Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Rekordowo wysokie rachunki za energię a zielona transformacja. Jak zareaguje UE i Polska?

Rekordowo wysokie rachunki za energię a zielona transformacja. Jak zareaguje UE i Polska? https://unsplash.com/photos/8qgUQ4HfwDA

Splot zdarzeń doprowadził do rekordowych podwyżek cen gazu, który dla wielu państw jest nie tylko podstawowym źródłem energii, lecz także źródłem rezerw i kandydatem na paliwo przejściowe w drodze do pełnej dekarbonizacji. Na razie jednak dalekosiężne dyskusje o osiągnięciu zerowej emisyjności muszą ustąpić pola znacznie bardziej prozaicznej kwestii: ile będzie kosztowało ogrzewanie podczas zbliżającej się zimy? Dotychczasowe rekomendacje instytucji unijnych pokazują bezradność Brukseli i państw członkowskich.

Ceny energii w ostatnich tygodniach biły regularnie historyczne rekordy – te hurtowe dla energii elektrycznej w Europie są o 166% droższe od średniej ceny w 2019 r. Gaz ziemny, który w strategii wielu państw (w tym Polski) ma być środkiem w dotarciu do bezemisyjnego 2050 r., jest prawie 4 razy droższy w cenach hurtowych niż w jeszcze w styczniu. Niespodziewanie renesans przeżywa węgiel nawet przy rekordowo wysokich cenach uprawnień do emisji (powyżej 60 euro za tonę CO2), stając się ucieczką dla wielu państw z ograniczonej podaży energii. W Niemczech w III kwartale węgiel kamienny i brunatny łącznie zostały użyte do wyprodukowania ok. 20% więcej energii elektrycznej niż rok temu. Sytuacja w wielu miejscach w Europie jest wyjątkowo trudna. Czeska grupa Bohemia Energy z powodu zbyt wysokich cen ogłosiła natychmiastowe zaprzestanie dostaw gazu (292 tys. klientów) i energii elektrycznej (618 tys. konsumentów).

Tymczasem już 31 października w szkockim Glasgow rozpocznie się 26. konferencja stron ramowej konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu (COP26), która jest równocześnie terminem złożenia bardziej ambitnych celów klimatycznych przez sygnatariuszy porozumienia paryskiego. Wielu liczyło na przełomowe obietnice ze strony kluczowych gospodarek świata, takich jak Indie, Rosja czy Chiny, ale obecny kryzys energetyczny może ostudzić ich zapał do przyspieszenia dekarbonizacji.

Aktualny kryzys dostarczył argumentów obu stronom sporu o zasadność aktualnego trendu zielonej transformacji. Jej przeciwnicy podkreślają, że historycznie wysokie ceny pokazują prawdziwe oblicze brukselskich marzeń, które mają groźne konsekwencje dla europejskiej gospodarki, uderzając najbardziej w najuboższych obywateli i w państwa na niższym poziomie rozwoju. Natomiast zwolennicy zdecydowanej dekarbonizacji zaznaczają, że obserwujemy właśnie skutek uzależnienia od paliw kopalnych. Dlatego ich zdaniem tylko jeszcze szybsza dekarbonizacja jest jedynym skutecznym rozwiązaniem.

Jednak zanim zaczniemy wyciągać zbyt daleko idące wnioski warto bliżej przyjrzeć się tej sytuacji. Jest ona przede wszystkim ciągiem wyjątkowo niekorzystnych zdarzeń, których splot stawia nas przed poważnymi pytaniami. Czy czeka nas zahamowanie zielonej transformacji w Europie? Jakie rozwiązania proponuje Komisja Europejska i państwa członkowskie? Jakie są plany polskiego rządu?

Ciosy z wielu stron

Jednym z głównych przyczyn trudnej sytuacji na rynku energii (nie tylko w Europie) jest szybkie gospodarcze odbicie, które wymaga nagłego zwiększenia produkcji energii. Rynek nie zdążył się przystosować do zwiększonego popytu na surowce energetyczne, który nastąpił po okresie zmniejszonego zapotrzebowania w trakcie wzmożonych fal pandemii w 2020 r., gdy światowy popyt na energię spadł aż o 5%. Nie pomogły także mroźna zima 2020/2021 i gorące lato (z zwiększonym wykorzystywaniem klimatyzacji), które dodatkowo zwiększyły popyt na energię.

