Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Droga ścieżka kształcenia, niskie zarobki, brak regulacji prawnych. Misja specjalna: dostać się do psychoterapeuty

Droga ścieżka kształcenia, niskie zarobki, brak regulacji prawnych. Misja specjalna: dostać się do psychoterapeuty Edvard Munch/ Wikimedia Commons

Inni podkreślają, że wiele zależy także od przemian wewnątrz środowiska. „Tak długo, jak rekrutacja będzie się opierać głównie na pieniądzach a nie na wiedzy, tak długo, jak będziemy tolerować oszołomów i pseudonaukowe podejście, tak długo my, jako wykwalifikowani psychoterapeuci, będziemy traktowani jako oszołomy” – twierdzi Marta.

Misja specjalna: dostać się do psychoterapeuty

Naukowcy od pewnego czasu odnotowują alarmujący wzrost problemów psychicznych o różnym stopniu nasilenia. Jak pokazało ogólnopolskie badanie EZOP I (Epidemiologia Zaburzeń Psychiatrycznych i Dostępność Psychiatrycznej Opieki Zdrowotnej), prawie co czwarty Polak (23,4 proc.) zmaga się z przynajmniej jednym zaburzeniem psychicznym. Najpowszechniejsza jest depresja, na którą cierpi aż jedna dziesiąta mieszkańców Polski. Innymi najczęstszymi zaburzeniami psychicznymi są nerwice i zaburzenia lękowe, napady paniki, fobie społeczne, a także poważne choroby, takie jak schizofrenia.

Najcięższymi przypadkami, przede wszystkim takimi, które wymagają farmakoterapii, zajmują się psychiatrzy, którzy często współpracują na tym polu z psychoterapeutami i innymi specjalistami. Niestety, skorzystanie z leczenia psychiatrycznego w Polsce jest dla wielu chorych przykrym doświadczeniem. Polska psychiatria, w szczególności psychiatria dziecięca, znajduje się w fatalnej kondycji, o czym wielokrotnie była mowa w ostatnich miesiącach. Na szczęście nie każde zaburzenie zdrowia psychicznego kwalifikuje się do wizyty u lekarza. Co więcej, niektórych problemów nie da się rozwiązać za pomocą leków i leczenia psychiatrycznego. Wówczas o wiele lepiej jest skorzystać z pomocy psychoterapeuty.

Niestety, wciąż niewielu Polaków decyduje się skorzystać z takiego wsparcia. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest kilka. Z jednej strony, wciąż pokutują złe stereotypy, wedle których osoba korzystająca z pomocy terapeuty jest „czubkiem”, od którego trzeba trzymać się z daleka. Przeciętnemu Kowalskiemu brakuje także wiedzy na temat poszczególnych nurtów terapeutycznych i różnic między nimi, co dodatkowo utrudnia decyzję. Z drugiej strony pacjent jest postawiony przed trudnym wyborem. Czas oczekiwania na wizytę do psychoterapeuty opłacanego przez NFZ waha się od kilku miesięcy do nawet kilku lat. Z kolei psychoterapia w prywatnym gabinecie jest drogą usługą, a jej dostępność poza największymi ośrodkami miejskimi również może być utrudniona.

Co gorsza, nie wiadomo, czy wraz ze wzrostem zapotrzebowania na psychoterapię, znajdzie się odpowiednia liczba terapeutów, aby pomóc wszystkim potrzebującym. Nikt bowiem tak naprawdę nie wie, ilu psychoterapeutów pracuje obecnie w Polsce. Nie ma żadnego centralnego rejestru ani badań na ten temat. Wydaje się jednak, że wraz ze wzrostem zapotrzebowania na pomoc psychologiczną, powinna także rosnąć liczba specjalistów, zachęconych możliwością zdobycia dochodowego i społecznie potrzebnego zawodu.

Nie jest to jednak takie oczywiste. Zdobycie uprawnień psychoterapeutycznych w Polsce jest bowiem zadaniem niezwykle trudnym i kosztochłonnym, a młodzi adepci psychoterapii często, aby ukończyć szkołę, muszą bardzo wiele poświęcić. Warto zatem oddać im głos, aby zobaczyć, z jakimi trudnościami muszą się mierzyć i zastanowić się, co możemy zrobić, aby psychoterapia w naszym kraju stała się łatwiej dostępna, a wszyscy ci, którzy czują powołanie do tego zawodu, mogli się w nim bez przeszkód realizować.

