartosz Brzyski i Piotr Kaszczyszyn rozmawiają o Danielu Rycharskim i filmie Wszystkie nasze strachy, w którym to w postać Rycharskiego wciela się Dawid Ogrodnik. Jest to też rozmowa o LGBT, stosunku Kościoła do tych osób, a także katolickiej etyce seksualnej.

,,W tym filmie jest na pewno trochę zbędnego dydaktyzmu, natomiast jest też kilka elementów autentycznie poruszających. To, że ten człowiek łączy w sobie rzeczy, które nie mogą być dzisiaj połączone w Polsce. On mimo to trwa i jest wyrzutem sumienia – zarówno dla katolików, kojarzonych szczególnie ze wsią, jak i osób LGBT, które kojarzą się dziś z metropoliami.

W następnym numerze »Pressji« ukaże się rozmowa z Michałem Łuczewskim, która, mam nadzieję, rozejdzie się szerokim echem. Łuczewski podkreśla, że dyskurs LGBT jest w dużej mierze importowany. Po części nawet nie zauważamy, że słowa, których używamy wobec osób LGBT stają się takim »swojskim eldżibiti«, jak on to określa.

Rycharski to człowiek, który urodził się, wychował i mieszka dalej na wsi, solidaryzuje się z rolnikami i jest też katolikiem. Napięcia nie rodzą się więc jedynie pomiędzy nim, a mieszkańcami wsi – jest też solą w oku dla wielkiego miasta (symbolizowanego przez postać kuratora sztuki, granego przez Jacka Poniedziałka), które nie potrafi go zrozumieć” – powiedział Konstanty Pilawa.

,,W ostatnim odcinku, stosując mocne wyostrzenie publicystyczne, porównałem Jana Komasę do Jurgena Habermasa w kontekście tego, że obydwaj traktują religijność w sposób instrumentalny, przekładając kategorie religijne na język sekularny. W tym filmie miałem dokładnie to samo odczucie.

Film próbuje przekładać kategorie religijnie dla postchrześcijańskich odbiorców. jest tu więc element translacyjny, ale przy tej translacji jest tam też element kastrujący, świadczący o tym, że jest to jednak dopasowywane do mindsetu demoliberalnego w sposób postsekularny. Postsekularny, czyli generalnie przychylny religii, ale jednak instrumentalizujący ją. Sam Habermas powiedział kiedyś, po co jest religia w świecie demokracji liberalnej: religia i język religijny służy przeciwdziałaniu powolnej entropii ubogich zasobów sensu. Religia jest tylko po to, żeby nam uzasadniać sens istnienia w świecie.

Jest w filmie symboliczna scena, w której Rycharski (grany przez Ogrodnika) odmawia różaniec z paciorkami zrobionymi z xanaxu – bohater używa go jako swego rodzaju narzędzia przeciwbólowego. To mi się trochę rymuje z tym Habermasem. Nie chcę powiedzieć że to jest podejście instrumentalne, bo to byłoby zdecydowanie za daleko, ale jest to traktowanie religii jako obronnej tarczy.

Być może to jest maksimum, którego możemy oczekiwać od drugiej strony. Ja nie oczekuję niczego więcej. Jeżeli ktoś jest niewierzący, a podchodzi do religii w ten sposób, to jest super. Trzymając się tej interpretacji: jestem ciekaw, czy Boże CiałoWszystkie nasze strachy to początek kina postsekularnego w Polsce. Być może to właśnie ten moment, w którym część reżyserów z młodego pokolenia, wychowanego w rzeczywistości sekularnej, tworząc swoje filmy będzie uznawać religię za pewien zasób sensu, choć oczywiście pozbawiony prawdy metafizycznej” – zauważył Piotr Kaszczyszyn.

,,W kwestii tego, jakim językiem mówi Kościół w stosunku do LGBT, wydaje mi się, że wszystko zależy od tego, czy mówisz z pozycji siły, czy z pozycji słabszego. Kiedy mówisz z pozycji siły, to na ogół prowadzisz bardziej inkluzywną politykę. Nie był to temat, dopóki nie okazało się, że Kościół nie ma już takiego przełożenia na formowanie wyobraźni społecznej. W momencie w którym stracił ten prymat, tu trzeba byłoby się odwołać do tekstu Marcina Kędzierskiego o końcu katolickiego imaginarium, to Kościół chwycił się brzytwy, jeśli chodzi o język. Zwyciężyło myślenie w stylu: musimy teraz szarpnąć, żeby odzyskać przełożenie na rzeczywistość. W ten sposób zaczął zaostrzać swój język – wcześniej tego nie robił.

Uważam, że tragedią tych czasów jest to, że kwestie seksualności, a zwłaszcza orientacji seksualnej, są tak definiujące, że stały się głównym tematem debaty, a przez to jednym z ważniejszych elementów, do których Kościół w różnych ważnych wystąpieniach się odwołuje” – stwierdził Bartosz Brzyski.