Na obecną sytuację wpłynęły znacząco także warunki atmosferyczne. Słaby wiatr i gorsze nasłonecznienie w Europie odbiło się negatywnie na produkcji energii ze źródeł odnawialnych. Oznaczało to większe zapotrzebowanie na już i tak drogi gaz ziemny, który w wielu państwach europejskich jest nie tylko w scenariuszu bazowym kluczowy w produkcji energii. W tych krajach bowiem elektrownie gazowe są także rezerwą na wypadek sytuacji awaryjnych. W Niemczech ceny energii elektrycznej były ponad sześciokrotnie wyższe niż rok temu. Także rezerwy wody elektrowni wodnych znacząco się zmniejszyły, obniżając produkcję też z tego źródła. Taka sytuacja jest m.in. w Norwegii, która musiała zwiększyć zużycie gazu, co w rezultacie ograniczyło eksport tego surowca do reszty Europy, podwyższając tym samym jego cenę.

Kolejną przyczyną wysokich cen energii jest trudna sytuacja na rynku gazu ziemnego, który pokrywa ¼ całkowitego zapotrzebowania UE na energię. W dużym stopniu jest ona wywołana polityką Kremla, który pomimo zwiększonego zapotrzebowania na gaz ograniczył się do dostaw w ramach kontraktów długoterminowych i nie zwiększył eksportu do UE, mimo że stawki rynkowe sprzyjały podjęciu takiej decyzji. Gazprom jest głuchy na wezwania Brukseli i Waszyngtonu do zwiększenia eksportu. Poszlaki co do motywacji Rosji można znaleźć w trwającej właśnie certyfikacji Nord Stream 2, która w ten sposób może szantażować UE, aby przez kontrowersyjną drugą nitkę Gazociągu Północnego z Rosji do Niemiec szybciej popłynęło błękitne paliwo. Dodatkowo Gazprom również nie tylko nie napełniał w ostatnich miesiącach swoich magazynów w Europie Zachodniej przed okresem zimowym, a wyłącznie je opróżniał.

Warto podkreślić rzadziej podnoszony w ostatnich miesiącach aspekt niemiecko-rosyjskiej inwestycji omijającej Ukrainę. Otóż Moskwa dzięki dodatkowym wolumenom wpompowanym do europejskiego rynku będzie miała większy wpływ na ceny tego surowca na całym kontynencie i będzie mogła tą kartą grać także w sytuacji politycznych napięć z Zachodem. Nord Stream 2 zmniejszy bezpieczeństwo energetyczne nie tylko Ukrainy, ale także całej Europy, która zostanie zmuszona do powrotu do mniej zdywersyfikowanej bazy źródeł gazu.

Presję na cenę wywiera również obecnie stosunkowo niski poziom wypełnienia magazynów – na koniec września był o 15% niższy niż 5-letnia średnia w tym samym okresie – co zmniejsza elastyczność rynku. Poziom napełnienia magazynów gazu jest bardzo istotny w kontekście oceny ryzyka, a przez to też aktualnej ceny samego surowca. Choć na terenie UE łączna pojemność wszystkich magazynów oscyluje wokół 20% rocznego zapotrzebowania, to obecny poziom ich wypełnienia wynosi jedynie 72% (w porównaniu do 94% w zeszłym roku), a jesteśmy dopiero u progu zimy, gdy popyt na ten surowiec jest największy. W Unii nie ma jednolitych regulacji dot. magazynowania gazu. Na przykład w Niemczech, Austrii i Niderlandach nie ma wymaganego poziomu ich napełnienia, co skutkuje tym, że poziomy napełnienia są podatne na działania zewnętrznych aktorów na zliberalizowanym rynku (w tym Gazpromu), czego skutkiem ich obecny poziom jest najniższy w UE (ok. 42%). Największy magazyn w Niemczech, będący pod kontrolą Gazpromu, jest zapełniony jedynie w ok. 10%.