Czym jest psychoterapia i jak wygląda szkolenie psychoterapeuty?

Najogólniej rzecz ujmując, psychoterapia to jedna z metod leczenia schorzeń, zaburzeń i nieprawidłowości dotyczących ludzkiej psychiki. Mimo że definicja ta brzmi poważnie, to należy pamiętać, że współcześnie psychoterapeuci nie pracują wyłącznie z osobami borykającymi się z problemami, lecz także oferują swoją pomoc wszystkim tym, którzy chcieliby polepszyć swój dobrostan psychiczny i zwiększyć swój potencjał osobowościowy. W zależności od natury problemu w psychoterapii wyróżnia się ponadto różne nurty terapeutyczne, takie jak terapia psychodynamiczna, humanistyczna, systemowa, integracyjna, poznawczo-behawioralna czy Gestalt.

Warto także wspomnieć o tym, że zawód psychoterapeuty nie jest w Polsce regulowany, co oznacza, że nie istnieje żaden akt prawny, który określałby, kto jest, a kto nie jest psychoterapeutą, jakie wykształcenie musi zdobyć osoba, która chce uprawiać ten zawód, a także w jaki sposób powinna się dalej szkolić i jakiej kontroli podlegać. Oznacza to, że w naszym kraju dosłownie każdy może otworzyć własny gabinet.

Środowisko psychologiczne postanowiło jednak wypełnić tę prawną próżnię i zaczęło wydawać certyfikaty, które potwierdzają, że dana osoba jest wykwalifikowanym psychoterapeutą. Zajmują się tym przede wszystkim dwie niezależne instytucje – Polskie Towarzystwo Psychologiczne i Polskie Towarzystwo Psychiatryczne. Zdobycie certyfikatu którejś z nich jest jednak obwarowane wieloma warunkami, co z jednej strony ogranicza „wolną amerykankę” na rynku usług psychoterapeutycznych, lecz z drugiej strony rodzi licznie nieprawidłowości i sprawia, że młodym ludziom bardzo trudno jest dostać się do swojego wymarzonego zawodu.

Aby zostać certyfikowanym psychoterapeutą, trzeba ukończyć akredytowaną szkołę psychoterapii w wybranym przez siebie nurcie. Kształcenie w takiej szkole trwa minimum cztery lata i zazwyczaj realizowane jest w formie weekendowych zjazdów. W trakcie zajęć słuchacze poznają techniki terapeutyczne stosowane w wybranym nurcie lub nurtach, analizują studia przypadków prezentowane przez praktyków, uczestniczą w zajęciach self-experience oraz poznają specyfikę pracy z konkretnymi pacjentami, np. osobami uzależnionymi i współuzależnionymi, osobami po próbie samobójczej itp. Dodatkowo uczestnicy szkół zazwyczaj biorą także udział w treningu interpersonalnym, muszą odbyć własną psychoterapię oraz staż kliniczny na oddziale psychiatrycznym.

Żeby dostać się do szkoły psychoterapii, powinno się wcześniej ukończyć studia psychologiczne, medyczne lub pokrewne i legitymować się pewnym doświadczeniem w pracy psychologa. W rezultacie duża część słuchaczy nie zapisuje się do szkoły prosto po studiach.

Dodatkowym utrudnieniem mogą być także koszty kształcenia, które wynoszą zwykle kilkadziesiąt tysięcy złotych za cały cykl kształcenia. Co ważne, już w trakcie nauki w szkole psychoterapii, słuchacz może zacząć pracę z klientami. Zwykle takie uprawnienia przyznawane są po ukończeniu drugiego roku kształcenia. Warto także wspomnieć o tym, że ukończenie szkoły nie jest równoznaczne z uzyskaniem certyfikatu. Aby zwieńczyć swoją ścieżkę kształcenia, młody psychoterapeuta musi przepracować w zawodzie pięć lat i na sam koniec zdać egzamin certyfikacyjny.

