Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Prezydent Ukrainy popełnia błąd za błędem. Jego ostatnią szansą jest Polska

Wołodymyr Zełenski został prezydentem na fali zmęczenia starymi elitami politycznymi z pokolenia komsomolców z lat 80. i w pełni wykorzystał swoją popularność w telewizji jako komik, który wyśmiewał tychże polityków i oligarchów, czyli „tłustych kotów”. Niemal jedna czwarta Ukraińców, którzy uwierzyli, że Zełenski jest ich ostatnią nadzieją, nie chce tej nadziei stracić. I gotowi są wierzyć w starą jak świat bajkę, którą obecnie opowiada środowisko Zełenskiego, że jest bardzo uczciwym człowiekiem, że chce jak najlepiej i że nie kradnie. Za wszystkie błędy odpowiedzialne jest zaś jego otoczenie, a także źli oligarchowie, którzy nie pozwalają dzielnemu romantykowi zmieniać Ukrainy. Rzeczywistość jest jednak zgoła inna.

Sekret popularności prezydenta Zełenskiego wciąż tkwi w wizerunku prostego chłopaka. Ludzie przyzwyczaili się, że widzą go w czasie każdego większego święta, jak choćby w okolicach Sylwestra i Bożego Narodzenia, kiedy to telewizja wyświetla produkcje „Kwartału 95” – programów rozrywkowych, w których występował Zełenski. Jest to jednak de facto swoisty oddział bojowy oligarchy Ihora Kołomojskiego, który finansował całe to przedsięwzięcie na swoim kanale 1 + 1. Kołomojski do dzisiaj zachował wszystkie swoje wpływy i majątek o wielkości kilku miliardów dolarów. Mimo to większość odbiorców o niewybrednym smaku nie zaprząta sobie głowy takimi niuansami.

Cała prezydentura Zełenskiego sprowadza się do prób balansowania pomiędzy różnymi grupami wewnątrz kraju i przypodobania się każdej z nich. I chociaż wychodzi to coraz gorzej, to trzeba przyznać, że Zełenski jako doświadczony showman doskonale wyczuwa, co i w jakim momencie ukraińskie społeczeństwo chce usłyszeć.

Artyści nie lubią krytyki i konkurencji

Początkom prezydentury Zełenskiego towarzyszył ogromny szum medialny i całkowity brak profesjonalistów. Na liście jego partii, która niespodziewanie wygrała wybory, znalazło się bardzo wiele zupełnie przypadkowych osób, które nie miały kompetencji do podejmowania jakichkolwiek standardowych działań legislacyjnych, a których lojalność można kupić tylko za pieniądze.

Sam Zełenski przewrażliwiony jest na punkcie krytyki i jako były artysta woli nie mieć obok siebie innych gwiazd. Otacza się pochlebcami, którzy nie mogą konkurować z nim w przestrzeni publicznej i nie mają osobistych ambicji politycznych. Klasycznym tego przykładem jest premier Denys Szmyhal – bardzo wygodna postać, która jest w stanie znieść każdą krytykę i sumiennie wykonuje każde polecenie Zełenskiego.

Właśnie dlatego Zełenski w ciągu ostatnich dwóch lat, kiedy sprawował prezydenturę zdążył pokłócić się niemal ze wszystkimi swoimi sprzymierzeńcami, którzy doprowadzili go do władzy i umożliwili zwycięstwo.

Ostatnią taką osobą był marszałek Dmytro Razumkow, który w 2019 r. poprowadził zarówno kampanię prezydencką, jak i parlamentarną. W zasadzie to on jeden trudził się za całą drużynę Zełenskiego, pojawiał się w programach telewizyjnych i udzielał wywiadów. Jednak gdy został marszałkiem, odmówił bycia jedynie wykonawcą kaprysów prezydenta. Brał pod uwagę zdanie opozycji, sprzeciwiał się łamaniu prawa. Spowodowało to wzrost napięcia między nim a Zełenskim.