Warto również zaznaczyć, że większość dostaw gazu skroplonego LNG, które mogłyby płynąć do Europy, trafia obecnie do Azji, gdzie ceny są obecnie wyższe i więcej państw z tego regionu bazuje na kontraktach długoterminowych niż w UE. Co więcej rynek gazowy, w tym wsparcie tamtejszych państw dla sektora energetycznego, jest mniej zliberalizowany niż ten unijny. Chiny ogłosiły strategię, zgodnie z którą będą w najbliższym czasie będą kupowały gaz niezależnie od ceny (at all costs), chcąc zapewnić sobie bezpieczeństwo energetyczne. Dalszy niedobór gazu na rynku i walka Azji z Europą o dostawy LNG będzie czynnikiem osłabiającym spadek ich cen w najbliższych miesiącach.

Na ceny gazu wpłynęły również trwające renowacje infrastrukturalne, które zostały przesunięte ze względu na ubiegłoroczne lockdowny związane z COVID-19. Awarie przyczyniły się do kryzysu, który dotknął także zakłady upłynniania gazu LNG. Powolny odwrót inwestorów od finansowania sektora paliw kopalnych ze względu na zielone trendy zmniejszył niezawodność infrastruktury. Równocześnie OZE nie udało wypełnić tej luki.

Trzeba również pamiętać, że choć gaz jest dwukrotnie mniej emisyjny od węgla, to nadal jest paliwem kopalnym, które uwalnia podczas spalania dwutlenek węgla. Stąd na jego cenę wpływają również historycznie wysokie ceny uprawnień do emisji ETS.

Atom kontratakuje?

Sytuacje pogorszył trend odchodzenia w Europie od produkcji energii z elektrowni jądrowych, które w obecnej sytuacji są naturalnym ratunkiem dla całego systemu, produkując czystą i tanią energię niezależnie od pogody. Jednak od paru lat wiele państw pod szyldem dbania o klimat i rozwoju OZE odchodziły od atomu do elektrowni gazowych, m.in. Niemcy w ramach polityki Energiewende. Kryzys pokazał kluczowe znaczenie atomu w zielonotransformacyjnej układance.

W zeszłym tygodniu ministrowie 10 państw (Francji, Polski, Bułgarii, Chorwacji, Czech, Finlandii, Węgier, Rumuni, Słowacji i Słowenii) podpisali się pod wspólnym stanowiskiem, w którym stwierdzono konieczność uwzględnienia energetyki jądrowej w planowaniu przyszłych mix-ów energetycznych i wpisania jej do ostatecznej wersji Europejskiej taksonomii. Otwarłoby to drzwi do pozyskania finansowania dla atomu, dając tym samym zielone światło dla rozwoju w UE tej gałęzi energetyki.

Także francuski minister Bruno Le Maire na łamach niemieckiego „Die Welt” podkreślał, że nie da się wygrać walki ze zmianami klimatu bez atomu. Ponadto w środę został opublikowany list otwarty 25 uznanych ekspertów, którzy zwrócili się w nim do niemieckich decydentów, aby Niemcy wycofali się z wygaszania swoich elektrowni jądrowych, jako że bez nich Berlin nie będzie w stanie wypełnić swoich celów obniżenia emisji o 65% do 2030 r. (względem 1990 r.).

Choć walka o niemieckie reaktory jest przegrana, to gra toczy się o opóźnienie wygaszania atomu w innych państwach i przyjazne otoczenie regulacyjne i finansowanie dla nowych inwestycji w UE.