Kształcenie się na psychoterapeutę to zatem kosztowny i skomplikowany proces. Musi on jednak taki być, ponieważ od osoby prowadzącej terapię wymaga się odpowiedniej wiedzy i doświadczenia. Jeśli ktoś chce pracować w tak odpowiedzialnym zawodzie, powinien być na to gotowy. Często jednak kandydaci na psychoterapeutów spotykają się przeszkodami, które są zwyczajnie niezrozumiałe i skutecznie demotywują ich do realizowania się w wymarzonym zawodzie.

Jak pracować i z czego żyć w trakcie nauki?

Pierwszą i podstawową przeszkodą z jaką mierzą się uczestnicy szkół psychoterapii są wysokie koszty kształcenia. Sam kurs to wydatek wynoszący ok. 50 tys. złotych. Dla wielu osób chcących podjąć kształcenie prosto po studiach jest to kwota zbyt wysoka i w konsekwencji decydują się one odłożyć rekrutację na później lub całkowicie rezygnują z tej ścieżki kariery.

„Pieniądze to pierwsze kryterium dostępności. Jest masa świetnych osób, które chciałyby się kształcić, a nie mogą wyłącznie ze względów finansowych. Osobiście znam wiele osób, które z powodów finansowych zrezygnowało z kształcenia lub opóźniło jego rozpoczęcie” – mówi Marta, uczestniczka szkoły psychoterapii. Dodaje też, że taka organizacja kształcenia psychoterapeutów sprawia także, że kluczowym kryterium przyjęcia nie są wysokie kompetencje i predyspozycje, lecz zasobność portfela.

„Niektórzy mogą zacząć od razu po studiach, większość jednak zaczyna później. Wynika to z jednej strony z wysokich kosztów, a z drugiej z tego, że aby dostać się do szkoły trzeba mieć już doświadczenie pracy z klientem/pacjentem, którą zresztą trzeba kontynuować w trakcie nauki. Część osób zaczyna kształcenie w szkole po czterdziestce i wtedy istnieje ryzyko, że certyfikowanym psychoterapeutą to oni nie zostaną nigdy” – wyznaje Magdalena, która również kształci się na psychoterapeutkę.

Warto także wspomnieć o tym, że samo czesne nie stanowi jedynego finansowego obciążenia dla przyszłych psychoterapeutów. Muszą oni także opłacić superwizję, czyli konsultacje z bardziej doświadczonym terapeutą, własną psychoterapię u certyfikowanego specjalisty, a także zapłacić za możliwość odbycia stażu klinicznego. Kwestia płatnych staży to kolejny element kształcenia, który bardzo bulwersuje uczestników szkół. Za jeden dzień stażu uczestnik musi zwykle zapłacić kilkadziesiąt złotych, podczas gdy lekarze lub inni specjaliści nie tylko nie muszą tego robić, ale wręcz otrzymują za staż wynagrodzenie.

„To, że musimy płacić za staż, jest bardzo utrudniające i głęboko niesprawiedliwe. Bardzo poniżające wręcz. Cały szpital dostaje pieniądze za pracę, a psycholog płaci. Moim zdaniem podpada to pod dyskryminację” – ocenia Marta. Co więcej, wiele ośrodków nie pozwala stażystom na pracę w wymiarze jednego lub dwóch dni tygodniowo, lecz wymaga obecności przez 4-5 dni, przez co uczestnicy stażu muszą czasowo rezygnować z pracy lub korzystać z bezpłatnego urlopu.

„Bardzo długo czekałam na możliwość odbycia stażu. To się wydaje kuriozalne, ale to jest pełen etat. Dwa lub trzy miesiące pracy, za którą nie dość, że nie dostaję wynagrodzenia, to jeszcze sama muszę płacić. Będę też musiała zawiesić część moich innych zawodowych obowiązków, bo ciężko będzie to wszystko pogodzić, jak będę od ósmej do piętnastej w szpitalu” – opowiada Lena.