Jednak punktem, od którego nie było już odwrotu, stała się sprawa tzw. ustawy o deoligarchizacji – kolejne zagranie Zełenskiego, które miało zademonstrować rzekomą walkę z oligarchami. W rzeczywistości była to próba nielegalnego udzielenia sobie, jak i Radzie Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony przyzwolenia na nadawanie miana oligarchy i wpisywania osób do rejestru oligarchów na podstawie własnej decyzji tak, aby w przyszłości ułatwić dostęp do ich pieniędzy. Razumkow skierował projekt tej ustawy do Komisji Weneckiej celem jej rozpatrzenia, co wywołało oburzenie Zełenskiego. I najprawdopodobniej Zełenski wyda wkrótce polecenie usunięcia Razumkowa ze swojego otoczenia.

Wszyscy ludzie prezydenta

Zamiast ludzi, z którymi dochodził do władzy, Zełenski otoczył się pochlebcami i „wygodnymi” ludźmi z dawnych rządów, którzy pomagają mu realizować populistyczne zachcianki i pragną za wszelką cenę utrzymać swoje pozycje oraz, jak piszą media, zarabiać na korupcyjnych systemach tzw. Wielkiego Budownictwa, czyli zakrojonego na szeroką skalę programu budowy dróg oraz infrastruktury w całym kraju. Według doniesień medialnych, programy te są realizowane przez kilka firm powiązanych z osobami z grona najwyższych władz państwowych i czerpią ogromne zyski płynące z łapówek.

Głównym negatywnym symbolem prezydentury Zełenskiego stał się Andrij Jermak – bliski przyjaciel Zełenskiego, który wcześniej zajmował się produkcją filmową i lobbował na rzecz interesów właścicieli ulicznych straganów w Kijowie. Teraz z kolei osoba ta, pełniąca funkcję sekretarza, a w zasadzie piastująca stanowisko szefa kancelarii prezydenta, stała się prawą ręką Zełenskiego i głównym ośrodkiem władzy. Dzięki sprytnym intrygom Jermak przeżył wszystkich tych, z którymi Zełenski doszedł do władzy. Są z Zełenskim nierozłączni – na zdjęciach można zobaczyć go u boku prezydenta o wiele częściej niż pierwszą damę.

Media informują, że Jermak również potrafi schlebiać Zełenskiemu i sprawia wrażenie osoby niezastąpionej. Jednocześnie do Kancelarii Prezydenta rekrutowani są ludzie, którzy nie cieszą się najlepszą reputacją, jednak są oddani Jermakowi i gotowi do podjęcia wszelkich działań w celu realizacji polityki duetu Zełenski-Jermak. Taką osobą jest Oleg Tatarow, były rzecznik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z czasów Janukowycza, który podczas Majdanu z pełną powagą kłamał, że protestujący Majdanu zabijają się nawzajem oraz wybielał działalność Berkutu. Teraz kieruje u Jermaka departamentem organów ścigania i sądów. Zełenski osobiście ratował go od pociągnięcia do odpowiedzialności, gdy podejrzany był o wręczenie łapówki.

Kolejnym przykładem zwyczajowego w ukraińskiej polityce „kumoterstwa” jest Rusłan Demczenko – szef wywiadu ukraińskiego, który podejrzany jest o bycie rosyjskim agentem wpływu, jako że w 2010 r. był jednym z autorów tzw. porozumień charkowskich Janukowycza z Putinem. Zgodnie z tym porozumieniem wojska rosyjskie otrzymały prawo do pozostania na Krymie do 2042 r. i zwiększenia swojego kontyngentu, co z kolei pozwoliło Kremlowi zaanektować Krym.

Nic dziwnego, że Zełenski został wciągnięty w skandal z wagnerowcami właśnie z powodu Jermaka. Przecież to właśnie Andrij Jermak odpowiada za zerwanie międzynarodowej operacji z udziałem ukraińskich, amerykańskich i tureckich służb specjalnych, która miała na celu wyciągnięcie z Rosji najemników odpowiedzialnych za zestrzelenie malezyjskiego boeinga nad Donbasem w 2014 r., a także ukraińskich samolotów wojskowych – np. na lotnisku w Ługańsku, gdzie zginęło 49 spadochroniarzy z 25. brygady wojsk powietrzno-desantowych.