W Belgii kwestia planowanego wygaszenia wszystkich reaktorów do 2025 r. (produkujących obecnie 40% tamtejszej energii elektrycznej) stała się przedmiotem głębokich podziałów wewnątrz koalicji rządzącej. Postulat ten jest kluczowy dla belgijskich Zielonych. Jednak wizja budowy nowych elektrowni gazowych, aby zapełnić lukę po atomie, jest trudna do uzasadnienia z uwagi na obecnych informacjach o rekordowych cenach gazu i ryzyko dalszego uzależnienia się rynku europejskiego od rosyjskiego surowca via Nord Stream 2. Niedawne powodzie w Belgii utrudniły społeczne poparcie dla budowy nowych jednostek gazowych nawet na sam okres przejściowy i wzmocniły głosy poparcia dla wydłużenia działania dwóch najnowszych reaktorów, o co walczą obecnie wewnątrz rządu m.in. belgijscy liberałowie.

Unijne rekomendacje pokazujące bezsilność

Skala kryzysu, w którym zapewne znajdzie się Europa zimą, w dużym stopniu będzie zależała od pogody. Mroźna i długa zima (prawdopodobna na północnej półkuli ze względu na drugi rok trwania zjawiska  La Niña), słabsze niż w poprzednich latach wiatr i nasłonecznienie mogą sprawić, że obecny kryzys to jedynie próbka tego co czeka nas za chwilę. Tym bardziej, że niskie poziomy rezerw gazu w wielu europejskich państwach mogą nie wystarczyć, aby odpowiednio zareagować w szczytach zapotrzebowania w trakcie największych mrozów.

Czy są możliwe działania, które sprawią, że nadchodząca zima bezlitośnie nie uderzy w europejską gospodarkę? Urzędnicy unijny są sceptyczni. Komisarz ds. energii, Kadri Simson, w wywiadzie dla Financial Times wprost przyznała, że Bruksela na ma narzędzi, aby w krótkim okresie wpłynąć na sytuację, dlatego zarządzanie kryzysowe musi odbywać się na poziomie krajowym.

Aby pomóc europejskim stolicom, 13 października KE opublikowała rekomendacje (toolbox), które mogą złagodzić skutki kryzysu. Komisja przedstawia szereg potencjalnych rozwiązań krótkoterminowych, które mogą zastosować państwa członkowskie: pomoc publiczną dla przedsiębiorstw, wsparcie finansowe dla gospodarstw domowych zagrożonych ubóstwem energetycznym (finansowane z dochodów z uprawnień do emisji, ETS), selektywną obniżkę podatków, wprowadzenie tymczasowych regulacji zakazujących odłączenia klientów od energii na skutek niezapłaconych rachunków.

Komisja Europejska podkreśla również problem ubóstwa energetycznego, które w obecnej sytuacji staje się zagrożeniem dla jeszcze większej grupy niż dotychczas. Obecny kryzys nie tylko mocno dotyka ich poprzez nadchodzące podwyżki energii, ale także poprzez skutki w sektorze produkcji żywności. Drogi gaz wpływa na podwyżkę cen nawozów, które w ciągu roku wzrosły dwukrotnie, co prawdopodobne w przyszłym roku przełoży się na wyższe ceny produktów spożywczych w Europie i zmniejszony dochód rozporządzalny obywateli.

Według badania z 2019 r. przeprowadzonego w UE 6.9% respondentów odpowiedziało, że nie stać ich, aby ogrzać swojego domu do temperatury dla nich optymalnej. Najwięcej takich osób było w Bułgarii (30.1%), na Litwie (26.7%) i na Cyprze (21%). W Polsce ten wskaźnik wówczas wyniósł 4.2%.

Jednak według szacunków Instytutu Badań Strukturalnych nad Wisłą jest on wyższy – ok. 10% gospodarstw domowych (1.3 mln) „nie może właściwie ogrzać i oświetlić mieszkania czy korzystać z urządzeń elektrycznych”. Obecna sytuacja ten problem także w Polsce nasili.

dokumencie KE podkreśla także działania długoterminowe, które podejmie, m.in. przyspieszenie „czystej energetycznej transformacji” (nazywając ją najlepszym ubezpieczeniem przed kolejnymi szokami cenowymi), a także podkreślenie znaczenia odpowiedniego poziomu rezerw gazu w europejskich magazynach w przyszłych regulacjach.