Większość kandydatów na psychoterapeutów w trakcie szkolenie stara się podejmować pracę w zawodzie psychologa, aby jeszcze przed uzyskaniem uprawnień do pracy terapeuty móc zdobyć potrzebne doświadczenie. Zarobki na rynku, w szczególności w sektorze publicznym, nie są jednak zbyt wysokie, a uczestnicy szkół psychoterapii muszą także dostosować swoje życie zawodowe do wymogów stawianych przez szkołę. Z tego powodu wielu z nich musi korzystać z pomocy rodziców lub brać kredyt. Niepewna sytuacja finansowa może także wpływać na inne życiowe decyzje, związane przykładowo z zakupem mieszkania lub założeniem rodziny. „Kształcenie w szkole bardzo mocno mnie obciąża. Mam pracę, dzieci, rodzinę. A do tego jeszcze dochodzi szkoła. Nie dość, że jestem zmęczona psychicznie i fizycznie, to też odbieram dużo czasu mojej rodzinie” – wyznaje Lena.

Psychoterapeuci zasługują na szacunek

Dużym problemem dla młodych psychoterapeutów jest także dość niski prestiż ich zawodu i powszechna niewiedza na temat tego, czym jest psychoterapia i w jakich sytuacjach można skorzystać z pomocy takiego specjalisty. Większość ludzi ma fałszywy obraz psychoterapii, który czerpią z popkultury, gdzie terapia kojarzy się z leżeniem na kozetce i opowiadaniem o swoim życiu facetowi po pięćdziesiątce.

W społeczeństwie funkcjonuje także pogląd, że z pomocy terapeuty korzystają tylko osoby z bardzo poważnymi problemami. „Ludzie nie wiedzą, kim jest psychoterapeuta i czym różni się od psychologa i psychiatry. Z tego powodu ich rola jest bardzo często umniejszana. Zmienia się to nieco wśród osób z młodszego pokolenia, którzy wiedzą nieco więcej i mają poczucie, że psychoterapeuci są naprawdę potrzebni i robią kawał dobrej roboty. Prestiż jest niski, ale powoli wzrasta” – opowiada Magdalena.

W ostatnich latach, a w szczególności w okresie pandemii, znacząco wzrosła społeczna świadomość dotycząca problemów psychicznych, lecz wciąż pozostaje bardzo wiele do zrobienia. Wiele osób podkreśla bardzo istotną rolę psychoedukacji. „Potrzebujemy rzetelnej informacji, na przykład w formie kampanii społecznych. Żeby ludzie wiedzieli, czym jest psychoterapia i że terapia to nie wstyd” – mówi Magdalena. Inni podkreślają, że wiele zależy także od przemian wewnątrz środowiska. „Tak długo, jak rekrutacja będzie się opierać głównie na pieniądzach a nie na wiedzy, tak długo, jak będziemy tolerować oszołomów i pseudonaukowe podejście, tak długo my, jako wykwalifikowani psychoterapeuci, będziemy traktowani jako oszołomy” – twierdzi Marta.

Inni słuchacze szkół psychoterapii dostrzegają jednak zupełnie inny problem. „To, że szkoła psychoterapii jest tak droga i ciężko się do niej dostać, sprawia, że wiele osób prowadzi terapię bez odpowiednich kwalifikacji. Piszą sobie w opisie „psycholog”, a taki przeciętny człowiek to nie odróżni, kim jest psycholog, psychiatra, czy psychoterapeuta” – mówi nam Lena. Problemem zatem niekoniecznie musi być to, że kandydaci na psychoterapeutów nie mają odpowiedniej wiedzy, lecz to, że kształcenie dostępne jest tylko dla nielicznych.

Psychoterapeuci chcą, żeby ich praca była doceniana, zarówno w wymiarze społecznym, jak i finansowym. „Wszystkim się wydaje, że psychoterapeuta tak dobrze zarabia i że sobie odbija tymi 150 zł za sesję. A prawda jest taka, że trzeba opłacić gabinet, superwizje, szkolenia, a poza tym praca z danym pacjentem nie kończy się na tej kilkudziesięciominutowej rozmowie” – wylicza Marta, która podkreśla także, że zarobki psychoterapeuty są zdecydowanie niższe od zarobków lekarzy, mimo że ci drudzy nie muszą tak wiele inwestować w swoje kształcenie i mogą liczyć na większe wsparcie państwa.

