Kuź: W naszym regionie bez konserwatystów nie udaje się skonstruować nawet porządnej opozycji
„Chcące dokonać zmian opozycyjne bloki w krajach grupy wyszehradzkiej stawiają coraz wyraźniej na stosunkowo młodych i centrowo-konserwatywnych liderów. Są to z reguły ludzie na tyle zachowawczy obyczajowo, by przyciągnąć wiejskich tradycjonalistów i na tyle profesjonalni, by nie zrażać do siebie progresywnych mieszczuchów” – zwraca uwagę dr Michał Kuź, członek Klubu Jagiellońskiego, na łamach „Magazynu Kontra”.
Kuź analizuje sytuację polityczną na Węgrzech, w Czechach i na Słowacji, wskazując, że polityczna zmiana ma tam centroprawicowy charakter. „W Czechach kimś takim jest, mający wkrótce zostać mianowany premierem, Petr Fiala – wybitny politolog, praktykujący katolik, wprawdzie człowiek już 57-letni, ale za to w aktywnej polityce dopiero od dekady. Na Węgrzech wiosną o władzę powalczy z Wiktorem Orbanem niejaki Péter Márki-Zay, ekonomista, katolik, 49-letni ojciec siódemki dzieci i bezpartyjny burmistrz miasta mniejszego od Grudziądza. Na Słowacji po ostatnim kryzysie koalicyjnym premierem jest zaś 45-letni Edouard Heger z młodego ruchu Zwykli Ludzie (Obyčajní ľudia) będący niemal klonem Márki-Zaya. To także ekonomista, także konserwatywny katolik (w sumie pełnił w kościele siedem różnych funkcji świeckich). Do tego ojciec dość licznej rodziny (czwórka pociech), dopiero od niedawna w polityce” – zwraca uwagę politolog.
„Péter Márki-Zay jest byłym wyborcą Fideszu, o czym sam otwarcie mówi. Politycznie skupia się zaś raczej na walce z korupcją i naprawie państwa niż na podkopywaniu jego wiarygodności, tak jak niestety często czyni polska opozycja w ramach słynnej strategii ulica i zagranica. Węgierscy adwersarze Orbána też tak zresztą próbowali i ponosili porażkę za porażką. Od jakiegoś czasu przewodzą jednak nieznacznie w sondażach dzięki hasłom, które bardziej przypominają odpowiedzialność i lokalność” – podkreśla autor.
„Przyzwyczailiśmy się wszyscy pisać i mówić o zmierzchu konserwatyzmu w oparciu o to, co widzimy i czytamy o polityce w Paryżu, Berlinie i Nowym Jorku. Tymczasem w naszym regionie bez konserwatystów nie udaje się, na razie, skonstruować ani rządu, ani nawet porządnej opozycji” – konkluduje Kuź.