21 i 22 października temat cen energii będzie głównym tematem szczytu Rady Europejskiej, natomiast już w grudniu KE ma zaproponować (już wcześniej zapowiadane) zmiany w regulacjach dot. unijnego rynku gazu. Jak mogą one wyglądać?

Próba znalezienia systemowych rozwiązań

Hiszpania na forum unijnym zaproponowała powrót do koncepcji stworzenia strategicznej europejskiej rezerwy gazu ziemnego i mechanizmu wspólnego kupowania tego surowca przez UE. Podobny postulat w 2010 r. proponował Jerzy Buzek razem z Jacquesem Delorsem w ramach koncepcji Europejskiej Wspólnoty Energetycznej, a w 2014 r. podnosił także na forum unijnym Donald Tusk. Miałby on na celu obniżenie cen kontraktów na import dzięki silniejszej pozycji negocjacyjnej całego bloku niż pojedynczych państw. Madryt również wezwał Brukselę do zajęcia się spekulacjami na rynku unijnych uprawnień do emisji, które przyczyniają się do podwyżek cen energii na rynku wewnętrznym.

Francuski minister gospodarki i finansów, Bruno le Maire, natomiast zarekomendował rozliczenia cen energii elektrycznej od rynkowych cen gazu na rzecz uzależnienia jej od średniego kosztu produkcji prądu w danym państwie – rozwiązanie dla Paryża bardzo korzystne ze względu na niskie koszty produkcji prądu w Francji dzięki popularności energetyki jądrowej w tym kraju.

Jednak należy podkreślić, że oba te postulaty zostały na razie jedynie zasygnalizowane i na pewno nie zmienią sytuacji w trakcie najbliższej zimy. Co więcej, nawet ogólne prawdopodobieństwo ich wejścia w życie w dalszej perspektywie wydaje się niskie.

Bardziej realne działania rekomendują analitycy think-tanku Bruegel, Simone Tagliapietra i Georg Zachmmann, którzy podkreślają wagę działania na rzecz zmniejszenie popytu energii. Obaj eksperci przekonują, że jest to obecnie jedyna droga, ponieważ na stronę podażową Europa ma w krótkim okresie niewielki wpływ. Na łamach Euractiv przekonują, że promocja oszczędzania energii w gospodarstwach domowych i w przemyśle może być jedyną szansą na wyjście z kryzysu i przetrwanie zimy. Proponują regulacje zmierzające do obniżenia o 1 stopień Celsjusza temperatury w prywatnych i publicznych budynkach, a także – znacznie ciekawszy postulat – mechanizm finansowego nagradzania obywateli za oszczędzanie energii w swoich domach, który opierałby się na porównaniu zużycia przez nich energii w stosunku do rachunków sprzed roku.

Zastanawiają się także nad państwowymi rekompensatami dla wysoko energochłonnego przemysłu w zamian za tymczasowe przerwy w produkcji. Zatrzymanie fabryk z powodu wysokich kosztów energii elektrycznej wymusza zresztą już teraz sam rynek – ostatnio głośno było o przerwach w produkcji w czasie szczytu zapotrzebowania na rynku w części wysoko energochłonnych hut stali ArcelorMittal.

Tagliapietra i Zachmann przestrzegają równocześnie przed zbyt wysokimi subsydiami energii tej zimy, które przy sztywnie niskiej podaży może jedynie przyspieszyć podwyżkę cen energii i być finalnie jedynie marnotrawstwem środków publicznych i sponsorowaniem energetyki opartej na emisyjnych technologiach.

Państwa UE zwiększają subsydie na paliwa kopalne

Stolice europejskie jak na razie poszły drogą krótkoterminowych działań, aby jak najszybciej zmitygować skutki kryzysu dla swoich obywateli.