„Biorąc pod uwagę, ile pracy, wysiłku i pieniędzy wymaga kształcenie, to wydaje się, że ceny na rynku są w porządku. Jednak biorąc pod uwagę przeciętnego Kowalskiego – który zarabia, ile zarabia – to bardzo wielu ludzi, którzy potrzebują terapii, nie są w stanie sobie na to pozwolić” – wyznaje w podobnym tonie Lena. Dlatego też wielu terapeutów jest zdania, że obecny system się nie sprawdza i potrzeba znacznych zmian.

Co można poprawić?

Zapotrzebowanie na usługi terapeutyczne będzie wzrastać, dlatego warto już teraz zastanowić się, co można zrobić, aby więcej osób decydowało się na wybranie takiej ścieżki kariery, a psychoterapia była bardziej dostępna dla przeciętnego Polaka.

Na poziomie kształcenia psychoterapeutów można wskazać kilka rozwiązań, które mogłyby w znaczącym stopniu poprawić sytuację osób chcących się szkolić. Kluczowym krokiem wydaje się delegalizacja płatnych staży. Sytuacja, w której osoba tytułująca się dyplomem uczelni wyższej musi płacić za możliwość pracy, jest wręcz patologiczna. Problem ten udało się rozwiązać w przypadku lekarzy, więc wydaje się, że podobne rozwiązanie można zastosować również u psychoterapeutów.

Warto także zastanowić się, w jaki sposób państwo mogłoby włączyć się w proces kształcenia psychoterapeutów. Jedną z możliwości jest otworzenie publicznej ścieżki kształcenia, lecz z uwagi na wielość nurtów terapeutycznych może to okazać się problematyczne. Takie rozwiązanie powinno zostać jednak wzięte pod uwagę, ponieważ jest to jeden z nielicznych zawodów medycznych, który realizuje się w ramach publicznej służby zdrowia i który jednocześnie wymaga skończenia bardzo kosztownej prywatnej szkoły. Inną opcją jest także pewna forma dofinansowania ośrodków niepublicznych, dzięki czemu udałoby się chociaż trochę obniżyć koszty kształcenia.

Jeśli chodzi o kwestie dostępności psychoterapii, to bardzo istotne jest zwiększenie liczby terapeutów pracujących w ramach NFZ. Tu jednak kwestia po raz kolejny rozbija się o pieniądze, wymagałoby to bowiem znaczącego zastrzyku finansowego, aby terapeuci mogli otrzymać stawki przynajmniej zbliżone do tych, które mogą zarobić na wolnym rynku. Niedofinansowanie tego sektora publicznej opieki zdrowotnej sprawia, że wiele osób uważa, że w publicznych ośrodkach pacjenci/klienci nie otrzymają odpowiedniej pomocy.

Innym rozwiązaniem jest wsparcie działalności fundacji zajmujących się promocją zdrowia psychicznego. Takie organizacje mogłyby organizować ośrodki świadczące usługi dla osób, których nie stać na skorzystanie z prywatnego gabinetu. Jeszcze inną opcją jest oferowanie przez prywatne ośrodki terapii pro bono lub terapii niskobudżetowej. Takie propozycje wzbudzają jednak duże kontrowersje i sprzeciw części psychoterapeutów, twierdzących, że ich praca jest na tyle obciążająca, że nie powinno się oczekiwać, że będą dodatkowo pomagać bezpłatnie. Inni patrzą na to o wiele bardziej przychylnie, lecz ogólnie panuje zgoda co do tego, że nie jest to rozwiązanie systemowe, lecz próba łatania dziur.

Terapeuci oczekują przede wszystkim rozwiązań systemowych i zaczynają się organizować. Powstała m.in. petycja, w której domagają się oni poważnych zmian w systemie kształcenia oraz lepszych warunków zatrudnienia w sektorze publicznym. Psychologowie i psychoterapeuci coraz aktywniej angażują się także w akcje protestacyjne organizowane przez przedstawicieli innych zawodów medycznych. Wysuwane przez nich postulaty mogą paść na podatny grunt w sytuacji, gdy coraz częściej mówi się o problemach psychicznych Polaków. Psychologowie mają jednak bardzo ograniczone możliwości strajku i wywierania presji na rządzących. Pytanie o skuteczność ich działań wciąż pozostaje zatem otwarte.