Skandal ten przybiera na sile, mimo kłamstw samego Jermaka i blogerów-publicystów działających w jego interesie. Przez ponad rok zapewniali, że żadnej operacji nie było, by następnie ogłosić, że był to jedynie plan. Teraz ucichli. A ludzie Zełenskiego w parlamencie, na przykład deputowana Mariana Bezuhła, dokładają wszelkich starań, by zakłócić i utajnić rozpatrzenie tej sprawy, co w przyszłości może podkopać pozycję Zełeńskiego lub nawet doprowadzić do wszczęcia procedury impeachmentu.

Dłoń wyciągnięta do Kremla

W ciągu tych dwóch lat Zełenski przeszedł znaczącą metamorfozę. Swoją działalność rozpoczął od tego, że chciał pogodzić się z Rosją – po prostu przestać do siebie strzelać i szukać pojednania z Putinem. Ale wszyscy ukraińscy prezydenci, poza Janukowyczem, szybko zdają sobie sprawę, że na Ukrainie nie ma nikogo, na kim można byłoby polegać w kwestiach strategicznych – oprócz samych Ukraińców.

A w ciągu ostatnich ośmiu lat dwie trzecie Ukraińców w końcu zgodnie stwierdziło, że Ukraina chce być niepodległa, mówić po ukraińsku i orientować się na Zachód. I jeżeli pokój można osiągnąć za cenę rezygnacji z tych wartości i wyborów, to taki pokój jest zdradą.

Swego czasu na Zełenskiego głosowały trzy duże grupy. Pierwsza – jego zwolennicy, około 30%. Drugą grupę stanowił elektorat prorosyjski, który liczył na to, że Zełenski ograniczy ukrainizację. Trzecią grupę tworzyli wszyscy ci, którzy głosowali przeciwko poprzedniemu prezydentowi, Petro Poroszence.

Prorosyjski elektorat niemal natychmiast odwrócił się od Zełenskiego, gdy ten nie zaczął otwarcie ulegać Putinowi. Ci, którzy byli nastawieni przeciwko Poroszence, nie poparli próby pogodzenia się z Kremlem. I nawet zwolennicy Zełenskiego byli dość wrogo nastawieni wobec tych prób ugodowych. Z tego też powodu Zełenski, którego notowania dramatycznie spadły na początku tego roku, zmuszony był radykalnie zmienić swoją politykę wobec „ukraińskości”.

Na dodatek wyborcy nie mogli mu wybaczyć braku profesjonalizmu, wsparcia dla społeczeństwa i realnych działań w walce z koronawirusem. Do tego doszły gigantyczne skandale związane z otoczeniem Zełenskiego, np. z deputowanym Tiszczenką, którego restauracja „Welur” nadal obsługiwała kolegów z partii po wprowadzeniu lockdownu i którego sam Zełenski ponownie uratował od pociągnięcia do odpowiedzialności.

Dlatego też współpracownicy prezydenta wpadli na sprytne posunięcie – otwarcie zaatakowali prorosyjskiego polityka, Medwedczuka, którego trzy kanały telewizyjne prowadziły agresywną propagandę przeciwko Zełenskiemu. Akcja doprowadziła do dużego spadku jego notowań. Z pomocą Rady Bezpieczeństwa i Obrony opracowano plan nakładania sankcji z pominięciem decyzji sądów. Ponadto Zełenski radykalnie zmienił retorykę na mocno proukraińską: zamknięto trzy prorosyjskie kanały Medwedczuka, ukarano właścicieli prorosyjskiego portalu propagandowego  strana.ua, sąd rozważa również cofnięcie licencji dla kolejnego prorosyjskiego kanału „Nasz”. Mimo to większość sankcji ma charakter jedynie deklaratywny i w rzeczywistości nie jest wdrażana – przykładem tego są głośne sankcje wobec przemytników, które nie odniosły żadnego skutku.