Najbardziej zdecydowanie działa Hiszpania, której system elektroenergetyczny jest wyjątkowo zależny od gazu ziemnego. Rząd Pedro Sancheza tymczasowo obniżył akcyzę na energię elektryczną z 5,1 do 0,5%, zmniejszył stawkę VAT za prąd dla części odbiorców i zawiesił część podatku płaconego przez producentów. Aby sfinansować podwyżkę rachunków za energię elektryczną i wzrost taryfy na gaz dla klientów, Madryt pracuje nad kontrowersyjną dodatkową opłatą dla 4 największych producentów energii za niespodziewane zyski ze sprzedaży z OZE i atomu, dzięki której do budżetu ma wpłynąć 5 mld euro. Rząd argumentuje, że opłata jest sprawiedliwa, ponieważ te firmy nie muszą się zmagać z wyższymi cenami gazu i korzystają na wyższych rynkowych stawkach na rynku.

Jednak mimo tych zapewnień jest to rozwiązanie kontrowersyjne, biorąc pod uwagę, że jest to de facto „kara” za inwestycje tych firm w bezemisyjne źródła energii, które są częścią zielonej transformacji. Sięganie zatem po takie narzędzia podważa prośrodowiskowy kurs rządu. To natomiast wprowadza na rynek niepewność wśród inwestorów, czy ta sytuacja nie będzie się powtarzać.

Kolejnym państwem, które wprowadza awaryjne środki tymczasowe, jest Francja, w której już w kwietniu odbędą się wybory prezydenckie i protesty sprzed 2 lat żółtych kamizelek (gilet jaunes) nadal są z tyłu głowy polityków. Francuski rząd proponuje obywatelom jednorazowe bony w wysokości 100 euro dla ubogich gospodarstw domowych. Ponadto ceny energii zostały zamrożone od 1 października.

We Włoszech Mario Draghi przedstawił pakiet pomocowy o wartości 3 mld euro, aby walczyć ze skutkami wzrostu hurtowych cen energii, które w opinii jego rządu podniosłyby się dla gazu o 30%, natomiast dla energii elektrycznej o 40%. W Grecji rząd planuje przeznaczyć ponad 150 mln euro na dopłaty do rachunków dla wszystkich gospodarstw domowych co najmniej do końca roku. Greccy decydenci także wprowadzili 20% podwyżkę subsydiów do oleju opałowego, wykorzystywanego do ogrzewania. Na Litwie planowane jest zamrożenie cen ogrzewania od stycznia, a koszty tej operacji mają być spłacane w ratach przez 5 lat.

Polska również przygotowuje się do wprowadzenia podobnych rozwiązań. Minister Klimatu i Środowiska, Michał Kurtyka, zapowiedział rekompensaty za podwyżki cen energii elektrycznej dla gospodarstw zagrożonych ubóstwem energetycznym (1/5 gospodarstw w Polsce), na które zostanie przeznaczone 1,5 mld zł. W ramach tego programu rodzina 4-osobowa (2+2) o dochodzie miesięcznym na osobie poniżej 1115 zł (w wielorodzinnych) i 1563 zł (w jednorodzinnym) ma otrzymać pomiędzy 673 a 800 zł. Warto również pamiętać, że akcyzę na prąd polski rząd obniżył już w 2018 r.

Ponadto rząd ma wprowadzić okres ochronny od listopada do marca dla konsumentów – nie będzie można wówczas im wyłączać prądu i ogrzewania ze względu na niezapłacone rachunki. Kolejnym działaniem ma być dodatkowe finansowanie termomodernizację budynków dla najuboższych w ramach programu, „Czyste Powietrze” (nawet do 90%).

W tym kontekście warto podkreślić, że istotnym zastrzykiem środków do programu „Czyste Powietrze” mógłby być Krajowy Plan Odbudowy, do którego wsparcie na termomodernizację o wartości 3,2 mld euro zostało przez polski rząd wpisane (choć w niewystarczającym stopniu, jak podkreślamy w raporcie CAKJ, Jak wydamy ponad 100 miliardów? Ocena projektu Krajowego Planu Odbudowy). Niestety, polski rząd jest w trakcie podgrzewania konfliktu prawnego z Brukselą na użytek polityki wewnętrznej. To przekłada się na znaczące opóźnienia w zaakceptowaniu naszego KPO i wypłaty z nim związane. Jak podkreśla Marcin Kędzierski, zbyt duże przesunięcia terminów mogą znacząco utrudnić ich wykorzystanie, albowiem muszą być one wydane w 2023 r. i 2024 r., co może być terminowo trudne do wykonania.

Pierwszy z wielu wybojów

Kryzys obnażył słabości dekarbonizacyjnych strategii unijnych państw. Obecna sytuacja po raz kolejny (tak jak dyskusja po ogłoszeniu kontrowersyjnych propozycji KE pakietu Fit for 55), że debata publiczna była dotychczas zbyt skupiona na abstrakcyjnych i medialnych celach klimatycznych, a za mało na ścieżce dotarcia do nich. Wysokie ceny energii mogą pomóc nam powrócić na zimę w dyskusjach o dekarbonizacji Europy.

Komisja Europejska i państwa członkowskie muszą ponownie zastanowić się, jak pogodzić ambitne plany klimatyczne z europejskim bezpieczeństwem energetycznym. Krótkoterminowo musimy pamiętać o osobach zagrożonych ubóstwem energetycznym i promować oszczędność energii w najbliższych miesiącach i latach. Kluczowa jest także masowa termomodernizacja budynków, która zmniejszy popyt na energię.

Pewnymi jasnymi postulatami długoterminowymi, które zwiększą odporność na przyszłe podobne sytuacje jest zwiększenie rezerw w magazynach gazu w Europie. Systemowo może to się odbywać poprzez odpowiednie regulacje wymuszające ich odpowiedni poziom w państwach członkowskich. Obecna sytuacja choć narracyjnie uderza w PR gazu ziemnego, to wcale nie zmniejsza jego znaczenia w przyszłej transformacji. Na pewno pomogłaby dalsza dywersyfikacja źródeł gazu w Europie. Wykorzystywanie przez Rosję obecnej sytuacji do politycznych celów buduje sprzyjającą atmosferę dla działań w tym kierunku. Powinno się to odbywać poprzez maksymalne ograniczeniu operacyjności Nord Stream 2, a także poprzez rozbudowę infrastruktury LNG.

Powrót do łask atomu na brukselskich korytarzach w obecnej sytuacji wydaje się możliwy pierwszy raz od dawna. Wpisanie do taksonomii UE energetyki jądrowej jest kluczowe, aby zapewnić przyszłość w Europie technologii, która obecnie ratuje system bezemisyjną i tanią energią. Nie można również zapominać o dalszym rozwoju odnawialnych źródeł, które obecnie przeżywają, co prawda, trudne chwile, to jednak długoterminowo są konieczne do przeprowadzenia transformacji.

Warto również zdecydowanie inwestować w badania nad paliwami alternatywnymi, takimi jak wodór. W kontekście zwiększania elastyczności rynku energii elektrycznej pomogłaby również rozbudowa transgranicznych połączeń elektroenergetycznych, także takich jak działający od lat kabel z Szwecji do Polski pod Bałtykiem.

Obecny kryzys jest przejściowy. Europejski Bank Centralny twierdzi, że ceny energii spadną w 2022 r. Także Agencja ds. Współpracy Organów Regulacji Energetyki (ACER) zapowiada koniec kryzysu na rynku gazu wiosną 2022 r., co pokazują dwukrotnie niższe niż obecnie ceny kontraktów forward już w połowie przyszłego roku. Pamiętajmy jednak, że podwyżki cen hurtowych energii nie przekładają się jeszcze na rachunki większości z nas – obecny kryzys poczujemy w portfelach głównie zimą i w przyszłym roku.

I najważniejsze – to jest dopiero początek bolesnej i kosztownej dekarbonizacyjnej ścieżki, w trakcie której zaliczymy wiele podobnych jak dzisiaj potknięć. Musimy – jako Unia Europejska – być na to gotowi i na bieżąco wyciągać wnioski z kryzysów.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki 1% podatku przekazanemu nam przez Darczyńców Klubu Jagiellońskiego. Dziękujemy! Dołącz do nich, wpisując nasz numer KRS przy rozliczeniu podatku: 0000128315.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.