Pochować zmarłych i spojrzeć z Polską w przyszłość

Wszystkie te działania pomogły powstrzymać spadek notowań prezydenta i na chwilę osłabiły stopień niechęci ze strony patriotycznej części społeczeństwa. Niemniej jednak liczba skandali, napięcie w otoczeniu Zełenskiego i wokół niego samego ciągle wzrasta. Znaczącym czynnikiem destabilizującym może być nieudany zamach na asystenta Zełenskiego – Serhija Szefira – wieloletniego przyjaciela prezydenta, z ktorym występował też w programie „Kwartał 95”. Do tego wszystkiego dochodzą problemy gospodarcze na tle kryzysu gazowego wywołanego w Europie przez Rosję i kwestia ponownej eskalacji działań wojennych na Donbasie, na temat której Zełenski jak zwykle milczy.

Prezydent znajduje się obecnie na rozdrożu. Kolejne wybory są bardzo blisko, tyle że Zełenski nie ma ani sprawdzonych ludzi, ani żadnych znacznych osiągnięć. Nie ma również partii, ponieważ partia Sługa Ludu nie stała się realną siłą, lecz pozostaje zaledwie zakładnikiem osobistego rankingu Zełenskiego. Partia ta nie ma więc szans na samodzielne zwycięstwo, ani nawet na znaczącą pozycję w następnym parlamencie bez marki osobistej prezydenta.

Nie można wiecznie udawać i tworzyć iluzji. Wszystkie reformy są wyhamowywane – chociażby reforma sądownictwa, którą Zełenski osobiście obiecał Zachodowi. Co więcej, świat zmienia się w zawrotnym tempie. I ani Zełenski, ani jego otoczenie nie mają żadnych pomysłów na kolejne działania, poza wysuwaniem pretensji wobec Zachodu, który uporczywie utrzymuje postawę zdystansowania.

Najważniejszym celem prezydentury Zełenskiego jest zapewne poprawa relacji z naszym najwięcej znaczącym partnerem – Polską. Sukcesy zawsze wiążą sie z trudnościami. Musimy odrzucić „duchy przeszłości” i przestać uprawiać politykę, w której umarli krążą wśród żywych. Ukraińcy i Polacy powinni raz na zawsze rozwiązać wszystkie problematyczne kwestie z przeszłości, pochować swoich zmarłych i nie pozwalać, by przeszłość stawała na drodze przyszłości.

Ukraina i Polska muszą zrozumieć, że naturalny związek dwóch krajów wywodzących się z Rzeczypospolitej Obojga Narodów zapewni im godne miejsce w XXI wieku, który coraz bardziej zaczyna przypominać wiek XVIII oraz ówczesny imperializm pochłaniający pomniejsze państwa.

To właśnie kierunek pogłębiania sojuszu z Polską jako krajem mentalnie i historycznie najbliższym Ukrainie jest wyjściem, które mogłoby pomóc Ukrainie przezwyciężyć wiele kryzysów i stać się regionalną potęgą, zdolną przeciwstawić się epoce nowych światowych imperiów. A Zełenski, który nie zepsuł relacji z Polakami, ma właśnie szansę stawić czoła negatywnym wpływom poprzez wzmocnienie tego sojuszu.

Ukraińcy i Polacy powinni wreszcie odrzucić historyczne problemy przeszłości, zaprzestać budowania relacji na żalu z powodu wzajemnie wyrządzonych krzywd, a zamiast tego zjednoczyć się i stworzyć silny sojusz regionalny, na fundamencie którego – w dłuższej perspektywie – mógłby powstać rodzaj nowej „Rzeczypospolitej Kilku Narodów”. I właśnie ta idea może stać się dla Zełenskiego jego opus magnum, które nada jego prezydenturze sens i przeważy zarówno frustrację w polityce wewnętrznej, jak i niepowodzenia w polityce zagranicznej. Jest na to jeszcze czas.

Zapraszamy do lektury pozostałych artykułów powstałych w ramach projektu, Polsko-ukraiński stół 2021, dot. relacji na linii Warszawa-Kijów oraz Bruksela-Kijów: Przemysława Żurawskiego vel Grajewskiego, Daniela Szeligowskiego, Olhi VorozhbytNatalii Iszczenko.

Artykuł powstał w rezultacie projektu Polsko-ukraiński stół 2021. Zadanie publiczne zostało zrealizowane ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP. Publikacja wyraża jedynie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

Artykuł (z wyłączeniem grafik) jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o zachowanie informacji o finansowaniu artykułu oraz podanie linku do naszej strony.